Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2016-10-01

Artykuł opublikowany w numerze 10.2016 na stronie nr. 26.

Tekst i zdjęcia: Mikołaj Gospodarek,

Święto piwa


Chociaż w nazwie ma październik, rozpoczyna się we wrześniu. Monachijski Oktoberfest to jeden z największych festynów ludowych na świecie – każdego roku przyciąga do Bawarii sześć milionów turystów.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Trwające ponad dwa tygodnie święto piwa narodziło się dzięki zabawie zorganizowanej przy okazji ślubu księcia Ludwika. Wraz ze swoją wybranką Therese von Sachsen-Hildburghausen urządzili ją na łąkach nieopodal miasta. Było to 17 października 1810 roku, pięć dni po ślubie pary. Późniejszy król Bawarii zafundował mieszkańcom wyścigi konne stylizowane na starożytną olimpiadę, którą był zafascynowany. Po roku postanowiono je powtórzyć i tak po latach festyn przerodził się w obecnie znany Oktoberfest, choć na początku impreza miała charakter wyłącznie sportowy. Łąki, na których się odbywała, nazwano imieniem królowej – do dziś noszą miano Theresienwiese.

 

PROST!

Oktoberfest to spotkania przy piwie i zabawa do białego rana. Rezerwacje na miejsca w piwnych halach trzeba robić z rocznym wyprzedzeniem.

PO ZBÓJU

Legendy głoszą, że najsilniejsze kelnerki potrafią przenieść nawet 10 kufli za jednym razem. Jedno takie naczynie mieści aż 1,069 litra piwa.

SERCE Z FESTIWALU

Cały teren wypełniają stragany. Kupić tu można prawie wszystko, jednak piwo jest serwowane wyłącznie w halach.


 

PIJ, BO SIĘ ZEPSUJE


Błędne byłoby stwierdzenie, że tego typu festyn ma za sobą jedynie 200 lat tradycji. Sama idea Oktoberfestu, czyli święta październikowego, narodziła się z dość prozaicznej przyczyny – Bawarskie Prawo Czystości z 1516 roku pozwalało na warzenie trunku tylko w określonym czasie: od 29 września do 23 kwietnia. W wielu wioskach, miasteczkach i miastach odbywały się więc festyny, na których spożywano nadmiar uwarzonego wcześniej piwa. Nie było lodówek, więc browary pozbywały się zapasów. Serwowano wtedy głównie piwo marcowe, mocne, typu lager. Produkuje się je na początku wiosny z resztek słodu, który pozostał. Przed spożyciem leżakuje aż do września i z tego powodu było nazywane Oktoberfestbier, bo królowało podczas październikowych festynów.
Monachijski Oktoberfest obecnej formuły nabierał powoli, bo dopiero w 1880 roku władze miasta zezwoliły na sprzedaż piwa. Nie dotyczyło to jednak wszystkich – prawo otrzymały jedynie tradycyjne monachijskie browary, które zachowywały prawo czystości. Regulowało ono składniki – słód jęczmienny, woda i chmiel – tylko te trzy elementy mogły tworzyć złoty trunek. Historia wiele razy reformowała to prawo, ale na monachijskich łąkach pomimo zmian w przepisach spotyka się te same browary. Dzisiaj trudno tu znaleźć typowe piwo marcowe, które zastąpił zwyczajny lager. Impreza stała się na tyle popularna, że jej kopie odbywają się na całym świecie i wszędzie cieszą się dużą popularnością, choć nie taką, jak w Monachium.
Festyn z tak długą tradycją rządzi się swoimi prawami. Na odwiedzających czeka około 14 hal piwnych – największe dadzą miejsca siedzące dla nawet 10 tysięcy osób. Złudne będzie jednak myślenie, że bez problemu można napić się tu piwa wieczorem przy rytmach bawarskiej muzyki. Od 17.00 do późnych godzin nocnych większość stolików jest zajęta. Miejsca można, a nawet trzeba, zarezerwować wcześniej. Dobrze jest to zrobić z rocznym wyprzedzeniem! Można również zapomnieć o możliwości kupienia piwa w długich rzędach straganów – tam nie sprzedaje się alkoholu, a jedynie precle, słodycze i pamiątki. Wieczorem trudno nawet wejść do hali piwnej. Z tego powodu odwiedzam Oktoberfest głównie wczesnym popołudniem w środku pierwszego tygodnia i mogę wtedy bez ścisku poświętować przy ponadlitrowym kuflu piwa. To tzw. Maß, mieszczący 1,069 litra. Jego cena z roku na rok rośnie i w 2016 r. wyniesie ponad 12 euro za kufel.
Organizatorzy szacują, że przeciętny gość festynu wydaje podczas jednodniowej wizyty około 50 euro, bo trudno nie spróbować bawarskich kiełbas, knedli czy pierników. Całe błonia są gęsto zastawione przez wesołe miasteczko, które oferuje zabawę dla najmłodszych, ale również szalone kolejki górskie czy zawieszone wysoko nad ziemią karuzele. Wiele z tych urządzeń gości w Monachium od dziesiątków lat i mimo nowoczesnej konkurencji cieszy się dużym zainteresowaniem i sympatią turystów. Można się świetnie tu zabawić, i to niekoniecznie korzystając z procentów.
 

FANTAZJE KRÓLA LUDWIKA

Neuschwanstein powstawał od 1869 roku jako wyidealizowany średniowieczny zamek rycerski dla władcy bawarskiego Ludwika II, zwanego Szalonym lub Bajkowym Królem.

WIDOK ZNAD KOTLETA

Park olimpijski w Monachium, w którym odbywały się zawody podczas letnich igrzysk w 1972 roku. Ten widok rozciąga się z wieży, gdzie znajduje się obrotowa restauracja.

NA DACHU NIEMIEC

Zugspitze (2 962 m n.p.m.) to najwyższy szczyt górski w tym kraju.

 

SPACERKIEM DO BMW


O dziwo, taka masa turystów nie paraliżuje miasta. Monachium od lat jest świetnie przygotowane na ten jesienny zlot miłośników piwa i dobrej zabawy. Jedna z linii metra ma stację tuż przy Oktoberfeście, a lubiącym spacery dojście z dworca głównego zajmie 15 minut. Zwiedzający centrum z Marienplatz spacerkiem dostaną się tam w niespełna 30 minut. Niestety większość hoteli w tym czasie ma dużo wcześniej zarezerwowane pokoje, ale dobrym rozwiązaniem jest nocleg poza miastem, przy trasach szybkiej kolei miejskiej (S-Bahn), która dojeżdża do samego centrum z położonych nawet kilkadziesiąt kilometrów dalej miejscowości.
Oktoberfest może okazać się świetnym pretekstem do poznania Monachium, a również do wybrania się w pobliskie Alpy. Miasto jest dość trudne do zwiedzania, bo ogromne i brakuje w nim ściśle określonego centrum. Jego główna część rozciąga się na kilka kilometrów i wszędzie jest coś ciekawego. Obowiązkowo trzeba odwiedzić plac Mariacki (Marienplatz) z charakterystycznym neogotyckim ratuszem, na którego murach uwieczniono historię Bawarii. W pobliżu znajduje się przepiękny teatr, rezydencja i bajkowy Hofgarten – ogród w samym środku wielkiego miasta.
Niedaleko jest też jeden z największych na świecie naturalnych parków miejskich – Englischer Garten, gdzie długimi godzinami można spacerować jak po lesie, wśród kanałów, stawów i wielowiekowych drzew. Tu również można wypić bawarskie piwo i skosztować specjałów niemieckiej kuchni, w drugim co do wielkości ogrodzie piwnym w Monachium, tuż przy pagodzie Chinesischer Turm z 1790 roku. Bardzo popularne jest zwiedzanie tej części miasta na rowerze, który można wypożyczyć w wielu miejscach.
Po niespełna 10 minutach jazdy linią metra U3 swój raj odnajdą miłośnicy sportów – Olympia Park to miejsce, które od lat 70. jest ikoną miasta. Najlepszy widok na Monachium rozciąga się z wieży pośrodku parku – spacer 190 metrów nad ziemią robi niezwykłe wrażenie. Lubiącym ciekawe przygody polecam wypicie kawy czy zjedzenie obiadu w obrotowej restauracji zawieszonej 182 metry nad ziemią. Jej pełny obrót zajmuje 53 minuty, więc deser można zjeść z tym samym widokiem co zupę. Tuż obok znajduje się nowoczesna hala wystawowa BMW Welt, w której można podziwiać najnowsze modele motoryzacyjnego giganta. Miłośnicy historii samochodów i ciekawych form wystawienniczych zachwycą się muzeum BMW, które mieści się w pobliżu, w futurystycznym budynku.
 

CIEŃ WIELKIEJ GÓRY

Zimą cień rzucany przez górę Karwendel skrywa miejscowość Mittenwald w mrokach. Na szczęście od wiosny do jesieni króluje tu słońce i niezwykła atmosfera typowego bawarskiego miasteczka.

SPRAGNIENI
NIE TYLKO PROCENTÓW


Zmęczeni gwarem? Niespełna 100 km od miasta można odnaleźć widoki niczym z bajki. Polecam wybrać się w pasjonującą podróż pociągiem z Monachium do Mittenwaldu. Niemieckie koleje oferują bardzo korzystne cenowo bilety, które przez cały dzień pozwalają na przemieszczanie się po Bawarii.
Do ciekawych atrakcji należy najwyższy szczyt Niemiec – Zugspitze (2 962 m n.p.m.), gdzie można wjechać kolejką, która startuje z samego centrum Garmisch-Partenkirchen. W okolicy nie brakuje zresztą miejsc widokowych – góra Wank czy kolejka Alpspitze dostarczą niezłej dawki wrażeń i plenerów. W Garmisch trzeba zobaczyć skocznię narciarską i koniecznie udać się na godzinny spacer do wąwozu Partnach. W wąskich szczelinach widać potęgę natury, z jaką woda drążyła te skały.
Dalsza podróż w kierunku Mittenwaldu prowadzi niezwykle malowniczą, pnącą się w górę trasą pośród lasów i łąk tej alpejskiej krainy. Niewielkie pasterskie chatki, tętniące wodą potoki i po chwili widać już ogromną ścianę górującego nad regionem pasma Karwendel. Mittenwald wita podróżnych przyjemnym dworcem. Dojście do centrum zajmuje parę minut, a spacer po głównej ulicy – Obermarkt – to uczta dla oczu. Malowane domy zachwycą każdego, a smak, z jakim utrzymano charakter tej ulicy, wprawia w osłupienie. Znajdują się tu restauracje, supermarket i wiele sklepów o najróżniejszym asortymencie – mimo wszystko człowiek ma wrażenie, jakby spacerował po skansenie.
Droga powrotna do Monachium to dobry czas na odpoczynek i podziwianie sielskich krajobrazów z okien pociągu. Bawaria nigdy nie pozwoli turyście nawet na chwilę znudzenia – niezależnie od pogody jest tu zawsze co robić. Wiele osób przy okazji Oktoberfestu odwiedza Neuschwanstein i Linderhof – dwa zamki Ludwika II. Jego przydomki „Szalony” czy „Bajkowy Król” całkowicie odpowiadają fantazji, z jaką stworzył te miejsca, które stały się symbolem Bawarii.
Oktoberfest przyciąga spragnionych wyjątkowych wrażeń. Kojarzona ze spokojem bawarska kraina to raj dla osób w różnym wieku i z różnymi oczekiwaniami. Nikt nie wyjedzie z monachijskiego Oktoberfestu niezadowolony!