Darmowe archiwum / Turkmenistan
-
Azja Turkmenistan
Szczęśliwi wyjeżdżać nie muszą
Taki kraj to raj na ziemi. Gaz i energia za darmo, a czynsz płacą tylko bogaci, mieszkający w apartamentach. Litr benzyny kosztuje złotówkę. Bilety na komunikację publiczną też bardzo mało. No i jedzenie jest tanie. Szczęśliwi w szczęśliwym kraju… Więc po co stąd wyjeżdżać? Tutejsza władza ma na to pytanie odpowiedź i tylko nieliczni obywatele tego kraju dostają paszport, nawet jeśli upadek Związku Radzieckiego spowodował, że czyjaś rodzina została na przykład w Kazachstanie. Turkmenistan to jeden z najbardziej zamkniętych krajów na świecie. – My chętnie dajemy wizy, ale oni ich nie wypuszczają – opowiadała mi Irina, Rosjanka z Kazachstanu, pracująca w tamtejszym MSZ, z którą podróżowałem z miasta Turkmenbaszy do Kazachstanu. – Tu jest jak w „Ojcu chrzestnym” – władza im daje, co trzeba, ale nic więcej, i żąda posłuszeństwa – dodaje. – Pensje Turkmenów też są niskie, bo po co im wyższe, skoro wszystko mają za darmo? Tylko jeśliby jednak wyjechali, to za granicą będą dziadami.
-
Azja Turkmenistan
Rowerem po jedwabnym szlaku
Ruszyliśmy we trójkę. Ben, nasz kolega z Londynu i my, Ania i Robb. Na rowerach po Jedwabnym Szlaku. Przed nami było 10 tysięcy kilometrów przez pustynie i góry. Mieliśmy trochę pieniędzy i bardzo dużo czasu. Damaszek, Eufrat, Buchara, Samarkanda, Kaszgar. Każda z tych nazw brzmiała jak z opowieści o nieistniejących krainach. Odwiedzaliśmy je po kolei, spotykając niezwykłych ludzi, którzy swą pomocą i gościnnością ubarwiali naszą podróż. Po trzech miesiącach przyszedł czas na Turkmenistan. Po sześciokilometrowej przeprawie przez płaskie, pustynne bezdroże oddzielające irańskie miasteczko Serakhs od granicy z Turkmenistanem, po drugiej stronie przejścia granicznego przywitał nas tęgi mężczyzna. Dosłownie przywitał, zbliżając się do nas z szeroko otwartymi ramionami, aż wyczuliśmy jego lekko alkoholowy oddech.