Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2013-09-01

Artykuł opublikowany w numerze 09.2013 na stronie nr. 52.

Tekst: Anna Sobotka,

Śladami Gatsby'ego


…Wynająłem dom w jednej z najdziwniejszych osad Ameryki Północnej. Leżała na owej podłużnej, wesołej wyspie rozciągającej się prosto na wschód od Nowego Jorku…

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

Na kinowych ekranach pojawiła się ponownie adaptacja powieści F. Scotta Fitzgeralda „Wielki Gatsby”, uważanej obecnie za klasykę amerykańskiej literatury, choć w momencie wydania w 1925 roku cieszącej się znikomą popularnością. Ta smutna opowieść o bezgranicznej, ślepej miłości i tragicznej konfrontacji złudzeń z rzeczywistością nie tylko ponownie rozpaliła ludzką wyobraźnię, ale również rozbudziła zainteresowanie fitzgeraldowską epoką. Akcja powieści rozgrywa się na północnym wybrzeżu Long Island, powszechnie zwanym Złotym Wybrzeżem – części wyspy położonej w bezpośrednim sąsiedztwie Nowego Yorku i ukształtowanej w dużej mierze przez jego bogactwo.

 

 

NIEZWYKŁE MIEJSCE, NIEZWYKŁE CZASY

 

Niezwykła jest to wyspa, malownicza i zróżnicowana. Piękne, piaszczyste plaże ciągną się wzdłuż całego południowego, atlantyckiego wybrzeża, oferując ucieczkę od letniego upału i zgiełku miasta. Krajobraz zmienia się zasadniczo na północy. Zalesione klify wznoszą się nad wąskimi pasmami plaż, amarantowe róże kwitną jaskrawo pomiędzy wypolerowanymi do białości pniami martwych drzew. Plaże zasypane są idealnie gładkimi kamykami o pastelowych kolorach i stosami ostrych muszli małż i ostryg. Atlantyk wdziera się w ląd rozległą zatoką Long Island Sound, tworzącą liczne rozlewiska, a łagodne podmuchy wiatru przynoszą stałą ochłodę, zapewniając idealne warunki do zamieszkania.
Wybrzeże przyciągało ludzi swym urokiem jak magnes, stając się szybko enklawą zarezerwowaną dla najbogatszej części mieszkańców Manhattanu. Wcześnie też, bo już w XIX wieku, zaczęły powstawać tu rezydencje potężnych i wpływowych rodzin kształtujących scenę gospodarczą całej Ameryki i reszty świata. Członkowie rodów Vanderbilt, Roosevelt, Whitney, Pratt, Getty czy Guggenheim przejęli Złote Wybrzeże jako letni kierunek podróży.
Niezwykłe również były to czasy. Lata dwudzieste ubiegłego wieku były fenomenalnym okresem w historii Ameryki i reszty świata. Krótką dekadą rozkwitu, dekadenckiej zasobności i gwałtownego rozwoju pomiędzy dwoma niezwykle destrukcyjnymi wojnami. Podczas gdy zakochany Jay Gatsby budował swoją fortunę opartą na nielegalnym handlu alkoholem w czasach prohibicji, świat opanowany był gorączką zmian i innowacji. Elektryczność rozświetliła domy, telefony ułatwiły komunikację, a przemysł motoryzacyjny transport. Rozwijała się kinematografia i rodził kult gwiazd filmowych. Ludzie poddali się jazzowym rytmom, nabierając coraz większego apetytu na łatwiejsze życie. Zaczęła kształtować się też współczesna amerykańska mentalność. Szukano nowego sposobu na szczęście. Kobiety skracały sukienki, zmieniały fryzury i walczyły o prawo do głosu w rodzinie i polityce. Stany Zjednoczone stały się światową potęgą gospodarczą i finansową, powodując gwałtowny wzrost stopy życiowej przeciętnych obywateli i eksplozję nowego bogactwa.
Dobrobyt ten nie trwał długo, światowy kryzys lat trzydziestych przyniósł szybki i brutalny koniec. Druga wojna światowa spowodowała niewyobrażalne cierpienia. Ale w latach dwudziestych świat się bawił.

 

DROGI WIDOK

Wśród wydm południowego wybrzeża, w okolicach Hamptons, wznoszą się majestatyczne, letnie rezydencje dostępne dla każdego o odpowiednim stanie konta.

NAD MORZE NA MOTORZE

Skończyła się droga, zniknął sznur samochodów. Można zatrzymać się przy plaży na chwilę refleksji.

NA FALI MARZEŃ

Piękna plaża, oceanu szum i pustka. Aż trudno uwierzyć, że na Long Island mieszka ponad 7 milionów mieszkańców.

 

WYSPA STRACONEJ NADZIEI

 

„… obok innych przyrodniczych ciekawostek są też dwa małe półwyspy niezwykłego kształtu […] jakby dwa ogromne jaja, identyczne w formie i rozdzielone tylko niewielką zatoczką […]. Ich fizyczne podobieństwo musi bez przerwy zadziwiać mewy latające w górze. Dla stworzeń bezskrzydłych bardziej frapującą osobliwością jest fakt, że te dwa jaja jednakowej wielkości i kształtu pod każdym innym względem całkowicie się różnią”.
Na Złotym Wybrzeżu Long Island posiadacze nowych fortun wznosili pałace o przepychu konkurującym ze starymi rezydencjami, łudząc się, że pozorna demokracja złotego okresu zapewni im akceptację. Na wschodnim wybrzeżu głęboko wcinającej się w ląd Manhasset Bay, w fikcyjnej miejscowości East Egg, stanowiącej ostoję konserwatywnego bogactwa zakorzenionego w amerykańskiej historii (w rzeczywistości okolice Sands Point), mieszkała znudzona i zaniedbywana przez męża Daisy Buchanan. Marzyła o chwilowej rozrywce, nie o trwałej zmianie. Po przeciwnej stronie zatoki, w West Egg (okolice Kings Point), marzył o niej Jay Gatsby, łudząc się, że zgromadzone bogactwo zapewni mu miłość.
Nowe pieniądze nie mieszają się jednak łatwo ze starymi fortunami, a krew ich właścicieli nigdy nie jest wystarczająco błękitna. Gatsby skazany był na porażkę, jego marzenia były tylko naiwną nadzieją na przekroczenie granicy społecznej. Na zdobycie akceptacji ludzi żyjących według własnego kodeksu moralnego, przekonanych o własnej wyższości i bezkarności. Doskonale wiedzących, że w kryzysowych czasach nowe fortuny rozwiewają się łatwo, nazwiska ludzi takich jak Gatsby zostają szybko wykreślone z pamięci, choć Vanderbilt czy Morgan przetrwają bez uszczerbku.
Wiele zmieniło się na Long Island od czasów Fitzgeralda. Wyspa zdecydowanie się zdemokratyzowała, choć w miejscowościach takich jak Manhasset, Kings Point czy Sands Point wciąż panuje specyficzna atmosfera. Zamiera ruch, zwężają się ulice, do domów prowadzą długie i kręte podjazdy, ściana zieleni broni właścicieli przed ciekawskim wzrokiem. Trudno ocenić, czy kryje się za nią nowy dwór, czy stara rezydencja, którą właściciele nie zawsze pragną, lub są w stanie, dłużej utrzymywać. Część jest rozbierana i ślad po nich znika na zawsze, część przeznaczana na muzea utrzymywane z prywatnych funduszy lub przez państwo. Nic nie jest jednak w stanie zatrzymać czasu, świat zmienia się nieustannie, powstają nowe rezydencje, a stare zmieniają właścicieli. Wydaje się jednak, że współcześnie podział na stare i nowe pieniądze jakby lekko stracił na znaczeniu. Decyduje obecnie wysokość konta bankowego i łatwość w jego uszczuplaniu.
Ale natura ludzka nie zmienia się tak bardzo. Złote Wybrzeże wciąż zachowuje swój odmienny charakter, ciekawie opisany przez Nelsona DeMille w powieści „Gold Coast”. Niepowtarzalną atmosferę minionej epoki doskonale przedstawiają również udostępnione do zwiedzania rezydencje na Long Island, nie tylko w rejonie Złotego Wybrzeża, ale rozrzucone po całej wyspie.

 

LONG SUMMER ISLAND

Zielony krajobraz północnego wybrzeża Long Island pozwala na odpoczynek. Lato nie może być piękniejsze.

DYSKRETNY UROK BURŻUAZJI

Wędrówka kamienistą plażą Złotego Wybrzeża pozwala podejrzeć luksusowe rezydencje zupełnie niewidoczne od strony ulicy.

 

W SZCZĘKACH KROKODYLA

 

Dla przeciętnego, współczesnego mieszkańca Long Island codzienne życie niewiele ma wspólnego ze złotą epoką. W zachodniej części, stanowiącej powiat Nassau, wyspa stała się zatłoczoną sypialnią Nowego Jorku. Wschodnia, powiat Suffolk, zamieniła się w miejsce weekendowych i urlopowych wypadów. Wszystkie podstawowe arterie wychodzące z Nowego Jorku i prowadzące w głąb wyspy zalane są nieustającym sznurem samochodów. W trakcie tygodnia wypełnia je znudzony tłum dojeżdżający do pracy, w weekendy sfrustrowana masa miłośników kąpieli i słońca. A lokalne plaże nigdy nie rozczarowują, niezawodnie rozwiewają frustrację. Wciąż zaliczane są do najpiękniejszych na świecie, wciąż otwarte i ciągnące się kilometrami. Piaszczyste wydmy biegną od Brooklynu do Montauk Point. Rozbijają się o nie fale, kępki traw łagodnie kołyszą się na wietrze. Od Sands Point do Orient Point rozpościerają się malownicze klify i sosnowe lasy.
Z lotu ptaka Long Island wygląda jak gigantyczna paszcza krokodyla szeroko otwarta w oczekiwaniu na ofiarę. Górna szczęka to wąski pasek lądu zwany North Fork, przedłużenie północnego wybrzeża, które poza rejonem Gold Coast nabiera rolniczego charakteru. Równe rzędy kartofli na polach polskich farmerów zostały wprawdzie wyparte przez rzędy winorośli, a stylowe budynki powstających jak grzyby po deszczu winnic zastępują farmerskie zabudowania, ale sielski i samowystarczalny charakter tego rejonu wciąż jest zachowany.
Dolną szczękę stanowi wydłużony skrawek południowego wybrzeża, skupiający na niewielkiej przestrzeni zdumiewające skomasowanie naturalnej urody i bogactwa. Tutaj lokalne społeczności słynnych Hamptons, Montauk czy Sag Harbor dzielą się na bogatych i tych, którzy ich obsługują. Stare i nowe pieniądze łatwo się mieszają, nowe fortuny są szybko akceptowane, upadające szybko zapomniane. Bogaci izolują się za wysokimi żywopłotami, szukając ucieczki od świata biznesu i ciekawskich oczu. Biedniejsi doskonale egzystują w sektorze usługowym. Wytworzona w ten sposób specyficzna równowaga ekonomiczna pozwala na samowystarczalną egzystencję miasteczek, w nieznacznym tylko stopniu uzależnioną od ruchu turystycznego.
Turyści, jako dodatkowe źródło dochodów, są chętnie akceptowani. Dlatego ta urokliwa część wyspy stała się prawdziwym wakacyjnym rajem, choć cena wstępu jest wysoka, a droga do niego trudna do pokonania. Nie odczuwa się tu również dyskryminacji. Bogaci turystów ignorują, biedniejsi traktują jako szansę szybkiego wzbogacenia. Obie społeczności nie czują się zagrożone. Przybyszy traktują jako atrakcję i urozmaicenie długich, letnich dni, wiedząc doskonale, że wraz z chłodem jesieni ponownie zawita do nich spokój i cisza.
„Zamknięto już większość dużych kąpielisk, brzeg był zupełnie ciemny i tylko na promie płynącym przez cieśninę migotało ruchome, przyćmione światełko. I kiedy księżyc wzniósł się wyżej, pozbawione swego znaczenia budynki zaczęły roztapiać się w przestrzeni…”