Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2014-09-01

Artykuł opublikowany w numerze 09.2014 na stronie nr. 60.

Tekst i zdjęcia: Kazimierz Popławski,

Opowieści o północy


Jasna jak noc, gorący jak Bałtyk – to nie muszą być sprzeczności. Słońce, piaszczyste plaże i ciepłe morze – żeby skosztować tych wakacyjnych dóbr, nie trzeba jechać daleko na południe. Warto odwrócić kierunek wyjazdu i obrać za cel małą, nadbałtycką Estonię.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

Estońskie wybrzeże liczące 3800 kilometrów (to długość porównywalna z wyspiarską Kubą!) utkane jest z 1500 wysp i wysepek oraz dziesiątek półwyspów i zatok. Choć północną część tego bogatego skarbu przysłania blask przepięknej stolicy kraju – Tallinna, to znajduje się tutaj wiele naturalnych pereł, których nie sposób ominąć.

 

PANORAMA POSTINDUSTRIALNA

Widok Tallinna obejmujący port promowy i Kwartał Rotermanna – dzielnicę starych fabryk przekształconych w futurystyczne budynki.

PAMIĄTKI ZE STOLICY

Zbieranie muszelek na piaszczystej plaży w tallińskiej dzielnicy Pirita.

 

KLINT I KLIFY

 

Malownicze północne wybrzeże Estonii tworzy, raz wyrastając bezpośrednio z morza, raz cofając się w głąb lądu, klint bałtycki. Ta rozciągająca się na długości 1200 kilometrów struktura geologiczna łączy szwedzką wyspę Olandię z rosyjskim jeziorem Ładoga. Jest ona ogromnym progiem, który najlepiej podziwiać tam, gdzie o jego nawet kilkudziesięciometrowe ściany rozbijają się morskie fale. Klint bałtycki w samej Estonii ciągnie się północnymi wybrzeżami wyspy Sarema, gdzie tworzy klif Panga, przez wyspy i półwysep Pakri, aż po 55-metrowy klif Ontika na wschodzie kraju.
Morze Bałtyckie nie musi być tak chłodne, jak głoszą stereotypy. Estońskie wybrzeże jest urozmaicone zatokami, które często osłonięte są wyspami, dzięki czemu uwięziona w nich woda latem nagrzewa się nawet do 25°C. Jeśli dodać do tego już zwyczajowe w lipcu upały i słońce świecące niemal do godziny 23 w czasie białych nocy – okazuje się, że to nie południe, a północ jest idealnym miejscem na letnie lenistwo.
Wzdłuż szlaku znajduje się kilkadziesiąt plaż, wśród nich te położone w granicach miast, jak i takie, które goszczą niewielu plażowiczów. W samym Tallinnie znajdują się trzy – Pirita, Stroomi i Kakumäe, które zwłaszcza w weekendy są zatłoczone. Równie popularna jest plaża w Haapsalu. Ich plusem jest infrastruktura do uprawiania sportu czy wypożyczalnie sprzętu wodnego. Miłośnicy romantycznych wieczorów powinni jednak rozważyć krótką, nawet rowerową, wyprawę w poszukiwaniu niezakłóconego cywilizacją nadbałtyckiego piękna. Do takich spokojnych miejsc należą plaże w podtallińskim Vääna-Jõesuu, w miejscowości Nõva oraz znajdująca się w granicach Parku Narodowego Lahemaa plaża w Võsu czy mała plaża w Toila.

 

CO PŁYNIE W TEJ DOLINIE?

Malownicza rzeka Jägala.

PRZENIESIONE ZE SZWECJI

Ogromne głazy w Parku Narodowym Lahemaa, przyniesione przez lądolód ze szwedzkiego wybrzeża.

NIEMIECKI KLASYCYZM…

Pałac w Palmse wybudowany przez arystokratyczny ród Niemców bałtyckich.

 

OKNO NA CUDA

 

W lipcu, długo przesuwające się nad linią horyzontu tworzonego przez morze i niebo, słońce wschodzi ok. godziny 4, a zachodzi ok. 23. Można wtedy cieszyć się niemal 19-godzinnym dniem. Nawet w nocy nie robi się zupełnie ciemno, a jedynie szaro. Najdłuższy dzień i najkrótsza noc przypadają na 22 czerwca, ale jeszcze w lipcu białe noce zachęcają do spędzania długich wieczorów na podróżach, zwiedzaniu, a bardziej leniwych na biesiadowaniu.
Oczywiście z biegiem czasu ta sielanka zmienia się w sztormowe fale jesieni, a zimą w magiczną krainę – ogromną białą taflę, z głazami i trzcinami, których nie zdołał przykryć śnieg. Jesienią dzień jest coraz krótszy, zimą staje się miniaturą tego, czym można było cieszyć się latem. W tym niewielkim okienku światła dziennego warto wygospodarować sobie czas na cuda natury.
Północna Estonia to kraina nie tylko romantycznych plaż, ale również bagien, klifów, wodospadów i podziemnych rzek. Za tę różnorodność w tak płaskim kraju odpowiada wspomniany wcześniej uskok.
Perłą estońskiej przyrody jest Park Narodowy Lahemaa, który chroni atrakcje naturalne, wiele gatunków flory i fauny oraz dziedzictwo kulturowe. Lahemaa oznacza „krainę zatok” – w granicach parku znajdują się cztery duże zatoki i wiele morskich „zaułków”. Chronione wybrzeże obejmuje piaszczyste plaże i odcinki urozmaicone głazami przetransportowanymi tutaj przez lądolód z wybrzeża szwedzkiego. W głębi lądu koniecznie należy wybrać się na wędrówkę kładkami na bagna Viru – w naturalnych lustrach stworzonych przez jeziora i oczka wodne przeglądają się zawieszone nisko na niebie chmury, a ramy dla tych zwierciadeł stanowią niskie sosny i rude trawy.

 

…I ROSYJSKI BAROK

Pałac Kadriorg w Tallinnie z początku XVIII w. Zbudował go Piotr Wielki dla Katarzyny I.

NIE ODJEDZIESZ STĄD

Piękny drewniany budynek nieczynnego już dworca kolejowego w Haapsalu.

DZIEDZICTWO I DZIWACTWO

 

Bogactwem krainy i całej północnej Estonii jest dziedzictwo poprzednich panujących. Po Niemcach bałtyckich pozostało kilkaset przepięknych dworków, po Szwedach kościoły i drewniane domki, a po Rosjanach… instalacje militarne. Do najpiękniejszych poszlacheckich majątków należą Palmse, Saagadi, Kalvi czy Kukruse. Obiekty i instalacje militarne, choć mogą budzić złe wspomnienia, są również kopalnią historii, anegdot i tajemnic. Jak chociażby te o brakującym piętrze w Hotelu Viru czy największym budynku, który rozciągał się od Tallinna aż po Syberię.
W „hotelu klasy KGB” zatrzymywali się zagraniczni goście, toteż budził on ogromne zainteresowanie odpowiednich służb. Na 23. piętrze znajdowała się jedyna w Związku Radzieckim kopiarka, a w tajnym pokoju bez numeru zorganizowano „studio nagrań”, by podołać obsłudze podsłuchów w całym obiekcie, włączając w to stoły restauracyjne. Obecnie na piętrze mieści się Muzeum KGB, do którego mają dostęp już nie tylko agenci, ale i turyści. Największy budynek Tallinna natomiast znajduje się w granicach Starego Miasta, przy ul. Pikk, i służył niegdyś NKWD, a później KGB. Ludzie, którzy niekoniecznie z własnej woli przekroczyli jego progi, wychodząc z niego, mogli odnaleźć się aż na Syberii.
Najciekawsze instalacje militarne położone są na półwyspie i wyspach Pakri (w pobliżu miasteczka Paldiski) oraz na wyspie Aegna. Można tam legalnie lub półlegalnie eksplorować betonowe baterie, bunkry, umocnienia. W Paldiski swoją bazę miały atomowe łodzie podwodne, a w drodze na klify można „podziwiać” typowo radziecką architekturę mieszkaniową. Na wyspach Parki należy przestrzegać zasad bezpieczeństwa (nie schodzić ze ścieżek, nie rozpalać ognia), bo nadal można tu natrafić na miny lub niewybuchy.

 

ESTOŃSKA NIAGARA

Czyli wodospad Jägala – w czasie wiosennego wezbrania...

...oraz zimą, ozdobiony lodowymi rzeźbami.

ŻYWE STUDNIE I KASKADY

 

Zresztą nie tylko to specyficznie pojęte „dziedzictwo”, ale także przyroda północnej Estonii kryje wiele niezwykłych opowieści. Jak choćby ta o czarownicach z Tuhala. Wiosną zlatują się one na sabaty, ożywiając „studnię czarownic”, która wyrzuca na powierzchnię tysiące litrów wody. Rzeczywistość dla geologów jest jednak dużo bardziej prozaiczna – to podziemne rzeki w czasie wiosennych wezbrań nie mieszczą mas wody niesionych ze środkowej Estonii. Wiele z nich raz chowa się pod ziemią, a raz wypływa, tworząc tego rodzaju cuda. To również sprawka wysoko wyniesionego klintu oraz tworzącej go miękkiej skały wapiennej.
Kolejna atrakcja to wodospady. W północnej Estonii jest ich kilkadziesiąt, a wśród nich można odnaleźć zarówno te przypominające górskie kaskady, wąskie, wysokie, jak i szerokie, zrzucające tysiące litrów wody. Najpotężniejszym z nich jest Jägala, który położony jest w miejscowości i na rzece o tej samej nazwie. Wodospad jest wysoki na 8 metrów i szeroki na 50 metrów, co daje mu nieoficjalne miano „estońskiej Niagary”. Między amerykańsko-kanadyjskim oryginałem a estońskim odpowiednikiem występują jednak trzy zasadnicze różnice: odpowiednik jest mniejszy, nie jest położony na granicy i, co najważniejsze, nie można powiedzieć, że widok po którejś stronie jest ładniejszy. Wodospad, jak i sama rzeka, są niezwykle malownicze, a płynąca i spadająca w nich woda latem jest ciepła, co zachęca do kąpieli w tym naturalnym spa.
Kończąc wyprawę wzdłuż północnych wybrzeży Estonii, koniecznie należy odwiedzić mierzący 55 metrów klif Ontika, w pobliżu którego znajduje się wodospad Valaste mierzący aż 30 metrów wysokości. Zarówno Jägala, jak i Ontika zimą tworzą niezwykłe rzeźby lodowe, które zachwycą niejednego krytyka sztuki i przyrody.