Florida Keys to zespół 1700 wysp koralowych. Stanowią najdalej wysuniętą na południe część Stanów Zjednoczonych. Od początku chciałyśmy dotrzeć do ostatniej w łańcuchu, Key West. Po drodze powtarzano nam, że im dalej na południe, tym ludzie są bardziej otwarci, szaleni i… zrzucają z siebie więcej ubrań.
Dostępny PDF
Droga na Key West, zwana Overseas Highway, biegnie po wyspach, wąskich groblach, a nawet pomiędzy nimi, unosząc się nad wodą w postaci najdłuższych mostów, jakie dotąd widziałam. Najbardziej okazały, przebiegający pomiędzy Little Duck Key i Key Vaca, nazwany został Seven Miles Bridge. Dzisiaj liczy on zaledwie 6,7 mili – historyczny siedmiomilowy most został zniszczony przez huragan Labor Day w 1935 roku. Miejscami z wody wynurzają się jego pozostałości, które wyglądają jak postapokaliptyczne fragmenty starego świata pośród błękitnych rajskich lagun, co stanowi oczywiście całkiem niezłą atrakcję turystyczną.
SIEDMIOMILOWE MOSTY
Seven Miles Bridge łączy Little Duck Key i Key Vaca.
Stary Siedmiomilowy Most został zniszczony przez huragany. Dziś jest nieprzejezdny, stoi i straszy, co stanowi atrakcję turystyczną.
KLUCZ DO KARAIBÓW
Key West to najbardziej wysunięty na południe punkt kontynentalnych Stanów Zjednoczonych.
PIEKIELNA DROGA DO RAJU
Gdy przejeżdżałyśmy przez wyspy, cały czas otaczała nas woda. Z jednej strony Zatoka Meksykańska, z drugiej ocean. Momentami groble były tak wąskie, że mieściły na sobie jedynie asfalt i nawet kilkucentymetrowy wzrost poziomu morza mógłby zalać drogę. Kajaka w bagażniku nie miałyśmy, więc odetchnęłyśmy z ulgą, kiedy zza deszczowych chmur wyszło słońce. Jednak gdy powoli rozgrzewało wilgotne powietrze, przy każdym oddechu miałam wrażenie, jakbym nurkowała w kotle z wrzątkiem. Temperatura wzrosła i nie było żadnej różnicy pomiędzy cieniem a rozgrzanym asfaltem. Przed upałem chronić może jedynie klimatyzacja, jednak w naszym tajemniczym pojeździe jej zbyt długa praca powodowała problemy z silnikiem. Nasza droga do raju okazała się istnym piekłem.
Na Florida Keys fotografie wychodzą idealnie. Wystarczy wyciągnąć przed siebie aparat i nacisnąć spust migawki – pocztówkowe zdjęcia gwarantowane. Plaże z białym piaskiem otoczone wysokimi palmami, niebo zlewające się z wodą i ukrytą w błękicie linią horyzontu. To codzienność dla mieszkańców wysp.
W poszukiwaniu najpiękniejszej plaży udałyśmy się do Parku Narodowego Bicayne. 95 procent jego powierzchni to woda, a do niektórych wysp można dostać się jedynie łodzią, co stanowi idealne warunki dla spokojnego egzystowania najróżniejszych okazów fauny i flory. Park oferuje rejsy łodziami ze szklanym dnem lub podwodne spacery ze sprzętem do nurkowania, by podziwiać barwną rafę koralową. My wybrałyśmy opcje leniwego dnia na plaży.
Na Florida Keys nocleg zapewniony miałyśmy u Trenta w ramach couch surfingu. Jak wielu już wie, łączy on najbardziej pomysłowych i mobilnych ludzi na całym świecie. Są najlepszymi przewodnikami, otwartymi i zawsze chętnymi do snucia historii o miejscach, w których byli i do których pragną dotrzeć. Trent również podróżował, był jednym z wielu tymczasowych mieszkańców wysp. Przyjechał do pracy na okres kilku miesięcy. Pracował przy usuwaniu obcych gatunków roślin, które przybyły razem z nowymi osadnikami i zaczynały niszczyć pierwotną florę archipelagu.
Zaskoczył nas, gdy przyznał, że przygodę z couch surfingiem zaczął na Florida Keys z nudów. Wszyscy jego rówieśnicy wyjechali zaraz po zakończeniu sezonu, a on pozostał ze swoim pięćdziesięcioletnim sąsiadem, który smutki topił w kolejnych szklankach alkoholu. Dla turystów pobyt na Florida Keys to ciągła zabawa, jednak dla stałych mieszkańców to walka z nudą, a pozorna kraina szczęścia szybko może zamienić się w depresyjną monotonię. Na wyspach alkoholizm jest dużym problemem, co może potwierdzić istnienie ponad dwudziestu grup AA.
KIERUNEK: ZAKUPY
Do popularnych pamiątek oferowanych przez liczne sklepy należą hamaki, naturalne gąbki do ciała oraz ręcznie malowane muszle i kokosy.
NO NAME PUB
Właściciele tego przybytku na Pine Key twierdzą, że ten, kto znajdzie ich bezimienny pub, zostanie nagrodzony najlepszą pizzą w okolicy, daniami z wędzonej ryby i niezapomnianą atmosferą. Jeśli go znajdzie...
Na archipelagu obowiązuje ścisła ochrona unikalnej flory i fauny. Pobocza dróg gęsto usiane są znakami ostrzegającymi przed dzikimi zwierzętami. Zastanawiałyśmy się, gdzie na tak niewielkich wyspach pozbawionych lasów mogą przebywać czterokopytne zwierzęta wielkości jelenia, bowiem to głównie one widnieją na znakach. Trent wyjaśnił nam w końcu, że na Florida Keys żyje tzw. key deer. Są mniejsze od zwykłych jeleni (męskie osobniki osiągają 76 cm wysokości), a ich ilość sprawia mieszkańcom coraz więcej problemów. Częste są wypadki samochodowe z ich udziałem, niszczą również ogródki i płoty.
Zamknięcie ich na jednej z wysp nie dało długoterminowego rozwiązania, bowiem zwierzęta z łatwością przepływają pomiędzy nimi. Następnego ranka mogłam na własne oczy przekonać się o ich istnieniu. Dwójka miniaturowych saren obwąchiwała nasz samochód, po czym długo wpatrywała się we mnie swoimi czarnymi jak węgiel oczami. Key deers są przyzwyczajone do obecności człowieka, jednak na łaskotki za uchem nie pozwalają.
REPUBLIKA MUSZLI
Na Florida Keys jest wiele domów na sprzedaż, a każdy z nich wygląda jak rezydencja z widokiem na Eden. Kupowane są przeważnie przez emerytowanych Amerykanów, którzy jeszcze za życia pragną osiągnąć niebo. Młodsza część społeczeństwa amerykańskiego przybywa tu jedynie w sezonie, czyli w okresie zimowym, podczas przerwy w szkołach i na uczelniach. Kiedy północną część kraju ściska mróz, na Florida Keys temperatura utrzymuje się w granicach 20 stopni Celsjusza, a powietrze nie jest tak wilgotne, jak w okresie letnim. Są to idealne warunki dla rozpoczęcia licznych festiwali i zabaw.
Florida Keys to jeszcze nie Karaiby, choć właśnie tak wyobrażałam sobie wymarzone miejsce piratów, wyspę Tortuga opisywaną przez Jacka Sparrowa. Na Key West istniał niegdyś jeden z najważniejszych portów, gdzie w czasach prohibicji szmuglowano rum i piwo z Kuby. Rafa koralowa, którą dzisiaj turyści oglądają z zachwytem, w XVIII wieku była zmorą żeglarzy. Wokół wysp na dnie zalega dziewięć wraków, zarówno osiemnastowiecznych hiszpańskich galeonów, jak i okrętów z II wojny światowej, które zatonęły u ich wybrzeży. Można je podziwiać na specjalnie do tego utworzonym podwodnym szlaku, zwanym „The Florida Keys Shipwreck Trail”.
W 1982 r. straż graniczna dokonała blokady drogi US-1 i wprowadziła szczegółowe kontrole paszportowe, co miało zapobiec nielegalnej imigracji z Kuby. Wpływało to jednak bardzo niekorzystnie na rozwój turystyki, która jest podstawą utrzymania wielu mieszkańców. W ramach protestu zaczęli starać się o uznanie niepodległości Florida Keys. Symbolika utopijnego państwa Counch Republic (Republika Muszli) dziś stała się atrakcją turystyczną, a emblematy z flagą można kupić w każdym sklepie z pamiątkami. Rocznica tego wydarzenia to kolejna okazja do zabawy w czasie Independence Celebration, a na oficjalnej stronie republiki można złożyć wniosek o unikatowy paszport Counch Republic.
BAJU BAJU NOCĄ
Na Key West można spotkać tubylczego wróżbitę, który odczytuje z dłoni przeszłość i przyszłość.
ZAKLINACZ KOTÓW
Szalony Francuz swoim śmiechem bawił i budził grozę, a wytresowane przez niego koty skakały przez płonące obręcze.
SUNSET CELEBRATION
Codziennie o zachodzie słońca plac Mallory Square zalewany jest przez tłumy turystów i rozświetlany fleszami aparatów.
FESTIWAL SZTUK NOCNYCH
Ulica Duval na Key West znana jest dzięki licznym dyskotekom i pubom. Oprócz nich można czasami znaleźć sklepy z pamiątkami lub alkoholem. Nawet w zwykły dzień w środku tygodnia ulica wypełniona jest tłumem ludzi. Wszyscy noszą w rękach puszki piwa i tańczą na werandach barów. Tu każdy znajdzie coś dla siebie. Są lokale zarówno spokojne, z bilardem i grami komputerowymi, jak i te z głośną muzyką graną na żywo. Dyskoteki mają zazwyczaj kilka pięter, a główny parkiet znajduje się na dachu.
Trent zaprowadził nas do jednej z nich, twierdząc, że koniecznie musimy to zobaczyć. Jej nazwa „Garden of Eden” nie wzbudziła we mnie żadnych podejrzeń. Wstęp do niej dozwolony jest od lat 21. Parkiet znajduje się pod gołym niebem, na samym szczycie budynku, a na nim zabawę rozkręcają ludzie nadzy. Ten „ubiór” jest dość popularny wśród gości „Garden of Eden”, choć nie wszyscy stosują się do tradycji. Poza sezonem popularność dyskoteki podtrzymują głównie emerytowani mieszkańcy wyspy. Wyszliśmy stamtąd dość szybko.
Na Key West jedną z głównych zasad, obok dobrej zabawy, jest tolerancja. Na ulicy Duval istnieje wiele barów i dyskotek dla homoseksualistów. Znalazłyśmy również bar z drag queens, gdzie codziennie urządzane są występy, a „panie” z niezwykle męskimi pośladkami stoją na ulicy i zapraszają gości na zabawę.
Każdy ze stanów w USA ma swoje własne hasło, które dla Florydy brzmi „The Sunshine State” (Stan Słońca). Na Key West codziennie celebruje się zachody słońca nad Mallory Square, tuż obok przystani dla statków. Każdego dnia, kiedy słońce znika za horyzontem, na placu rozgrywa się istne szaleństwo połączone z Night Art Festival. Tłumy ludzi przelewają się przez plac i próbują uchwycić obiektywami ten niezwykły, a jakże codzienny widok. Jest to najlepsza okazja do zarobku dla ulicznych artystów, którzy prześcigają się w pomysłach, aby zatrzymać wokół siebie jak największą ilość turystów. Spotkałyśmy tam zarówno szalonego Francuza z wytresowanymi zwierzętami, jak i mistrza pułapek, który na naszych oczach uwolnił się z kaftanu bezpieczeństwa owiniętego grubymi łańcuchami.
Na ulicach tańczono gorącą sambę, a niektórzy odważyli się wziąć do ręki gorące pochodnie. Najciekawszym performerem był czarnoskóry mężczyzna z czupryną pełną dredów. Chował się w ciemnych kątach kamienic i zasłaniał dwoma liśćmi palmy. Kiedy ktoś przechodził blisko niego, wyskakiwał zza gałęzi, krzycząc „Ghost Man!”, po czym jego biały uśmiech znów chował się w mroku i nikt nie potrafił przewidzieć, gdzie pojawi się po raz kolejny. Celebracja zachodu słońca zaczyna się późnym popołudniem, a kończy parę godzin po zmroku. Na resztę nocy zabawa przenosi się na ulicę Duval, gdzie trwa do samego rana.
Ostatniego dnia naszego pobytu na Florida Keys Trent zabrał nas na kajaki. Pływaliśmy pomiędzy małymi wysepkami, całkowicie sami, otoczeni jedynie przez błękit wody i nieba. Słychać było tylko wiosła uderzające o taflę wody. Milczeliśmy, nie chcąc zburzyć harmonii.
Na Florida Keys jest wszystko, czego potrzebuje turysta: zatłoczone plaże, świetne jedzenie i atrakcje, których nie da się zliczyć. Są jednak miejsca daleko od ludzkiego gwaru, gdzie prawdziwą przyjemność można czerpać z obserwowania horyzontu i pośród niebieskich lagun wciąż powtarzać: „Naprawdę tu jestem”. A ja tam byłam i mleko kokosowe piłam…