Darmowe archiwum / Atlantyk
-
Poznaj Świat Przygody Atlantyk
Jak turysta Doba ocean okiełznał
Opracował Janusz Czerwiński na podstawie rozmowy z Aleksandrem Dobą, przeprowadzonej przez Jerzego Arsobę w Fortalezie, w Brazylii zaraz po zakończeniu rejsu
Jest 10 grudnia 2004 roku. Z afrykańskiego portu Tema w Ghanie startuje wyprawa „Kaylantic”. W specjalne przygotowanym dwuosobowym kajaku – katamaranie wiosłowo-żaglowym – dwóch znanych polskich kajakarzy: Paweł Napierała i Aleksander Doba. Cel: pokonać Atlantyk! Niestety – próba kończy się już po 42 godzinach rejsu. Prądy morskie znoszą ich z powrotem. Nie taki kajak, nie takie wyposażenie, brak oceanicznych doświadczeń.
Jest 26 października 2010 roku, godz. 14:30. Z Dakaru, stolicy Senegalu, wypływa żółty kajak. Niezwykła konstrukcja budzi w porcie sensację. W kokpicie – Aleksander Doba. Tym razem płynie sam. Cel bez zmian: pokonać Atlantyk!
-
KOLOSY 2011 Atlantyk
Kajakiem przez ocean
Post scriptum
Gdy opowiadam o moich wyprawach kajakowych, często cytuję słowa sir Ernesta Shackletona, irlandzkiego podróżnika i polarnika z początku XX wieku: „Morze, to żywioł, którego nie zwycięży się nigdy; można być jedynie niepokonanym”. Ja Atlantyku nie pokonałem. Ja go tylko przepłynąłem, nie dając się pokonać.
Część ubiegłej jesieni i zimy spędziłem w kajaku na Oceanie Atlantyckim. Z zainteresowaniem czytałem potem artykuł w miesięczniku Poznaj Świat napisany na podstawie mojego wywiadu udzielonego patronowi medialnemu Transatlantyckiej Wyprawy Kajakowej, Jerzemu Arsobie. Kilka dni po dopłynięciu do Ameryki Południowej byłem „przesłuchiwany przez niego na okoliczność tego dokonania”. Ten interesujący artykuł napisany na gorąco przez Janusza Czerwińskiego wymaga jednak mojego uzupełnienia o ciąg dalszy, a także sprostowania. Zdaję sobie sprawę, że dziennikarze ubarwiają czasem wypowiedzi rozmówców, zapewniam jednak, że zjadając ryby na surowo, wcześniej usuwałem ich wnętrzności. -
Kajakiem przez Atlantyk Atlantyk
Ocean 24 godziny na Dobę
Przepłynął go dwa razy. W najwęższym i – ostatnio – najszerszym miejscu. Tegoroczna wyprawa była trudniejsza. Gdy po 167 dniach i 12.578 kilometrach na Atlantyku szczęśliwie wylądował, z radości ucałował amerykańską ziemię. A wycelowane w niego kamery pokazały napis „Polska”, który miał na koszulce. Tak kajakarz Aleksander Doba, mieszkaniec Polic, zapisał się w historii świata.
Najpierw szło jak z płatka. Z mariny Doca do Bom Sucesso w Lizbonie wystartował 5 października 2013 roku o godz. 15.08. Ledwie zerknął na Padrao dos Descobrimentos, pomnik upamiętniający największych portugalskich odkrywców i żeglarzy, a już minął latarnię Farol do Torre do Bugio i ruszył na otwarte wody. Obok kajaka baraszkowały delfiny, pod nim falował Atlantyk, wiatr go oszczędzał. Tylko raz zdmuchnął mu czapkę, jakby chciał przypomnieć, kto tu rządzi.