Numer archiwalny / Grudzień 2013
Jesteś tutaj: Strona główna › 2013 › Grudzień
-
Europa Andora
Chusteczka biała jak śnieg
Na lotnisku w Barcelonie gorące powietrze bucha w twarz, a dookoła kłębią się ludzie z nartami i deskami snowboardowymi. Między palmami podążam za tłumem i wsiadam do autokaru. Kierowca oznajmia, że czeka nas trzygodzinna podróż. Cel: Andora!
Mówi się o niej, że na mapie wygląda jak „rozłożona na ziemi chusteczka do nosa”. Położona między Francją a Hiszpanią i schowana w malowniczych Pirenejach Andora to dla wielu kraj, choć europejski, to wciąż egzotyczny. Być może ze względu na swoje położenie, a może chodzi o jej „mikroskopijne” rozmiary. Rzeczywiście należy do najmniejszych na świecie, więc wiele osób na mapie może jej nie dostrzegać. Zajmując zaledwie 468 km2, jest mniejsza od Warszawy i 670 razy mniejsza od Polski.
-
Australia i Oceania Australia
Rycząca Gośka i inne
Wilsons Promontory jest jak Australia w pigułce. To miejsce na krańcu świata, gdzie żył kiedyś diabeł tasmański, nawiedzają wszystkie naturalne katastrofy. Co jakiś czas wstrząsają one południowo-wschodnią częścią kontynentu.
Tidal River trudno nawet nazwać miejscowością. Jest tu punkt informacyjny Parks Victoria, jest niewielki sklepik spożywczy, kawiarenka oraz jadłodajnia serwująca nieśmiertelną rybę z frytkami. Mieszkańcami są zaś urlopowicze, zwabieni urokiem jednego z najpiękniejszych parków narodowych Australii.
To jeden z niewielu kempingów na terenie Parks Victoria. Zarazem jedyny dostępny dla samochodów, umożliwiający też podłączenie do elektryczności. -
Ameryka Południowa Chile
Podróż siłami natury
Spotkałem człowieka, który łódką pokonał Amazonkę. To mi zaimponowało. Tamtej nocy z zazdrości nie mogłem zasnąć. Wtedy zrodził się plan przemierzenia Ameryki Południowej bez napędu silnikowego, z przylądka południowego na północny. Naszkicowałem mapę. Poniosła mnie jednak wyobraźnia i trochę przesadziłem. Ale jak już coś postanowię, łatwo się nie poddaję.
Dziewięć lat później stanąłem na Cabo Froward, najbardziej na południe wysuniętym krańcu stałego kontynentu. I tak przez następne jedenaście tygodni stawiałem kolejne kroki, jeden za drugim. Biegiem, pieszo, pontonem, po górach, lasach, rzekach, drogach i bezdrożach. W deszczu i słońcu, w zimnie i pod wiatr, o wschodzie słońca i pod tęczą. Ameryka Południowa oferuje bowiem pełen zestaw atrakcji.
-
Afryka Etiopia
Plemienna mozaika
Chcemy zachęcić do odwiedzenia wystawy, która jest opowieścią o Etiopii i zarazem suplementem do albumu „Etiopia na 21 dni lub na całe życie” autorstwa Romana Rojka. Prezentowana będzie ona przez cały grudzień w gdańskiej Bibliotece Manhattan. Dziś pokazujemy fotografie Janusza Kafarskiego, zamieszczone w tej barwnej książce, przedstawiające portrety plemion z południa Etiopii.
Malując swoje ciała, Karo czerpią inspirację z przyrody. Wzorem jest często upierzenie ptaków, szczególnie kolorowo nakrapiane pióra perliczki. Sposób zdobienia ciała może przekazywać komunikaty o statusie społecznym, przynależności do danej grupy wiekowej, poddaniu się pewnym rytuałom czy wreszcie zabiciu wroga.
-
Europa Grecja
Delfy - pępek świata
Wjeżdżając do starożytnych Delf, szanujący się turysta zamyka przewodnik. Daty i nazwy przestają mieć znaczenie. Patrzy na masyw Parnasu – krajobraz jak z kubistycznego obrazu z wkomponowanymi weń ruinami. I zaczyna rozumieć, dlaczego to miejsce zostało centrum świata.
Kompleks zabytków tworzących Delfy jest prawdziwym fenomenem. To jeden z najważniejszych obiektów archeologicznych Europy i świata. Wartość tych starożytnych pozostałości podwyższa fakt, że można je podziwiać w niesamowitej scenerii, w której powstawały.
-
Azja Indie
Wielka Kumbhamela
Już sam przejazd do Allahabadu dostarczył nam niemało wrażeń. Na dworzec kolejowy w Waranasi przybyliśmy z zarezerwowanymi dużo wcześniej biletami. To, co zobaczyliśmy na stacji, uświadomiło nam, że Kumbhamela nie bez powodu określana jest największym zgromadzeniem religijnym na świecie.
Tłum szturmował ostatni w tym dniu pociąg do Allahabadu. Aby wejść do niego, potrzebna była interwencja policjanta. W zatłoczonym wagonie, w którym przewidziano miejsca dla 72 osób, było ich czterysta, a pasażerów przybywało z każdą chwilą do ostatniego gwizdka konduktora. I chociaż byliśmy przekonani, że wagon nie pomieści już ani jednej osoby, w sposób znany tylko Indusom wsiadały całe rodziny.
-
Ameryka Północna Meksyk
Więcej czasu niż życia
Wracam do Meksyku po czterech latach. Poszukuję autentyczności, ciekawych ludzi i oczarowań kulinarnych. Tym razem nie podróżuję śladem dawnych kultur, bardziej interesuje mnie przyroda, ale w Meksyku każdy kamień to historia. Ochoczo odwiedzam pozostałości ciekawych czasów. Ile jeszcze ruin czeka na odkrywców?
Ląduję w Mexico DF (Distrito Federal). Miejski zgiełk, hałas, pędzący ludzie – miasto Meksyk liczy 20 milionów mieszkańców. Próbuję wyobrazić sobie świat przed pięciuset laty, gdy w 1519 roku Hernan Cortes odkrył Tenochtitlan, stolicę imperium azteckiego, które z czasem zmieniło nazwę na Mexico. Zbudowane zostało na wysokości ponad 2000 m n.p.m., na dnie osuszonego jeziora.
-
Europa Polska
Tatarzy króla jegomości
Podlasie było zawsze tyglem kultur, religii, tożsamości. Mieszkali tu starowiercy, żydzi, katolicy, prawosławni i muzułmanie. Ci ostatni, żyjący jeszcze w wioskach na skraju Puszczy Knyszyńskiej, są potomkami Tatarów Jana III Sobieskiego.
Za ogrodzeniem stoi drewniany meczet. Jest to XIX-wieczny budynek, wzniesiony na planie centralnym, zwieńczony wieżyczką przykrytą cebulastym hełmem. Na jej szczycie tkwi metalowy półksiężyc. Po przeciwnej stronie drogi, w prywatnym ogródku stoi spory, owalny namiot z drewnianymi drzwiami przypominający jurtę. Te dwie budowle na pewno nie należą do typowego krajobrazu naszej wsi, a jednak to Polska. Podlaska wieś Bohoniki leżąca dziewięć kilometrów od Sokółki.
-
Azja Rosja
Kiedry, kruki, burunduki
Nad Bajkałem nie spotkaliśmy tygrysa syberyjskiego. Nie widzieliśmy wilków. Niedźwiedzie nie łażą po wiejskich ulicach. Nawet komarów nie było aż tak wiele. Widzieliśmy za to szczekuszki, susły, kruki i burunduki. To, co praktycznie każdy może zobaczyć. Co wcale nie znaczy, że nie są to stworzenia ciekawe.
Od zawsze marzyłam o podróżach. Przesiadywałam z małym globusem i wyobrażałam sobie, że kiedyś tam pojadę – w ciemnozieloną plamę amazońskiej dżungli, czerwony uśmiech Himalajów, przez błękitną pustynię Pacyfiku… Ale najpierw nad Bajkał. Jezioro na moim tandetnym globusiku miało kolor fioletowy, przez co było najbardziej niesamowitym miejscem na Ziemi. Do tego gdzieś tam, wokół, żyły syberyjskie tygrysy, sobole, wilki i niedźwiedzie!
-
Afryka Zambia
Dym, który grzmi
Nikt się ich tu nie spodziewa, nic w rzeźbie terenu ich nie zapowiada. Gorąco, wilgoć przykleja ubrania do ciała. W uszach szum. Płasko, płasko i raptem ogromna rozpadlina w skale i spadająca woda! Szum w uszach jeszcze silniejszy, ale teraz przynajmniej znasz jego prawdziwe przyczyny.
Na stopniach stróżówki siedzi dwóch mężczyzn. Palą papierosy. Gdy zbliżamy się do bramy, której pilnują, ich usta na chwilę rozciągają się w uśmiechu, ale goszczący na twarzach wyraz znudzenia pozostaje bez zmian. Zatrzymujemy się niepewnie, zerkając na leżące obok karabiny maszynowe. Strażnicy zauważają nasze spojrzenie. – Wchodźcie, wchodźcie – machają na nas rękami. – Wodospady są dalej.
-
Poznaj zwyczaj Serbia
Serce na boisku
Nasz sposób podróżowania to mało znana forma turystyki futbolowej. Nazywa się groundhopping. Polega na pojawianiu się w różnych krajach, na różnych meczach w celu poznawania lokalnego kolorytu piłkarskiego.
Jeździmy, aby pooddychać miejscową atmosferą, poznać nieznane umiejętności piłkarskie, a czasami zobaczyć niezwykły stadion (już słyszę głosy kolegów z branży – „dopisz jeszcze piwo”). Na razie jest nas w Polsce kilkudziesięciu (Anglików i Niemców sporo więcej). Groundhopperzy łączą to, co kochają, czyli piłkę nożną i podróżowanie, a przy tym poznają naturalne zachowania tubylców, bez „maski” zakładanej na potrzeby turystów.