Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2017-05-01

Artykuł opublikowany w numerze 05.2017 na stronie nr. 52.

Tekst: Maciej Jastrzębski, Zdjęcia: shutterstock,

Moskwa: straszne historie


Nie jest to opowieść o pustynnych mirażach czy ciągnących się po horyzont lasach. Nie ma w niej błękitnego nieba, palącego słońca i morskiej bryzy. To jest opowieść o mroku i strachu, o legendach zrodzonych z przesądów. I o ludziach, którzy wbrew zdrowemu rozsądkowi próbują dotrzeć do trzewi wielkiego miasta.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

KOMSOMOLSKAJA
PIĘKNOŚĆ

Spośród 150 stacji moskiewskiego metra Komsomolskaja jest uważana za najładniejszą. Wzorowana na sztuce baroku, udekorowana klasycznymi żyrandolami i bogato zdobionymi sufitami. Znajduje się pod największym węzłem przesiadkowym – placem Komsomolskim.

NIESAMOWITA GALERIA

Założycielem istniejącej od 1856 r. najbogatszej galerii malarstwa rosyjskiego był kupiec Paweł Tretjakow. Wśród arcydzieł są podobno i takie, które mogą mieć wpływ na nasze życie. Nocą postaci z obrazów wychodzą z ram i rozmawiają ze sobą.

FRONTOWY I FILMOWY

To jedna z najbardziej znanych stacji kolejowych wielkiej Moskwy. Właśnie na niej w 1970 r. powstał słynny „Dworzec Białoruski”, film opowiadający historię radzieckich weteranów wojennych, którzy tutaj kończyli swoje frontowe powroty.

 

Jak każdy żywy organizm miasto oddycha. Nie raz widziałem, gdy w mroźne wieczory z otworów wentylacyjnych i studzienek ściekowych wydobywały się białe obłoczki pary. Słyszałem też stukot dobiegający spod ziemi i towarzyszący mu szmer podobny do górskiego strumienia. Moskwa codziennie pochłania kilowaty energii elektrycznej, hektolitry benzyny i tysiące metrów sześciennych gazu. A nazajutrz wydala: trujące dymy, śmierdzące ciecze i tony śmieci. W przeciwieństwie do wielu innych miast – nigdy nie zasypia.
Metro, bo o nim traktuje moja książka, stanowi łącznik między tym, co na powierzchni, a tym, co pod ziemią. Łączy współczesność z przeszłością. Jest króliczą norą, która prowadzi do świata legend, tajemnic i upiorów.

 


 

PARANORMALNI WROGOWIE ROSJI


A wszystko zaczęło się osiem wieków temu, gdy kniaź Jurij Dołgorukij postanowił wybudować nad rzeką Moskwą warownię. Najlepszym miejscem wydawało się wzgórze nazywane Borowickim. Porośnięte lasem, poprzecinane strumieniami, pozwalało mieć oko na całą okolicę, a wrogom utrudniało dostęp do twierdzy. Jednak wzgórze miało swój mroczny sekret. Kilkadziesiąt lat wcześniej pierwsi chrześcijanie, którzy dotarli w to miejsce, zburzyli świątynię pogańskiego boga słońca i zabili jego kapłana. Ten, wydając ostatnie tchnienie, rzucił klątwę na każdego, kto zechce zamieszkać na Wzgórzu Borowickim. Jak wieść gminna niesie, klątwa spadła najpierw na Dołgorukiego, który zginął z rąk buntowników, a później na jego synów. I tak ciągnie się po dziś dzień, dotykając kolejnych władców zasiadających na kremlowskim tronie.
Takich legend o Moskwie jest wiele. Jedne opowiadają o mistrzach czarnej magii, którzy w podziemiach miasta oddawali się poszukiwaniom kamienia filozoficznego. Inne o nieprzebranych skarbach ukrytych pod Kremlem. Współcześni mieszkańcy Moskwy dodają nowe: o tajemniczych liniach metra, o podziemnych wioskach dla najmożniejszych tego świata i o wrotach do innego wymiaru. Nie brakuje także historii, w których bohaterami są przybysze z innych planet, anioły i demony walczące ze sobą od początku świata, a także nasi potomkowie, którzy odwiedzają ziemię dzięki wehikułowi czasu.
Nie od dziś wiadomo, że w legendach można odnaleźć ziarno prawdy. Każda taka opowieść odsłania przed nami nowe oblicze Moskwy i jej mieszkańców. Przy tym trzeba zauważyć, że moskwianie mają wyjątkową skłonność do dawania wiary wszystkiemu, co odmienne, tajemnicze i niewytłumaczalne. Rosyjska agencja prasowa Interfax poinformowała, że rocznie Rosjanie tracą na usługi wróżek, jasnowidzów, znachorów i okultystów około 30 mld dolarów. Choć każdego roku policja zatrzymuje kilkudziesięciu hochsztaplerów, to wciąż znajdują się nowi, którzy chcą zarobić na ludzkiej wierze w niekonwencjonalne metody leczenia, przewidywanie przyszłości czy rozwiązywanie ziemskich problemów przy pomocy czarów.
Nawet w rosyjskiej telewizji są emitowane programy poświęcone zjawiskom paranormalnym. Stacja TV3 wyspecjalizowała się w realizacji programów, w których ludzie popisują się swoimi nadnaturalnymi umiejętnościami. Ta sama stacja przygotowuje także serwisy informacyjne, w których dominują doniesienia o tajemniczych obiektach, paranormalnych zjawiskach, spiskach i klątwach. Tego typu informacje są dla władz Rosji dobrym pretekstem do rozpowszechniania teorii, może nie ze świata mistyki, ale jak z tanich powieści szpiegowskich – że Rosję otaczają wrogowie, którzy nieustannie przeciwko niej spiskują.
 

IWAN GROŹNY, STALIN I KOPACZE


Niezwykłą popularnością cieszą się tutaj tzw. miejskie legendy. Na podstawie wielu z nich powstały reportaże i filmy. Wspomnijmy chociażby o bibliotece cara Iwana Groźnego. Według tej legendy bratanica ostatniego cesarza Bizancjum Konstantyna XI, aby uratować starożytny księgozbiór przed muzułmanami, wyszła za mąż za kniazia moskiewskiego Iwana III Srogiego. Zofia Paleolog, bo o niej mowa, wywiozła z Konstantynopola do Moskwy 70 wozów z książkami. Ponieważ w owym czasie większość moskiewskich budynków była drewniana, Zofia ukryła księgozbiór pod ziemią, aby uchronić go przed pożarem. Ów słynny zbiór zawierał między innymi teksty starogreckie i starohebrajskie, które miały pochodzić ze zniszczonej w IV w. Biblioteki Aleksandryjskiej. Gdy kolejny raz „czerwony kur” nawiedził Moskwę, Zofia namówiła męża, aby wybudował nowy Kreml, tym razem z cegły i kamienia. Car sprowadził więc z Rzymu architekta Arystotelesa Fioravantiego, który – jak wieść niesie – zbudował pod książęcą twierdzą kilka komnat. Ukryto w nich bizantyjskie skarby, a wśród nich książki.
Wielki Książę Moskiewski Iwan III Srogi nie do końca zdawał sobie sprawę, jak wielki posiada skarb. Dopiero jego wnuk Iwan IV Groźny docenił nie tylko bogactwo klejnotów zdobiących okładki ksiąg, lecz także ich wartość historyczną i naukową. Podobno Groźny wpadał w paranoję, gdy chronił bibliotekę przed wzrokiem obcych. Na podstawie zapisków dotyczących czarnej magii miał nawet rzucić zaklęcie, aby każdy, kto bez jego zgody zbliży się do ukrytych ksiąg, stracił wzrok. Toteż po latach już tylko car wiedział, gdzie jest ukryty bizantyjski księgozbiór. Po jego śmierci wielu próbowało odnaleźć sekretną bibliotekę, ale do dziś nikomu się to nie udało.
Inny przykład. Na Małej Nikitskiej znajduje się dom, w którym ostatnie lata życia spędził bliski współpracownik Józefa Stalina, zbrodniarz odpowiedzialny za „wielkie czystki”, szef NKWD – Ławrentij Beria. Nocami słychać tam podobno jęki tych, których radziecki szaleniec osobiście torturował. W tejże kamienicy jest sporo ukrytych pomieszczeń, korytarzy i skrytek. Przy okazji kolejnych remontów ekipy budowlańców znajdywały a to narzędzia tortur, a to stare dokumenty, a niekiedy i cenne przedmioty.
Z kolei na placu Trzech Dworców można podobno zobaczyć pociągi widma, mieszkańcy pobliskich kamienic twierdzą zaś, że otrzymują wiadomości z przeszłości. Natomiast na Małej Suchariewskiej w XVI w. mieszkał wielki mag, który zamieniał piasek w złoto, potrafił być w kilku miejscach jednocześnie i znał tajemnicę nieśmiertelności. Wspomnę też o Galerii Tretiakowskiej... Wśród arcydzieł sztuki malarskiej znajdują się tam podobno takie obrazy, które mogą mieć wpływ na nasze życie. Jedne dodają nam sił, inne sprowadzają choroby. Czasami w nocy, gdy w galerii nie ma już gości, postacie wychodzą z obrazów i rozmawiają ze sobą.
Dla niektórych mieszkańców Moskwy tego typu opowieści nie są tylko legendami. Czasami osobiście poszukują ziarna prawdy, który jest w starych opowieściach, i schodzą do podziemi – eksplorują kanały ściekowe, piwnice, zabetonowane koryta rzeczek i bunkry. Rosjanie nazywają ich diggerami (z ang. digger – „kopacz”). Moskiewscy diggerzy wiedzą niemal wszystko o sekretach podziemnej Moskwy. Znają też tajemnice Metra 2 i schronów Stalina.
 

MUTANCI SPOD ZIEMI


– Echo, echo, cho, cho... – krzyk niesie się w głąb długiego tunelu, odbija od ścian, cichnie i ginie w ciemnościach. Podobnie promień latarki, najpierw wyłuskuje z mroku zmurszałe cegły, porośnięte kępami mchu, i strzela iskrami, gdy natrafi na strużki wody ściekającej po ścianach. Później obraz traci ostrość i kolor, szczegóły się zacierają i dalej jest już tylko czerń. Pustka pożerająca światło i dźwięk. Tak pewnie wyglądają kosmiczne czarne dziury.
Podobno w latach 60., czy też 70., grupka naukowców przeprowadziła eksperyment. Kilkanaście osób zamieszkało w podziemiach Moskwy. Sześć miesięcy nie wychodzili na powierzchnię. Przez pierwsze tygodnie zwiedzali korytarze, piwnice i jaskinie. Później, jako że nie utrzymywali kontaktu ze światem zewnętrznym, życie zmusiło ich do poszukiwania jedzenia i organizowania prowizorycznych domostw. Z czasem badawczy entuzjazm opadł. Często dochodziło do kłótni. Część nie wytrzymała i przerwała eksperyment, niektórzy postanowili żyć samotnie, a inni wegetowali zbici w grupkę. Przy okazji w zapiskach uczestników tego eksperymentu natrafiono na spostrzeżenia dotyczące tajemniczych mieszkańców podmoskiewskiego labiryntu. Wspominano o wychudzonych istotach człekokształtnych, uciekających przed światłem latarek. Wielokrotnie widziano w ciemnościach czerwone punkciki przypominające oczy zwierząt...
Po przeanalizowaniu tych notatek naukowcy doszli do wniosku, że dziwne istoty nie mogły być wytworem mózgu poddanego presji. Nasunęły się więc wnioski, że w podziemiach Moskwy żyją zmutowani ludzie albo inny gatunek człekokształtnych. Zwolennicy tej pierwszej teorii twierdzili, że za czasów Iwana Groźnego i jego bezpośrednich następców powstała sekta, której członkowie postanowili zamieszkać w labiryncie korytarzy, z dala od światła słonecznego. Ich potomstwo z pokolenia na pokolenie przystosowało się do życia pod ziemią. Druga teoria, o nieznanych istotach, jest oczywiście jeszcze mniej prawdopodobna. Mój znajomy digger ma na ten temat własne zdanie... Otóż Walera twierdzi, że to po prostu bezdomni, którzy po wielu latach spędzonych w ciemnościach upodobnili się do zwierząt.
 

RUBINOWE OCZY KREMLA


Czerwone jak oczy smoka, zawieszone wysoko nad miastem, są niemymi świadkami wielkich wydarzeń. W dzień odbijają promienie słońca, a nocą rozbłyskują światłem potężnych żarówek. To rubinowe gwiazdy kremlowskich wież – pamiątka po komunistach, duma rosyjskiej stolicy, symbol potęgi i splendoru. Choć znacznie młodsze od baszt, na których je zamontowano, wiele widziały. Wciąż jednak milczą, lojalne wobec gospodarzy Kremla. Przed nimi czuwały nad Moskwą dwugłowe orły, ale strącił je huragan wielkiego terroru.
– Puste iglice nad siedzibą wodza wróżą nieszczęście – szeptał prosty lud, a rewolucyjna brać niosła te słowa wprost do uszu Józefa Stalina.
– Co jest symbolem zwycięstwa, ochrony i bezpieczeństwa? – pytał wódz swoich doradców.
– Nasza gwiazda, czerwona i pięcioramienna – odpowiadali bez namysłu.
– Dawać mi tu specjalistów, niech się biorą do roboty – rozkazał Stalin i już 24 października 1935 r. zainstalowano na wieży Spasskiej pierwszą gwiazdę.
Dziś spośród dwudziestu kremlowskich baszt pięć jest zwieńczonych gwiazdami z rubinowego szkła: Spasska, Troicka, Nikolska, Borowicka i Wodociągu. Każda ma zamontowaną wewnątrz lampę o mocy od 2 do 5 tys. watów, a u podstawy – sterowaną elektronicznie prowadnicę, która umożliwia swobodny obrót w zależności od siły i kierunku wiatru.
Nasze gwiazdy nigdy nie śpią – mówią moskwianie i przekonują, że nic nie ujdzie uwadze rubinowych oczu. Przez niemal dziesiątki lat obserwowały one, jak żyją radzieccy i rosyjscy przywódcy. Były świadkami spisków, pałacowych przewrotów, pogrzebów i defilad. Wiedzą, co skrywają tajne archiwa. A ich wiedza jest znacznie bardziej intrygująca niż wszystkie moskiewskie legendy razem wzięte.