Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2016-01-01

Artykuł opublikowany w numerze 01.2016 na stronie nr. 32.

Tekst i zdjęcia: Karolina Wudniak,

Puste stoki pełne śniegu


Wysokie szczyty skąpane w promieniach słońca, biały puch i kilometry dobrze przygotowanych tras – czy nie o tym marzą narciarze? Można pojechać w Alpy, tam to wszystko jest. Ale jest również dość tłoczno i drogo. Może więc wybrać się w drugą stronę – na wschód? Kaukaskie szczyty w Gruzji czekają!

Od samego patrzenia na zapierające dech widoki z wyciągu prowadzącego na Kudebi (3008 m n.p.m.) dostawałam lęku wysokości, którego nie mam. Wiedziałam, co zaraz nastąpi, i powtarzałam sobie: „nie zejdziesz z tego wyciągu, pojedziesz nim z powrotem na dół, tam będzie bezpiecznie”. A jednak coś mnie pchało w górę i podpowiadało, żeby pozwolić kanapie wrócić beze mnie. Poza tym za daleko to zabrnęło. Na szczycie już na mnie czekali. Nie wybaczyłabym sobie, że nie spróbowałam. Otworzyłam blokadę, zeszłam z kanapy, a ta zawróciła i szybko zniknęła z pola widzenia.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

 

SZCZYTY ADRENALINY

 

Spojrzałam na stok, jego nachylenie i ten niesamowity widok, który rozpościerał się przed moimi oczami. Po raz kolejny zapytałam sama siebie, co mi do głowy strzeliło, po czym podeszłam przywitać się z instruktorem. Przymocował nas do specjalnej uprzęży, a jego kolega rozłożył skrzydło. – Teraz tylko pobiegniemy i pozwolimy, aby wiatr nas poderwał – powiedział instruktor, w którego rękach było moje życie. – Pobiegniemy w dół? – zapytałam w panice. „No przecież nie w górę” – odpowiedziałam sama sobie. Pobiegliśmy, a paralotnia wzniosła nas, żebym mogła podziwiać kaukaskie szczyty i stoki pode mną.

 

DŁUGA JAZDA

W Gudauri na narciarzy czeka 60 kilometrów tras o różnym stopniu trudności. Sezon trwa tu od grudnia do kwietnia, a na najwyżej położonych stokach można jeździć nawet w maju.

DROGA NA STEPACMINDĘ

Warto wybrać się do miasteczka Stepacminda. Już po drodze można cieszyć oczy pięknymi widokami.

LOBIO TO!

Tutejsza kuchnia jest bogata w smaki i aromaty. Ze zwykłej fasoli Gruzini potrafią wyczarować pyszne potrawy, jak lobio – fantastyczny gulasz.

 

Na ten lot zdecydowałam się w Gudauri, największym i najpopularniejszym gruzińskim kurorcie narciarskim. Leży przy tzw. Gruzińskiej Drodze Wojennej, prowadzącej przez Kaukaz do Rosji, i to właśnie Rosjanie stanowią większość turystów w sezonie narciarskim. Gudauri oddalone jest o 170 kilometrów od Tbilisi i 30 kilometrów od miejscowości Stepancminda (dawniej Kazbegi) położonej u stóp Kazbeku (5047 m n.p.m.). Kurort leży na wysokości 2200 m n.p.m., a wyciągi wwożą amatorów białego szaleństwa na szczyty Sadzele (3276 m n.p.m.) oraz wspomniany Kudebi. Na narciarzy czeka tam prawie 60 kilometrów dobrze przygotowanych tras zjazdowych o różnych stopniach trudności. Jest ośla łączka, ale są też stoki, których nachylenie może przerażać. Przynajmniej przeraziło mnie. Jest również snowpark z przeszkodami dla snowboardzistów.
Przed kolejnym wjazdem wyciągiem siadam w jednym z barów, żeby zjeść świeże i pyszne chinkali (rodzaj pierożków nadziewanych mięsem mielonym) lub chaczapuri (placek faszerowany serem, zwany gruzińską pizzą). Jest tam darmowe Wi-Fi, więc bez problemu mogę się podzielić ze światem zdjęciami pięknych widoków.
Napełniona, z nową energią wracam na słoneczne stoki. Czego więcej narciarzowi trzeba? Adrenaliny! Gudauri to raj dla miłośników freeride’u – kaukaskie góry uznawane są za bezpieczne pod względem zagrożenia lawinowego. Na zboczach dookoła stoków widać wzory pozostawione przez narciarzy i snowboardzistów. Na szczyty z reguły dostają się helikopterem, w towarzystwie licencjonowanego przewodnika (tzw. heliskiing). Jak już się nauczę wystarczająco dobrze jeździć, to na pewno spróbuję. Tymczasem do podwyższenia poziomu adrenaliny musi wystarczyć paralotnia.

 

WIDOKOWY I WIDOWISKOWY

Kilka kilometrów od Gudauri w stronę Kazbegi stoi dziwaczny taras widokowy. Roztacza się z niego spektakularny widok na pobliskie szczyty i doliny.

CZY LUBI PANI CZACZĘ?

Na targu można kupić domowe sery, wina, czaczę (bimber), słodkości i warzywa. A przy okazji porozmawiać i pożartować z miejscowymi.

KAZBEK W KAZBEGI

Kazbek (5047 m n.p.m.) oraz klasztor Cminda Sameba z XIV wieku pięknie się prezentują zimą. Żeby je zobaczyć z tej perspektywy, trzeba pojechać do Stepacmindy (do niedawna Kazbegi).

 

KAUKASKIE WAKACJE

 

W błędzie będzie ten, kto myśli, że trafi w Gudauri na starą infrastrukturę narciarską. Nowoczesne wyciągi (kanapy, gondola i orczyk), elektroniczne skipassy i bramki wyłapujące karty schowane w kieszeniach – tak wygląda rzeczywistość w kurorcie. Co prawda awarie i przerwy w kursowaniu wyciągów zdarzają się częściej niż na alpejskich stokach, jednak wynagradza to cena karnetów. W ubiegłym sezonie według oficjalnego cennika pojedynczy wjazd wyciągiem kosztował 5 lari, karnet dzienny – 30 lari, na 3 dni – 84 lari, a na 5 – 137 lari (1 lari = ok. 1,5 zł). To taniej niż na polskich stokach, a warunki są nieporównywalne. Wyciągi są czynne codziennie od 10 do 16, a w piątki i soboty dodatkowo od 20 do 22. Oficjalny cennik to jedno, a rzeczywiste ceny to drugie. Warto dowiedzieć się w kasie, bo mogą się różnić, i to na korzyść kupującego!
Przy wyciągach kolejek brak. Wydało mi się to dziwne, bo gdzie nie pojechałam na narty do tej pory, kolejki były nieodzownym elementem uprawiania tego sportu – w pakiecie z karnetem. A tutaj puste kanapy kręcą się po wyciągu. Odkąd Wizz Air otworzył w 2013 roku połączenie lotnicze pomiędzy Polską a Gruzją, zainteresowanie tym krajem wśród naszych rodaków znacznie wzrosło. Liczba polskich turystów w Gruzji skoczyła o 80 procent w stosunku do 2012 roku. Nie ma się co dziwić. Coraz więcej osób, kuszonych dobrymi cenami lotów, pięknymi widokami, legendarną gościnnością Gruzinów i smakiem tamtejszego wina, zaczęło wybierać właśnie ten kierunek na swoje wakacje. Wciąż jednak niewielu widzi Gruzję jako kraj dla narciarzy. Dla porównania, w lipcu i sierpniu tego roku Gruzję odwiedziło dziewięciokrotnie więcej Polaków niż w styczniu i lutym.

 

PRZY INSTRUKTORZE LATAĆ KAŻDY MOŻE

W Gudauri warto skusić się na lot paralotnią – mają tu bardzo doświadczonych instruktorów. Spojrzenie na kaukaskie szczyty z perspektywy ptaka zapewnia sporą dawkę adrenaliny.

NIE SPAĆ – ZWIEDZAĆ!

Kościół Wniebowstąpienia w Gudauri pięknie prezentuje się również nocą.

 

Do Tbilisi latają samoloty LOT-u z Warszawy, a do Kutaisi, oddalonego od Gudauri o 300 kilometrów – Wizz Air z Katowic i z Warszawy. Na lotnisku czekają busy, które mogą zawieźć pasażerów m.in. do Tbilisi czy bezpośrednio do Gudauri (Georgian Bus sprzedaje też bilety przez internet – z wyprzedzeniem, za 50 lari w jedną stronę). Wprawdzie jest to trochę droższa opcja niż ta z przesiadką w Tbilisi, ale zaoszczędza sporo czasu, który można wykorzystać na szusowanie po stokach.
Przewóz sprzętu sportowego w Wizz Air kosztował mnie 248 zł w obie strony. Koszt wypożyczenia kompletu nart w Gudauri to 15-25 lari za dzień. Łatwo więc policzyć, że przy sześciodniowym pobycie wciąż bardziej opłacalne jest wypożyczenie sprzętu na miejscu. Udało mi się wypożyczyć nowe narty – lepsze od tych, które zostawiłam w domu.

 

 

BANIA U GRUZINA

 

Gudauri składa się głównie z hoteli, wyciągów, barów na stoku i restauracji na dole. Oprócz tego jest tam improwizowany targ, sklep, stacja benzynowa, posterunek policji, kantor oraz ruska bania. Wiosną i latem busy z turystami tylko przejeżdżają przez Gudauri w drodze do Kazbeku. Ale zimą miejscowość zapełnia się narciarzami i snowboardzistami. Tutejsze restauracje ożywają, serwują domowe wino, czaczę (bimber) i pyszności gruzińskiej kuchni.
Wypad na obiad po dniu spędzonym na stoku może zamienić się w kilkugodzinną biesiadę, podczas której zdążymy zaprzyjaźnić się z obsługą restauracji. Wbrew pozorom taka sycąca i suto zakrapiana winem kolacja nie zrujnuje budżetu. Zrujnować go za to mogą noclegi – 60 lari za łóżko w hostelu to spory wydatek, nie wspominając o hotelach oferujących wyższy standard. Pozostaje jeszcze Airbnb, na którym można znaleźć kwaterę w przyzwoitej cenie. Warto pomyśleć o tym wcześniej, bo baza noclegowa nie jest tak rozwinięta jak w Zakopanem, gdzie można przyjechać w ciemno, bo zawsze jakiś baca znajdzie wolny pokój na ostatnią chwilę.

 

HELIKOPTER W KORKU

W Gudauri można trafić na korek uliczny, którego powodem jest helikopter. Nie ma rady, trzeba poczekać, aż odleci.

 

Trzeba jednak pamiętać, że nie samym jedzeniem i spaniem człowiek żyje. Warto zadbać o odpowiedni wypoczynek, a nie ma nic lepszego po całym dniu szaleństwa na stoku od odprężenia w bani – sprawdziłam na własnej skórze. Mistrz ceremonii, „bańszczyk”, rozprowadza ciepło w saunie za pomocą witek z dębowych liści, a chętnych okłada tymi witkami. Po sesji w saunie można wyjść na taras, porzucać się śnieżkami lub zrobić orły w śniegu. Czy to nie brzmi zachęcająco?
Z rozrzewnieniem wspominam tydzień spędzony na kaukaskich stokach i nie mogę się doczekać kolejnej okazji. Ceny w porównaniu do alpejskich czy polskich są bardzo konkurencyjne, jedzenie pyszne, a Gruzini niezwykle ciepli i gościnni. Wprawdzie infrastruktura wciąż jeszcze pozostaje w tyle za tą w Alpach, ale Gruzja zdecydowanie wygrywa pustymi stokami, jedzeniem, cenami i brakiem kolejek do wyciągów. Chociaż to ostatnie akurat może się dość szybko zmienić.