Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2016-10-01

Artykuł opublikowany w numerze 10.2016 na stronie nr. 78.

Tekst i zdjęcia: Monika Pietrasik,

Śpiewaj i pracuj


Przejść tak ogromne lotnisko to nie lada wyzwanie. Pełen luksusów port lotniczy Incheon ma pole golfowe, spa oraz... lodowisko. Dla pasjonatów tradycji też coś się znajdzie, bo jest tu również Muzeum Kultury Korei. Znalazłam się w kraju, w którym specyficzne obyczaje i bardzo szybko rozwijająca się gospodarka idą ze sobą w parze. Właśnie zaczynam czteromiesięczną przygodę studentki na międzynarodowej wymianie.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Zmęczona dystansem, jaki pokonałam, znajduję w końcu upragnione wyjście z lotniska. Po drugiej stronie ulicy spostrzegam łopoczącą na wietrze flagę, przypominającą nieco logo Pepsi. Symbolika flagi Republiki Korei Południowej ma ścisłe znaczenie. Biel tła jest symbolem czystości, ducha pokoju i sprawiedliwości. W centrum flagi znajduje się niebiesko-czerwony taijitu – symbol jedności i równowagi. Kolor niebieski symbolizuje czujność, a czerwony – wytrwałość. Wokół są umieszczone cztery trygramy.

 

STROJNE POZY

Strój narodowy hanbok nosi Koreańczyk w każdym wieku, głównie podczas świąt. Dawniej różne rodzaje hanboków były podzielone według statusu, płci i wieku noszących.

ŁOWIĄ I ŻYWIĄ

Haenyeo z Czedżu przed wypłynięciem na połów. Szybko rozwijająca się turystyka znalazła sposób na zarabianie na „syreniej” sławie. Wiele firm oferuje tutaj kursy, szkoły czy tylko pojedyncze próby nurkowania, aby choć na chwilę przemienić turystkę w dzielną poławiaczkę.

SPAD DO OCEANU

Cheonjeyeon, słynny wodospad, który wpada wprost do Oceanu Spokojnego, złożony jest z trzech części. Na zdjęciu widać tylko jego pierwszy poziom.


TRZY DNI DLA RODZINY


Chuseok, czyli koreańskie święto dziękczynienia, nazywane także hangawi, trwa trzy dni. Jest to jedna z najważniejszych uroczystości w Korei Południowej i czas poświęcony głównie dla rodziny. Młodzi wracają do swych domów, a cały kraj staje wtedy w gigantycznych korkach. Koreańczycy dziękują sobie wzajemnie za wszelką pomyślność. Kobiety stają się gospodyniami i przygotowują tradycyjne potrawy dla najbliższych – pierogi, ciasteczka ryżowe, hangwa – ciastka miodowe. Także – wołowinę bulgogi. Oczywiście na stole nie brakuje także napojów alkoholowych, przede wszystkim rozsławionego soju, tworzonego na bazie ryżu, ziemniaków oraz pszenicy.
Chuseok to również czas na tradycyjne gry i zabawy dla całej rodziny, takie jak: koreańskie zapasy, tradycyjne tańce czy gry planszowe. Na uliczkach można dostrzec młodych chłopców i dziewczynki przebrane w tradycyjne stroje hanbok wywodzące się jeszcze z czasów Trzech Królestw. Początkowo stroje kobiet i mężczyzn niewiele różniły się od siebie. Później kobiety zaczęły nosić długie spódnice oraz bluzy z długimi rękawami, wiązane w pasie i z białym kołnierzykiem doczepianym do dekoltu. Na bluzie widniał rodzaj wstążki wiązanej z przodu. Mężczyźni z kolei zaczęli ubierać się w tradycyjny kapelusz, luźne workowate spodnie oraz bluzy – takie jak u kobiet, tylko z dłuższymi rękawami.
Wraz z moją studencką rodziną wybraliśmy się w tym czasie na Czedżu. To wyspa pochodzenia wulkanicznego położona w Cieśninie Koreańskiej, nazywana ósmym cudem Korei. Lot trwał zaledwie 30 minut i z pochmurnego, wietrznego Pusan przenieśliśmy się w rajski zakątek z klimatem subtropikalnym.
 

SYRENY Z CZEDŻU


Wyprawę po wyspie zaczęliśmy od wodospadu Cheonjeyeon. Szum wody i otaczająca go roślinność tworzą unikalną atmosferę. Wodospad, którego wody wpadają wprost do Oceanu Spokojnego, zachwyca swoją potęgą i elegancją. Któregoś dnia wybraliśmy się na poranne nurkowanie. Ciemny kolor skalistego brzegu współgrał z błękitnym, bezchmurnym niebem. Dotyk delikatnie zimnej wody oraz ruchu fal o poranku był najlepszą receptą na udany początek dnia. Wraz z instruktorem nurkowania udaliśmy się na plażę. Wtedy w oddali dostrzegłam drobną postać z siecią, siedzącą na brzegu czarnego klifu. To była jedna z legendarnych „syren” haenyeo...
Czedżu ukształtowała własną odrębną kulturę. Postrzeganie kobiet jest tu odmienne niż w pozostałych regionach Korei. W świadomości mieszkańców żyją jeszcze bogate i owiane tajemnicą legendy oraz mity, ale historia „syren” opowiada o kobietach prawdziwych i niesamowitych. Te z Czedżu uczestniczyły nawet w jednym z głośnych i masowych protestów, kiedy to w 1931 roku odważnie wyszły na ulicę przeciwko japońskim okupantom. Haenyeo – po koreańsku „kobiety morza” – są niezwykle silne i niezależne. To one stały się głowami rodziny, kiedy zaczęły być ich głównymi żywicielkami, mężczyźni zaś przejęli domowe obowiązki. Potrafią nurkować bez większego wyposażenia. Łowią ośmiornice, skorupiaki, kalmary czy małże i schodzą nawet na głębokość 20 metrów.
Od XIX wieku uważa się tutaj, że ciało kobiety jest lepiej przystosowane do nurkowania ze względu na wyższy poziom tłuszczu. Kobiety z Czedżu pływają bez sprzętu, a chroni je tylko pianka. Ich zawód jest niezwykle niebezpieczny. Haenyeo z powodu swego specyficznego zawodu doskwierają różne choroby: bóle głowy i stawów, głuchota, dolegliwości sercowe. Naukowcy przypuszczają, że zawód poławiaczek może wyginąć w ciągu kilkudziesięciu lat. Ich przeciętna wieku wynosi dziś około 50 lat, a córki nie bardzo chcą kontynuować zawód swoich matek. Nadal jednak na Czedżu można dojrzeć „syreny” w akcji. Niedawno rząd koreański wyszedł nawet z inicjatywą wpisania ich na listę UNESCO.
Po porannym i dość wymagającym nurkowaniu udaliśmy się na zdobywanie gór Halla-san. Ze względu na chwilową niedostępność niektórych tras wybraliśmy ścieżkę zwaną Yeongsil, liczącą około 4 km. Obiecywała niesamowite widoki. Najlepszymi porami roku, aby odbyć wycieczkę i podziwiać różnorodność kolorów górzystych pasm, są lato i jesień. Republika Korei Południowej w 80 procentach jest pokryta górami. Piesze wycieczki oraz wspinaczka są bardzo popularne wśród Koreańczyków. Wyspa odgrywa też niezwykle ważną rolę w ochronie rzadkich gatunków. Na najwyższych wierzchołkach gór możemy dostrzec nawet arktyczne gatunki roślin pochodzące z epoki lodowcowej. Na wyspie występuje ponad połowa koreańskich roślin naczyniowych.

 

ŚCIEŻKA DLA ZDROWIA

Na szlaku Yeongsil. Drewniane schodki z linami wiodą na jeden z punktów widokowych. Nie brakuje tu wędrowców, wśród których szczególnie usportowioną grupę stanowią seniorzy dzielnie pokonujący wyspiarskie ścieżki.

KUPUJ, ALE SIĘ NIE ZACIĄGAJ

! Stoisko na targu rybnym Jagalchi. Misternie rozłożone ryby mają zachęcić do kupna owoców morza. To istny raj dla smakoszy, ale zawsze towarzyszy mu odstręczający zapach.

ĆWICZYĆ KAŻDY MUSI

Młody Koreańczyk po szkole spędza dużo czasu w bibliotekach lub na zajęciach dodatkowych, wśród których gra na instrumencie należy do najpopularniejszych.


 

JAK POŁKNĄĆ OŚMIORNICĘ


Po spędzeniu trzech dni na Czedżu wracamy do nadmorskiego Pusan, miasta portowego położonego na południowym wybrzeżu, drugiego co do wielkości w Korei. Na początek udajemy się na popularny targ rybny Jagalchi. Tutaj jedni zachwycają się rozmaitością owoców morza, inni bywają przerażeni rekinami w akwariach czy ośmiornicami wychodzącymi z pojemników. Sprzedawcami są głównie kobiety. Trzymają w rękach noże i tłuczki, wyjmują z wielkich akwariów orientalne oceaniczne przysmaki, a następnie zręcznie przygotowują je kucharzom do przyrządzenia. Bo obok ich stoisk znajduje się wiele restauracji, w których można posmakować świeżej potrawy.
Jednogłośnie decydujemy się na spróbowanie niggaki. Przepis wydaje się całkiem prosty: żywa ośmiornica jest krojona w kawałki, a następnie podawana do spożycia. Kawałki polane sosem sezamowym wciąż wiją się na talerzu, a nadmiar wyobraźni zaczyna płatać figle. Wizja tego, że umrę w Korei z powodu mojej zachcianki, zaczyna być przerażająca. W końcu jednak decyduję się na pierwszy ruch. Delikatnie używam pałeczek i ostrożnie próbuję uchwycić mobilny kawałek. Sos nie ułatwia zadania i moja ofiara szybko się wyślizguje. Po chwili jednak połykam ją, ale nie chcę wiedzieć, co będzie się działo w żołądku.
„Ruchome” danie to dla Koreańczyków normalny sposób jedzenia ośmiornicy. Potwierdza to opinia mojej koreańskiej koleżanki: – Uwielbiam to uczucie, gdy ośmiornica powoli porusza się w moim przełyku...
 

KAMELIOWY OGRÓD

W Camellia Hill – ogrodzie dendrologicznym na Czedżu. To właśnie tutaj spotkać można kilkaset gatunków drzew kamelii, rośliny z rodziny herbatowatych. Są tu także wodospady i stawy.

RÓWNI I TACY SAMI!


Był wieczór. Po spacerze urokliwą promenadą z widokiem na diamentowy most udaliśmy się na karaoke. W każdym mieście można znaleźć bary, które oferują specjalne dźwiękoszczelne pokoje, gdzie można sprawdzić swój talent muzyczny. Koreańczycy to wielbiciele karaoke. W sali do śpiewania znajduje się kilka mikrofonów oraz duży ekran wyświetlający napisy i teledyski piosenek. Można też znaleźć tu dodatkowe atrybuty muzyczne czy sceniczne, takie jak trąbki, bębenki, peruki. Bary karaoke oferują również przekąski, napoje oraz alkohol. Uwielbiany jest gatunek muzyczny zwany k-pop, który powstał właśnie w Korei Południowej na bazie hip-hopu, electropopu oraz muzyki dance. To wybuchowa mieszanka, która chwyciła za serce fanów karaoke, szczególnie nastolatków. K-pop przerodził się w subkulturę rozprzestrzeniającą się już poza granicę Korei. Dla Koreańczyków to jedna z najczęstszych form rozrywki i relaksu po ciężkim dniu w pracy lub szkole.
Warto zauważyć, że niesamowicie rozwijająca się technologia, dyscyplina pracy, dążenie do kariery sprawiają, że rośnie presja, której poddawani są mieszkańcy tego kraju. Tymczasem i tutaj ludzie to nie maszyny, które mogą działać przez całe życie na najwyższych obrotach. Do tego dochodzi kultura kolektywistyczna. W Korei nie ma miejsca na indywidualności, wszyscy są równi, tacy sami i dążą do tego samego... Jedno z największych marzeń każdego Koreańczyka to pracować w wielkiej korporacji, najlepiej takiej jak Samsung czy LG.
Rośnie również presja na edukację. Według wielu statystyk uczniowie z Korei biją wszelkie światowe rankingi z zakresu matematyki, są drudzy w czytaniu oraz trzeci w kierunkach przyrodniczych. Ich rodzice zabiegają o stworzenie im jak najlepszych warunków edukacyjnych już od wczesnego dzieciństwa. Każdy maluch jest zapisywany na mnóstwo zajęć pozalekcyjnych. Nie jest tutaj niczym wyjątkowym, że dziecko umie grać na jakimś instrumencie – gitarze czy pianinie – na którym potrafi potem dawać niesamowite koncerty. Nie bez powodu Chopin jest tak bardzo znany w Korei. Brzmi to wszystko całkiem fajnie, ale te umiejętności dzieci i młodzieży są często poprzedzone istną katorgą.
Republika Korei Południowej to kraj specyficzny i emanujący oryginalnością. Otwarty na wpływy zachodniej kultury, jednocześnie twardo strzegący swojej tradycji. Aby choć trochę zrozumieć mechanizm tej azjatyckiej maszyny, trzeba jednak przyjechać tu na dłużej. Cztery miesiące studenckiej wymiany chyba nie wystarczą.