Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2013-10-01

Artykuł opublikowany w numerze 10.2013 na stronie nr. 36.

Finowie mówią, iż tworząc świat, Bóg zapomniał oddzielić w ich krainie ziemię od wody. W efekcie powstał największy na świecie naturalny park zwany „Krajem Tysiąca Jezior” – choć tak naprawdę jezior jest tam znacznie więcej.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Oryginalna nazwa Finlandii, Suomi, oznacza ni mniej, ni więcej tylko „moczary”, bo aż 30 proc. jej terytorium stanowią podmokłe łąki i bagna, a prawie 80 proc. powierzchni pokrywają lasy, co jest rekordem Europy. Dostrzegłem to wyraźnie, gdy wpływałem promem do Helsinek, mijając liczne wyspy (jest ich aż 315).
Stolicę Finlandii nazywa się „Gibraltarem Północy”, a także „Córą Bałtyku”. Finowie określają ją też jako „Bramę do Europy”, i coś w tym jest. Bo rzeczywiście różni się od innych, czysto europejskich metropolii. Przez wiele lat kraj ten był miejscem, gdzie ścierały się wpływy kultur Wschodu i Zachodu, stąd też w Helsinkach spotkać można sąsiadujące z sobą cerkwie i zbory luterańskie.

 

 

SZANUJ OKUPANTA SWEGO

 

Na wygląd miasta ogromny wpływ wywarła historia. Finlandia, podbita w 1809 r. przez Rosję, została przekształcona w Wielkie Księstwo Finlandii. W 1812 r. car Aleksander I przeniósł stolicę z Turku do Helsinek. Gdy w czasie wojny rosyjsko-szwedzkiej miasto spalono, car stał się hojnym sponsorem. Przeznaczył spore pieniądze na odbudowę, ale nie bezinteresownie: chciał, by Helsinki przypominały Sankt Petersburg. I przypominają.
Za rządów Aleksandra II kraj cieszył się znaczną autonomią, a obywatele mieli więcej swobód niż narody w wielu krajach Europy, o Rosji nie wspominając. Nie dziwi więc, że mimo późniejszych animozji w stosunkach fińsko-rosyjskich, a zwłaszcza fińsko-radzieckich, mieszkańcy Suomi pamiętają o zasługach carów, a w Helsinkach spotkać można wizualne dowody tej sympatii. Jest nim np. pomnik Aleksandra II – otoczony przez cztery figury: Lex (prawo), Lux (światło), Pax (pokój) i Labor (praca) na placu Senackim. Inny to Kamień Carycy na placu Targowym, upamiętniający wizytę Aleksandry Fiedorowny, która w 1833 r. statkiem parowym przybyła tu wraz z carem Mikołajem I. Obelisk ozdobiony jest dwugłowym orłem carskim Romanowów wykonanym z brązu, a litery inskrypcji wykonano ze złota. Co ciekawe, choć orzeł został zdjęty przez sympatyków Rewolucji Październikowej, w 1972 r. powrócił na swoje miejsce.
Ta nieskrywana sympatia do byłych wrogów to chyba cecha Finów. Gdy w większości krajów o dawnych okupantach mówi się z pogardą, w Finlandii wznosi się im pomniki i zachowuje ich język. Kraj ten był kiedyś częścią Szwecji, ale ta okupacja nie pozostawiła w Finach zadry w stosunku do zachodniego sąsiada, lecz… podwójne nazewnictwo. Helsinki to po szwedzku Helsingfors, Turku to Åbo, podwójne są też nazwy ulic, a szwedzki jest drugim językiem urzędowym. Może dlatego Finowie uchodzą za przykład wzorowych sąsiadów i może dlatego właśnie Helsinki w 1975 r. były miejscem obrad Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, na której spotkali się przedstawiciele 33 krajów Starego Kontynentu oraz USA i Kanady.

 

KU CZCI NAJEŹDŹCY

Plac Senacki w stolicy Finlandii. Przed katedrą luterańską stoi pomnik… rosyjskiego cara Aleksandra II.

KOŚCIÓŁ JAK SKAŁA

Oryginalny w formie kościół Temppeliaukio został wykuty w skale, na zewnątrz wystaje tylko kopuła.

 

NISKIE JEST PIĘKNE

 

Wróćmy jednak do wycieczki po mieście. Jego niska architektura sprawia wrażenie, że gród wydaje się dość mały i jakby prowincjonalny w porównaniu do innych europejskich miast stołecznych. Ale jest w tym niewątpliwy urok. Wokół wspomnianego placu Senackiego skupia się blisko 30 neoklasycznych budowli o jasnych, pastelowych barwach, które spowodowały, że Helsinki zyskały sobie jeszcze jedną nazwę: „Białe Miasto Północy”.
Architektura stolicy jest efektem nałożenia się wpływów stylu petersburskiego i nowoczesnych projektów czołowych XX-wiecznych fińskich architektów. Najważniejsze punkty programu zwiedzania Helsinek to katedra luterańska przy placu Senackim oraz zwieńczona 13 kopułami cerkiew Uspieńska (Wniebowzięcia) – największy w północnej i zachodniej Europie kościół prawosławny. Warto dodać, że jeszcze w 1880 r. aż 75 procent zabudowy Helsinek stanowiły dwu- i trzypiętrowe drewniane domy, tak charakterystyczne dla fińskiej kultury.
Nie sposób pominąć też bardzo oryginalnego w formie kościoła Temppeliaukio. Został on wykuty w skale i jest pięknym przykładem zgrania natury z architekturą. Ideą projektu było zachowanie i wykorzystanie skalnego wzgórza wznoszącego się 13 metrów nad otaczające je ulice. Oświetlenie groty wspomagane jest przez światło słoneczne, co daje dodatkowe efekty. Może tam zasiąść 940 osób, a budowla ma tak świetną akustykę, że organizuje się w niej koncerty.
Warto też zobaczyć oryginalny pomnik Jeana Sibeliusa, najsławniejszego fińskiego kompozytora, oraz Stadion Olimpijski zbudowany na igrzyska 1940 roku, które ze zrozumiałych względów nie odbyły się (Helsinki zorganizowały olimpiadę dopiero w 1952 roku). Radzę też zapoznać się z tamtejszym dworcem kolejowym, budynkiem z czerwonego granitu, oddanym do użytku w 1916 r., będącym przykładem monumentalnej architektury określanej jako narodowy romantyzm. Koleje fińskie budowano w okresie rosyjskiej dominacji, nic więc dziwnego, że wyróżniają się szerszymi torami. W podziemiach dworca znajduje się pokaźne centrum handlowe.

 

NARODOWO-ROMANTYCZNY

Budynek dworca kolejowego w Helsinkach to przykład monumentalnej architektury określanej mianem narodowego romantyzmu.

ZAMEK NASZEJ KATARZYNY

W Turku w XVI w. zamieszkała siostra króla Zygmunta Augusta – księżniczka Katarzyna Jagiellonka. Ten czas w historii Finlandii nazywany jest „polskim okresem”.

DOBRY DUCH JAGIELLONKI

 

Jak już wspomniałem, przed Helsinkami stolicą Finlandii było Turku, znane także pod szwedzką nazwą Åbo. Miasto warto poznać nie tylko dla jego turystycznych walorów, ale także ze względu na… polską przeszłość. Gdy turysta znad Wisły odwiedzi Turku, a zwłaszcza jedną z jego największych atrakcji – masywny, kamienny zamek – przekona się z zapewne dużym zaskoczeniem, że Finowie mówią o „polskim okresie” nie tylko w dziejach tej warowni, ale i w ogóle swego kraju. Z zaskoczeniem, bo w naszych szkolnych podręcznikach historii trudno znaleźć choćby wzmiankę o tych wydarzeniach.
Warto zatem bliżej zainteresować się historycznymi przekazami z XVI w., kiedy to we wspomnianym zamku (wybudowanym trzy wieki wcześniej) zamieszkał książę Jan, syn króla szwedzkiego Gustawa I Wazy. Ulegając namowom miejscowych notabli, szukał on współpracy z katolicką Polską. Ukoronowaniem tej polityki był jego ślub z siostrą króla polskiego Zygmunta Augusta – księżniczką Katarzyną Jagiellonką. I od tej chwili datuje się okres pomyślności w historii tego narodu. Fińscy kronikarze nie szczędzą słów uznania dla Polki, która stworzyła pierwszy w tym kraju renesansowy dwór na wzór europejski, wnosząc – nie tylko do zamkowych komnat – powiew wielkiego świata. Ponoć, co przyznają Finowie, posługiwanie się sztućcami przy posiłkach wprowadziła tam właśnie nasza Katarzyna.
Lata szczęśliwości jednak minęły, gdy chorobliwie podejrzliwy i przeciwny koneksjom z katolikami król szwedzki Eryk XIV oskarżył zawiadującego Finlandią brata o zdradę i posłał wojska na zamek w Turku. Jana wraz z Katarzyną pojmano i osadzono w szwedzkiej twierdzy Gripsholm (tam, w niewoli, przyszedł na świat późniejszy król Zygmunt III Waza). Eryk wtrącał do cel coraz to nowych oponentów, co w efekcie doprowadziło go do obłędu i… w przypływie żalu uwolnił brata i Jagiellonkę. Potem role się odwróciły i szlachta powstała przeciw królowi, i teraz to Eryk wylądował w lochach, m.in. na zamku w Turku. Koniecznie zatem trzeba złożyć wizytę w warowni, której czas największej świetności wiąże się właśnie z kulturą polskiego Odrodzenia.
Podczas zwiedzania natkniemy się na polonica, przede wszystkim portret Katarzyny Jagiellonki w jej komnacie, będący – wedle muzealnego przewodnika – kopią oryginału z 1560 roku, podarowaną przez rząd polski w 1933 r. Zobaczymy także miniaturową statuetkę pomnika Zygmunta III Wazy (syna Katarzyny) stojącego przed warszawskim Zamkiem Królewskim, darowaną fińskiemu muzeum w 1965 r.

 

 

NURMI PATRZY NA KURTYZANĘ

 

Turku to piękne portowe miasto, przez którego centrum przepływa rzeka Aura. Inną niewątpliwą atrakcją dla zwiedzających jest pomnik słynnego fińskiego biegacza – Paavo Nurmiego, zdobywcy dziewięciu złotych olimpijskich medali na długich dystansach – usytuowany pośrodku jednej z głównych arterii miasta. Ciekawostką jest to, że sylwetka biegnącego na pomniku Nurmiego skierowana jest twarzą w kierunku postawionego ok. 200 m dalej pomnika Lailli, uważanej za najsłynniejszą fińską kurtyzanę, kobietę wielkiej urody, stanowiącą natchnienie dla licznych artystów i pisarzy. A przecież małomówny i mało sympatyczny Nurmi podobno nie lubił kobiet…
Ale nie samymi wspomnieniami turysta żyje, więc będąc w Turku, warto zafundować sobie wycieczkę na pobliską, pełną zieleni wyspę Ruissalo. Stanowi ona bazę wypadową dla zwolenników różnorakich form aktywnego wypoczynku, zwłaszcza sportów wodnych, czemu sprzyjają liczne plaże, zatoczki i przystanie. Można także pograć w golfa, a i miłośnicy koncertów rockowych chętnie tam zaglądają.
Finlandia nie jest tania, ale jej uroki – nie tylko te za kołem polarnym – warte są pieniędzy, które przychodzi tam wydać.