Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2018-03-01

Artykuł opublikowany w numerze 03.2018 na stronie nr. 86.

Tekst i zdjęcia: Roman Husarski, Zdjęcia: shutterstock,

W buddyjskim piekle


Tajlandia Tajlandia / Azja
Poznaj zwyczaj

Są centrami buddyjskiej ezoteryki i stałym punktem wycieczek szkolnych. Mają uczyć moralności, a turystów straszą... kiczem. Piekielne Parki po prostu trzeba zobaczyć na własne oczy.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Większość turystów odwiedzających Tajlandię kojarzy buddyzm ze starożytnymi posągami królestw Sukhothai (XIII–XV w.) i Ayutthaya (XIV–XVIII w.). Sztuka buddyjska może przyjmować jednak zgoła inną estetykę. Zwłaszcza ta współczesna. Dla przyzwyczajonych do klasycznych buddyjskich rzeźb i wizerunków wizyta w którymkolwiek z Piekielnych Parków może być szokiem.

 

JĘZOR LATA JAK ŁOPATA

Taka sama kara za kłamstwo czeka wieśniaka, polityka i policjanta – demony wyrwą im języki.

NIE POŻĄDAJ ŻONY 

BLIŹNIEGO SWEGO

PIEKIELNA PRECYZJA

Kary w piekle są niezwykle precyzyjne. Inne przysługują kobietom za antykoncepcję, inne za wczesną, a inne za późno dokonaną aborcję.

 

NAJGORSZY ZE ŚWIATÓW

 

Choć większość Piekielnych Parków znajduje się poza miastami, zazwyczaj widać je już z daleka. Szczególnie we wschodniej, nizinnej części kraju nie sposób przeoczyć wielometrowych maszkaron z gipsu, które straszą całą okolicę. Jeżeli ktoś zdecyduje się podejść bliżej, przywita go napis „Witamy w piekle!”. Jeśli starczy mu odwagi i zajrzy do środka, przeniesie się wprost do świata osobliwości. Piekielne Parki wywołują bowiem festiwal wrażeń. Mogą nasuwać skojarzenia z domami strachu z wesołych miasteczek. Czasem przypominają bardzo nieudaną wystawę sztuki współczesnej. Innym mogą się kojarzyć z wystrojem filmu klasy B. Jak wyznał mi jeden turysta – wizyta w parku była jedną z najdziwniejszych rzeczy, jakich doświadczył w czasie podróży po świecie.

Piekielne Parki powstają jako część buddyjskiej świątyni. Ich celem jest zobrazowanie następstw złego karman, czyli skumulowanych złych czynów. W tradycji buddyjskiej piekło, po tajsku narok, jest najgorszym z sześciu światów, w którym można się odrodzić. Celem artystów było przekonanie zwiedzających, że jest się czego bać. W parkach znajdziemy przedstawienia wyszukanych kar za każde możliwe odstępstwo od buddyjskiej drogi tzw. dharmy. Według tradycji theravada w piekle zabójcy będą krojeni piłami, kłamcom demony będą wyrywać języki, a na złodziejów czeka bliskie spotkanie z walcem. Wyjątkowo ciężki los spotka cudzołożników. Będą zmuszani przez żarłoczne psy do wspinaczki po drzewie cierniowym, lecz na szczycie zamiast schronienia napotkają upiorne ptaszysko będące krzyżówką pterodaktyla z sępem. Jeden ruch dzioba i już nieszczęśnik ląduje na ziemi. Cały krwawy spektakl rozpoczyna się od nowa. Klasyczne grzechy to jedynie mały fragment piekielnego menu. 

Poza drzewem cierniowym w parku wyróżnia się też wielki gorący kocioł, w którym katuszom poddawani są grzesznicy. To kara za łamanie piątego buddyjskiego wskazania – powstrzymywania się od spożywania alkoholu. Butelki w dłoniach już nie mogą przynieść im ukojenia. Z kolei kobietom, które dopuściły się aborcji, wierci się dziury w brzuchu. Głowy tych, którzy podważali nauki Buddy, zostaną zamknięte w imadłach. Jest tu sporo wizerunków odnoszących się do nieposłuszeństwa wobec nauczycieli i oszukiwania. Szokująca jest rzeźba przedstawiająca niegrzecznych uczniów wieszanych na drzewie. Warto pamiętać, że głównym celem parków miało być właśnie wychowanie tajskiej młodzieży. Nic dziwnego, że poza turystami najczęściej można w nich spotkać wycieczkę szkolną lub rodzinę na spacerze. Przy tym wszystkim byłem chyba jednak dużo bardziej wstrząśnięty od biegających pomiędzy posągami dzieciaków, na których cała makabreska nie robiła wielkiego wrażenia.

Kolejną interesującą scenę tworzą ludzie ze zwierzęcymi głowami. To kara pomieszania zmysłów za szczególne występki. Narkomani otrzymają głowę krowy, niszczący przyrodę – jelenia, ci, co zabijają zwierzęta – ryby, nieprzestrzegający swoich obowiązków – żółwia, żartujący sobie z innych – węża, udający ascetów – żaby, a nikczemnicy, którzy kradli ryżowe ciasteczka – głowę ptaka. Stacji przedstawiających gehennę jest znacznie więcej. Według tradycji w piekle powinno ich być aż 136. Istne pandemonium! Wśród całej plejady tortur można dostrzec figury mnichów nauczających potępieńców. Narok nie jest wieczne i istnieje szansa na odkupienie – choć złośliwi przypominają, że kara będzie trwać wystarczająco długo. Najgorsze miejsce w całym piekle nazywa się loganta. Jest ono, w przeciwieństwie do pozostałych, ekstremalnie zimne. Tu lądują ci, którzy skrzywdzili fizycznie mnichów. Na odkupienie będą musieli czekać aż do końca ery, czyli do momentu narodzin nowego Buddy. 

 

DEMONICZNY KOROWÓD

 

Każdy, kto choć trochę podróżował po Tajlandii, zapewne zdaje sobie sprawę, jak ważną rolę w kulturze tego kraju pełnią duchy. Świadczą o tym domki dla nich schowane na dachach wieżowców oraz przy leśnych drogach. Duchy stale pojawiają się w mediach, od reklamy po kino – czego najlepszym przykładem jest nagrodzony w Cannes film „Wujek Boonmee, który potrafi przywołać swoje poprzednie wcielenia”. Człowiek może odrodzić się jako głodny duch i jest to jedynie troszkę lepsza reinkarnacja niż w piekle.

We wszystkich Piekielnych Parkach znajdziemy wiele wyobrażeń duchów (taj. phi) i mitycznych, często związanych z tajskimi wierzeniami ludowymi, demonów. Z pewnością nie może zabraknąć pary: Nai Ngean (mężczyzna) i Nang Thong (kobieta). To również największe posągi w parkach – w Wat Pa Lak Roi mierzyły kilkanaście metrów, dorównując wzrostem lokalnym drzewom. Te głodne duchy nazywane są phret. Takie odrodzenie spotyka ludzi chciwych, zazdrosnych i złośliwych. Wielkie brzuchy oznaczają ciągły głód, który jednak z powodu cienkich szyj i wyciągniętego ciała nie może być zaspokojony. Ich cierpienie podkreślają zwisające z ust nieproporcjonalnie długie języki.

Phi Kreaseu to wampirzy duch z piękną kobiecą głową, która jest pozbawiona normalnego tułowia. Od szyi zwisają z niej krwawe, odsłonięte organy. Bajka stara jak świat – piękno może być zwodnicze. Mae Nak to duch kobiety, która zmarła przy porodzie. Ma zdolność rozciągania rąk, by dopaść swoje ofiary. Phi Ton Mai to leśne duchy nawiedzające drzewa. Phajanak to mityczny wąż, zamieszkujący odmęty Mekongu. W przeszłości przestrzegano przed pływaniem w rwącej rzece ze względu na to wygłodniałe bóstwo – nic dziwnego, biorąc pod uwagę jej rwące prądy. Zastanawiać może, że 90 proc. duchów ma charakter żeński, a okiełznać je są w stanie tylko mnisi (co również bywa zobrazowane w parkach). Głębszą analizę pozostawiam psychoanalitykom. 

 

NAUCZKA I NAUKA

Ludzie ze zwierzęcymi głowami, czyli byli narkomani, błagają mnicha o nauki. Ci, którzy pojmą nauczania Buddy, skrócą swoje cierpienia.

 

UPIORNA RANDKA

 

Podczas gdy wizerunki piekła przez wieki pojawiały się sporadycznie na świątynnych mozaikach, Piekielne Parki to stosunkowo nowy fenomen. Pierwszy pojawił się w 1936 r., ale większość to efekt ostatnich 30 lat. Mnisi odpowiedzialni za instalacje, pytani o motywacje, podkreślają przerażenie upadkiem moralnym tajskiego narodu i przestrzegają przed nierozważnymi czynami. Nie sposób uciec od kontekstu szybkiej modernizacji kraju i ciemnej strony z nią związanej – szczególnie gigantycznego rozwoju prostytucji.

Inspiracje w tworzeniu parku mnisi czerpali wprost z tradycji buddyjskiej. Sam Przebudzony wielokrotnie mówił o piekle. Narok miało też wyjątkowe znaczenie w historii tajskiego buddyzmu. Jeden z najstarszych tekstów zachowanych z czasów Sukhothai, traktat „Traibumikhata”, głosił właśnie o nim. Szczegółowo opisuje piekło także „Devaduta Sutta”, która stanowi część kanonu theravada. Przed piekłem można się jednak uchronić, co przypominają figury mnichów i sceny z życia Buddy. Jeżeli w konkretnym parku oprócz piekła wybudowano też niebiosa, gdzie rządy sprawuje cała plejada bóstw, to i tam znajdziemy mnichów. Celem buddyzmu nie jest bowiem odrodzenie się jako bóstwo i nawet ten stan nie będzie trwały.

Edukacja to jednak nie jedyny cel parków. Zapewniają one sprzedaż amuletów, wróżby i modlitwę z mnichem na miejscu. Przy posągach licznych mnichów i herosów buddyjskiej mitologii znajdują się puszki na datki. Napisy przypominają, że dawanie jałmużny to najlepszy sposób na poprawę swojego karman i tym samym na odsunięcie choć trochę piekielnej perspektywy. W parkach można znaleźć nawet figury reprezentujące chińskie znaki zodiakalne. Wrzuć pieniążek swojemu patronowi! Tylko się nie pomyl, bo to z pewnością sprowadzi na ciebie nieszczęście. 

Wang Saen Suk to jeden z największych Piekielnych Parków na świecie. W lokalnych biurach turystycznych często funkcjonuje pod nazwą Thailand Hell Horror Park, ale parki stanowią formę rozrywki również dla wielu Tajów. W tajskiej kulturze sanuk, czyli zabawa, to jedna z najważniejszych wartości i – o dziwo – piekło również może być sanuk! Rozkochani w opowieściach grozy młodzi ludzie urządzają tu sobie schadzki, straszą się nawzajem i robią zdjęcia. Piekiełko jako miejsce na randkę? Właściwie czemu nie. Wiele figur to instalacje, które po uiszczeniu opłaty ożywają lub wydają z siebie kakofonię przeraźliwych dźwięków, mających zapewne imitować potępionych. Nie wiem, kto to nagrywał, ale z pewnością miał przy tym dużo zabawy. Nieprzyzwyczajonym do takiego przenikania się sacrum z profanum gościom z Zachodu może wydawać się to niezwykle dziwne. Jednak dla Tajów nie oznacza ono braku szacunku do nauk Buddy.

Może zdumiewać, że Piekielne Parki okazały się na tyle atrakcyjne, że zaczyna się je budować również w sąsiednich krajach – można znaleźć je nawet w Korei. Wizyta w którymkolwiek może mieć różne następstwa. Zwłaszcza dla tych, którzy przywykli do postrzegania buddyzmu tylko przez pryzmat filozofii. A buddyzm ma wiele obliczy. Jednym z nich jest właśnie fenomen Piekielnych Parków.