Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2013-05-01

Artykuł opublikowany w numerze 05.2013 na stronie nr. 90.

Tekst i zdjęcia: Jerzy Machura,

Synowie orła w locie do Europy


Widoki wszechobecnych tu bunkrów nadal szokują. Porównując swoje wrażenia z pierwszej podróży, śmiem jednak twierdzić, że przegrywają teraz z wrakami. Można by to nawet potraktować jako przejaw postępu.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Albania graniczy z kolebką europejskiej cywilizacji – Grecją, a przez Adriatyk z jej drugim fundamentem – Italią. Gdy pierwszy raz odwiedziłem ten kraj w 1989 roku, prorokowałem, zachwycony nadmorskimi widokami, że za dziesięć, może dwadzieścia lat albańskie wybrzeże Adriatyku będzie przyciągać miłośników wypoczynku z całej Europy. Są tam bowiem zakątki bardziej urokliwe niż chorwacka Dalmacja, a ponadto niezwykle interesująca jest północna część tego kraju. I rzeczywiście, wiele się zmieniło, choć turystyczna infrastruktura wymaga jeszcze znacznej poprawy.

 

MIASTO TYSIĄCA SCHODÓW

Tak ze względu na górskie usytuowanie nazywana jest Gjirokastra, leżąca w południowej Albanii. To miejsce urodzin dawnego komunistycznego władcy Envera Hodży, który rządził krajem niemal przez pół wieku.

PLAC SKANDERBEGA

Na centralnym placu Tirany panuje całkowita dowolność w ruchu ulicznym. Mimo to stłuczki należą ponoć do rzadkości.

MIĘDZY KOLEBKAMI

Historycznie Albania leżała pomiędzy starożytną Grecją a drugą kolebką cywilizacji – Cesarstwem Rzymskim. Nieliczne antyczne ruiny można znaleźć tu po dziś dzień. Na zdjęciu Apollonia wzniesiona przez Greków w VI wieku p.n.e., obecnie miejsce imprez kulturalnych.

 

MILION BUNKRÓW ENVERA HODŻY

 

Do Tirany można dotrzeć drogą powietrzną, ale nie bezpośrednio z naszych lotnisk, lecz z przesiadką w Budapeszcie. Można też dopłynąć szlakiem wodnym z Włoch lub z greckiej wyspy Korfu. Z Polski najprostsza jest droga lądowa, najlepiej przez Czarnogórę. Obfituje ona nie tylko w zabytki, ale i w egzotykę, czasami szokującą.
Zaczyna się już po przekroczeniu czarnogórskiej granicy. Wąziutka droga wymaga kaskaderskich umiejętności kierowców, gdy mijają się na niej dwa autobusy. Od początku widać bunkry. To najbardziej kojarzony z tym krajem obrazek. Bunkry są wszędzie: przy drodze, na plażach i skalistych wzgórzach; na polach i w przydomowych ogródkach. Jest ich podobno 600 tysięcy, a niektórzy twierdzą, że kiedyś było nawet milion.
Historia schronów sięga 1967 roku, kiedy na polecenie komunistycznego dyktatora Envera Hodży rozpoczęła się ich budowa. Miały – wedle pomysłodawcy – chronić granice państwa przed inwazją otaczającego świata. W tym samym roku Hodża ogłosił Albanię pierwszym ateistycznym państwem na świecie, w efekcie czego 2169 kościołów, meczetów i monastyrów zamieniono w sklepy, magazyny, a w najlepszym przypadku domy kultury.

 

 

SZROTY ZE SZKODRY

 

Tuż przy drodze wiodącej do Szkodry rozciąga się rumowisko starych aut, przyczep, dźwigów, ciężarówek, nawet autokarów oraz różnych zepsutych akcesoriów. W całej Albanii leży tego mnóstwo i nie widać, aby ktokolwiek sprzątał to żelastwo. Dzisiaj wraki pojazdów zwracają uwagę chyba bardziej niż bunkry Hodży. Zalegają nawet w domowych obejściach, stanowiąc swoistą pamiątkę po ulubionych czterech kółkach, a zarazem dowód na to, że właściciele posesji mieli kiedyś właśnie takie auto.
Albania to również kraj mercedesów oraz innych niemieckich aut, które zdecydowanie przeważają na drogach i ulicach, co ma bezpośredni związek z albańskimi gastarbeiterami w Niemczech. Pracuje ich tam dzisiaj około miliona.
Droga do Szkodry usłana jest więc blaszakami, ruderami, stertami śmieci i odpadami wszelkiej maści. I w takim otoczeniu, tuż przy ulicy, na brudnych straganach pośród błota, handluje się mięsem i ogromnymi rybami z Jeziora Szkoderskiego. Te widoki kojarzą się raczej z biedną Afryką niż Europą.
W centrum Szkodry jest też na szczęście co innego do oglądania: meczet, niebieski gmach uniwersytetu, nowoczesne zabudowania centrum biznesu i okazały pomnik partyzantów. Jednak i tutaj, wokół domostw czy siedzib firm, zalegają śmieci.
Kiedyś Szkodra (Scodra lub Skutari), usytuowana na skrzyżowaniu starych traktów z Zachodu na Wschód, była największym centrum kulturalnym tego regionu. Nad miastem góruje stara ilirijska twierdza Rozafa (początki IX w. p.n.e.), a z resztek jej murów widać zabytkowy rynek i szerokie ulice z charakterystycznymi domami.
Ulice okupuje mnóstwo mężczyzn – czekających na połączenia komunikacyjne albo po prostu trwających w bezczynności. Chyłkiem przemykają szczelnie zasłonięte muzułmanki, a gdy chcę zrobić zdjęcie, zasłaniają się dodatkowo parasolami. Ruchem kieruje policjant, a właściwie udaje, że to robi, bo naprawdę kieruje nim chaos. Żadnych kierunkowskazów, kakofonia klaksonów oraz krzyków, a wszystko obywa się bez zderzeń, niczym w Azji.

 

SYMBOLE CHWAŁY I UPADKU

Okazały pomnik bohatera narodowego Skanderbega w Kruji...

...oraz fasada Narodowego Muzeum Historycznego w Tiranie z socrealistycznym malowidłem z epoki komunizmu.

DO KRWI OSTATNIEJ

Pozostałości twierdzy w Kruji, w środkowej Albanii. Był to ostatni punkt oporu podczas nawały osmańskiej w XV wieku. Po zdobyciu miasta wszystkich bohaterskich obrońców wymordowano.

 

ZAPAŚNIK CHRYSTUSOWY

 

Droga do Tirany jest dość monotonna, aczkolwiek z lewej strony horyzont przysłaniają wysokie, osnute mgłami, tajemnicze góry. Krajobraz urozmaicają ruiny zamków – pozostałości po czasach tureckich. Bo to jest już szlak Skanderbega…
Skanderbeg był synem Jona Kastrioti, przedstawiciela jednego z możnych rodów albańskich. Młody Gjergi (Jerzy) Kastrioti został oddany w turecką niewolę jako zakładnik. Na dworze Murada II książę otrzymał imię Iskandyr, a po jakimś czasie, za zasługi w sztuce wojennej, tytuł beja (bega). Stąd jego późniejsze imię Iskandyrbeg – Skanderbeg. Ale Albańczykowi ta służba nie przypadła do gustu, więc opuścił armię sułtana i przeciwstawił się władcy. Zajął twierdzę w Kruji, która od tej pory stanowiła centrum oporu przeciwko Osmanom.
Aby poznać dzieje tego największego albańskiego bohatera, radzę zatrzymać się w Lezhy i właśnie w Kruji. Lezha to niewielkie miasteczko, często odwiedzane przez turystów. Tutaj w 1444 roku Skanderbeg powołał Albańską Ligę, która zjednoczyła skłóconych feudałów albańskich do walki przeciw tureckiemu najeźdźcy. W Lezhy znajduje się skromne mauzoleum wodza, a także wierne kopie jego hełmu i miecza. Oryginały są w Wiedniu, dokąd trafiły z Włoch, gdzie po śmierci Skanderbega zamieszkała jego żona Donika z synem Gijonim. Najprawdopodobniej od nich Habsburgowie odkupili rodowe pamiątki.
Pośmiertna sława Skanderbega przetrwała do dziś, opiewana w ludowych eposach narodów bałkańskich. Poświęcono mu powieści, poematy, a nawet operę (Antonio Vivaldi).
Lezha to tylko przedsmak tego, co poznamy w Kruji. Koniecznie trzeba się tam skierować, bo to taki albański Kraków. Założyli ją Ilirowie jeszcze w III w. p.n.e., w pobliżu słynnego Albanopolis, o którym wspominał Ptolemeusz. To z Albanopolis jego mieszkańcy w początkach średniowiecza przenieśli się do Kruji. Na wysokim wzgórzu (dziś masyw górski o nazwie Kruja, ze szczytem Skanderbeg, 1526 m n.p.m.) zbudowali twierdzę, tak wyniosłą, że można z niej widzieć całą okolicę, aż do morza.
Po śmierci „Zapaśnika Chrystusowego”, jak zwał Skanderbega papież Kalikst, zabrakło równego mu przywódcy. Jeszcze przez kilkanaście lat Kruja była nie do zdobycia. Jej los dopełnił się 15 czerwca 1476 roku. Miasto od roku było oblężone, a nad całą okolicą panowały wojska osmańskie. Sułtan przyjął posłów proszących o darowanie życia obrońcom, którym brakowało już żywności. Udręczeni Albańczycy uzyskali gwarancje na piśmie, lecz po otwarciu bram zostali wymordowani.
Twierdzy w Kruji, symbolu niezależności i niezłomności, nigdy nie zdobyto szturmem. Do roku 1913 pozostawała w rękach Turków, którzy nazywali ją Akhisar – Biały Zamek.
W zamczysku, po którym pozostały tylko ruiny, mury obronne i jedna kamienna baszta-strażnica, wybudowano stylizowane Muzeum Skanderbega. Otwarto je w listopadzie 1982, a współautorką projektu była córka Hodży – Pranvera. Większość eksponatów to rekonstrukcje, imitacje i fotokopie dokumentów. Legendarnemu władcy wystawiono również spiżowy pomnik.
Samo miasteczko Kruja rozłożyło się na tarasach pod białą ścianą skalną. Z zamku schodzi się do niego przez Stary Bazar – ciasno zabudowaną kramami uliczkę handlową. Do XVII w. funkcjonowało tam orientalne targowisko. Odremontowano je i obecnie handluje się tutaj wyrobami regionalnymi.

 

 

PULS TIRANY

 

Licząca 590 tys. mieszkańców Tirana jawi się jako żywe współczesne miasto. To najmłodsza stolica w Europie (nie licząc Berlina, który powrócił do tej roli po zjednoczeniu Niemiec). Została nią 8 lutego 1920 roku. Ruch i zgiełk tego miasta przypomina trochę Ateny, a nawet Stambuł, co potwierdzają zapachy dobiegające z restauracji. Mnóstwo ludzi na ulicach. Młodzież ubrana kolorowo, tak jak i w innych stolicach Europy. W barach, pubach, kawiarniach króluje bilard – najbardziej popularny ze sportów.
Na przedmieściach mnóstwo rozpoczętych budów (na których nie widać ruchu). Królują tu: beton, kamienie i… śmieci, ale w centrum jest sporo zieleni. Często zobaczyć można flagę albańską, także w różnych dziwnych miejscach: wśród towarów wystawionych przed sklepem, przy rowerze, na ledwie wzniesionych fundamentach domu czy szopie w głębi podwórka.
Plac Skanderbega, główny w mieście, okalają budynki administracyjne, teatr i bank z lat 1930. oraz meczet Ethtem Beja z 1830, a także wizytówki epoki komunizmu: Pałac Kultury, Narodowe Muzeum Historyczne i Hotel „Tirana”. Warto też zajrzeć do ładnego parku naprzeciw hotelu „Dajti”.
U wylotu bulwaru, na kamiennym cokole stoi spiżowy pomnik Skanderbega na koniu. Bulwar to miejsce codziennego rytuału corso, popołudniowego spaceru przed zachodem słońca. Po obu stronach bulwaru stoją: ministerialne budynki w kolorze czerwonożółtym z zielonymi okiennicami, zadbane gmachy uniwersyteckie, stadion narodowy oraz tzw. „piramida Hodży”. Kiedyś było to poświęcone jemu mauzoleum, dziś mieści się tu Międzynarodowe Centrum Kultury z największą w Tiranie dyskoteką, gdzie króluje, popularny nie tylko na Bałkanach, ludowy taniec kolo.

 

PAMIĘCI ALBAŃSKIEGO WALLENRODA

Wejście do Muzeum Skanderbega, zbudowanego na terenie historycznej twierdzy w Kruji.

ZAPROSZENIE NAD ADRIATYK

Mimo trwającej pół wieku izolacji i biedy wakacyjni goście zaczynają pojawiać się również i na tej części wybrzeża. Być może plaża w Durrës stanie się kiedyś drugim Rimini.

TRUDNY POWRÓT DO EUROPY

 

Odwiedzający Albanię Europejczycy nieraz przyłapują się na wątpliwości, czy jest to wciąż nasz kontynent. Kiedyś terytorium Albanii należało do Imperium Osmańskiego, a jeszcze nie tak dawno było praktycznie zamknięte dla turystów z innych państw. Turecka przeszłość, a następnie komunistyczna izolacja w wersji chińskiej odcisnęły wyraźne piętno na wizerunku Kraju Synów Orła, jak nazywają swoją ojczyznę Albańczycy.
Ich państwo dźwiga się z wszechobecnego zacofania i aspiruje do Unii Europejskiej. Warto wspierać te dążenia, odwiedzając ten piękny kraj. Widok obcokrajowca na ulicach Tirany oraz innych albańskich miast to już coś normalnego. Można tam zawsze liczyć na uśmiech i życzliwość mieszkańców.