Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2017-05-01

Artykuł opublikowany w numerze 05.2017 na stronie nr. 88.

Tekst i zdjęcia: Kamil Ulik, Zdjęcia: shutterstock,

Nie sami Samowie


Północ Norwegii w zasadzie nie istnieje – taki wniosek można by wysnuć, gdyby polegać na większości map Europy. Prawda jest jednak zupełnie inna. Rubieże tego kraju to olbrzymie połacie terenu z wielkim bogactwem natury, surowym klimatem i ciekawą, trudną historią. Prawdziwa Norwegia zaczyna się na kole podbiegunowym, a nawet nieco dalej, w regionie Finnmark. Mieszkańcy dalekiej Północy twierdzą, że to zupełnie osobny kraj.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

OBSERWATORIUM
PÓŁNOCY

Na najdalej wysuniętym krańcu kontynentalnej Europy przez kilkadziesiąt dni w roku można obserwować, jak słońce nie schodzi poniżej horyzontu.

WSZĘDZIE DALEKO

Drogowskaz z Narwikiem w roli głównej. Stąd wszędzie daleko. To jedyne norweskie miasto, którego nazwę spolszczamy, oczywiście ze względu na naszych żołnierzy.

RENIFERY RZĄDZĄ

Im dalej na północ, tym ich więcej. Renifery czują się na drogach jak u siebie. Niestety czasem kończy się to dla nich tragicznie.

 

Północni Norwegowie ubolewają, że politycy, którzy rządzą państwem, nie bywają w tych rejonach. W Oslo tworzą prawo, do którego wszyscy muszą się stosować, gdy tymczasem na Północy wszystko jest inne. Polityków tłumaczy nieco fakt, że dotrzeć tam wcale niełatwo. Główna droga, którą można przejechać ze stolicy na granicę z Rosją, liczy blisko 2500 km. Wiedzie wzdłuż wybrzeża i jest bardzo kręta. Złośliwi utrzymują, że na jej budowę zużyto więcej dynamitu niż materiałów drogowych.
 

DŁUGA PAMIĘĆ I KRÓTKIE LATO


Granica koła podbiegunowego w Norwegii znajduje się powyżej miasta Mo i Rana. Jeszcze dalej leży Narwik, miejscowość dobrze znana Polakom z powodu udziału naszych żołnierzy w walkach II wojny światowej. Mimo że to już koło podbiegunowe, jest tu niezamarzający przez cały rok port przeładunkowy rudy żelaza, która do miasta jest transportowana ze szwedzkiej Kiruny. Było to ważne podczas wojny, kiedy hitlerowskie Niemcy odkryły strategiczne znaczenie tego miejsca.
O szczegółach bitwy o Narwik można się dowiedzieć w Muzeum Wojennym. Jego nową wersję otwarto w lipcu 2016 r. Bilet wstępu kosztuje 100 koron (około 45 zł), co jak na norweskie ceny jest dość małym wydatkiem. Norwegowie pamiętają o Polakach. Wszystkie osoby, z którymi rozmawiałem w okolicy, wiedziały o naszym wkładzie w tę bitwę.
Kilkaset kilometrów na północ od Narwiku leży Tromsø, zwane także Paryżem Północy. To największe miasto w regionie, zamieszkanym przez 80 tys. ludzi. Leży na wyspie Tromsøya. Mimo położenia 350 km za kołem polarnym tutejszy klimat, ze względu na silny wpływ Prądu Zatokowego, nie jest wyjątkowo surowy. Ale lato bywa jednak krótkie... Miasto szczyci się najdalej wysuniętym na północ uniwersytetem, katedrą protestancką i ogrodem botanicznym. W lipcu w Tromsø ma miejsce wielki festiwal muzyczny Bukta. Jego zeszłorocznym gościem był między innymi Iggy Pop.
Pięknymi widokami, szczególnie podczas słonecznej pogody, można się delektować na głównej ulicy Grønnegata, a także w porcie czy okolicach jeziora, które znajduje się w centrum wyspy. Na południe od miasta, w Tromsdalen, do którego jedzie się przez most, znajdują się często odwiedzane trasy spacerowe oraz rozbudowany kemping.
 

ODLUDNY RAJ


Kilkaset kilometrów na wschód od Tromsø zaczyna się odludny raj o nazwie Finnmark. To największy okręg administracyjny Norwegii. Graniczy od południa z Finlandią, od wschodu z Rosją, a od zachodu z norweskim okręgiem Troms. Jest większy od Danii, choć żyje tu tylko 80 tys. ludzi, a nie (jak w Danii) 5,5 mln. Finnmark to region bardzo zróżnicowany – kulturowo, przyrodniczo, a także historycznie. Mieszkający tu Norwegowie, Finowie, Szwedzi i Lapończycy (Samowie) mają często wspólnych przodków.
Lapończycy to potomkowie przedindoeuropejskiego ludu zwanego Lappa, który zamieszkiwał przed tysiącami lat na obszarze Skandynawii. Szacuje się, że żyje ich dziś na świecie 60 tys., z czego 40 tys. – w samej Norwegii. Zależnie od pochodzenia rozmawiają w jednym z pięciu lapońskich języków. Procesy asymilacyjne wymusiły na większości z nich przejęcie osiadłego trybu życia, ale nadal trudnią się tradycyjnymi zajęciami: myślistwem, rybołówstwem, hodowlą reniferów. Ta ostatnia jest widoczna szczególnie właśnie w regionie Finnmark.
Za stolicę Samów uchodzi Karasjok, gdzie znajduje się parlament norweskiej Laponii. Ale liczne miejsca, np. muzea, poświęcone ich historii można znaleźć w wielu rejonach na północnych rubieżach Norwegii. To duża atrakcja turystyczna. Lapończycy są świadomi popularności swojej kultury oraz jej waloru „rynkowego”, toteż przy drogach można zobaczyć ich sprzedających swoje tradycyjne wyroby – obuwie, odzież, rękodzieło artystyczne.

 

112 KILOMETRÓW URODY

Wysokie góry, morze i rybackie wioski. To urzekające Lofoty, liczące aż 112 km długości.

;">

MISS REINE
Położona na Lofotach miejscowość Reine według jednego z plebiscytów została uznana za najpiękniejsze miejsce w Norwegii.

DREWNIANA NORWEGIA

Domy pomalowane na przeróżne kolory i wykonane z drewna to w Norwegii codzienny widok. Na ludzi mieszkających w murowanych budynkach patrzy się tam ze zdziwieniem.

Najkrótsza droga do regionu Finnmark wiedzie przez Szwecję. My jednak sugerujemy podróż przez Norwegię, z jednego prostego powodu. Taka trasa jest znacznie ciekawsza i pozwoli w krótkim czasie zobaczyć najpiękniejsze zakątki krainy fiordów. Dzięki liniom Fjord Line dopłyniemy wprost do Bergen, skąd w drodze do Stryn zobaczymy Sognefjord, najdłuższy fiord świata, oraz błękitne jęzory lodowca Jostedalsbreen. Za Trondheim czeka kolejna atrakcja, czyli krajobrazowy Szlak Wybrzeża (Kystriksveien), wiodący wzdłuż usianego tysiącami wysp wybrzeża Nordlandu. Po przekroczeniu linii koła podbiegunowego warto zatrzymać się w Narwiku i odwiedzić muzeum upamiętniające udział naszych żołnierzy w bitwie o Norwegię. Ostatnim przystankiem przed granicą Finnmarku będzie Tromsø, nazywane Paryżem Północy. Na liczącej 2200 km trasie czekają nas cztery krótkie przeprawy promowe (dwie, jeśli ominiemy Szlak Wybrzeża).
 

ZAMGLONY KRANIEC EUROPY


Podróżniczym rajem Finnmarku jest Przylądek Północny, czyli Nordkapp – jak twierdzą twórcy tamtejszego muzeum (zresztą błędnie, prawdopodobnie z powodu walorów estetycznych miejsca, wysokiego klifu i niezachodzącego słońca), to najdalej na północ wysunięta część kontynentalnej Europy. Znajduje się na połączonej tunelem z kontynentem wyspie Magerøya. Jego współrzędne to 71°10′21″. Po uiszczeniu 240 koron od osoby (około 115 zł) możemy podziwiać to miejsce przez 24 godziny. Nordkapp często jest spowity mgłą, więc dobrze przed przyjazdem sprawdzić prognozę pogody.
Tysiąc dwieście metrów dalej na północ jest wysunięte Knivskjellodden. Wprawdzie widok stamtąd nie jest aż tak zachwycający jak z Nordkapp, ale dotrzeć tam warto. Trzeba tylko pokonać pieszo 9 km trudnej i kamienistej drogi.
Gdy z północnego końca Europy zapragniemy skierować się na wschód, można jeszcze zatrzymać się na chwilkę w okolicy i udać do miejscowości Hammerfest, z przepięknym portem położonym wśród stromych i skalistych zboczy. Zobaczymy tam także w wielu miejscach zapory przeciw lawinom śnieżno-skalnym, które zdarzają się tutaj zimą bardzo często.
Kilka kilometrów od miasta znajduje się wyspa Seiland, siódma co do wielkości w Norwegii. Z jednego jej końca na drugi wiedzie 30-kilometrowa droga. Mimo sporych odległości wszyscy mieszkańcy znają się tutaj z imienia i nazwiska. Nic dziwnego, jest ich tu mniej niż 200. Mają sklep i restaurację, ale po większe zakupy muszą płynąć promem do Hammerfestu. Na wyspie dominuje tradycyjne spokojne życie oraz piękno natury. I to jest jej największym atutem. Dzięki temu ludzie żyją tu i ponad 100 lat. Dla miastowych pomieszkanie tam przez tydzień czy dwa to bardzo ciekawe doświadczenie.
 

POLOWANIE NA CZAROWNICE I MIŁOŚĆ DO ROSJAN


Jadąc na wschód, odkryjemy uroki Vadsø i jego okolic. W mieście znajduje się m.in. maszt sterowca Norge, którym podróżowali Włoch Umberto Nobile i Roald Amundsen podczas przelotu nad biegunem północnym w 1926 r.
Z kolei w Vardø można się zapoznać z mroczną XVII-wieczną historią. Miejsce to jest bowiem słynne z tego, że palono tu na stosach czarownice, o czym ma świadczyć pomnik 90 kobiet oskarżonych o czary, a następnie straconych. Fascynaci natury, flory i fauny, a szczególnie ptactwa, z pewnością bardziej docenią walory mieszczącego się w pobliżu parku narodowego i najdalej wysuniętego na wschód punktu Norwegii, czyli wyspy Hornøya.
Wędrówkę po regionie Finnmark warto zakończyć w postprzemysłowej miejscowości Kirkenes, zaledwie 7 km od granicy z Rosją. Wszystkie ulice, a nawet część nazw sklepów i szyld miejskiej biblioteki są oznakowane w dwóch językach – norweskim i rosyjskim. W Kirkenes, a właściwie to w całej północnej Norwegii, Rosjan darzy się wielką sympatią. Z polskiej perspektywy może się to wydawać dziwne, ale Finnmark ma odmienną historię. Podczas II wojny światowej Rosjanie byli wybawicielami Norwegów – przybyli tu z odsieczą i pożywieniem, nie krzywdzili ludności i nie zaanektowali nawet skrawka terytorium. Dlatego też na cześć ich żołnierzy dobrowolnie wzniesiono tu nawet pomnik.
Kirkenes to właściwie koniec świata. O czym przekonuje drogowskaz, który pokazuje, jak daleko przyszło nam się zapuścić i przy okazji uszczknąć skrawek mało znanej historii opatrzonej niezwykłym pięknem natury.