Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2018-07-01

Artykuł opublikowany w numerze 07.2018 na stronie nr. 46.

Tekst i zdjęcia: Agnieszka Bartusiak, Zdjęcia: shutterstock,

Przymrużone oczy Stambułu


Turcja Turcja / Azja
Poznaj zwyczaj

W starożytności koty, uznawane za istoty o magicznej mocy, były czczone niczym bóstwa. Gloryfikowane i rozpieszczane, pomagały ludziom w chronieniu upraw zboża przed gryzoniami. Wraz z upływem czasu ich status ulegał zmianie, jest jednak jedno miejsce, gdzie nadal są traktowane jak boskie stworzenia.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

W Stambule żyje 200 tys. kotów, ale tylko niewielki procent z nich ma prawdziwy dom. Wolne jak ptaki, przyjazne i niewinne niczym dzieci, z wrodzoną gracją ozdabiają to magiczne miasto położone na dwóch kontynentach. Turcy wierzą, że koty mają nadzwyczajną moc i przekazują pozytywną energię tym, którzy są dla nich dobroduszni. Może dlatego te tureckie są całkowicie pozbawione agresji. 

O ile w średniowiecznej Europie koty, kojarzone z oddanymi pupilami czarownic, nie cieszyły się pozytywnym odbiorem wśród ludzi, o tyle w krajach muzułmańskich już od zarania dziejów miały wyjątkowy status. Legenda głosi, że Mahomet uznawał je za najczystsze istoty na świecie. Jego kot Muezza miał prawo pijać z tego samego naczynia co on i próbować dań, zanim ukochana proroka ich skosztuje. Według podań Muezza uratował Mahometa przed ukąszeniem jadowitego węża, co sprawiło, że prorok postanowił już na zawsze obdarzyć koty darem spadania na cztery łapy. 

 

W HIPSTERSKIM KRĘGU

Cihangir to dzielnica, gdzie wolny czas uwielbiają spędzać artyści i koty.

KLIENT NASZ FAN

Tu koty wiedzą, że dosłownie każde miejsce jest dobre na relaks. Restauracja, która je przegania, szybko straci klientów.

LUNCH TIME

Stambulskie koty nie muszą polować. Ludzie dbają o to, aby nigdy nie były głodne.

 

W SZPONACH EWOLUCJI

 

Kot to piękne, majestatyczne zwierzę, które nierzadko jest najlepszym przyjacielem człowieka. Mimo to według aktualnych badań naukowców w ciągu najbliższych 11 lat to właśnie ludzie mogą doprowadzić do całkowitego wyginięcia tego gatunku. Bezdomne koty, uznawane za okrutnych łowców ptaków, żab, myszy i jaszczurek, trafiły na czarną listę ekologów. Sterylizowane, okaleczane i zabijane przez ludzi, już niedługo mogą na zawsze zniknąć z naszej planety.

Z badań wynika, że domowe koty, przyzwyczajone do gotowych posiłków, większość czasu na świeżym powietrzu przeznaczają na relaks. Te żyjące na stambulskich ulicach nie wyglądają na głodne. – Miesięcznie wydaję 400 lir na dokarmianie bezdomnych kotów. Co dwa tygodnie kupuję 10 kg karmy, tej samej, bo przyzwyczajają się do pożywienia. Dbam też o to, żeby nie były spragnione, latem jest tu bardzo gorąco, a one nie mogą znaleźć czystej wody na ulicy – wyznała mi przy porannej kawie turecka malarka Leyla Dinmez. – Oczywiście dbam też o ich zdrowie – dodaje po chwili – i płacę za ich sterylizację. Koty, które dwu-, a nawet trzykrotnie wydają na świat potomstwo, są bardzo osłabione. Tak czy inaczej, bezdomne zwierzęta żyją krótko z racji chorób i wypadków samochodowych, więc staram się pomóc, aby żyły jak najdłużej.

W starożytności pozycja kotów była tak wysoka, że po śmierci ich ciała były mumifikowane, a cała rodzina, oddając hołd pupilowi, goliła sobie brwi i pogrążała się w żałobie. Miłość ludzi do kotów sprawiła, że ich wizerunek niejednokrotnie został uwieczniony w malarstwie i rzeźbie tamtych czasów. Trzeba zaznaczyć, że koty zawsze inspirowały artystów i pomagały im w pracy, będąc pierwszymi odbiorcami ich dzieł. Sztuka Tsuguharu Foujita, Paula Gauguina czy Henriego Rousseau byłaby znacznie uboższa, gdyby nie kocia egzystencja. Leyla Dinmez od wielu lat maluje tylko koty, głównie te napotkane na ulicy, najpierw je fotografuje, a potem tworzy bardzo realistyczną sztukę. – Kiedyś malowałam głównie krajobrazy, ale po czasie uznałam, że ich najpiękniejszym elementem są właśnie koty. Te bezdomne są bardziej niezależne i często muszą walczyć o przetrwanie, dlatego są dużo ciekawszymi obiektami niż te domowe – komentuje z pasją swoje obrazy Leyla.

 

PLAMKI, CĘTKI, PRĘGI

 

Stare tureckie przysłowie mówi, że „Jeśli zabijesz jednego kota, musisz wybudować jeden meczet, aby przeprosić Boga”. Bezdomne koty mogą więc się tam czuć całkowicie bezpiecznie. Co więcej, często sprawiają wrażenie, jakby ich status w tym kraju był podobny do statusu krów w Indiach. 

W jednej z największych księgarni na Taksimie, zaraz obok regału z dziełami Orhana Pamuka, bury kot słodko drzemie między stosem książek – jak się okazuje, nie należy do właścicieli księgarni, ale jest ich regularnym gościem. W hipsterskiej dzielnicy Cihangir i ekskluzywnej Nisantasi bezpańskie koty bezczelnie opalają się na kawiarnianych krzesłach, przymilają do klientów i jak można się domyślać, często jedzą posiłki z tego samego menu. Turecka restauracja, która przegania zwierzęta zimą, bardzo szybko może stracić klientów. – Turcy je kochają, nikt nie miałby serca przepędzać ich z lokalu – tłumaczy śpiącego na restauracyjnej sofie kota Enis Onat, właściciel kilku lokali w Stambule. Enis jest nie tylko restauratorem, ale i właścicielem tureckiego kanału Fashion TV, aktualnie jest też w trakcie realizacji nowego projektu charytatywnego: – Udało mi się zdobyć od państwa wolny kawałek ziemi, na którym planuję zbudować schronienie oraz klinikę weterynaryjną dla bezdomnych psów i kotów. Chcemy też, żeby tureckie hotele dostarczały tam pożywienie, które nie zostało wykorzystane danego dnia. Muszą je wyrzucać, dlaczego więc nie dokarmić nim bezdomnych zwierząt – mówi. Inicjatywa Enisa nie jest pierwszym takim zorganizowanym aktem miłosierdzia ze strony stambułczyków. Kilka lat temu tureckie władze zarządziły wybudowanie miniosiedli dla bezdomnych kotów w dzielnicy Nishantashi. Są one zaopatrywane w karmę przez mieszkańców Stambułu. – Myślę, że w naszej kulturze jest głęboko zakorzenione dbanie o słabszych. Lubimy się opiekować nie tylko zwierzętami, ale też ludźmi. Jeśli widzimy, że ktoś ma problemy – pomagamy. Nawet jeśli kogoś nie znamy, to dla nas jest zupełnie normalne zaproszenie go do domu na kawę, herbatę czy szklankę wody. Dużo podróżuję i wiem, że w innych krajach ludzie są bardziej zamknięci w sobie – tłumaczy Simla Koksal, architekt wnętrz i menadżerka Fadilloglu Design. – Poirot, kot, którego przygarnęłam do domu z ulicy, jest dziś moim oddanym przyjacielem. Myślę, że gdyby ludzie przygarniali bezdomne zwierzęta, to handel kotami i psami przestałby istnieć i przyniosłoby to dobry skutek. Jest tyle bezdomnych zwierząt, które potrzebują miłości – komentuje, przeglądając telefon w celu pokazania mi całej kolekcji zdjęć swojego pupila. Kiedy Poirot podrósł, okazało się, że wygląda zupełnie jak norweski kot leśny. Skąd tyle różnych odmian kotów na stambulskich ulicach? Według weterynarza Tulin Ozkan rasowe często uciekają z domów i krzyżują się z tymi bezdomnymi. – Już za czasów Imperium Osmańskiego na nasze ziemie przybyły koty perskie. Dzięki krzyżowaniu się z tureckim vanem stworzyły niepowtarzalną mieszankę. Dziś na ulicach Stambułu możemy podziwiać tak wiele odmian kotów, że nie starczyłoby fantazji na nadanie nazw im wszystkim.

Mamy więc najpiękniejsze koty bez rodowodu, duże i małe, o długiej lub krótkiej sierści, w pręgi i ciapki, całkowicie czarne lub albinosko białe. Wszystkie beztrosko wplecione w tkankę nadbosforskiego miasta. 

 

APARTAMENT Z WIDOKIEM

W krajach muzułmańskich koty zawsze miały wyjątkowy status. Mogą się tam czuć bezpiecznie. Tu w miejscówce z widokiem na meczet Nuruosmaniye.

I WSZYSTKO GRA

Artysta Sarper Duman ratuje bezdomne chore koty. Przygarnia je do domu, inwestuje w leczenie i zwraca im wolność, kiedy wyzdrowieją.

 

ZAKLINACZ KOTÓW

 

W drodze na mój ostatni wywiad zastanawiałam się, kto komu jest potrzebny bardziej – mieszkańcy Stambułu kotom czy koty mieszkańcom Stambułu. Tę wątpliwość rozwiał mój ostatni rozmówca. Sarper Duman czekał na mnie, siedząc przy ostatnim stoliku kawiarnianego tarasu. Na wstępie zapytał, czy w trakcie rozmowy może palić papierosy: – Musisz zrozumieć, że nasza rozmowa to dla mnie bardzo emocjonalny moment. Trudno jest mi zaufać ludziom i dlatego tak dobrze czuję się w towarzystwie kotów. Jestem artystą i bardzo wrażliwą osobą. Kiedy miałem 18 lat, nie umiałem sobie poradzić ze świadomością, jak okrutni potrafią być ludzie, dlatego skoczyłem z dachu 4-piętrowego budynku. Gdy mnie uratowali, byłem wściekły, że to zrobili. Leżąc w łóżku, wracałem do zdrowia i za każdym razem, kiedy przez głowę przechodziły mi czarne myśli, na moją klatkę piersiową wskakiwał Sakir i mruczał. Nie wiem, w jaki sposób wyczuwał moje kryzysowe momenty. To dlatego dziś spokojnie mogę powiedzieć, że nie raz uratował mi życie. Sakir zainspirował mnie do ratowania bezdomnych kotów. 

Sarper Duman jest tureckim pianistą, jego każdy post wideo na Instagramie ma około 300 tys. wyświetleń i około tysiąca komentarzy w różnych językach. Sarper gra swoim kotom, a niektóre z nich nawet mu w tym pomagają, przechadzając się rytmicznie po klawiszach pianina. Aktualnie jest w trakcie tworzenia własnego albumu muzycznego. – Moje koty dają mi natchnienie. Teraz mam ich dziewiętnaście, wszystkie przygarnąłem z ulicy. Kiedy je znajdowałem, były chore, połamane, dwa z nich są ślepe – wyznaje, zaciągając się nerwowo kolejnym papierosem. – Wszystkie udało mi się uratować, nawet te, które weterynarz proponował uśpić. Jestem wdzięczny za ich oddanie i miłość, jaką mi ofiarują każdego dnia.

Sarper przyznaje, że z racji jego popularności ludzie z całego świata kontaktują się z nim i nierzadko zgłaszają mu znalezione na ulicy koty: – Chcą, abym je przygarnął, bo myślą, że mam moc uzdrawiania. Niektóre doznały wielkiej krzywdy z rąk ludzi. Nie mogę pomóc wszystkim, które spotkał ciężki los, i dlatego dziś jestem taki smutny. Moja internetowa popularność i listy opowiadające o skrzywdzonych na ulicy kotach uświadomiły mi, jaki okrutny jest ten świat – świat, który nie należy tylko do ludzi, choć wielu tak właśnie uważa.

Jedyne miasto łączące Europę i Azję nie istniałoby bez kocich mieszkańców. Podobno bogowie stworzyli kota, bo chcieli zesłać na ziemię istotę o boskim wymiarze – piękną i bez wad. Tureckie talizmany na czterech łapach leniwie mrużą oczy, strzegąc swojego miasta. Z pewnością bez tej nieskazitelnej ozdoby Stambuł na zawsze straciłby swoją magię.