Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2016-12-01

Artykuł opublikowany w numerze 12.2016 na stronie nr. 14.

Tekst i zdjęcia: Michał Łukaszewicz,

Ptaki cudaki


Tysiąc metrów nad poziomem morza nawet w dżungli noce są chłodne. Niechętnie rozpinam ciepły śpiwór i podnoszę się z drewnianej podłogi. Wychodzę na ozdobiony jajami kazuara przedsionek, aby zapalić lampę naftową. Do świtu zostało jeszcze kilka godzin. Wokół cisza.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Parząc herbatę, myślę: czyżby zapomnieli o dwójce gości? Wczoraj siedzieli do późna, mogli zaspać. Po kilkunastu minutach z głębi domu wyłania się jednak ciemna sylwetka. Zaraz za nią wychodzą kolejni członkowie plemienia Hattam. Pomogą nam w wędrówce przez nowogwinejskie góry Arfak. Będziemy obserwować legendarne rajskie ptaki.

 

SKOK W BOK

Słupek rtęci w Manokwari dobija do 40°C. Kiedy słońce staje w zenicie, dorośli odpoczywają w ogrodach, a dla najmłodszych to idealna pora na kąpiel.

HATTAM, MIŁO NAM

Wioska Mupi Gunung w pełnym składzie, no i goście na dokładkę. Plemię Hattam ma własny język i unikalną wiedzę o otaczającej ich dżungli.

DOBRA PARTIA, CHOĆ LATAWIEC

Samiec latawca złotogrzbietego – przykład osobnika prezentującego najwyśmienitsze cechy swego gatunku. Tylko taki ma szansę u partnerki.

Bez skrzydeł, bez nóg


Nowa Gwinea przypomina kształtem ptaka. Czy to przypadek? Zdecydowanie nie. We wrześniu 1522 r. powraca do Hiszpanii Juan Sebastián Elcano. Po trwającej blisko trzy lata wyprawie dowodzony przez niego okręt Victoria zawija do macierzystego portu. Na pokładzie znajdują się pionierzy eksploracji – pierwsi ludzie, którzy okrążyli świat. Pod pokładem skrywają skarby z najdalszych zakątków globu. Wśród nich jest niezwykły eksponat przywieziony z Nowej Gwinei – wysuszony ptak. Inny niż jakikolwiek znany do tej pory. Ma nienaturalnie długie złote pióra. Nie ma jednak ani skrzydeł, ani nóg. Jak twierdzą żeglarze na podstawie przekazanych im przez tubylców informacji, ptak ten pochodzi z raju, żywi się parą z chmur, a ludziom dane jest go zobaczyć dopiero wtedy, gdy martwy spadnie na ziemię...
Ptak stał się zagadką dla naukowców, a jego pióra – obiektem pożądania na europejskich dworach. Następne wyprawy wracające z Nowej Gwinei przywoziły kolejne egzemplarze. W sumie zebrało się ich kilkanaście, a każdy niezwykły – pióra w kształcie wstążek, spirali, łusek albo zmieniające kolor w zależności od kąta padania światła.
Zauważono też, jak duże znaczenie miały one dla tubylców. Służyły nie tylko ozdabianiu ceremonialnych pióropuszy, w niektórych częściach wyspy stanowiły nawet walutę. Ciągle jednak pozostawał zagadką brak nóg i skrzydeł. Artyści na podstawie zebranych eksponatów starali się przedstawiać, jak wygląda żywy rajski ptak. Jednak byli daleko od prawdy.
Dopiero w 1894 r. biały człowiek zobaczył te ptaki w pełnej krasie. Był to Alfred Wallace, słynny brytyjski naturalista i przyjaciel Darwina. Znajdował się w Manokwari, miejscowości położonej nad oceanem w zachodniej części Nowej Gwinei. Jak co dzień udał się o świcie do dżungli na obserwację, lecz to, co zobaczył, przerosło jego oczekiwania. Złote ptaki podskakiwały na wysokiej gałęzi. Były jak w transie, trzepotały bogato ubarwionymi wachlarzami i skrzeczały jak oszalałe. No i miały zarówno nogi, jak i skrzydła...
Nauka otrzymała nową zagadkę do rozwikłania. Dlaczego ptak ma pióra, które utrudniają mu latanie? Czemu służy cała gama dźwięków, ruchów i kolorów, która może przykuć uwagę drapieżników? Wallace uważał cały ten akt za zabawę. Bardzo się jednak mylił. Właściwą teorią pochwalił się dopiero nie kto inny, jak jego kolega po fachu – Karol Darwin. Zwrócił on uwagę na znaczące różnice w wyglądzie rajskich ptaków w zależności od płci. Tylko samce przejawiały niezwykłe cechy zewnętrzne oraz zadziwiające zachowania. Samice wydawały się przy nich wręcz wypłowiałe. Ale to właśnie im poświęcone było jedno z najpiękniejszych widowisk na ziemi. To one dobierają sobie tych partnerów, którzy zaprezentują najwyśmienitsze cechy. Samce muszą zaimponować samicom, a te z biegiem lat stają się coraz bardziej wymagające.
Tu właśnie dokonała się ewolucja – ewolucja w izolacji, bowiem rajskich ptaków nie znajdziemy nigdzie poza Nową Gwineą oraz skrawkami Australii i Indonezji. Obfitość owoców i brak większych drapieżników również miały wpływ na ich rozwój. Dziś znanych jest blisko 40 gatunków tych ptaków, zwanych naukowo cudowronkami (ang. birds of paradise). Zachwycają tańcem, ubarwieniem, dźwiękiem, a nawet kształtem, albowiem zdarza się, że przybierają postać dalece odbiegającą od wyglądu ptaka.
Kiedy usłyszałem o nich po raz pierwszy, wiedziałem, że pewnego dnia udam się w ich poszukiwaniu.
 

Strażnicy gór Arfak


Punktem startowym naszej wyprawy stało się Manokwari. Od czasu wizyty Wallace’a bardzo się rozrosło i dziś zamieszkuje je ponad 100 tys. mieszkańców. Niewielu tu jednak rdzennych Papuasów. Większość stanowią Indonezyjczycy, którzy napływają z zachodnich wysp za sprawą rządowych zachęt. Od czasu do czasu dochodzi do politycznych spięć pomiędzy indonezyjską policją a Organizacją Wyzwolenia Papui (OPM), której członkowie wierzą, że pewnego dnia Papua stanie się niepodległym krajem.
Spotykamy się tu z ogromną serdecznością miejscowych. Otrzymujemy szczere uśmiechy oraz liczne zaproszenia na herbatę. Manokwari wygląda na miasto szczęśliwych ludzi. Kupujemy prowiant i zaopatrzeni w parcianą torbę pełną ryżu oraz paletę jaj, wracamy do hotelu. Wieczór to czas ostatnich przygotowań. To także ostatni ciepły prysznic i ostatnia noc w wygodnym łóżku.
Z minibusa, który ma nas zawieźć do podnóży gór Arfak, wysiada bosonogi jegomość ze strzelbą na ramieniu. W środku czeka kilku podobnych. Dużo lepiej byśmy się czuli, gdybyśmy wiedzieli od początku, że Hans, Sepi, Julius, Mesak i jego żona to wspaniali ludzie, którzy pomogą przybyszom z dalekiej Polski w każdy możliwy sposób. Ale czy to nie dla tych momentów podróżujemy – kiedy miesza się niepewność z podekscytowaniem, a strach z żądzą poznania? Tylko kilka wiosek dzieli nas od gór pokrytych gęstą dżunglą, która skrywa co najmniej dziesięć gatunków rajskich ptaków.
Stajemy w miejscu, gdzie kończy się asfaltowa droga. Żegnamy się z szumem Pacyfiku, by po chwili zatopić się w gąszczu traw, mokradeł i pajęczyn. Mozolnie nabieramy wysokości. Maczety nie przestają pracować. Jest stromo i ślisko. Przeprawy przez rwące strumienie odbierają resztki sił. Przed zachodem słońca dochodzimy do położonej na 1100 m n.p.m. wioski Mupi Gunung. Wioska to duże słowo – są tu dwa drewniane domki zamieszkane przez szóstkę dorosłych, dwójkę dzieci i psa. Należą oni do plemienia Hattam. To jedna z trzech grup etnicznych zamieszkujących góry Arfak, która posługuje się własnym językiem. Pozostałe to Meyah i Sougb. Plemiona te uważają się za jedynych prawowitych właścicieli i zarazem strażników Arfak.
Jest też barak, który służy za kościół. Od blisko 50 lat lud Hattam wyznaje chrześcijaństwo. Pomocą jest dla nich biblia, przetłumaczona na język hattam przez amerykańskiego misjonarza. Nie znajdziemy w pobliżu żadnego sklepu czy pomocy medycznej. Miejscowi niemal całkowicie polegają na tym, co oferuje im dżungla.
Po chwili odpoczynku obmyślamy plan. Julius wskazuje na okoliczne góry, gdzie pobudował kryjówki, z których można obserwować poszczególne gatunki rajskich ptaków. Słońce zachodzi nagle i szybko zapada zmrok. Udajemy się do „sypialni”, gdzie miejsce do nocowania wyznacza podziurawiona moskitiera zwisająca z sufitu. Zasypiamy. Nasz cel na najbliższe dni to sześciopiór czarny!

 

DŻENTELMEN SZEŚCIOPIÓRY

Gdy ona zjawi się w pobliżu, on odstąpi jej gałąź i rozpocznie taniec na specjalnie przygotowanej arenie – tak postępuje samiec sześciopióra czarnego.

MAŁO OZDOBNA PANI OZDOBNIK

Samice rajskich ptaków, których wspólną cechą jest charakterystyczne prążkowane popiersie, nie wyróżniają się na tle płci męskiej. Na zdjęciu – samica ozdobnika wspaniałego.

DRZEWIAK

Czyli kangur drzewny. To kolejna osobliwość Nowej Gwinei. Z powodu utraty środowiska oraz częstych polowań połowa z dziesięciu gatunków drzewiaków jest tu zagrożona wyginięciem.


 

Rajski pokaz

 

Jeszcze nie wybiła czwarta nad ranem, a my już mamy za sobą dwieście metrów przewyższenia. Momentami robi się bardzo stromo. Po kolejnych godzinach w mroku dochodzimy do kryjówki. Zajmujemy pozycje i czekamy. Mija niemało czasu i nic się nie dzieje poza tym, że kilka liści postanowiło spaść na ziemię.
Po trzech kolejnych dniach wstawania w środku nocy, przedzierania się pod górę przez dżunglę oraz po długich godzinach milczenia spędzonych w ukryciu, na gałęzi oddalonej od nas o niecałe trzy metry pojawił się ptak. „To samiec!” – krzyknąłem w myślach. Po wydaniu kilku dźwięków przywołujących samicę zleciał na przygotowaną przez siebie arenę. Pieczołowicie wysprzątany z liści i patyków skrawek dżungli (tzw. lek) to idealne miejsce na pokaz.
Mimo że żadna samica nie miała tego dnia ochoty na amory, postanowił przećwiczyć kilka ruchów. Nastroszył pióra, które nadały mu kształt baleriny. Następnie, kołysząc się z boku na bok, hipnotyzował nas grą kolorów. Pióra na jego piersi, w zależności od kąta padania światła, przybierały barwy fioletu, żółci, zieleni i pomarańczy. Trwało to najwyżej pół minuty, ale dobre i to!
Przez następny tydzień wyprawialiśmy się coraz głębiej w dżunglę, w której prawdopodobnie żaden biały człowiek nie postawił stopy. Budowaliśmy kryjówki. Huśtaliśmy się na lianach. Hattam dali nam kilka solidnych lekcji przetrwania. Poznawaliśmy rośliny, które mają zastosowanie medyczne. Pokazano nam, jak przy pomocy pułapki z odpowiednio złączonych gałęzi można łapać węgorze w potokach. Dowiedzieliśmy się też, czego lepiej nie dotykać. Góry Arfak mieliśmy niemalże na wyłączność.
Podczas pobytu w Mupi Gunung udało nam się zaobserwować aż dziewięć gatunków rajskich ptaków. Ponadto wiele innych zwierząt, w tym niezwykle rzadkie kangury drzewne, kuskusy, sowy oraz pewien gatunek ptaka, którego pióra zawierają truciznę.
 

Najpiękniejszy na świecie


Podążając śladami Wallace’a, udaliśmy się na zachodni skrawek Nowej Gwinei, do archipelagu Raja Ampat. Spotkaliśmy tam pierwszych białych ludzi od blisko dwóch tygodni. Większość z nich przyjechała nurkować. Raja Ampat to jedno z najbogatszych środowisk morskich na świecie. Niezliczone gatunki koralowców i ryb wypełniają błękitne wody. Nas jednak interesowało co innego – dwa gatunki rajskich ptaków, które żyją tylko tutaj i nigdzie indziej na świecie.
Zatrzymaliśmy się na największej wyspie archipelagu, Waigeo. Tym razem, żeby je zobaczyć, nie trzeba się natrudzić. Wystarczy wstać dwie godziny przed świtem, podążać za lokalnym tropicielem szutrową drogą i zboczyć kawałek do dżungli, gdzie znajduje się miejsce „pokazu”.
Pojawiają się o świcie. Pierwszy z nich (Red bird of paradise) tańczy wysoko przy szczycie drzewa, trzepocząc jak motyl złotymi i czerwonymi piórami. Drugi zaś (Wilson’s bird of paradise) występuje na ziemi. To jego właśnie, pomimo niewielkich rozmiarów, uznaje się za najpiękniejszego na świecie. Żółte, zielone i czerwone pióra dopełnia niebieska „czapka” na głowie. Po wyjściu z lasu jeszcze przez długi czas słychać jego intensywne nawoływania... I tak codziennie, w tym samym miejscu!
Na Waigeo są sklepy, zasięg w komórce, samochody i wybór zakwaterowania. Po porannych wyprawach do dżungli można wskoczyć do morza i popływać z żółwiami i delfinami. Wieczory spędza się na tarasie drewnianego domku na wodzie, który oferuje widok na krwiste zachody słońca. Tym sposobem nasza początkowo ciężka ekspedycja na końcu świata została wynagrodzona kilkoma dniami leniwych wakacji.