Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2013-10-01

Artykuł opublikowany w numerze 10.2013 na stronie nr. 18.

Tekst i zdjęcia: Mikołaj Gospodarek,

Gdzie sztuka spotyka naturę


Park Mużakowski to jedno z najwybitniejszych osiągnięć europejskiej sztuki ogrodowej. Trudno uwierzyć, że miejsce tak niezwykle naturalne zostało w większości zaprojektowane i przez wiele lat pielęgnowane było ludzką ręką. Trudno też uwierzyć, że Polakom jest właściwie nieznane.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Największy w Europie transgraniczny park w stylu angielskim zajmuje obszar prawie 700 hektarów, podzielonych asymetrycznie przez Nysę Łużycką i biegnącą jej korytem granicę. Po stronie niemieckiej znajduje się jedna trzecia historycznej kompozycji, z głównymi budynkami i ogrodami, a prawie 500 hektarów po polskiej stronie to park naturalistyczny. Są to dwie zupełnie różne części, które w niezwykły sposób się dopełniają. Stwarzają poczucie niekończącego się lasu, który jednak został posadzony przez człowieka.

 

ZAMEK NOWY

Okazała budowla widoczna jest z wielu miejsc parku. Spacerując, można dojrzeć ją przez gałęzie albo podziwiać jej piękno w pełnej krasie z parkowych polan.

MOST FUKSJI

Ten mostek prowadzi do Ogrodu Niebieskiego, zacisznego miejsca sprzyjającego wypoczynkowi.

ZŁOTO GÓRĄ

Wraz ze zmianą dnia, światła i temperatury, park zmienia swoje oblicze. Tym razem zima przegrała – w południe wróciły jesienne kolory.

 

ROMANTYCZNY KSIĄŻĘ PÜCKLER

 

Park założył w I połowie XIX wieku arystokrata pruski, książę Hermann von Pückler-Muskau (1785-1871). Był on pomysłodawcą i twórcą projektu. Inspiracji szukał podczas podróży po Europie. Zanim pozyskał większe tereny, zaczął od upiększania otoczenia swojego pałacu – XVII-wiecznej rezydencji, zbudowanej w miejscu wcześniejszego grodu obronnego. Pierwsze ogrody powstały na łące przy zamku i nazwane zostały na cześć wybranki księcia, Lucie von Hardenberg, Doliną Owcy, a później Łąką Łez. Po wschodniej stronie rzeki wzniesiono zespół budowli służący rozrywce i kontemplacji natury, zwany Anglią. Wybudowano też drogi, mosty, a w 1823 r. otwarto uzdrowisko bazujące na źródłach mineralnych.
Koszty realizacji tych projektów oraz wystawny tryb życia wpędziły Pücklera w poważny kryzys finansowy. Ratunkiem miał być fikcyjny rozwód i zawarcie nowego, korzystnego finansowo związku. W celach matrymonialnych udał się książę do Anglii. Jednak zamiast z nową żoną, wrócił z… nowymi pomysłami na rozbudowę parku. Doprowadziły one do powstania nowych ogrodów, budynków i – w efekcie końcowym – do bankructwa Pücklera. Po 30 latach pracy był zmuszony sprzedać majątek. Zdołał urzeczywistnić tylko część swoich planów.
Park trafił jednak w dobre ręce księcia Fryderyka Niderlandzkiego – był on godnym następcą i przez długie lata kontynuował prace z poszanowaniem dla koncepcji Pücklera. W tym czasie lekkie drewniane budynki zastąpione zostały murowanymi, a zamek zyskał neorenesansowy charakter. Powstały także nowe budowle. Po śmierci Fryderyka Niderlandzkiego właścicielem parku został Traugott Heinrich von Arnim, osobisty sekretarz Bismarcka. Zastąpił on stare budowle nowym kompleksem gospodarczym i zmodernizował pałac. Wprowadził też w ogrodach nieznaczne modyfikacje, które pozostały jednak w zgodzie z wizją założyciela. Wyrazem uznania dla księcia było postawienie w centralnej części parku pomnika zwanego Kamieniem Pücklera.
Potem nastąpiły długie lata zapomnienia podczas przetaczających się przez Europę wojen. Dopiero w końcu lat 1980. zostały podjęte prace, które mają przywrócić świetność tego miejsca. Jest to proces niezwykle czasochłonny, bo natura przez lata je zmieniała. Wiele miejsc zarosło, w innych sam człowiek dokonał zniszczeń w krajobrazie. Potrzeba teraz wielu lat, żeby wygląd parku zbliżył się do pierwotnego projektu.

 

 

SPECYFIKA PRZYGRANICZA

 

Dojazd do Łęknicy, miejscowości, w której znajdują się wejścia do parku, jest bardzo wygodny dla mieszkańców południowej części kraju. Oznacza to podróż autostradą A4 aż do A18, w kierunku Olszyny. Następnie trzeba zjechać w miejscowości Królów na drogę krajową nr 12 i kierować się w stronę granicy polsko-niemieckiej. Z innych kierunków najlepiej jechać na Zieloną Górę, później Żary, gdzie znajdziemy wcześniej wspomnianą drogę nr 12. Dojazd do Łęknicy prowadzi niezwykle malowniczą trasą. Od miejscowości Trzebiel droga wije się wśród lasów i przemierza obszerne pola. Po skręcie do centrum miejscowości można się nieco zdziwić. Pierwsza napotkana stacja benzynowa pokaże ceny paliw w euro, a im bliżej granicy, tym więcej budek z papierosami, z cenami w euro oczywiście.
Jadąc ulicą 1 Maja, należy skręcić w prawo przed zjazdem na most i w części brukowaną drogą dojechać do parkingu przy ulicy Wybrzeżnej. Tu proponuję pozostawić samochód. Zwiedzanie można kontynuować pieszo lub rowerem. Park oferuje prawie 32 km ścieżek. Po stronie niemieckiej, w miejscowości Bad Muskau, również znajduje się parking przy parku, ale jest on płatny, a poza tym większą przyjemność będziemy mieli, kiedy przekroczymy granicę o własnych siłach przepięknym podwójnym mostem.
Przez cały pobyt w tym miejscu można dokonywać wyboru pomiędzy polskim a niemieckim. Zaplecze noclegowe w Łęknicy pozostawia niestety wiele do życzenia. W sezonie można wybierać w kwaterach, ale już jesienią czy zimą sprawa ma się o wiele gorzej. Można wtedy wynająć coś po stronie niemieckiej, choć ceny są tam oczywiście dużo wyższe. Z gastronomią też nie jest zbyt dobrze. W samym parku znajduje się jedynie kawiarnia. Po polskiej stronie jest kilka punktów, ale są one mocno oddalone od parku. W Bad Muskau, tuż za granicą, na drodze do rynku także znajdziemy kilka restauracji.
Pewnego rodzaju atrakcją jest również przygraniczny targ zwany „Europa”, nastawiony głównie na przyjeżdżających na zakupy Niemców. Kupić można tam dosłownie wszystko i aż żal pomyśleć, że Łęknica bardziej znana jest właśnie z tego największego bazaru na zachodniej granicy niż pięknego Parku Mużakowskiego.

 

SMĘTEK MUŻAKOWA

Jeden ze zbiorników wodnych na terenie Parku Krajobrazowego „Łuk Mużakowa”. Takich jeziorek jest tutaj aż 110, a powstały w miejscu starych wyrobisk górniczych.

NIECH CIĘ PARK PROWADZI

 

Jeśli zaczniemy zwiedzanie od ul. Wybrzeżnej, to park sam dalej będzie nas prowadził, stopniując kolejne zachwyty. Już na samym początku zauważyć można mnogość dróg. Wszystkie zachęcają do zobaczenia, co kryje się za kolejnym zakrętem. W ten sposób można godzinami spacerować po wygodnych alejkach. W charakterystycznych miejscach widokowych znajdują się kamienne ławeczki. Z tych punktów zazwyczaj rozciąga się wspaniały widok. Całość parku została tak zaprojektowana, że gdziekolwiek by nie spojrzeć przez ramę od obrazu, stworzy się harmonijny kadr.
Ja zaryzykowałem, mapkę schowałem do kieszeni i szedłem przed siebie. Naprawdę warto dać się ponieść fantazji twórcy tego miejsca. Za każdym zakrętem odkrywałem coś zupełnie nowego. Po stronie niemieckiej oglądałem przepiękny pałac. Przechodziłem licznymi mostkami i podziwiałem z daleka całą paletę jesiennych barw. Dałem się uwieść urokowi Jeziora Dębów. Stojąc w cieniu wielowiekowych drzew, które książę pozostawił, nadając im imiona, jeszcze mocniej odczuwa się naturalność tego miejsca.
Po stronie polskiej park jest równie niezwykły. Wiele leśnych ścieżek przecina go we wszystkich kierunkach, a czasem ze zbocza wysokiej skarpy podziwiać można całą okolicę. Ukryte wśród drzew kamienne mosty tworzą bajkowy krajobraz. Należy uzbroić się w cierpliwość, bo nie wszystko podane jest na tacy – czasem trzeba przejść spory kawałek drogi, zanim między drzewami ukaże się panorama z widokiem na zamek, której kilka kroków wcześniej nic nie zapowiadało.
Park zawdzięcza swoje piękno niezwykłemu położeniu w obrębie Łuku Mużakowa. Jest to powstała podczas zlodowacenia środkowo-polskiego ogromna podkowa, długości prawie 40 km i szerokości od 3 do 5 km. Łuk Mużakowa uważa się za najpiękniejszą morenę czołową na świecie. Ogromne różnice terenu, wąwozy, doliny, przełomy Nysy Łużyckiej to raj dla wszystkich kochających przyrodę.
Uderzający w Parku Mużakowskim jest również spokój. Cisza wypełniająca to miejsce pozwala niezwykle odpocząć. Ogrom terenu sprawia, że nawet przy sporej liczbie spacerujących nie odczuwa się przytłaczającej obecności innych ludzi. Poranki i wieczory przyciągają do parku całe rzesze starszych mieszkańców Bad Muskau wyprowadzających swoje psy.
Trudno jest w słowach zawrzeć piękno tego miejsca. Fotografie nie pokażą wypełniającej go ciszy przerywanej szumem płynącej wody czy szelestem liści muskanych wiatrem. Tam trzeba pojechać i to wszystko zobaczyć. Wejście do parku idealnie separuje od świata zewnętrznego. Panujący spokój wynagrodzi trudy nawet najdłuższej podróży. Wiosną i jesienią park prezentuje się w magicznych kolorach. Warto również oglądać go w różnych porach dnia, bo wraz ze zmianą światła zmienia się oblicze wielu miejsc. Zima może również dostarczyć niezwykłych wrażeń, a brak liści odsłoni wiele tajemnic.
Trzeba po prostu pojechać, obejrzeć. Zapewniam, że na jednej wizycie przygoda w tym miejscu się nie zakończy.