Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2004-09-01

Artykuł opublikowany w numerze 09.2004 na stronie nr. 58.

Tekst: Adam Gąsior, Krzysztof Schramm, Zdjęcia: Janusz Czerwiński,

Między pubem a pomnikiem

Dublin

Stolica Irlandii, Dublin, jest miastem przyjaznym do zwiedzania. Wszystko, co godne uwagi, znajduje się w centrum. Najlepszym sposobem na poznanie Dublina są więc spacery jego ulicami. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to niemożliwe do policzenia – jak się wydaje – puby i pomniki. Chyba każdy bohater narodowy Irlandii został uhonorowany statuą. Obrazu miasta dopełniają monumentalne katedry i uczelnie.

 

Dublin podzielony jest rzeką Liffey. To właśnie w strategicznym miejscu, nad brodem tej rzeki, w roku 837 założyli osadę wikingowie. Do dzisiaj zachowała się irlandzka nazwa miasta – Baile Atha Cliath, oznaczająca osadę za brodem. Wikingowie panowali niecałe dwieście lat, do bitwy pod Clontarf (to jedna z dzisiejszych dzielnic Dublina), w której zostali pokonani przez irlandzkiego króla Briana Boru.

 

 

Zapach historii

 

Pierwsze ślady osadnictwa sięgają siedmiu tysięcy lat temu. Pozostawili je przebywający na tym terenie neolityczni myśliwi i zbieracze. Przełom nastąpił około siedemsetnego roku przed naszą erą, kiedy do Irlandii przybyli Celtowie.
Chrześcijaństwo dotarło do Irlandii z podlegającej Rzymowi Brytanii. Legendarną postacią, która dokonała chrystianizacji Irlandii, był święty Patryk. Jego działalność przypadła na V wiek.
Losy Dublina są odbiciem historii całej Irlandii. Dzieje miasta i kraju przeplatane były najazdami nie tylko wspomnianych wikingów, lecz także bliskich sąsiadów z Anglii. W drugiej połowie XII wieku król angielski Henryk II wykorzystał wewnętrzne spory rodów irlandzkich i wysłał na Zieloną Wyspę swoich rycerzy. Na czele najeźdźców stał Richard de Clare, zwany Strongbowem. Strongbow podbił dla Anglii znaczną część wschodniej Irlandii. Demonstracja siły w jego wykonaniu złamała morale wielu irlandzkich wodzów. Strongbow stał się panem całej prowincji Liensteru, w której leży Dublin. Namiestnikiem w mieście został Hugh de Lacy. Te właśnie wydarzenia uznawane są za początek podboju i uzależnienia Irlandii od Anglii.

 

 

U boku Anglii

 

Przy okazji angielskiego podboju Dublin zaczął się znacznie rozwijać, stając się warowną osadą i ostoją angielskiej dominacji. Miasto na południowym brzegu rzeki otoczono murami. W pierwszej po łowie XIII wieku został zbudowany zamek, którego baszta zachowała się do obecnych czasów. Miasto nie oparło się takim średniowiecznym nieszczęściom jak pożary czy zarazy (wyjątkowo tragiczna była „czarna śmierć” w 1348 roku).
Protestantyzm dotarł do Irlandii w czasach Henryka VIII, rozwinął swoje wpływy za Elżbiety I. Protestantyzm krzewił również w XVII wieku Oliver Cromwell. Zasłynął z brutalnych metod, które kosztowały życie tysiące Irlandczyków.
Dublin stał się stolicą irlandzkiej kolonii, bo taki właśnie status uzyskała wyspa. W czasach Cromwella liczył około dziesięciu tysięcy mieszkańców, ale już sto lat później było ich 60 tysięcy. Na początku XIX wieku Dublin stał się drugim co do wielkości miastem na Wyspach po Londynie i jednym z ważniejszych w Europie! Wieki XVIII i XIX to tak zwane złote czasy miasta. Do Dublina przybywali wybitni twórcy, między innymi wspomniany już Jonathan Swift; swoje wielkie dzieło – oratorium „Mesjasz” – tworzył tutaj Georg Friedrich Haendel.
Obok zamożnych dzielnic istniały również rejony zamieszkane przez biedotę, zwłaszcza w drugiej połowie XIX wieku. Do Dublina ściągnęły wówczas tysiące Irlandczyków uciekających do miast przed głodem, pustoszącym irlandzką prowincję.
Dziewiętnastowieczny Dublin stał się także centrum politycznym irlandzkich dążeń niepodległościowych. To właśnie tutaj rozpoczął swoją działalność Daniel O’Connell, nazywany wyzwolicielem i ojcem narodu. Rozbudził on w Irlandczykach świadomość narodową. Walczył o prawa dla katolików i o równouprawnienie polityczne.

 

Najbardziej reprezentacyjną ulicą jest O’Connell Street. Jej przedłużeniem jest most O’Connell Bridge, uważany za najważniejszy, choć sprawia wrażenie, że jest „szerszy niż dłuższy”.

Cokół pomnika O’Connella.

Świat muzyczny pełen jest zespołów irlandzkich. Wiele z nich tak zaczynało.

 

Szlakiem monumentów

 

Ślady historii prowadzą przez najbardziej reprezentacyjną ulicą jest O’Connell Street. Jej patron, Daniel O’Connell, ma oczywiście swój pomnik stojący nad rzeką u wylotu ulicy. Na pasie zieleni oddzielającym dwa pasy jezdni stoi jeszcze kilka pomników. Jeden z bardziej charakterystycznych to mężczyzna ze wzniesionymi rękami – Jim Larkin, przywódca robotników. Kolejnemu patriocie – Charlesowi Stewartowi Parnellowi – poświęcono obelisk na końcu ulicy. Tuż za Larkinem była przed laty kolumna Nelsona. Jako symbol okupacji brytyjskiej została wysadzona w powietrze, a na jej miejscu stoi teraz pomnik dziewczyny w kąpieli. Znajdujący się nieopodal budynek Poczty Głównej to jedno z miejsc ważnych dla historii Irlandii. W tym gmachu rozpoczęło się w roku 1916 powstanie wielkanocne. A naprzeciwko stoi pomnik Jamesa Joyce’a, bo przecież wielki pisarz w Dublinie się urodził i do Dublina wracał w swojej twórczości.
Przedłużeniem O’Connell Street jest most O’Connell Bridge. Uważany za najważniejszy, choć sprawia wrażenie, że jest „szerszy niż dłuższy”. O niebo piękniejszym mostem jest żelazny łuk spinający dwa brzegi – Ha’penny Bridge.

 

 

Z królewskiego nadania

 

Po drugiej stronie rzeki warto odwiedzić jedną z najbardziej znanych uczelni europejskich – Trinity College. Powołana do życia przez brytyjską królową Elżbietę I zasłynęła swoimi absolwentami: ukończyli ją m.in. Jonathan Swift (autor „Podróży Guliwera”), Oscar Wilde, Samuel Beckett. Chlubą uczelni jest biblioteka, w której najważniejszym eksponatem jest księga z Kells (Book of Kells), napisana około osiemsetnego roku atramentem z barwników wyprodukowanych z owadów. Tutaj też obejrzymy najstarszą w kraju harfę – godło Irlandii.
Spośród wielu dublińskich kościołów koniecznie trzeba zobaczyć trzy. W katedrze Christ Church znajdują się największe w kraju podziemia, pochowany jest tutaj m.in. Strongbow. W jednej z kaplic umieszczono serce patrona miasta, świętego Laurence’a O’Toola. Minuta spaceru dzieli nas od katedry Świętego Patryka. Zwracają w niej uwagę grób i „kącik pamięci” Jonathana Swifta (był tu dziekanem).
W podziemiach kościoła Świętego Marcina możemy zobaczyć zmumifikowane zwłoki, które zachowały się świetnie dzięki panującemu tu mikroklimatowi.

 

Dublin to miasto pomników. Na zdjęciu pełen ekspresji przywódca robotników, Jim Larkin. W tle ważny w historii Irlandii gmach poczty.

Po kilkunastu latach w Unii Europejskiej Dublin z sennego miasta o prowincjonalnym charakterze przekształcił się w tętniącą życiem europejską metropolię. Ulice wypełnia wielojęzyczny i wielorasowy tłum. Irlandia – jeszcze tak niedawno kraj milionów emigrantów – sama przyciąga teraz obcokrajowców marzących o lepszym życiu.

 

Wielcy z „piekła” rodem

 

Dublin jest intrygującym miejscem. Pochodzi z niego wiele znanych postaci sztuki i literatury, spośród których wielu stąd uciekło, czasem na zawsze, przeklinając to miasto.
W Dublinie urodziło się trzech laureatów literackiej Nagrody Nobla: George Bernard Shaw, Samuel Beckett i William Butler Yeats.
Patrick Kavanagh, wybitny poeta tworzący w połowie XX wieku, uważał Dublin za piekło. James Joyce to kolejny wybitny dublińczyk. Fenomen Joyce’a polega na tym, iż w całym swoim życiu wędrowca (Paryż, Triest, Zurych, Rzym) zawsze był pod wpływem „swojego” Dublina. Tak pisał do przyjaciela: „Zawsze piszę o Dublinie dlatego, iż jeśli mogę wejść w serce Dublina, mogę także wejść w serce wszystkich miast świata”. Najwybitniejszym dziełem opiewającym to miasto stał się „Ulisses” Joyce’a. Wielu twierdzi, iż gdyby Dublin został kiedyś zrównany z ziemią, to na podstawie „Ulissesa” można by go odbudować. Niektórzy uważali jednak Dublin za zaścianek tłumiący ich twórczość. Uciekli z miasta między innymi Oscar Wilde i George Bernard Shaw do Londynu, a James Joyce i Samuel Beckett do Paryża.
Spacerując po literackim Dublinie, warto wejść do James Joyce Culture Centre (35 North Great George’s Street) oraz do Muzeum Joyce’a w wieży Martello. To właśnie w tych miejscach można najlepiej poczuć fenomen Dublina! Jeśli chce się poznać dokładnie dzieje literackie miasta, warto odwiedzić Muzeum Pisarzy Dublińskich przy Parnell Square.
Miłośnicy teatru znajdą w tym mieście miejsce fundamentalne dla dramatu. W 1904 roku powstał tu Abbey Theatre, a miasto wydało tak wspaniałych dramatopisarzy jak John M. Synge i Sean O’Casey.

 

 

Pub – obowiązkowo!

 

Wędrując od Christ Church wzdłuż rzeki, dojdziemy do najstarszego irlandzkiego pubu, liczącego ponad osiemset lat – Brazen Head. Odwiedziny któregoś z tutejszych pubów to obowiązkowa przyjemność.
Oprócz Joyce’a i katedry Świętego Patryka, Haendla i O’Connella jest przecież jeszcze jeden wielki dublińczyk – to Arthur Guinness, założyciel chyba najbardziej znanego browaru na świecie. Wskazane jest więc – tak od czasu do czasu – pokrzepić się tym wspaniałym, jakże często opiewanym w pieśniach, poezji czy powieściach trunkiem.
W większości z lokali czas umilają grające na żywo zespoły. Już choćby dla klimatu pubów dublińskich warto tutaj spędzić kilka dni.
Świat muzyczny pełen jest zespołów irlandzkich, dwa z tych wywodzących się z Dublina zrobiły światową karierę. Najsłynniejszy jest oczywiście U2, a drugi to Boyzone. Spacerując po południowym brzegu Liffey, można znaleźć Clarence Hotel, wykupiony przez zespół U2, podobno czasem można ich tu spotkać... Clarence Hotel przylega do dzielnicy Temple Bar, miejsca uznawanego za artystyczne serce Dublina. Komu bliska jest sztuka współczesna, najnowsze trendy i wszelkie artystyczne nowinki, to właśnie w Temple Bar znajdzie miejsce dla siebie. W ciągu dnia ta artystyczna dzielnica tętni „turystycznym” życiem, natomiast wieczorem życie przenosi się do klubów, w których rodzą się talenty muzyczne.