Indonezja jest owiana magią – niezależnie od tego, czy skłania się głowę w kierunku Mekki, czy zapala kadzidła w świątyni hindu. W magię się wierzy, magii się obawia, nawet składając dłonie przed kapliczką z Matką Boską. Blisko 90 proc. mieszkańców wyspy Flores stanowią bowiem katolicy...
Dostępny PDF
Choć Indonezja jest zdominowana przez islam (ponad 87 proc. mieszkańców, z czego większość to sunnici), to nie jest krajem w pełni jednorodnym religijnie. Oficjalnie jest tu uznawanych sześć religii: islam, protestantyzm, katolicyzm, hinduizm, buddyzm i konfucjanizm. Pojęcie „ateista” w Indonezji nie istnieje. Dokument tożsamości zawiera rubrykę „wyznanie”, a ustawa wymaga, aby każdy obywatel miał ją wypełnioną. Co ciekawe, katolików w Indonezji nie zalicza się do chrześcijan, lecz uważa za wyznawców odrębnej religii. Tutejszy chrześcijanin to wyłącznie protestant.
NIECZYNNE, WIĘC WCHODŹMY
Nieczynny wulkan Inerie na Flores, o wysokości 2245 m n.p.m., cel ciekawych wycieczek (2–3 godz.) nad jego krater. Indonezyjczycy, żyjący obok ponad stu czynnych wulkanów, wierzą w ich magiczną moc i otaczają szczególną czcią.
CHATA NGADA
Typowa chata mieszkalna w wiosce plemienia Ngada.
PORTRET W CAPINGU
Kobieta z Flores nosząca tradycyjny caping – stożkowy kapelusz charakterystyczny dla krajów Azji Południowo-Wschodniej.
WIARA NA KOŃCU ŚWIATA
Chrześcijaństwo, w formie nestoriańskiej, dotarło na archipelag stosunkowo wcześnie – w VII w. z Indii. Jednak gdy w XVI w. Portugalczycy przybyli na wyspy indonezyjskie, nie zastali już zbyt wielu wyznawców Chrystusa. Dziś 3 proc. społeczeństwa deklaruje się jako katolicy, ale jest jedna taka wyspa, gdzie są to prawie wszyscy! To Flores.
Indonezyjska Flores wchodzi w skład Małych Wysp Sundajskich (Nusa Tenggara) i stanowi drugą co do wielkości wyspę archipelagu, rozciągając się równoleżnikowo przez ponad 370 km. Od południowego zachodu graniczy z Sumbą, na południowy wschód od niej leży Timor, a na północ – słynny Celebes. Łacińską nazwę Wyspy Kwiatów pozostawili po sobie właśnie Portugalczycy. To nie jedyna spuścizna po europejskich kolonizatorach, albowiem zaszczepili oni w lokalnej ludności wiarę. Tak oto katolicyzm zawędrował na koniec świata. I to nawet dosłownie, bo największe miasto na wyspie nosi nazwę Ende, co oznacza koniec.
Flores na przestrzeni wieków stała się katolicką kroplą w morzu, w kraju opanowanym przez (umiarkowany) islam. Zamieszkuje tam kilka grup etnicznych, które jednak do dziś kultywują również zwyczaje sprzed tysięcy lat. Silne stare wierzenia przetrwały upływ czasu, kolonizację oraz idącą z nią w parze ewangelizację.
Religijność mieszkańców rzuca się w oczy niemal na każdym kroku: święte figurki umocowane na kokpitach autobusów, różańce oplatające nadgarstki miejscowych, stojące przy drodze liczne kapliczki... Elementy katolickiej wiary mieszają się z mistyczną lokalną kulturą. Życiu mieszkańców i ich pradawnym tradycjom można się przyjrzeć zwłaszcza w wioskach należących do plemienia Manggara, a otaczających Ruteng; także w pobliżu Bajawy, własności plemienia Ngada. Jedną z wiosek jest Bena, mająca charakterystyczną dla ludu Ngada zabudowę: pokryte strzechą domy, postawione w dwóch rzędach, a pomiędzy nimi rozległy plac. Bena jest oddalona od miasta o 17 km i leży u stóp wulkanu Inerie. Wszyscy zamieszkujący osadę oficjalnie wyznają katolicyzm. Regularnie odprawia się tu jednak szamańskie rytuały i wciąż praktykuje animistyczne wierzenia. Wiara w Chrystusa nikomu w tym nie przeszkadza, a kulty przodków są uznawane za równie święte.
Trzy razy do roku w ofierze bogowi Yeta, który włada górującym nad wioską wulkanem, są składane zwierzęta. Miejscowa ludność wierzy, że oddawaniem mu czci zapewni sobie jego przychylność. Za ołtarz podczas ceremonii służy kamienny krąg.
PRZYDOMOWE POCHÓWKI
Jednym z rytuałów jest odnawianie grobów, zgodnie z pradawnymi instrukcjami przekazywanymi ustnie z pokolenia na pokolenie. Na koniec tychże prac naprawczych jest zabijane zwierzę, a talizmany wykonane z rogów poświęconych bawołów zdobią później domostwa. Można nawet powiedzieć, że mieszkańcy Flores oswoili sobie śmierć. Nie widać bowiem tutaj tradycyjnych miejsc pochówku, jakimi są cmentarze, bo groby są umiejscowione na przedzie każdego niemal domu. Przejazd przez wioskę przypomina więc przejażdżkę przez jedno wielkie cmentarzysko.
Miejsca spoczynku zmarłych to bardzo ważny element przydomowego obejścia: śpią na nich psy, suszy się pranie, bawią się dzieci, czasami jada się nawet obiad. Nagrobki na Flores są przykrywane prostą betonową płytą, która jest obłożona najczęściej biało-błękitnymi kaflami z dodatkiem kolorowych akcentów. Pochówek nie kosztuje wiele, dzięki temu stać na niego także biedniejszych. Skromny wygląd grobu nie umniejsza tego, jak wielką wartość ma on dla bliskich zmarłego. Świadczy o tym niewątpliwie właśnie jego umiejscowienie.
Pięć lat temu rząd zakazał „przydomowego pochówku” w obawie przed wybuchem epidemii. Przy wielu chatach wciąż jednak znajdują się barwne kaflowe nagrobki. Lokalni mieszkańcy święcie wierzą, że przodkowie opiekują się nimi z zaświatów, a skoro są tak blisko, łatwiej nawiązać z nimi kontakt.
ŻYCIE POZAGROBOWE
Nagrobek w przydomowym obejściu, a na nim toczy się życie.
IKAT PORCELANKOWY
Kobiety prezentują swoje chusty ikat, w które, zgodnie z tutejszą tradycją, wplatane są muszle porcelanek (ślimaków morskich).
DZIEŃ ŚWIĘTY ŚWIĘCIĆ
Niedzielna msza w kościele w Moni. Na Flores zdecydowana większość mieszkańców to katolicy.
POLSCY WERBIŚCI
Na Flores mieszka kilku polskich misjonarzy. Ojcowie z zakonu werbistów, którzy przybyli na wyspę w latach 60., przyczynili się do krzewienia katolicyzmu wśród lokalnej ludności i wciąż odgrywają tu znaczącą rolę. Z grupy, która w 1965 r. jako pierwsza dotarła na archipelag, kilku księży nadal prowadzi swoją działalność w Indonezji. Dużą popularnością cieszą się katolickie szkoły prowadzone przez polskich misjonarzy, których praca przebiega często w bardzo ciężkich warunkach. Przez lata pomagali lokalnym mieszkańcom, nie tylko wspierali ich edukację, ale też budowali drogi, mosty czy szpitale, a tym samym przyczyniali się do rozwoju wyspy. W ten sposób stali się częścią lokalnej społeczności, przesiąknęli nią, ale i przemycili do niej własne wartości, głosząc Ewangelię i będąc zarazem prawdziwymi ambasadorami Polski.
Dzięki ich dobroczynnej misji nasz kraj kojarzy się na Flores wyjątkowo dobrze – polscy turyści są witani z uśmiechem, a spotkaniom z mieszkańcami towarzyszą często wzruszające gesty, na przykład zdejmowanie medalika z szyi czy gorliwe poszukiwanie w domu obrazków z wizerunkiem Jana Pawła II, który pielgrzymował w te rejony w 1989 r. Któż by się tego spodziewał prawie 12 tys. km od domu!
Choć wyspa Flores jest w większości katolicka, a w Indonezji występuje jeszcze kilka innych regionów, gdzie przeważa chrześcijaństwo, to w skali kraju wciąż pozostaje ono religią mniejszości. Wyznawcy Chrystusa mają niewielki wpływ na decyzje polityczne kraju, a w niektórych rejonach padają nawet ofiarami szyickich prześladowań. Mimo to poczucie przynależności narodowej tutejszych katolików jest silne i wszyscy są zwolennikami zjednoczonej Indonezji – bez względu na to, którą wyspę zamieszkują i do jakiego Boga się modlą.