Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2016-08-01

Artykuł opublikowany w numerze 08.2016 na stronie nr. 50.

Tekst i zdjęcia: Anita Demianowicz,

Po Złoto Północy!


Spośród wielu szlaków handlowych najbardziej znanym w świecie jest zapewne jedwabny szlak, łączący Chiny z Europą i Bliskim Wschodem. Dla nas najbliższy jest jednak o wiele starszy szlak bursztynowy, który miał ogromne znaczenie dla naszej części Starego Kontynentu, w tym dla Pomorza.

Bursztynowy szlak działał już przed narodzeniem Chrystusa. Przebiegał od Akwilei na terenie dzisiejszych Włoch, przez kraje basenu Morza Śródziemnego, łącząc je siecią dróg często trudnych do przebycia z wybrzeżem Morza Bałtyckiego. Była to pełna niebezpieczeństw trasa, która jednak nie zrażała ani Rzymian, ani wcześniej Greków podążających w poszukiwaniu złota Północy.
Ślady wskazują, że dochodził on do Gdańska, a jak zaznacza gdański bursztyniarz Zbigniew Strzelczyk, należy pamiętać, że ten szlak prowadził wieloma drogami. – My, mówiąc dziś o szlaku bursztynowym, chcielibyśmy wytyczyć drogę przy pomocy śladów po faktoriach, ale tego nie da się zrobić. Na szlak bursztynowy składało się wiele dróg, choć bez wątpienia trasa prowadząca przez Pruszcz Gdański i Gdańsk była jedną z ważniejszych.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

OBCY Z GDAŃSKA

Rzeźba „Obcy” ze zbiorów gdańskiego Muzeum Bursztynu.

SKARBY NA PLAŻY

W Jantarze co roku odbywają się Międzynarodowe Mistrzostwa w Poławianiu Bursztynu. Najlepiej przyjechać tu po sztormie, wówczas jest szansa na znalezienie pięknych okazów.

NA ZDROWIE

Nieoszlifowane jeszcze bryłki czekają na swoją kolej, by z czasem zamienić się w ozdobną biżuterię. Warto je nosić przy sobie, bo ich właściwości fizykochemiczne mogą podobno zdziałać dużo dobrego.

 

NA RZYMSKIEJ FAKTORII

 

Rzymianie wędrujący w kierunku Gdańska budowali faktorie, które były miejscami handlowych spotkań. Tutaj także odpoczywali, przechowywali konie, naprawiali uprzęże. Na wzór faktorii handlowych budowanych przez Rzymian stworzono współcześnie taką w Pruszczu Gdańskim, która stanowi dziś centrum kulturalne, wystawiennicze i edukacyjne. To jedna z głównych atrakcji turystycznych Pruszcza.
Deszcz zacina dość mocno, więc najpierw, chowając się przed nim, zaglądam do Chaty Wodza, która pełni funkcję muzeum. Znajdują się tu eksponaty pochodzące z Muzeum Archeologicznego i Muzeum Bursztynu w Gdańsku, które tworzą wystawę pod tytułem „Magia Bursztynowego Szlaku – Skarby z Pruszcza Gdańskiego”. Eksponaty mają świadczyć, że tędy wędrowano z bursztynem. Można zobaczyć fibule, czyli zapinki spinające damską odzież, złote wisiorki, bransolety; są też oryginalne i pięknie zachowane kolie, okucia pasa oraz naczynia i narzędzia codziennego użytku, które znaleziono w grobach szkieletowych. Jest też i szkielet jednej z ich właścicielek. – Dawniej wierzono, że umieszczenie tych sprzętów wraz ze zmarłym przyniesie mu szczęście – mówi Mariola Rychter, pracownica Faktorii Handlowej. Tłumaczy, skąd w Pruszczu Gdańskim wziął się bursztyn: – Dwa tysiące lat temu teren ten leżał nad płytkim jeziorem lagunowym połączonym z Morzem Bałtyckim...
W faktorii odnajduję również zrekonstruowane chatki bursztyniarza i kowala, w których prezentowane jest życie pierwszych mieszkańców tego miejsca, oraz rekonstrukcję wozu, jakiego używali kupcy rzymscy do transportu bursztynu bałtyckiego.
Później przenoszę się do tętniącego życiem warsztatu bursztyniarza. W pomieszczeniu czuć specyficzny zapach żywicy i pasty do polerowania. Podobnie pachniało u mojego Taty w warsztacie... Na każdym wolnym skrawku leżą bursztyny w różnych kolorach i kształtach: białe i nieprzezroczyste, złociste z inkluzjami w środku, w kształcie sopli i serc, wielkie bryły i drobinki niczym ziarnka piasku z nadmorskiej plaży.
Znajduję się w warsztacie Zbigniewa Strzelczyka. Jego pracownia i sklep mieszczą się na słynnej Bursztynowej Piątej Alei, jak nazywa się ulicę Mariacką, Długi Targ i Długie Pobrzeże w Gdańsku. W dziesiątkach galerii i pracowni, gdzie można nawet wziąć udział w warsztatach szlifierskich i krótkim kursie odróżniania oryginału od falsyfikatu, wre praca. Można tu poznać historię zaklętą w bursztynie i zrozumieć, dlaczego Rzymianie, dla których wyprawa nad Bałtyk wiązała się często z półroczną podróżą w jedną stronę, podejmowali taki trud.
– Bursztyn ma wspaniałe cechy fizykochemiczne. Przypisuje mu się walory lecznicze, bo zawiera kwas bursztynowy. – Pan Zbigniew podstawia mi pod nos buteleczkę z nalewką bursztynową, a po pomieszczeniu rozchodzi się specyficzny żywiczny zapach. – To jest właśnie zapach tego kwasu. Spirytus, którym zalewa się bursztyn, nie rozpuszcza go, natomiast rozpuszcza kwas i olejki eteryczne.
Dostaję do rąk kawałek bursztynu oraz instrukcję, by potrzeć nim o sweter. – Pocierany o wełnę przyciąga nie tylko papierki, ale również słomę, a nawet wiórki drewna.Oddziałuje elektrostatycznie, a dzisiejsza nazwa „elektryczność” pochodzi od greckiego słowa elektron oznaczającego właśnie bursztyn. – Pan Zbigniew przekonuje, choć przyznaje, że nie istnieją żadne badania naukowe, które by to potwierdzały, że ta żywica noszona przez ludzi działa leczniczo właśnie poprzez elektrostatykę. – Spotkałem się wielokrotnie z wyleczeniem osób z rodziny i to nie były żadne cuda, lecz właściwości lecznicze bursztynu. Na problemy z tarczycą, górnymi drogami oddechowymi, reumatyzmem...
Zbigniew Strzelczyk o bursztynie wie prawie wszystko. Nic dziwnego, skoro w zawodzie pracuje od 43 lat. Opowiada o gospodarstwach domowych wokół Gdańska, których właściciele dorzucali drobnego bursztynu do palenisk i ognisk, by dzięki jego większej kaloryczności wytworzyć więcej ciepła. Opowiada o obecności bursztynu w Watykanie podczas konklawe – kiedy w Kaplicy Sykstyńskiej kolejne głosowanie nie wybiera papieża. Wtedy właśnie mistrz ceremonii wrzuca do pieca karty do głosowania i szufelką dodaje 2–3 porcje bursztynu, a nad kaplicą pojawia się słynny czarny dym.

 

PIERWSZY SZLIF

Pan Zbigniew Strzelczyk w trakcie pracy. Poleruje bursztyn, by nadać mu odpowiedni połysk.

BURSZTYNOWY SŁOWIK

Główna nagroda Festiwalu Piosenki w Sopocie. Statuetkę wykonał sopocki artysta złotnik Bogdan Mirowski.

RZYMIANIE W PRUSZCZU

Faktoria w Pruszczu Gdańskim wzorowana jest na tych rzymskich z bursztynowego szlaku. Można tu znaleźć Chatę Wodza, w której znajduje się muzeum, a także chatki bursztyniarza i kowala. Z prawej wejście do Faktorii, w której w sezonie wiele się dzieje. Kalendarz jest zapełniony imprezami i warsztatami: dawnych rzemiosł, tworzenia biżuterii, a nawet „Starożytną szkołą przetrwania”.

 

ŻYCIE ZAKLĘTE W ŻYWICY

 

Najbardziej zaskakuje, jak wiele w bursztynie można zawrzeć i jak wiele z niego wyczytać. Tkwi w nim historia sięgająca milionów lat. Mam takie wspomnienie z dzieciństwa, kiedy trzymam w palcach wisiorek babci. W wisiorku jest mrówka. Przyglądam się jej z zaciekawieniem. Wtedy nie rozumiałam, że to inkluzja i że ta mrówka mogła się urodzić miliony lat temu.
Zaklęte w bursztynie życie – drobne owady, rośliny, pyłki kwiatów – zostało zdeponowane w bursztynowej trumnie. Można je obejrzeć w Muzeum Inkluzji na Wydziale Biologii Uniwersytetu Gdańskiego. Wystawa składa się z 5500 bryłek z 13 tysiącami inkluzji zwierzęcych i jest drugim co do wielkości zbiorem inkluzji w Polsce. W mniejszej ilości znajdziemy je też w Muzeum Bursztynu w Gdańsku. Zobaczymy tu zatopione w żywicy drewienka, pająki, liście, szpilki sosny, szyszki, larwy, karaczany, a nawet inkluzję „Jaszczurki Gierłowskiej”, której okaz datowany jest na ponad 40 milionów lat.
Wspinam się kamiennymi schodami Muzeum Bursztynu i zaglądam do Wieży Więziennej oraz innych pomieszczeń, w których umieszczone zostały bogate zbiory. Przyglądam się nie tylko inkluzjom, lecz także licznym dziełom sztuki, w tym najcenniejszemu eksponatowi, jakim jest kabinet z 1724 roku.

 

 

BURSZTYNOWE WYKOPKI

 

Nie ma ludzi. Jest cicho. Nie słychać rozmów i śmiechów, które wydają się nieodłącznym elementem plażowego krajobrazu. Ale w przestrzeni natury panuje gwar. Wiatr szaleje na wydmach i szeleści źdźbłami traw, mewy krzyczą, próbując przebić się przez huk fal uderzających z łoskotem o brzeg. Żałuję, że nie ma sztormu. Nucąc piosenkę Ireny Santor „Już nie ma dzikich plaż, na których zbierałam bursztyny...”, przeczesuję jedną z najpopularniejszych bursztynowych plaż w Jantarze.
Przy brzegu leżą wodorosty. Pomiędzy zielonymi witkami spoczywają muszelki, źdźbła traw, wygładzone wodą drewienka, z których rękodzielnicy przygotowują często biżuterię na gdański Jarmark Dominikański. Od czasu do czasu trafiam na kapselek lub plastikową nakrętkę po coca-coli. Po bursztynie jednak nie ma śladu, a to po niego przecież przyjechałam do Jantaru, bo – zgodnie ze słowami dyrektora Pomorskiej Organizacji Turystycznej Łukasza Magriana – właśnie na Mierzei Wiślanej, u ujścia Wisły, jest go najwięcej. Nie bez powodu w Jantarze odbywają się coroczne Międzynarodowe Mistrzostwa w Poławianiu Bursztynu, do których eliminacje przeprowadzane są na wielu polskich plażach leżących przy trasie bursztynowego szlaku.
Pozyskiwano go nie tylko poprzez zbieranie na plaży, lecz także przez wydobycie w kopalniach. – Znajduje się go zarówno w Bałtyku, jak i dalej od niego, bo trzeba pamiętać, że nasze morze ma dopiero dwadzieścia tysięcy lat, podczas gdy o tutejszym bursztynie mówi się, że ma nie mniej niż 45 milionów lat – opowiada Piotr Kamiński, Inżynier Nadzoru Nadleśnictwa Kolbudy. Na jego terenie znajduje się jedna z wielu na Pomorzu kopalni bursztynu – to „Bursztynowa Góra” w Bąkowie. „Bursztynowa Góra” znajduje się w pięknym sosnowym lesie i choć ślad po niej pozostał jedynie w postaci lejów – jednego dużego o średnicy 40 m i kilku mniejszych – to w sezonie parking przy tym rezerwacie jest zawsze zapełniony.
Pan Zbigniew ma dwa kawałki bursztynu, które pochodzą z kopalni żwiru i piasku w Kościerzynie, ok. 70 km od brzegu Bałtyku, gdzie zostały znalezione na głębokości 25–30 m. Im dalej od Morza Bałtyckiego, tym głębiej trzeba było szukać. O kopalni w Możdżanowie koło Słupska, która była czynna jeszcze po II wojnie światowej, prasa rozpisywała się, szacując, że pod grubą warstwą piachu i gliny znajduje się 700 ton bursztynu. Zbigniew Strzelczyk mówi jednak, że to bujda: – Badania, w których uczestniczyłem 40 lat temu, dowodzą, że jest tam około 5 ton bursztynu. Koszty jego wydobycia byłyby jednak zbyt wysokie.

 

AMULET ŁOWCY

Bursztynowy niedźwiadek był prawdopodobnie amuletem łowcy tych zwierząt. Figurka, mająca 10,2 cm długości, 3,5 cm szerokości i 4,2 cm wysokości, została znaleziona w 1887 roku podczas kopania torfu w okolicach Słupska.

AMBER ONE

 

Bursztyn jest coraz droższy i coraz bardziej pożądany. Obecnie Gdańsk promuje się jako jego stolica – nie tylko na Mariackiej, Długim Targu i Długim Pobrzeżu, nie tylko w muzeach, lecz także w wielu ośrodkach SPA, w których wykorzystuje się bursztyn do zabiegów, czy w restauracyjnych menu, do których stworzenia jest inspiracją. Gdańsk ma też swój wielki „bursztyn” w postaci stadionu Energa Arena, pobudowanego na Euro 2012, który nocą rozświetla się na złoto. Nawet biegnąca stąd autostrada A1 nosi oficjalną nazwę Amber One...
Oprócz Gdańska, miasteczek na Mierzei Wiślanej, Pruszcza Gdańskiego, Gdyni czy Sopotu na mapie bursztynowego szlaku widnieje również Malbork i Zamek Krzyżacki, w którego murach mieści się największa w Polsce kolekcja naturalnych bursztynowych brył, a także jedna z najznakomitszych kolekcji bursztynu na świecie. Jest też Słupsk z bursztynowym niedźwiadkiem, figurką, którą wykopano w 1887 r. na terenie miasta, oraz wieś Niedźwiedziówka na trasie z Gdańska do Elbląga, będąca najstarszym ośrodkiem obróbki tego surowca. To tu znaleziono ślady po około dziewięciuset stanowiskach pracy dawnych bursztyniarzy.
Na jedwabnym szlaku można było ponoć wypić i tysiąc szklanek herbaty. Na bursztynowym – można i dziś spróbować bursztynowej nalewki lub zabawić się w poławiacza; można nauczyć się szlifowania oraz nacieszyć oczy najpiękniejszą biżuterią z bałtyckiego złota. Można wreszcie poznać historię północnej przyrody, zaklętej w niezwykłej żywicy sprzed milionów lat.