We wrześniu tego roku odbyła się pierwsza tura wyborów prezydenckich na Malediwach, archipelagu odwiedzanym rokrocznie przez milion turystów. Wygra je prawdopodobnie kandydat Malediwskiej Partii Demokratycznej, Mohamed Nasheed. Długa kampania wyborcza była gorąca i niepozbawiona brutalności. Na zdjęciu – zwolennicy demokratów z flagą swojej partii przedstawiającą symbol sprawiedliwości.
Dostępny PDF
Mohamed Nasheed (na pierwszym planie w środku) już raz był prezydentem Malediwów. Zasłynął w 2009 roku, kiedy jedno z posiedzeń swojego gabinetu odbył cztery metry pod wodą. Zwrócił tym uwagę opinii publicznej, że wskutek podnoszenia się poziomu mórz i oceanów wyspom tym grozi zalanie. Ostry kryzys polityczny, zamieszki i bunt oddziałów policji spowodowały, że Nasheed w 2012 roku ustąpił ze stanowiska, określając te wydarzenia zamachem stanu dawnego reżimu. Przez następny rok walczył o powrót na scenę polityczną, biorąc czynny udział w demonstracjach ulicznych. Ryzykował wtedy nawet życiem, bo dwukrotnie próbowano go zabić.
Szczególnie mocno wspierały Nasheeda kobiety, wiedząc, że walczy też o ich prawa. Zwolenniczki byłego prezydenta często przeganiała policja. Kobiety były bite, mimo pokojowych form ich protestów.
Narodziny demokracji na Malediwach nastąpiły w 2008 roku, kiedy po 30 latach rządów absolutnych ustąpił Maumonn Abdul Gayoom, krytykowany za autokratyzm i nepotyzm. Po objęciu po raz pierwszy urzędu przez Nasheeda partia byłego dyktatora Gayooma skutecznie zablokowała politykę demokratycznych reform. Nic więc dziwnego, że świat z uwagą przyglądał się wyborom z 7 września 2013 r.
Na zdjęciu manifestacja przed siedzibą partii byłego dyktatora, z lewej – Asward, dziennikarz z niezależnej Raajje TV, który wkrótce potem zostanie napadnięty i ciężko pobity za swój raport o korupcji w partii Gayooma.
Aresztowanie jednego z demonstrantów. Do zatrzymań dochodziło codziennie, a aresztowani nie mieli nawet prawa do adwokata.
Male, stolica Malediwów – demonstracja dla upamiętnienia rocznicy zamachu stanu. Od tego dnia przez ponad rok zwolennicy Mohameda Nasheeda i jego partii codziennie organizowali pokojowe demonstracje, żądając ponownych wolnych wyborów.
Ostatnio sąd dla młodocianych skazał na karę 100 batów nastolatkę oskarżoną o pozamałżeńskie stosunki seksualne. Wyrok spotkał się z protestami, powszechną krytyką organizacji zajmujących się prawami człowieka, a petycję o niewykonywanie kary chłosty podpisało dwa miliony ludzi z całego świata.
Walczący o reelekcję Nasheed prowadził swoją kampanię od drzwi do drzwi. Codziennie przemierzał Male pieszo, rozmawiając z ludźmi i przyjmując zaproszenia do ich domów. Przekonywał, że jego wygrana to wolność dla tego raju na ziemi.
zdjęcia: Elwira Szczecian
postprodukcja: Davide Vannini
Fotoreportaż został zrealizowany dzięki pomocy firmy Adventure Club.
www.adventure-club.eu