Kalifornijska Dolina Śmierci to najgorętsze miejsce na świecie. Przez większą część roku żar jest nie do zniesienia, temperatura powietrza przekracza 45°C, a przy gruncie niemal dwa razy więcej. Powietrze parzy, wściekły upał poraża. W 1913 roku zarejestrowano tu rekordowe 57°C.
Dostępny PDF
Wbrew posępnej nazwie, ten spalony słońcem bezmiar urzeka. Dziwaczne skały, ogromne wydmy, wulkaniczne kratery i tęczowe kaniony przeplatają się z urokliwymi bagniskami, słonymi jeziorkami i białymi niczym śnieg, suchymi solniskami. Znawcy pustyń twierdzą, że żadna inna nie jest tak wspaniała w swojej urodzie i tak brutalna w skrajnościach.
Dające się we znaki wysokie temperatury wywołują stan odrętwienia, a piesze pokonywanie nawet niewielkich odległości wymaga morderczego wysiłku. Wielu z przybywających tu latem przejeżdża dolinę klimatyzowanym samochodem, fotografując ją z okna pojazdu. Towarzyszący nam ranger zauważa, że w lipcu i sierpniu zjeżdżają głównie turyści z Europy. – Często jest to ich pierwsze zetknięcie się z pustynią i nie wyobrażają sobie, jak miejsce to może być niebezpieczne w środku lata. Szoszoni nazwali ją „Płonąca ziemia” i ma to swoje uzasadnienie. Śmierć wskutek udaru czy odwodnienia nie jest tutaj rzadkością. Jednak nazwa pustyni nie wywodzi się od zabójczych temperatur, lecz ma związek z odległym w czasie wydarzeniem.
KAMIEŃ WĘDROWNY
Geolodzy twierdzą, iż przemieszczanie się kamieni w Dolinie Śmierci to zasługa niezwykle silnych wiatrów zimą i ułatwiających ruch, błotnistych o tej porze roku, solnisk. Jednak zdarza się, że podobne do siebie kształtem i ciężarem kamienie przesuwają się równolegle, a nagle jeden z nich całkowicie zmienia kierunek.
KOŁO PUSTYNI
Stovepipe Wells to jedno z trzech miejsc z informacją turystyczną, miejscami noclegowymi, stacją paliw i punktami gastronomicznymi.
WYDMY PRZYDROŻNE
Mesquite Flat Sand Dunes ze względu na bliskość jednej z głównych dróg doliny są często odwiedzane przez turystów.
ŚMIERĆ I ŻYCIE NA PUSTYNI
Od kiedy w 1848 roku nad rzeką South Fork w Kalifornii odkryto złoto, w trzech kolejnych latach przybyło tam 200 tysięcy osadników. Nadzieję na lepsze życie miała także grupa pionierów zmierzających ku Kalifornii jesienią 1849 r. Wędrowali z rodzinami, a wozy z dobytkiem ciągnęły konie i muły. Aby przybyć przed innymi, zdecydowali się skrócić drogę, przecinając pustynię. Mieli za sobą już setki mil, brakowało im wody i pożywienia. Zamykający od zachodu pustynną dolinę masyw Panamint, który musieli pokonać, pokryły już śniegi. W takich warunkach te wysokie góry okazały się nie do przebycia dla zaprzęgów. Wędrowcy błąkali się tygodniami, szukając dogodnej przełęczy i wyjścia z doliny. Wielu z nich zmarło z wycieńczenia i głodu. Pustynia doświadczyła ich tragicznie, zyskując nazwę Doliny Śmierci.
Obszar ten, mimo iż skrajnie nieprzystosowany do życia, także przyciągał osadników i kopaczy z całego kraju. Szukali nie tylko złota. Penetrowali góry dla miedzi, boraksu, ołowiu, cynku, antymonu, wolframu i innych złóż, zalegających w nich obficie. Z dnia na dzień powstawały nowe kopalnie, efemeryczne miasteczka liczące nawet kilka tysięcy mieszkańców. Właściciele kopalń ścigali się w wydzieraniu ziemi kruszcu w ilości, jaka tylko była możliwa. Gdy złoża się wyczerpywały, ludzie odchodzili. Po 1915 roku porzucono większość wyrobisk, których mogło być kilka tysięcy. Turyści mogą zaglądać tylko do nielicznych; większość grozi zawaleniem i jest niedostępna.
Park Narodowy Doliny Śmierci, drugi największy w USA, to obszar długości ponad dwustu kilometrów, częściowo depresyjny, wąski, wciśnięty między dwa górskie masywy. W tym wybitnie suchym klimacie roczne opady wynoszą do 50 mm (na Saharze do 100 mm) i często wyparowują, zanim wsiąkną w ziemię. Bywają lata bez kropli deszczu. Wody powierzchniowe to słone stawy i takież bagna, a rzeka Amargosa większą część roku jest tylko suchym korytem. Nazwa również sugeruje, że miejsce to jest martwe, tymczasem życie tu istnieje, ale tylko dlatego, że mieszkańcy znaleźli sposoby, by przechytrzyć naturę.
Rośliny wykształciły woskowate liście ograniczające utratę wilgoci. Magazynują wodę w zdrewniałych łodygach, korzeniami zaś szukają jej kilkanaście metrów pod ziemią. Nieliczne zwierzęta na lato zapadają w sen. Gryzonie, lisy długouche, króliki, mulaki czy owce kanadyjskie najgorętszą część dnia spędzają w skrawkach cienia. Kojoty, pumy i rude rysie aktywne stają się głównie nocą.
ZABRISKIE POINT
Tutejsze skały zmieniają barwy z upływem dnia: od brunatnych rankiem, po oślepiająco złote w południowym słońcu oraz różowe i czerwone o zachodzie.
W GŁĘBI, POD DOLINĄ
Dawne kopalnie boraksu napotyka się głównie poza utartymi szlakami. Lepiej zachowane można nawet zwiedzać, choć wyłącznie ze strażnikiem.
WIDOK DANTEGO
Dolina Śmierci jest rowem tektonicznym, który zaczął kształtować się 70 milionów lat temu pomiędzy równoległymi pasmami gór Amargosa a grzbietem masywu Panamint. Wypełniające go solniska Badwater najlepiej widać z Dante’s View (1669 m n.p.m.) po wschodniej stronie doliny.
DEPRESJA W SŁOŃCU
W północnej część parku jest mało dróg. Są przestrzenie, w których napotkanie drugiego samochodu bywa rzadkością. Tutejsze pola wulkaniczne z licznymi kraterami to jedyne takie miejsce w dolinie. Największy z nich, średnicy 800 m, to pozostały po masywnej eksplozji wulkanicznej Ubehebe Crater, którego wiek oszacowano na 6 tysięcy lat. Ścieżki prowadzą wokół i do głębokiego prawie na 200 m wnętrza, jednak zejście jest wyczerpującym przedsięwzięciem. Okresowo wysychająca dolina Racetrack słynie z niezauważalnie przesuwających się po jej powierzchni głazów, których trwająca latami „wędrówka” zostawia wyraźne ślady. Zgłębianiem tajemnicy tego zjawiska geolodzy zajmowali się wiele lat.
W centrum parku, w pobliżu Stovepipe Wells, jednego z trzech turystycznych ośrodków, odwiedzamy widoczne z drogi piaszczyste wydmy. Mesquite Flat Sand Dunes wysokości 43 m nie są tak wyniosłe i widowiskowe, jak trudno osiągalne wydmy Ibex, i większe, piętrzące się do 210 m Eureka – za to najłatwiej dostępne. Zaraz potem z leżącej nieopodal w palmowej oazie Furnace Creek, placówce z informacją turystyczną, stacją benzynową, restauracją, hotelem i kempingami, udajemy się na południe, gdzie skupiły się największe osobliwości pustyni.
Highway 178 łagodnie opada, a dolina, początkowo szeroka, stopniowo zwęża się. Odbijająca na zachód gruntowa droga prowadzi do Devil’s Golf Course, dziwacznej przestrzeni pokrytej tysiącami niewielkich stożków z mieszaniny ziemi i soli.
Osiągamy Badwater, najsłynniejsze miejsce w dolinie. Obszar ten, położony 86 m p.p.m., jest najgłębszą depresją w Ameryce Północnej. Z jednej strony zamykają go pionowe, miejscami liczące 1,8 mld lat, najstarsze w dolinie skały gór Amargosa, zaś od strony przeciwnej drapieżne grzbiety Panamint z wysokim na 3368 m n.p.m. Telescope Peak. Rozpalone słońcem masywy wypromieniowują ciepło, a więzione między nimi, niczym w kotle, powietrze podgrzewa się, bijąc światowe rekordy temperatur. Jeszcze 3 tysiące lat temu to śródgórskie zapadlisko wypełniał słony akwen o powierzchni 50 km2 i głębokości 7 m. Pozostała po nim gruba miejscami na półtora metra solna skorupa, spękana w sześciokątne płyty o bokach do 2 m. Miejsce to zimą wypełniają okresowe opady, ale latem zasoby wody kurczą się do niewielkich, nasyconych chlorkami i siarczanami zastoisk. Resztę basenu pokrywa oślepiająca biel soli.
WSZYSTKIE KOLORY DOLINY
Wijąca się przez strome pogórza jednokierunkowa pętla Artist’s Drive prowadzi do zdumiewającej Artist’s Palette, zerodowanego zbocza Amargosa Range. Przyroda wykazała się tu nie lada kunsztem, tworząc z utleniających się związków różnych metali bajecznie kolorową mozaikę różu, czerwieni, żółci, fioletów, zieleni. Kilkanaście kilometrów dalej ściany Golden Canyon, wcinającego się w osady wiekowych aluwiów, kusząco połyskują odcieniami złota. Półtorakilometrowy szlak wiedzie w górę wśród rozżarzonych skał, gdzie otwiera się na Red Cathedral, amfiteatralną formację geologiczną.
Najlepsze wyobrażenie o Dolinie Śmierci daje spojrzenie na nią z góry. Dojście w słońcu do Dante’s View położonego na skraju urwiska wyczerpuje, za to widok z wysokości 1669 m n.p.m. jest tego wart. Panorama ciągnących się po horyzont solnisk Badwater i odległych zaledwie o kilka kilometrów gór Paramint nie ma sobie równych.
Wspinaczce do ulubionego przez fotografów Zabriskie Point towarzyszą temperatury piekła. To rozsławione filmem Antonioniego erozyjne formacje skalne. Nawet największy fantasta nie wymyśliłby nic bardziej zdumiewającego. Różowobrązowe szczyty i grzbiety, złote garby wzgórz pocięte licznymi żlebami… Poorany zmarszczkami i pęknięciami Badlands, dziwaczny krajobraz wielobarwnych pustkowi był dnem prehistorycznego jeziora. Reszty dokonała natura, niedościgniony kreator krajobrazów.
Z mapy widać, że góry Paramint i Amargosa kryją niezliczoną ilość kanionów. Wśród nich Mosaic, Marble, Cottonwood, Echo czy Titus są spektakularnie piękne, o wielobarwnych bądź gładkich marmurowych ścianach. Natural Bridge Canyon kryje zawieszony dziesięć metrów nad jego dnem skalny most, wyrzeźbiony przez niegdyś wartko płynące wody.
DUŻE, SŁONE KAŁUŻE
W depresyjnym Badwater Basin sól jest wszechobecna. Te zastoiska chlorków i siarczanów wkrótce zamienią się w grubą, spękaną solną skorupę.
BIAŁE ZŁOTO
W całej dolinie pozostały ślady kopalń eksploatujących jej specyficzne bogactwo – boraks. Minerał ten, od starożytności ceniony w Azji i na Bliskim Wschodzie, w innych rejonach świata był długo nieosiągalny. Wydobywany od 1882 roku, wzmocnił wiele gałęzi amerykańskiego przemysłu. Dla jego transportu zbudowano stacje kolei, a pustynię pokryły setki kilometrów torów. Tu i ówdzie są jeszcze widoczne. Opodal Furnace Creek Visitor Center można oglądać przewożące urobek specjalne wagony o kołach dwumetrowej średnicy. Dwadzieścia mułów ciągnęło je drogą wytyczoną przez góry do odległej o ponad 260 km, nieistniejącej już stacji kolejowej. Dla producentów, którym pomnożył majątki, boraks był „białym złotem”. Proszek do prania jednej z firm reklamował, znany wówczas jako aktor, Ronald Reagan…
Dewastacja Doliny Śmierci trwała latami. Uznanie jej w 1933 roku za pomnik przyrody przyhamowało wydobywczy boom, lecz nie wstrzymało go całkowicie. Górnictwo w dolinie ustało dopiero wskutek interwencji rządowych i ustanowienia jej w 1994 roku parkiem narodowym.
IGRANIE ZE ŚMIERCIĄ
Latem upał jest zabójczy, toteż w parku właściwy sezon turystyczny rozpoczyna się w połowie października, a jego szczyt przypada na okres od lutego do połowy kwietnia. Ale spotkanie z pustynią wymaga właściwego przygotowania o każdej porze roku. Cienia długo by szukać, nie znajdzie się wody zdatnej do picia, a bezmiar parku i odległości między jego najciekawszymi punktami wymagają korzystania z samochodu. Wtedy, prócz wody pitnej, konieczny jest odpowiedni zapas paliwa. O jednym i drugim raz po raz przypominają tablice przy głównych trasach.
Samochód z napędem 4x4, kompas i dobra mapa to podstawa. Na telefony komórkowe i urządzenia nawigacyjne nie ma co liczyć: jedne i drugie dają złudne poczucie bezpieczeństwa. Telefony nawiązują połączenia tylko w niektórych miejscach doliny, a systemy nawigacji – zdaniem rangerów – mylą się lub opierają na nieaktualnych danych, wysyłając ludzi w pustkowia, gdzie od kilkudziesięciu lat nie ma żadnych dróg.
Nie wszystkie osoby, które zaginęły w Dolinie Śmierci, odnajdywano od razu. Szkielety czworga niemieckich turystów, w tym dwojga dzieci, w odosobnionym zakątku parku znaleziono przypadkiem dopiero po trzynastu latach.