Szum łopoczących na wietrze flag modlitewnych i wszechogarniający dźwięk bębnów i trąb. Himalajskie słońce mocniej opalające twarze na wysokości ponad 3850 m n.p.m. Atmosfera oczekiwania w Lo Manthang – stolicy Królestwa Lo. Północny Nepal, dolina rzeki Kali Gandaki pomiędzy dwoma ośmiotysięcznikami – Annapurną i Dhaulagiri. Kraina przez wiele lat zamknięta dla białego człowieka…
Dźwięki bębnów brzmią coraz mocniej. W akompaniamencie pieśni pojawia się kilkusetletnia thangka z wizerunkiem Padmasambhawy (Guru Rinpocze), Zrodzonego z Lotosu. W obłokach dymu z kadzideł, z wielką starannością i precyzją mnisi rozwijają thangkę na ścianie trzypiętrowego przypałacowego budynku.
Rozpoczyna się Tenpa Chirim, najważniejszy festiwal Królestwa Lo. Celebrowany od setek lat przez Lobów z siedmiu największych prowincji Górnego Mustangu. Nazwa oznacza dosłownie życzenie – „oby nauki Buddy mogły zapanować we wszystkich miejscach i wśród wszystkich ludzi na świecie”.
Dostępny PDF
VAJRAKILA ZWYCIĘŻA ZŁO
Festiwal potocznie nazywany jest Tiji. Każdego roku Lobowie z wielką celebracją rozpoczynają trzydniowe święto. Tiji jest tradycyjnie związany z historią bóstwa Dorje Shunu (Vajrakila), które odrodziło się, by pokonać demony i złe duchy powodujące cierpienie na ziemi. Poprzez moc swoich tańców i różnorodność form, które przyjmowało, było w stanie zwyciężyć złe moce i w ten sposób zapewnić pokój i pomyślność całej krainie.
Dla mieszkańców Górnego Mustangu Tiji to również pielgrzymka. Tłumnie przybywają do stolicy z najodleglejszych wiosek. To wielkie wydarzenie – zobaczą pokaz rytualnych tańców oraz możliwe do obejrzenia wyłącznie raz w roku dwie antyczne thangki. Pieczołowicie chronione w pałacu królewskim ujrzą światło dzienne wyłącznie podczas Tiji. Również podczas festiwalu król oraz królowa współdzielą czas ze swoimi poddanymi. W ostatnich latach Tiji przyciąga też turystów, którzy po otrzymaniu specjalnego pozwolenia na wstęp do Królestwa Lo oraz wielodniowej podróży są świadkami zarówno historii, jak i przekonań mieszkańców Lo.
Ze względu na bliskość oraz związki z Tybetem tutejsza kultura tybetańska, buddyjski styl życia oraz sztuka pozostają praktycznie niezmienione od wieluset lat. Od XV wieku Mustang był kwitnącym królestwem z własnymi klasztorami, pałacami oraz fortami, zwanymi dzong. Był również istotnym miejscem dla szlaków handlowych, głównie solnego, prowadzącego od suchych słonych jezior Tybetu aż do Indii. Dziś to sześć głównych prowincji: Lo Manthang, Tsarang, Ghemi, Surkhang, Chonup i Choser. Lobowie wciąż mówią tu dialektem, odmianą języka tybetańskiego. Tradycyjnie wyznają buddyzm tybetański, a ich życie jest na co dzień powiązane z życiem klasztorów. Mieszkańcy Mustangu są bardzo religijni. Wszelkie modlitwy czy festiwale są integralną częścią ich życia. Każda najmniejsza nawet wioska ma swój własny buddyjski klasztor.
Kraina Lo to miejsce bardzo trudne do życia. Otoczone górami, z zimnym i suchym klimatem. Historycznie regularnie nawiedzane przez licznych sąsiadów. Plądrowane, wysuszone i z trudną do uprawiania ziemią. Życie w takich warunkach generowało potrzebę corocznego „odstraszania przeszkód”. Taką rolę miał Tiji. Wraz z rozwojem i tradycją wysyłania przez króla i królową życzeń o pokój i stabilizację kraju festiwal stał się również manifestem o pokój na całym świecie. By móc go zorganizować, Lobowie oddają znaczne części swoich majątków. Każda rodzina przekazuje na jego organizację zboże lub opał w ilościach, na które ich stać. Datki są zbierane przez przedstawicieli wiosek i dostarczane do Lo Manthang tuż przed festiwalem.
MANDALA SIĘ POWTARZA
Tancerze ustawieni w formie mandali poruszają się podczas rytuału po okręgu. Tańcząc, recytują modlitwy. Każda forma tej mandali jest powtarzana według określonego schematu od setek lat.
MUSTANG ŚWIĘTUJE
Lobowie z całej krainy Górnego Mustangu tłumnie pielgrzymują na festiwal Tiji. W tradycyjnych strojach uczestniczą w najważniejszym dla nich święcie w stolicy Lo Manthang. W uroczystych strojach podróżują często pieszo lub konno kilkanaście godzin, by raz do roku oddać hołd królowi oraz uczestniczyć w błogosławieństwie ceremonii.
SAMOTNOŚĆ TSOWO
Uważa się, że tradycja Tiji została zapoczątkowana za czasów Lamy Lowo Khenchen (1456-1532), syna drugiego króla Mustangu. W XIX wieku za czasów 15. króla Mustangu kraina ucierpiała w skutek ekonomicznego zastoju oraz czasów niepokoju. Był to okres, w którym część z religijnych obrzędów zostało zakazanych, włączając Tiji.
Nie odprawiano festiwalu na głównym placu królewskim, ale tradycja przetrwała w klasztorze Choede Gompa (jednym z trzech głównych klasztorów stolicy). Z obawy przed przepowiednią mówiącą o zagładzie królestwa, epidemiach oraz wszelkiej zarazie, która nawiedzi mieszkańców w przypadku braku odprawiania rytuału, 25. król Mustangu Jigme Dadul Palbar Bista wraz z aktualnymi reprezentantami Choede Gompa oraz Lo Tso Dhun zdecydowali o przywróceniu od 1970 roku festiwalu na główny plac królewski. Od tej pory Tiji jest celebrowany z nieprzemijającym oddaniem i wigorem. Co więcej, odbywa się rokrocznie według oryginalnych zasad i zaleceń, w niezmienionej tradycyjnej formie.
Kluczowe jest wybranie głównego tancerza tsowo, mnicha, który zostaje liderem całej ceremonii. Tsowo symbolizuje bóstwo Dorje Shunu. Główny tancerz jest wybierany spośród mnichów Lo Manthang. Liczą się tu lata praktyki klasztornej, wiek oraz ranga.
Tsowo musi posiąść znajomość opisów wszystkich tańców, które następnie recytuje podczas obrządku. Nauka tańca to niezwykle skomplikowana technika polegająca na dokładnym wyuczeniu procedury, tradycyjnych kroków oraz prowadzenia wszystkich tancerzy według określonego schematu przez całe trzy dni. Przed wykonaniem rytuału tsowo udaje się na trzymiesięczne odosobnienie. Zostaje zamknięty w klasztorze w celu odpowiedniego przygotowania się i skupienia na ceremonii. Przygotowuje i oczyszcza swój umysł. W tym czasie nie może nikogo widywać za wyjątkiem jednej wybranej osoby, która pomaga mu w ukończeniu odosobnienia.
W ramach przygotowań mnisi z klasztoru Choede Gompa przez dwa dni oferują tzw. Dubchoe, modlitwy Vajrakila. Główni tancerze oraz mnisi uczą się tradycyjnych tańców przed ceremonią. Praktyka tańców jest przekazywana niezmiennie z pokolenia na pokolenie, od nauczyciela do nauczyciela. W przeddzień festiwalu mnisi z Choede Gompa przygotowują również tradycyjne ofiary tormy – małe rzeźby wykonane z masła i mąki jęczmiennej z dodatkiem cukru i ziół. Składniki ugniata się jak ciasto, formuje oraz dekoruje kolorami: czerwonym lub białym, symbolizującym odpowiednio gniew i spokój. Zwyczajowo wykonuje się około pięćdziesiąt sztuk mniejszych torm oraz jedną przedstawiającą postać demona, który zostanie zniszczony podczas festiwalu.
Tradycją są również stroje i maski wykorzystywane podczas tańców. Niektóre przedstawiają bóstwa, inne – zwierzęta. Są wykonane z błota i tkanin, pomalowane zgodnie z wymogami. Stroje tancerzy to głównie wielowarstwowe długie szaty uszyte z jedwabiu i ozdobione brokatem. Kolor i kształt szat różni się zgodnie z poszczególnymi rodzajami tańców. Każda postać ma zazwyczaj określone i dopasowane nakrycie głowy.
ODEGNAĆ DEMONY, PRZYWOŁAĆ DESZCZ
Festiwal odbywa się pomiędzy 27. a 29. dniem trzeciego miesiąca kalendarza tybetańskiego – zazwyczaj w połowie lub końcu maja. Pierwszego dnia zbierają się mnisi i składają ofiary Vajrakila. Po południu plac zapełnia się mieszkańcami i tancerzami. Przy akompaniamencie trąb, rogów, bębnów i cymbałów rozwieszana jest kilkusetletnia thangka z wizerunkiem Guru Rinpocze oraz dwóch dakiń (istot personifikujących żeńskie aspekty oświecenia). Przy ołtarzu zasiadają lamowie i mnisi w tradycyjnych czerwonych czapkach. Tsowo rozpoczyna ceremonię. Tancerze wykonują rytualne kroki ustawieni w formie mandali. Poruszają się rytmicznie po okręgu, wykonując nie tylko taniec, lecz również modlitwę. W sumie praktykują ponad 52 różne formy kroków. Wzywają bóstwa, proszą o ochronę oraz oczyszczenie ziemi, na której tańczą. Każda zmiana kroku jest sygnalizowana przez lidera charakterystycznym dźwiękiem.
Kolejny dzień rozpoczyna się zmianą thangki na murach przypałacowych. Groźne mastiffy tybetańskie pilnują wejścia i odstraszają nieproszonych gości, którzy chcieliby wkroczyć do skarbców królewskich. Tańce podczas kolejnego dnia są jeszcze bardziej złożone i aktywne. Widzimy różne rodzaje broni, maski zwierząt oraz odstraszaczy złych duchów. Tego dnia odbywa się główna ceremonia wyrzucenia poza obręb stolicy demona – w tańcu symbolizowanego przez kukłę ze słomy. Kiedy kukła wylatuje w powietrze, demony zostają wygnane i zwyciężone. Głowa demona zostaje zakopana na znak zwycięstwa przed wejściem głównym do pałacu królewskiego. W Lo Manthang tego dnia wyjątkowo spada deszcz. Wróży pomyślność i urodzaj.
Ostatniego, trzeciego dnia poza ofiarami i tańcami składane są prośby o pomoc. Festiwal kończy procesja prowadząca aż poza mury miasta do miejsca zwanego Solang. Atmosfera radości wypełnia wszystkich uczestniczących w wydarzeniu. Przy dźwiękach „Lha Gyalo” („oby dobro zwyciężyło”) kończy się Festiwal Tiji.