Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2016-12-01

Artykuł opublikowany w numerze 12.2016 na stronie nr. 22.

Tekst: Anna Bunikowska, Zdjęcia: shutterstock,

Adwent jak z bajki


Wiener Adventzauber oznacza wiedeński czar adwentu. Choć metropolia nad pięknym modrym Dunajem zachwyca przez cały rok, oficjalny czas oczarowywania tłumów rozpoczyna się w połowie listopada. Bez względu na jesienne deszcze, chmury i chłody do stolicy Austrii ściągają turyści z całego świata. Niestraszna im pogoda, jadą na zakupy. Zakrapiane grzanym winem.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Tradycja bożonarodzeniowych jarmarków sięga czasów średniowiecza, a jej kolebką jest właśnie Austria, gdzie pierwsze Weihnachtsmarkty pojawiły się już w XIII w. Jak widać, przedświąteczna gorączka zakupów, impulsywnego nabywania przedmiotów uroczych i drogich, a często kompletnie niepraktycznych, trawiła ludzi na długo przed erą stad mikołajów, reniferów i monstrualnych ciężarówek Coca-Coli, których triumfalny przejazd przez każdy telewizyjny blok reklamowy jest już swoistą częścią tradycji. Święta, święta – pandemonium zakupów.

 

ZAKOCHANI SĄ WŚRÓD NAS

Neogotycki ratusz, 25-metrowa choinka oraz „drzewo serc”, które ma przynosić szczęście zakochanym – to symbole największego z wiedeńskich jarmarków, na Rathausplatz. 140 straganów przyciąga co roku ponad 3 mln turystów.

POWRÓT DO DZIECIŃSTWA


Moje nastawienie do świątecznych przygotowań ewoluowało. Dobrze pamiętam te niekończące się zachwyty, oczekiwanie i unoszenie się w atmosferze pachnącej cynamonem i piernikami magii, gdy jako dziecko czekałam na pierwszą gwiazdkę. Marnowałam ciasto i farsz, próbując lepić pierogi, z przejęciem pomagałam ubierać choinkę i gryzmoliłam koślawe obrazki, które później w wielkiej tajemnicy pakowałam jako prezenty. Pamiętam też ten zachwyt w sklepach z ozdobami bożonarodzeniowymi i to przytłaczające, ekscytujące uczucie, że będę mogła wybrać i kupimy coś prześlicznego.
Pamiętam też, jak kilkanaście lat później wejście w grudniu do jakiegokolwiek centrum handlowego, rojącego się od sfrustrowanych, zniecierpliwionych klientów ganiających pomiędzy regałami, żeby „kupić w końcu te cholerne prezenty i mieć to z głowy”, przyprawiało mnie o mdłości. Podobnie jak głos Mariah Carey piejącej o Gwiazdce z każdego możliwego radioodbiornika, o wszystkich porach dnia i nocy. Pohukujący mikołaje, stada zmarzniętych aniołków reklamujących wszystko i nic, baby z wielkimi siatami – agresywne bardziej niż zwykle. Doniesienia w prasie i telewizji: ile przeciętny Polak wyda i na co, co kupić musisz, co kupić możesz, co na pewno ucieszy ją, a co jego, jakie kapcie dla taty, jaki syrop dla babci, czy karpie czują, czy karpie cierpią, czy Doda je karpie...
Dlaczego o tym piszę? Bo błąkanie się po wiedeńskich Weihnachtsmarktach było dla mnie powrotem do dzieciństwa. Było tak ślicznie, cicho i aromatycznie. Jak z bajki.
 

JARMARK KULTURALNY


Pierwszym jarmarkiem, na który trafiłam, był Kultur- und Weihnachtsmarkt Schloß Schönbrunn (kulturalno-bożonarodzeniowy jarmark pod pałacem Schönbrunn). Sceneria jak z obrazka. Ciemne sylwetki wysokich choinek, światełka, złocista fasada zachwycającego pałacu w tle. Cicha muzyka, grys chrzęszczący pod butami. Powietrze pachnące cynamonem, goździkami, grzanym winem. Plac jest duży, więc międzynarodowy tłum rozlewa się po nim i rozpływa pomiędzy straganami.
Z morza zwiedzających wytrącają się jedynie grupy amatorów grzańca, ponczu i lokalnej gastronomii, z parującymi kubkami w dłoniach. Większość ludzi jednak sunie wzdłuż stoisk: feeria barw, wzorów i pomysłów. Można obkupić się w najróżniejsze ozdoby i dodatki, biżuterię, czapki, szaliki, skarpety, uzupełnić barek i spiżarnię, zaopatrzyć się w prześliczne notatniki, pióra i pocztówki, nabyć kilkuletni zapas papeterii (nic to, że od lat piszemy tylko maile, z taką papeterią zaczniemy pisać listy!).
Przede wszystkim jednak utoniemy w oceanie fantazji na temat świątecznych dekoracji: szklanych, ceramicznych czy drewnianych, z filcu, cyny lub koronki, tradycyjnych, awangardowych, barokowych czy ludowych. Wszystkie są nieprzyzwoicie drogie, ale w tym migotliwym świetle i idyllicznym spokoju grudniowego wieczoru wszystkie warte swojej ceny. Jarmark pod pałacem Schönbrunn to pułapka, można godzinami krążyć pomiędzy straganami i podziwiać, oglądać, porównywać, wybierać... kupować.
 

DLA MNIE BOMBKA!

Przy tak szerokim wyborze ręcznie wykonanych bożonarodzeniowych dekoracji zakup prezentów dla wszystkich członków rodziny, znajomych i przyjaciół nie powinien stanowić najmniejszego problemu.

TANIEC ANIOŁÓW


Każdego roku w Wiedniu odbywa się sześć głównych jarmarków na najważniejszych placach wpisanego na listę UNESCO Starego Miasta oraz kilka nie mniej ważnych miasteczek świątecznych położonych z dala od centrum. Otwierane w połowie listopada, odbywają się codziennie, zwykle od 10 rano do 9 wieczorem, aż do 26 grudnia. Po świętach część z nich przemienia się w wioski noworoczne i modyfikuje lekko asortyment na potrzeby przygotowań do sylwestra – grzaniec sprawdza się bez względu na okazję.
Oprócz bogatego wyboru towarów i magicznej atmosfery każdy Weihnachtsmarkt kusi dodatkowymi atrakcjami. Największy jarmark odbywa się tradycyjnie pod ratuszem (Christkindlmarkt am Wiener Rathausplatz), gdzie w tym roku będzie można jeździć na łyżwach po dwóch lodowiskach i ścieżkach parku oraz spróbować sił w tradycyjnej austriackiej grze Eisstockschießen, nieco przypominającej curling.
Dzieci mogą skusić się na degustację pierniczków i warsztaty z wypiekania świątecznych słodkości. Warto zwrócić uwagę na oryginalne dekoracje parku otaczającego jarmark. Oprócz potężnej choinki, która co roku przywożona jest z innego landu, oraz „drzewa serc” pozostałe drzewa również ozdobione są światełkami – wisiały już na nich sowy, dzwoneczki, bałwanki, skrzypce i gitary – architekci krajobrazu pozwalają tu sobie puścić wodze fantazji.
Jarmark przy Karlsplatz słynie z tańca aniołów, odbywającego się codziennie o godzinie 17. Znajdująca się na placu fontanna na czas jarmarku jest zamieniana w niewielki parkur, gdzie dzieci mogą przejechać się na kucykach. Bezsprzecznie jedna z najpiękniejszych bożonarodzeniowych wiosek znajduje się pod barokowym pałacem Belvedere. Odmienny klimat oferuje jarmark zimowy przy Riesenradplatz, odbywający się pod hasłem „Der Prater rockt”. Prater to największy wiedeński park, z wesołym miasteczkiem i ogromnym 65-metrowym diabelskim młynem. W grudniu dodatkowo co dzień będzie można bawić się na darmowych koncertach. Jak zapewniają organizatorzy, będzie grane wszystko – od gospel przez soul po reggae.
Przedświąteczne jarmarki odbywają się nie tylko w Wiedniu. Słynie z nich Kraków i Berlin, Praga i Drezno, Bratysława i Kopenhaga, Wrocław, Gdańsk i Warszawa. Jednak wiedeńskie ryneczki przyciągają największe tłumy. Może są dobrym pretekstem, żeby odwiedzić to imponujące, ale przyjazne miasto, które daje przestrzeń zarówno rozległym parkom, jak i imperialnej architekturze, godzi tradycję z nowoczesnością, klasykę z awangardą. Gdzie ludzie, mijając się na ulicach, patrzą sobie w oczy i uśmiechają się do siebie nie tylko w grudniu. Może dlatego to właśnie w Wiedniu tak łatwo jest zagubić się w wąskich alejkach jarmarków i wspomnieniach z dzieciństwa. I krążyć między straganami jak oczarowana blaskiem ćma, upijać się grzanym winem i magiczną atmosferą świąt.