Dwadzieścia kilometrów na południe od Poznania znajduje się miejsce niezwykłe – wieś Rogalin. Nazwa nie zdradza bogactwa, które kryje się w cieniu wielowiekowych dębów, kasztanowców i wielu innych drzew porastających przypałacowy park i okoliczne łąki.
Dostępny PDF
Pierwsze wzmianki o Rogalinie pojawiają się w 1294 roku. Znajdował się wtedy w rękach rodu Łodziów-Rogalińskich. Kolejne wieki przynosiły liczne zmiany właścicieli, aż do roku 1768, kiedy to trafił w ręce rodziny Raczyńskich. To im zawdzięczamy dzisiejsze piękno tego miejsca. W latach 1768-1776 trwała budowa pałacu, otoczonego parkiem. Na tyłach budynku zbudowano ogród rokokowy, który został w dużej mierze zniszczony w czasie II wojny światowej. Znawcy sztuki ogrodowej podjęli się jego renowacji w latach 1947-1949.
Dziś w rogalińskim pałacu mieści się galeria Edwarda Raczyńskiego, w której można obejrzeć zbiory polskiego i europejskiego malarstwa z przełomu XIX i XX wieku. Są tu obrazy Jana Matejki, w tym największy „Dziewica Orleańska”, zajmujący powierzchnię 47 m2, a także dzieła Jacka Malczewskiego i symbolistów francuskich. Warto również zajrzeć do Starej Powozowni, w której można zobaczyć zabytkowe pojazdy konne i przybory podróżne z minionych epok. Przed wejściem do parku znajduje się przestronny parking, na który skierują z głównej drogi dobrze widoczne drogowskazy.
LECH, CZECH, RUS I INNE KOLOSY
Dęby od wieków uznawane były za drzewa niezwykłe. Można to zrozumieć, gdy stanie się w cieniu tych kolosów na nadwarciańskich łąkach. Rogalińskie dęby są ikoną przyrodniczą Wielkopolski. Dęby szypułkowe są bardzo popularne na terenie całej Europy, z wyłączeniem obszarów północnych i śródziemnomorskich. Co zatem wyróżnia te rogalińskie i przyciąga od wieków rzesze artystów i przyrodników?
Jest tu ponad 1500 dębów, z czego około 500 ma średnicę pnia powyżej metra. Znajdziemy je w parku, na łąkach i w lesie. Ich dokładny wiek nie jest znany. Z dostępnych podań wiadomo, że od samego początku rezydowania w Rogalinie rodziny Raczyńskich dęby były w kręgu ich zainteresowań. Pierwsza wzmianka o nich pojawia się w pamiętnikach Juliana Ursyna Niemcewicza, który przejeżdżał przez Rogalin w 1831 roku. Już wtedy dęby zachwycały swoją potęgą i pięknem. Z czasem wieść o tym wyjątkowym miejscu zaczęła przyciągać wielkich i sławnych ludzi. Był tu Henryk Sienkiewicz i Kazimierz Morawski. Dęby przyciągały znanych malarzy – Jacka Malczewskiego, Michała Wywiórskiego, Józefa Mehoffera i niezwykle zasłużonego dla tego miejsca, wielokrotnie przedstawiającego rogalińskie giganty, Leona Wyczółkowskiego. Rogalińskie dęby znalazły się nawet na znaczku pocztowym i srebrnej monecie.
Nie jest łatwą rzeczą opisanie, co czuje człowiek stojący w cieniu tych wielowiekowych drzew. Emanuje z nich niezwykła siła. To niemi świadkowie historii, wiernie trwający mimo wojennych zawieruch. Dęby charakteryzuje niezwykła odporność na czynniki atmosferyczne. Łąki są często zalewane przez Wartę, więc drzewa stoją w wodzie nawet kilka tygodni. Dla drewna dębowego to jednak nie problem. Nie straszne im najgorsze zimy, gorące lata i jesienne słoty. Widać wytrwałość tych drzew i ogromną siłę. Z wielkim smutkiem ogląda się drzewa martwe, leżące na ziemi. Niekiedy suchy już całkiem pień wypuszcza zielone listki – nie poddaje się.
Dęby podziwiać można także w przypałacowym parku. Znajdują się tu trzy giganty: Lech, Czech i Rus. Schodząc w dół, w stronę starorzeczy, również podziwiać będziemy dębowe giganty. Warto jednak udać się do położonego kilka kilometrów dalej Rogalinka. Kierując się na Mosinę, na skrzyżowaniu z drogą do Poznania, na pierwszych światłach na drodze od Rogalina należy skręcić w lewo i zaparkować przy sklepie. Kawałek dalej biegnie polna droga prowadząca na groblę. Po wejściu na jej szczyt widać przepiękne, nadwarciańskie łąki, na których stoją majestatyczne dęby. Wczesną wiosną łąki są zalane wodą i może okazać się, że będzie można podziwiać je tylko z daleka. Spacer wśród łąk, dębów i starorzeczy może zająć kilka godzin, ale tu nie trzeba się spieszyć. Nagle całkowicie przenosimy się w krajobraz podziwiany od wieków przez odwiedzających to miejsce.
Największe wrażenie to miejsce robi o wschodzie słońca. Warto długo przed świtem przegonić sen i w pierwszych promieniach słońca znaleźć się w królestwie dębów. Wyłaniając się z mgły, ukazują swoje piękno, urok i magię w pełnej krasie. Kto raz zobaczył je o brzasku, ten nigdy nie będzie chciał podziwiać ich o innej porze dnia. To po prostu trzeba zobaczyć, poczuć wilgoć poranka i ujrzeć wyłaniające się z mgieł ramiona dębów, ich potężne pnie i wysokie korony.
RYBY ŚPIEWAJĄ W PUSZCZYKOWIE
Nieopodal rogalińskich dębów, w Puszczykowie, przy ulicy Słowackiego 1 mieści się Muzeum – Pracownia Literacka Arkadego Fiedlera, wybitnego reportażysty, przyrodnika i podróżnika. Jego opowieści o egzotycznym świecie od wielu lat poruszają wyobraźnię kolejnych pokoleń czytelników. I jego fascynowały rogalińskie dęby. Jedna z autobiograficznych książek Fiedlera nosi tytuł „Mój Ojciec i dęby”. Opisuje w niej swoje młodzieńcze lata i wycieczki z pobliskiego Poznania nad Wartę i do Rogalina.
Muzeum otwarto w 1974 roku. Mieści się w domu, w którym od zakończenia wojny żył i tworzył Arkady Fiedler. Do końca 2000 roku odwiedziło je ponad milion turystów z Polski i całego świata. Muzeum-pracownia podzielone jest na kilka części. We wnętrzu domu można podziwiać eksponaty przywiezione z Ameryki Północnej i Południowej, Afryki i Azji. Łuki, włócznie, dmuchawki, rzeźby, maski obrzędowe, a nawet trofea z ludzkich głów, preparowane przez Indian Hibarów. Obejrzeć można niezwykłą kolekcję motyli tropikalnych, pająków, skorpionów, a także drapieżne piranie w 600-litrowym akwarium. Ogromne wrażenie robi również cała ściana, która prezentuje 32 książki Arkadego Fiedlera, wydane w 23 językach na całym świecie.
Na zewnątrz, na podwórku otaczającym willę, znajduje się Ogród Tolerancji. Można tu obejrzeć modele rzeźb i obiektów ważnych dla rozwoju poszczególnych cywilizacji, jak słynna boliwijska Brama Słońca, kalendarz Azteków, 6,5-metrowy posąg z Wyspy Wielkanocnej. Jest tu nawet replika (w skali 1:1) okrętu Santa Maria, którym Krzysztof Kolumb przypłynął do brzegów Ameryki oraz wiele innych egzotycznych eksponatów związanych z podróżami rodziny Fiedlerów. Nie jest to zwykłe muzeum, dlatego warto na wizytę poświęcić więcej czasu. Odwiedzam je co roku i za każdym razem zaskakuje mnie na nowo, bo odkrywam w nim coś niezwykłego.
ZAWSZE PO DRODZE
Znam wiele osób, które do Rogalina przyjechały na chwilę, a zostały na dłużej. Ba, nawet wracają tam, kiedy tylko czas im na to pozwala. Cisza i spokój, zwolnione tempo życia sprawiają, że wiele osób wybiera te okolice na urlopowy wypoczynek. Pobliskie miejscowości (Rogalin, Rogalinek, Puszczykowo, Mosina) oferują pokoje gościnne. Gorzej jest z zapleczem gastronomicznym, ale bliskość Poznania sprawia, że nie jest to znaczący problem.
Rogalin można odwiedzić też przy okazji dalszej podróży, zjeżdżając 20 km z autostrady A2 (Warszawa – Berlin). Dobrze jest na dłuższą chwilę zatrzymać się, pospacerować. Z pewnością uda się odkryć to piękno, które zapierało dech już 300 lat temu. Jest w tym miejscu coś, czego nie da się wytłumaczyć, a co przyciąga. Czyżby to magia dębów?