Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2016-03-01

Artykuł opublikowany w numerze 03.2016 na stronie nr. 28.

Tekst i zdjęcia: Sebastian Nagło,

Pieninki Skrzydlańskie


Jest to urokliwe miejsce, na które nikt nie zwraca uwagi, włącznie z kartografami. Całą tę krainę przecina raptem jeden jedyny czarny szlak, podzielony na dwie części. Bo co też mówią nazwy: Skrzydlna, Szczyrzyc albo Jodłownik? Te ciche, spokojne okolice nie mają energii i prestiżu Szczawnicy, Zakopanego czy Karpacza. Mają za to subtelny urok i potrafią oczarować. Zwłaszcza smakoszy górskiej włóczęgi.

Ten najmniejszy górotwór w Polsce zaskoczy estetów, miłośników pięknych panoram. Widok z niewysokiej Dobrej sięga w chłodne, jesienne dni, oprócz Kostrzy czy Kamionnej, aż po Beskid Niski. Na południe roztacza się wyjątkowa panorama na Mogielicę i Łopień. W stronę północną falują wzniesienia Pogórza Wiśnickiego z sadami jabłoniowymi. Przestrzeń, cisza i pustka – to są właśnie walory tej ziemi.
Kiedy wybieraliśmy się tutaj po raz pierwszy, robiliśmy to z eksplorerskiego „przymusu”. Po prostu lubimy odwiedzać nowe, nieznane miejsca, delektować się małymi odkryciami, ale w tym przypadku nie robiliśmy sobie żadnych nadziei. Jednak z każdym kilometrem te tereny coraz bardziej przypadały nam do gustu.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

CK KOLEJ

Fragment malowniczej Galicyjskiej Kolei Transwersalnej, przecinającej kiedyś całe Karpaty i biegnącej przez Pieninki Skrzydlańskie. To, jakie widoki mogli oglądać pasażerowie tego pociągu, oddaje zdjęcie obok.

POBOŻNI I GOSPODARNI

Historia opactwa w Szczyrzycu, jedynego nieprzerwanie istniejącego klasztoru cystersów na ziemiach polskich, sięga początków XIII wieku. Dziś słynie ono też ze smacznego piwa oraz hodowli krów polskich rasy czerwonej.

 

W KRAINIE PIRAMIDEK

 

Wyruszamy ze Skrzydlnej, z parkingu pod drewnianym kościołem św. Mikołaja, kierując się wzdłuż niedawno zresztą wytyczonego czarnego szlaku. Od początku trasa wiedzie urozmaiconym, pofałdowanym terenem, a dodatkową atrakcję stanowi nawigowanie po zanikających znakach. Wędrujemy czujnie, mapa na podorędziu. Pierwszy odcinek, liczący 6 km, wiedzie przez serię piramidalnych szczytów (Worecznik, Ostra i Dolna Góra), to lawirując pomiędzy nimi, to wypadając z leśnych duktów na niewielkie przełączki. A z nich rozlewają się charakterystyczne panoramy na skrzydlańskie wierzchołki. Patrząc na nie, zrozumiemy, dlaczego przylgnęła do nich nazwa Pieniny.
Pieninki Skrzydlańskie są jednym z pięciu pasm w Polsce tak nazywanych. Oprócz nich są oczywiście Pieniny Środkowe (inaczej Właściwe), Pieniny Małe, Gorlickie i Pieniny Spiskie, zwane przez lokalną ludność Hombarkami. Geneza słowa „pieniny” nie została przez lingwistów odkodowana, chociaż teorie sugerują pochodzenie od słowa „pion” (Wincenty Pol w XIX w. wywodził je z „pioniny”) lub celtyckiego słowa pen (góra, szczyt). Wierzchołki tutejszych Pienin, choć niewielkie, bystro wzbijają się w górę, tworząc bardzo specyficzną i malowniczą krainę piramidek.
Warto zboczyć w kilku miejscach z czarnego szlaku i wdrapać się na niewielkie pagórki, by popatrzeć też na poetycko zaczesane łąki, które stanowią miniaturową kopię gorczańskich hal. Włócząc się w ten sposób bez pośpiechu, odkrywamy klimatyczne polanki perfekcyjnie nadające się na słoneczny relaks i uzupełnienie kalorii.

 

 

KOLEJĄ FRANCISZKA JÓZEFA

 

W pewnym momencie docieramy do mocno zarośniętych torów kolejowych. To jest właśnie „odcinek specjalny”, który szczególnie polecamy – przez Porąbkę, aż do drugiej części czarnego szlaku od Dobrej do Szczyrzyca. Linia zamknięta jest od ponad dekady, choć w sezonie letnim przetaczają się tędy z rzadka parowe pociągi retro. Latem więc tę trasę należy raczej omijać lub pokonywać poboczem.
A linia kolejowa to nie byle jaka! Zbudowana została za czasów austro-węgierskiego imperium Franciszka Józefa i stanowiła fragment 800-kilometrowej Galicyjskiej Kolei Transwersalnej, wiodącej ze słowackiej Czadczy do ukraińskiego Husiatyna. Przecinała całe galicyjskie Karpaty. Fragment biegnący przez Pieninki uznawany był zresztą za jej najpiękniejszy odcinek w Polsce. Dziś zostały tylko porośnięte trawą tory, upadające klimatyczne stacyjki (Skrzydlna) i wspomniany pociąg retro, który w sezonie leniwie przetacza się pomiędzy górami.
W tym miejscu miłośnikom zdrowego wysiłku zaproponuję bonus w postaci podejścia na pobliską Śnieżnicę (1?006 m n.p.m.) superstromą północną ścianą, skąd po nadelektowaniu się niesamowitą panoramą schodzi się zielonym szlakiem do Dobrej, a następnie wraca na drugą część czarnego szlaku.
Przechodzimy przez Porąbkę, a dalej mamy ostre podejście wprowadzające na niewielką przełączkę pod szczytem Dobrej (631 m n.p.m.). Tutaj polecam odbić na kilka minut z głównej ścieżki szlaku, aby zakosztować niezmierzonej wręcz przestrzeni i ciekawych panoram widocznych z tego niepozornego wzniesienia. Widoki sięgają daleko na wschód, aż po pierwsze wzniesienia Beskidu Niskiego.
Dalej lubiącym improwizację (z dobrym wyczuciem przestrzeni i orientacją w terenie) proponuję marsz w kierunku Wyszczasu (571 m n.p.m.), a następnie lawirowanie „za głosem serca” drogami w kierunku czarnego szlaku. Dzięki otwartej i niezalesionej przestrzeni łatwo orientować się w terenie.
Wracamy na trasę oraz przyjemne odcinki prowadzące spokojnymi asfaltowymi drogami w kierunku Stróży. Stąd przez dwa niewielkie siodełka możemy dotrzeć bezpośrednio do Skrzydlnej. Pojęcia „siodełko” i „przełączka” mają raczej niewinne znaczenie, ale tutaj mogą mocno wryć się w pamięć mięśni, co odczuwa się wieczorem przy obiadokolacji i kuflu z lokalnego browaru. Nam jednak było mało i postanowiliśmy kontynuować wędrówkę, podczas której mijaliśmy coraz liczniejsze jabłoniowe sady, stanowiące znak rozpoznawczy okolic Szczyrzyca, Tymbarku i Łącka.

 

ARTEFAKTY

Jedna z prywatnych przydrożnych kolekcji, jakie napotkać można podczas włóczęgi po tej miłej krainie.

PUSTELNIA

Stoi pod Diablim Kamieniem w Pogorzanach i ma powierzchnię 2 na 2,5 metra. Do 1992 roku mieszkał w niej prawdziwy pustelnik.

 

PIWO PROSTO OD KROWY

 

Początkowo ten uciążliwy odcinek zamienia się w ładny, a nawet efektowny, łącznie sześciokilometrowy marsz grzbietami, z widokami na Pogórze Wiśnickie, zwane też Górkami Szczyrzyckimi. W oddali na północy majaczy Góra Świętego Jana o rozległych i płaskich wierzchowinach. Kontemplując panoramy, powoli zbliżamy się do Szczyrzyca. Licząca około 500 mieszkańców wieś pozornie nie wyróżnia się na tle okolicznych miejscowości. Ale, jak się okaże, warto jednak nadwątlić sił, aby tutaj dotrzeć.
Spragnionych przywita mały i stary browar cystersów, którego produktu na razie nie zakosztujecie nigdzie indziej. Jego historia sięga 1628 roku. Browar znajduje się nieopodal opactwa założonego w 1234 roku, które dwadzieścia pięć lat później najechane zostało przez Tatarów. Tutejszych cystersów ograbiono jeszcze dwukrotnie w XVIII wieku, w końcu zaś ich siedziba niemal doszczętnie spłonęła. Nie dali za wygraną i ponownie odbudowali klasztor. Dzisiaj mają tu staw hodowlany oraz niewielką fermę drobiu. Zgodnie ze swoją misją, której wierni są od wieków, ich klasztory są ośrodkami kultywującymi kulturę i naukę, ale przede wszystkim wprowadzającymi postęp w rzemiośle i rolnictwie. Tutaj spotkać można ciekawostkę – krowę polską rasy czerwonej. Ten rzadki już w naszym kraju gatunek znajduje się właśnie w Szczyrzycu, gdzie pod opieką zakonników rozwijana jest jego hodowla.
Warto też nadmienić, że przy klasztorze, w starym spichlerzu z XV wieku, działa muzeum z unikatowymi eksponatami, między innymi perełką – mapą świata z XIII wieku.
W Szczyrzycu pozostajemy na dłużej. Czas spowalnia bieg i rozleniwia. Docieramy jeszcze do pustelni pod Diablim Kamieniem w Pogorzanach. W pomieszczeniu o rozmiarach 2 na 2,5 metra mieszkał mnich, który hodował pszczoły i kozy oraz sypiał w otwartej trumnie. Na obiady i msze chadzał do opactwa, ale nie stronił również od rozmów z turystami, wypytującymi o szczegóły jego życia. Zmarł w 1992 roku. Okresowo do 1997 roku mieszkał w niej także inny zakonnik ze Szczyrzyca. W tym miejscu ogarnia mnie zaduma nad tym, ile człowiek potrzebuje do szczęścia. Ale rychło na ziemię sprowadzają ociężałe nogi i palące podeszwy.
Potem z czołówkami na głowach, przy wylewających się na nieboskłon gwiazdozbiorach, maszerujemy w kierunku Skrzydlnej. Przyjemna, bezwietrzna noc.

 

 

INDIANIE, NARTY I ROWERY

 

W czasie wędrówki natkniemy się też na jeszcze inne atrakcje. W połowie drogi między Szczyrzycem a Pomorzanami znajduje się replika wioski indiańskiej, z oryginalnymi namiotami tipi, szałasem pary (to tylko indiańska sauna!) oraz replikami strojów czerwonoskórych sprzed dwóch wieków. Na niedalekiej Śnieżnicy znajduje się bikepark, oferujący obecnie cztery trasy o różnym stopniu trudności. (Pogórze Wiśnickie to „mała ojczyzna” naszego znakomitego kolarza Rafała Majki, który stąd właśnie rozpoczynał swoją rowerową podróż po światowe sukcesy). Na Śnieżnicy można też uprawiać narciarstwo – do dyspozycji jest oświetlany, sztucznie naśnieżany stok. Jeśli ktoś wybierze się tu na dłużej, może też zawitać na jeden z sąsiednich szczytów Beskidu Wyspowego.
Miłe Pieninki Skrzydlańskie są ciekawym urozmaiceniem dobrze znanych już tras i szlaków. Kraina to urokliwa i niemająca odpowiedników w większych, bardziej znanych pasmach naszych gór. Umożliwia odkrywanie tych terenów po swojemu – swobodne powłóczenie się i pobłądzenie. A jest to przecież jedna z największych przyjemności miłośników natury i trekkingu.