Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2017-01-01

Artykuł opublikowany w numerze 01.2017 na stronie nr. 18.

Tekst i zdjęcia: Dariusz Jędrzejewski,

Zakręcona Sella Ronda


Sella Ronda to system tras zjazdowych wokół masywu Gruppo del Sella w Dolomitach. Wyciągi i stoki pozwalają w ciągu jednego dnia odwiedzić cztery alpejskie doliny: Livinallongo, Alta Badia, Val Gardena i Val di Fassa. Ten rodzaj tras nazywa się narciarską karuzelą.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Sella Ronda była główną atrakcją tygodniowego urlopu, jaki spędziliśmy w Colfosco. Dla mnie było to spełnienie marzeń fotograficznych, dla reszty rodziny – narciarskich. Do Colfosco dojechaliśmy wpół do drugiej w nocy. W czasie rozpakowywania pod rozgwieżdżonym niebem zobaczyłem w dole koraliki świateł położonej niżej Corvary. W świetle księżyca można było dojrzeć urwiska otaczających dolinę szczytów z groźnymi skalnymi basztami Gruppo del Sella.

 

PRZECHADZKI I PRZEKĄSKI

Przechadzki na szlaku Selli Rondy, czyli co krok piękne widoki (tu na szczyty Sas Ciampac i Sassongher) oraz bary, które serwują tyrolskie przysmaki.

PRZEPAŚCISTA JAZDA

Wagonik w drodze na Passo Pordoi w masywie Gruppo del Sella.

ZIMNO JAK W PRZEDSZKOLU

Przedszkole narciarskie w Corvarze oferuje różne atrakcje, a młodych adeptów na zajęcia zawozi śnieżna ciuchcia.


 

TRAFIĆ NA SZLAK


Colfosco to alpejska wioska w najwyższej części doliny Alta Badia. Przecinająca wieś droga prowadzi wyżej na Passo Gardena, która ma też dwie inne nazwy: Grodner Joch po niemiecku i Ju de Frara w języku ladyńskim. Colfosco i położona niżej Corvara to narciarskie serce Selli Rondy. Sieć nartostrad, wyciągów i kolejek oplata stoki w dolinie. Na początek jednak rozgrzewka. Wyruszam na spacer, a rodzina na stoki. Pierwszego dnia obchodzę całą dolinę, a oni odwiedzają też dwie sąsiednie. Narty pozwalają na więcej.
Mieszkamy w najwyżej położonym skupisku hoteli w Colfosco. – Można zejść do centrum i niżej do Corvary szlakiem spacerowym – mówi właściciel hotelu, który ma dyżur w recepcji. Jego żona dogląda w hotelowej restauracji, czy wszystko jest na miejscu i w odpowiedniej ilości. Rodzinny interes kręci się jak Sella Ronda.
Wydeptana ścieżka pomiędzy ogrodzeniami zaśnieżonych pastwisk prowadzi mnie do centrum Colfosco. Główną uliczkę i odchodzące na bok przecznice wypełnia nowa i stara tyrolska zabudowa, od małych willi po wielkie hotele. Obok drogi olbrzymia polana dla początkujących narciarzy z wyciągami i wyratrakowanymi dywanami tras Selli Rondy. Ponad drogą rozpięty jest narciarski wiadukt dla korzystających z gondolek na stokach strzelistego szczytu Sassongher, który majestatycznie dominuje nad okolicą. Boczna droga wyprowadza na spacerowy trawers, który łagodnie opada i przecina stoki Sassonghera aż do zabudowań Corvary. Ze ścieżki rozpościera się piękny widok na miejscowość i otaczające ją szczyty.
Corvara to malownicze miasteczko. Przy hotelu Post znajduje się centrum komunikacyjne i duży przystanek. Sporo sklepów z tradycyjnymi produktami: wino, konfitury, suszone kwiaty, miód. Sklep z wyrobami z drewna, między innymi piękne szopki. Fajne rękodzieło – już wiem, że dla babci kupimy sowę, podobała mi się taka wycięta z drzewa bez okorowania. Cukiernia oferuje marcepanowe i żelowe figurki: kotki, pieski i inne zwierzątka, żal zjeść takie cudeńko. Oczywiście centralnym miejscem jest węzeł narciarski. Tu krzyżują się wyciągi z czterech stron. Jest też hala lodowa i stadion, na którym lekcje jazdy na nartach ma przedszkole narciarskie.
Do Colfosco wracam drugim szlakiem, wytyczonym w dolinie wzdłuż potoku. To spacerowy kręgosłup doliny, który łączy Colfosco z Villą poniżej Corvary.
 

CAŁY DZIEŃ NA KARUZELI


Drugiego dnia padał śnieg, ale trzeciego dolinę rozświetliło słońce, a powietrze było tak przejrzyste, że góry wydawały się wycięte na tle nieba. To był znak do narciarskiego zdobycia Selli Rondy. Gwarancja radości z jazdy wzbogacona o fantastyczne widoki. Trzeba wyruszyć jak najwcześniej, najlepiej zaraz po uruchomieniu wyciągów, około dziewiątej.
Nitki autostrad tworzą system dwóch okrężnych tras wokół masywu, wytyczonych zgodnie oraz przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Dla każdego z kierunków stoki i wyciągi zostały oznaczone innym kolorem: pomarańczowym dla trasy zgodnie z kierunkiem wskazówek i zielonym – w przeciwną stronę. Do pokonania w jednym i drugim wariancie jest ok. 23 km nartostrad. Na przejechanie całej trasy potrzeba 5–7 godzin, w tym sama jazda wyciągami i kolejkami zajmuje ok. 2 godzin. Po drodze z Colfosco i Corvary znajdują się inne miejscowości w trzech kolejnych dolinach: Arabba, Canazei i Selva.
Wyruszam przed narciarzami, bo dla mnie ważniejsze jest uchwycenie doliny w świeżej śnieżnej pierzynie. Mijam tłumy narciarzy przy stacjach węzłowych. Wszyscy chyba tego dnia chcieli pokręcić się na narciarskiej karuzeli. Wspinam się pod hotele Panorama i Arlara, ponad zabudową Corvary. Rety, jak inaczej wygląda stąd Gruppo del Sella, jakoś tak bardziej przyjaźnie i łagodniej. Z Colfosco to groźnie opadające urwiskami w dolinę filary, baszty i ściany skalne pocięte żlebami i wąwozami.
Kiedy wracam, zauważam piękny stary dom w dolinie z widokiem na Sassongher. Malowniczo prezentują się też krzyże przy drodze. Po południu nagle zaskakuje mnie... zaćmienie. To słońce chowa się za jeden z wyrastających z masywu Selli filarów skalnych. Z drogi do hotelu obserwuję, jak mrok pożera dolinę. W końcu pozostają oświetlone tylko ośnieżone szczyty w oddali.
Rodzina jest już dawno w hotelu. Pomarańczową Sella Rondę „zrobili” przed czasem i mogli spokojnie odpocząć i zjeść obiad w jednym z barów na stoku. Obiecują sobie, że następnego dnia zatrzymają się tam, gdzie im się podobało, bo już wiedzą, jak rozłożyć czas. Kolejne trzy słoneczne dni spędzają na zielonej i ponownie pomarańczowej Selli Rondzie.

 

WYSOKIE C

Colfosco to najwyżej położona (1645 m n.p.m.) wieś regionu Alta Badia. Tu na tle masywu Sasso di Santa Croce.

PANORAMA EDUKACYJNA

Z rysunkiem panoramy z przełęczy Sasso Pordoi można nauczyć się najważniejszych szczytów w Dolomitach. Dominują trzytysięczniki, od prawej: masyw Marmolady, Civetta, Pelmo, Antelao i Sorapis.

W TRASIE NA TARASIE

Taras z widokiem na Marmoladę i Piz Boè jest dostępny na trasie Selli Rondy bez rezerwacji.


 

W NARTACH NA MARMOLADĘ


Marmolada zrobiła na rodzinie ogromne wrażenie. Punta Rocca (3265 m n.p.m.) to jeden z niższych wierzchołków masywu, a jednocześnie najwyższy punkt w Dolomitach, z którego można zjechać na nartach. Taras widokowy przy górnej stacji kolei linowej jest odwiedzany także przez zwykłych turystów. Roztacza się stąd jedna z najpiękniejszych panoram Dolomitów. Trasa narciarska jest wytyczona na spływającym po północnym stoku szerokim jęzorze lodowca.
Zimą lodowiec nie odznacza się niczym szczególnym, ale latem połyskuje w promieniach słońca. Ten blask na zboczach przyczynił się do nadania nazwy masywowi, gdyż słowo „marmolada” w języku zamieszkujących te tereny Ladynów oznacza „błyszczący”.
Punta Rocca w masywie Marmolady to jeden z punktów połączonych z siecią nartrostrad Selli Rondy, łączy się z nią w Arabbie poprzez miejscowość Malga Ciapela. To jedna z nitek rozbiegających się promieniście od narciarskiej karuzeli tras i wyciągów. Cały ten system jest największym we włoskich Alpach regionem narciarskim z największą liczbą stoków dostępnych bez zdejmowania nart.
 

DLA TYCH BEZ DESEK


Na Sellę Rondę wyruszam również i ja... samochodem. Pomiędzy wszystkimi miejscowościami na narciarskiej trasie biegną dobrze utrzymane i wygodne drogi. Serpentyny i ciasne zakręty na trasie: Corvara – Arabba – Canazei – Selva – Colfosco – Corvara obejmują wspaniałe widokowe przełęcze, z których najwyższa, Passo Pordoi, leży na wysokości 2242 m n.p.m. Wjazd zimą na tę wysokość po pokonaniu kilkudziesięciu serpentyn oraz dalszy odcinek do położonej na podobnej wysokości Passo Sella to niezwykłe przeżycie. Piękny widok oczekuje także na Passo Gardena, skąd efektownie prezentuje się wyciosany w wapieniu potężny monolit masywu Sasso Lungo.
Zaopatrzyłem się w karnet, który wizualnie nie różni się od narciarskiego, ale działa nieco inaczej. Dostępne są dwa warianty za 60 i 100 euro, odpowiednio z 750 i 1400 punktami. Do karnetów jest dołączana lista wyciągów i kolejek linowych z liczbą punktów, które są kasowane przez bramki. Dzięki temu wjechałem „na linie” z Arabby na Porto Vescovo i z Passo Pordoi na szczyt Sasso Pordoi.
Porta Vescovo to grzbiet górski, gdzie przy górnej stacji kolei linowej na wysokości 2478 m n.p.m. znajduje się duży taras widokowy z panoramą Marmolady (3343 m n.p.m.), najwyższego szczytu Dolomitów. To jedno z najpiękniejszych miejsc widokowych Selli Rondy. Marmolada jest tu na wyciągnięcie ręki, ale nic bardziej złudnego. Z Sasso Pordoi (2950 m n.p.m.) widać ją z oddali na tle rozległego krajobrazu Dolomitów z charakterystycznymi szczytami innych trzytysięczników: Civetta – 3220 m n.p.m., Pelmo – 3168 m n.p.m., Antelao – 3264 m n.p.m. i Punta Sorapiss – 3205 m n.p.m.
 

GONDOLĄ BEZ GONDOLIERA

Kolejka gondolowa w Colfosco służy narciarzom i piechurom. Spod schroniska Edelweiss prowadzi piękna trasa zjazdowa z widokiem na Gruppo del Sella i zimowy pieszy szlak turystyczny.

STARUSZEK ÖTZI


Obszar Selli Rondy to etniczna mozaika. Region znajduje się w Tyrolu Południowym, dawniej części hrabstwa Tyrolu, leżącego w monarchii Habsburgów. W wyniku traktatu po I wojnie światowej i rozpadu Austro-Węgier Tyrol Południowy oraz Trydent zostały przyłączone do Włoch. Kultura i zwyczaje bliższe są tu Austrii niż słonecznej Italii. Włoski jest językiem oficjalnym, ale drugim powszechnie używanym jest niemiecki, co widać w dwujęzycznych nazwach wszystkich miejscowości, szczytów, przełęczy itp.
Jako trzeci na terenach dolin Alta Badia i Livinallongo występuje język ladyński. Posługuje się nim pięćdziesięciotysięczna społeczność Ladynów, pierwotnych mieszkańców całego obszaru Dolomitów, którzy wywodzą się od Retów, prawdopodobnie spokrewnionych z Etruskami. Po podboju rzymskim doszło do asymilacji kultur, w której wyniku wytworzyły się odmiany języków retoromańskich, których źródłem jest łacina klasyczna. Żywym ośrodkiem tego regionu językowego jest Corvara, a w Brixen/Bressanone na zamku znajduje się Muzeum Ladyńskie, gdzie można zapoznać się z dorobkiem i dziedzictwem tej społeczności.
Najbardziej znanym na świecie mieszkańcem Tyrolu Południowego jest Reinhold Messner, himalaista i pierwszy zdobywca wszystkich ośmiotysięczników. Po piętach deptał mu Jerzy Kukuczka, który ostatni z 14 ośmiotysięczników zdobył rok po Messnerze. Dokonał tego jednak w 8 lat, w dwa razy krótszym czasie niż południowotyrolski himalaista.
Osobliwym bohaterem regionu jest Ötzi z Muzeum Archeologicznego w Bolzano. To naturalnie zmumifikowane ciało człowieka sprzed 5300 lat, które zostało odnalezione w 1991 r. przez dwoje turystów na lodowcu pod szczytem Similaun przy granicy austriacko-włoskiej. Znajduje się dzisiaj w komorze, w której są utrzymywane warunki podobne do tych panujących w miejscu jego odnalezienia. Do komory można zajrzeć jedynie przez iluminator. Na podstawie znaleziska zrekonstruowano jego postać, ubiór oraz narzędzia, jakimi się posługiwał.

 

RUSKIE PO TYROLSKU


Mieszance językowej i etnicznej towarzyszy ciekawy zestaw regionalnych kulinariów. Oczywiście jadaliśmy pizzę i wszelkie rodzaje makaronu, jednak bardziej typowe dla regionu są specjały kuchni tyrolskiej oraz ladyńskiej. Zamówiłem więc pizzę w wersji lokalnej, w której rządzi Speck Alto Adige, południowotyrolska wędzonka z certyfikatem pochodzenia geograficznego.
Jednym z najpopularniejszych i sycących dań jest zapiekanka Grestl, zwana też Herrengröstl. To wędzonka, cebula i pokrojone w talarki ziemniaki zapieczone na patelni z majerankiem i posypane natką pietruszki. Danie kaloryczne, idealne na obiad po całym dniu spędzonym na nartach. Młodsza część rodziny zachwalała smażone pierogi tutres, zwane też tirtlen. Są okrągłe i mogą być z farszem szpinakowo-serowym, z zasmażanej kiszonej kapusty z cebulą lub z ziemniakami i serem. Ten ostatni farsz przypomina stosowany w pierogach ruskich. Popularne są również knedle, czyli oryginalnie Knödel lub z włoska canederli. Można ich spróbować w wersji mięsnej, oczywiście z podsmażaną wędzonką, lub jarskiej z dodatkiem sera Graukäse. Nie robi się ich z mąki, ale z rozdrobnionego czerstwego chleba.
Na deser zamawiamy oczywiście strudle z jabłkami z południowotyrolskich sadów. Słodkie bułeczki crosti z rodzynkami nie przypadają nam do gustu. Dorośli pokrzepiają się popularnym wśród narciarzy bombardino, czyli lekkim napojem alkoholowym na bazie ajerkoniaku z bitą śmietaną. Smakowita kraina!