Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2018-09-01

Artykuł opublikowany w numerze 09.2018 na stronie nr. 36.

Tekst i zdjęcia: Katarzyna Rojek, Zdjęcia: shutterstock,

Relaks w niewielkim mieście


Podróż szlakiem Kopernika czy spacer po lesie? Regeneracja w luksusowym spa czy spływ dziką rzeką? Spokój natury czy miejski gwar? Można mieć to wszystko. Nie trzeba wybierać się daleko ani brać dłuższego urlopu. Nie musimy nawet jechać na wieś. Są miasta, gdzie znajdziemy to wszystko i jeszcze więcej. Na Warmii.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

To był trzydniowy wypad, ale swoją intensywnością odpowiadał tygodniowemu urlopowi. Odpoczęliśmy aktywnie, zwiedziliśmy wiele ciekawych miejsc, zdobyliśmy nową wiedzę. Odwiedziliśmy cztery miasta: Olsztyn, Lidzbark Warmiński, Braniewo i Frombork.

 

STYLOWE

Plac Bema w Olsztynie. Kamienice pod nr 2 i 3 zostały zbudowane w 1905 r. Ta po lewej nawiązuje stylem do neobaroku. Budynek po prawej jest bliższy eklektyzmowi, zachowały się na nim symbole judaistyczne.

SPACER WOKÓŁ SŁOŃCA

Olsztyński park Centralny i fontanna z modelem Układu Słonecznego. Idealne miejsce na spacer i kontakt z naturą w samym centrum miasta.

WIDOK KRASICKIEGO

W zamku biskupim w Lidzbarku Warmińskim mieszkał m.in. Ignacy Krasicki. Tu widok na podzamcze, w którym dziś mieści się hotel Krasicki.

 

TRINUJEMY W OLSZTYNIE

 

W Olsztynie byliśmy po raz trzeci. Za każdym razem odkrywamy w tym mieście coś nowego i tym razem też się na to nastawiliśmy, a nawet – odpowiednio do tego przygotowaliśmy. Jeszcze w domu wydrukowałam mapki z trasami TRInO.

Turystyczno-Rekreacyjne Imprezy na Orientację to świetny sposób na poznawanie nowych miejsc i na odkrywanie inaczej tych dobrze znanych. Wystarczy ze strony trino.pttk.pl wybrać trasę, wydrukować mapę oraz kartę startową z pytaniami. Potem odnajdujemy punkty zaznaczone na mapce i szukamy w nich odpowiedzi. W Olsztynie są obecnie trzy trasy. 

Pierwszą, „Wokół Starego Ratusza”, odbyliśmy, prawie nie ruszając się z miejsca. Siedzieliśmy w ogródku jednej z licznych knajpek, uważnie przyglądaliśmy się kamienicom wokół rynku i dopasowywaliśmy ich fragmenty do tych na karcie startowej. Potem wybraliśmy się na „Spacer po Starym Mieście”. Ta trasa o długości 1,6 km prowadzi w najbardziej charakterystyczne miejsca: do gotyckiej Wysokiej Bramy, zrekonstruowanego budynku przedwojennej siedziby „Gazety Olsztyńskiej”, zamku Kapituły Warmińskiej, bazyliki św. Jakuba... I choć już wszędzie byliśmy wcześniej, tym razem na wszystko patrzyliśmy inaczej, wnikliwiej, odkrywając nowe ciekawostki. Trzecia trasa, „Kierunek Stare Miasto”, zabrała nas w miejsca, których nie znaliśmy. Zobaczyliśmy perełki olsztyńskiej architektury secesyjnej. Zachwyciła nas zabudowa placu Bema, gdzie stoją dwie kamienice z 1905 r.: neobarokowa i eklektyczna z judaistycznymi symbolami, które przetrwały II wojnę światową. Niedaleko jest ciekawie zdobiona Villa Martha z 1908 r. Na ul. Kruka wyróżnia się Kamienica Naujacka z końca XIX w., która należy do najlepiej zachowanych elementów dawnej zabudowy mieszkalnej miasta. Piękna jest też Villa Fortuna z 1901 r. i wiele innych, oryginalnych, secesyjnych budowli zachwycających bogactwem zdobień i dekoracji.

Noc spędziliśmy w Olsztynie, a rano wybraliśmy się jeszcze na spacer do parku Centralnego. To przyjemne, zadbane miejsce nad rzeką Łyną zachęca do aktywnego spędzania czasu. W przystani można wsiąść w kajak, przepłynąć przez centrum, koło zamku machając turystom, a potem nagle znaleźć się w dziczy. Tę przygodę przeżyliśmy rok temu i bardzo nam się podobało. Teraz w parku spotkaliśmy grupę osób w towarzystwie psów. Okazało się, że to akcja „Bieg na 6 łap”, w ramach której miłośnicy aktywności fizycznej zabierają na spacer psy ze schroniska. 

 

PŁYNĄC ŁYNĄ

Podczas rejsu gondolą w Lidzbarku można podziwiać m.in. bulwar nad Łyną. W dali widać imponującą bryłę Wysokiej Bramy.

OCALONA

Grekokatolicka cerkiew Świętej Trójcy w Braniewie mieści się w dawnym późnogotyckim kościele, zbudowanym w 1437 r., później wielokrotnie odbudowanym i przebudowanym. Do niedawna groziła zawaleniem.

W DZWONNICY NA GRANICY

Widok z wieży dzwonniczej na fromborską archikatedrę. W tle wody Zalewu Wiślanego, gdzie przebiega granica z Rosją.

 

JAK KRASICKI I KOPERNIK

 

Przejazd do Lidzbarka Warmińskiego to atrakcja sama w sobie – choć drogi nie są w najlepszym stanie, sielskie widoki rekompensują trudy podróży. Od razu podjeżdżamy pod wizytówkę miasta, czyli zamek biskupów.

 

Między dwoma rzekami płynącymi blisko

Wznosi się staroświeckie, obszerne zamczysko;

Długim wieków przeciągiem te 

wspaniałe gmachy

Dziwią oczy patrzących wyniosłymi dachy...

 

– tak pisał bp. Ignacy Krasicki, który w zamku mieszkał. I my się w nim zakwaterujemy.

A konkretnie – na podzamczu, w którego starych murach działa hotel Krasicki. To nie tylko wygodne miejsce na nocleg i możliwość relaksu w spa. Sam hotel jest wart zwiedzenia. Na mnie wrażenie zrobiła biblioteka, gdzie w luksusowych warunkach można poczytać książki z całego świata. Z kolei z wieży zegarowej rozciąga się piękna panorama Lidzbarka Warmińskiego. W podziemiach znajduje się między innymi inkrustowany mozaikami basen i jacuzzi w kształcie łodzi, którą odkryto tu podczas prac archeologicznych.

Idziemy zwiedzać zamek. Wzniesiono go w latach 1350–1355 przy ujściu Symsarny do Łyny. Piękny jest dziedziniec otoczony krużgankami, dzięki któremu budowlę nazywano Wawelem Północy. We wnętrzu największe wrażenie robią Wielki Refektarz i kaplica św. Anny z rokokowym wystrojem. A także świadomość tego, że to tutaj Kopernik „wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię”, gdy napisał „Commentariolus”.

Pod zamkiem znajduje się przystań hotelowa, gdzie czekają gondole. Co prawda mają napęd motorowy, ale i tak zaraz po wypłynięciu otacza nas cisza przerywana opowieściami gondoliera, który urodził się w Lidzbarku i wie o nim wszystko. Mijamy bulwary nad Łyną, amfiteatr, przepływamy pod mostami i nagle krajobraz z miejskiego zamienia się w dziki. Można w wysokich trawach wypatrywać ptaków i bobrów, których działalność jest doskonale widoczna w postaci nadgryzionych i powalonych drzew. 

Wracamy do miasta. W Lidzbarku Warmińskim warto zwiedzić gotycki kościół Świętych Apostołów Piotra i Pawła, barokowy kościół Podwyższenia Krzyża Świętego, prawosławną cerkiew św. św. Piotra i Pawła, pozostałości murów obronnych z imponującą Wysoką Bramą oraz pięknie odrestaurowaną oranżerię bp. Krasickiego.

Kto znów zatęskni za naturą, powinien zwiedzić leśny park uzdrowiskowy, przejechać się szlakami rowerowymi o łącznej długości ok. 168 km lub popłynąć kajakiem wzdłuż Symsarny. A zmęczeni tym wysiłkiem mogą się zregenerować w Termach Warmińskich z leczniczymi wodami.

 

KANONIK KOPERNIK

Prochy astronoma złożono pod posadzką przy ołtarzu św. Krzyża, którym Kopernik opiekował się jako kanonik.

KAPLICA ZBAWICIELA

Pełni dwie funkcje – oratorium relikwiowego i grobowca fundatora, biskupa Szembeka, oraz innych ordynariuszy warmińskich.

 

DOŚWIADCZONE PRZEZ LOS

 

Następnego dnia jedziemy do miasta, w którym najbardziej spodobali mi się ludzie. Wybraliśmy się do placówki, która powstała z inicjatywy Towarzystwa Miłośników Braniewa. Ci społecznicy prowadzą muzeum, rozbudowują je, pozyskują eksponaty (i to dosłownie – regularnie wybierają się na wyprawy badawcze, podczas których za zgodą właścicieli kopią w ich ogródkach w poszukiwaniu śladów historii). Warto wybrać się do Muzeum Ziemi Braniewskiej, żeby z ust pasjonatów dowiedzieć się o losach miasta. 

Były to losy niezwykle burzliwe. Miasto, które w pewnych czasach mogło poszczycić się prężnym handlem, przynależnością do Hanzy, rozwojem szkolnictwa i kultury, było też niszczone przez Prusów, mieszczan, Szwedów, przenoszone z jednej strony Pasłęki na drugą oraz dziesiątkowane przez epidemie. W końcu, w 1945 r., w wyniku walk pomiędzy Armią Czerwoną i hitlerowcami, zniszczeniu uległo 85 proc. Braniewa. Było ono jednym z najbardziej zniszczonych miast w Polsce.

Dzisiaj w Braniewie zobaczymy m.in. bazylikę św. Katarzyny, która została wysadzona przez wojska niemieckie i odbudowana dopiero w latach 80., dzięki proboszczowi ks. Tadeuszowi Brandysowi. Jej wnętrze jest niemal puste. Z zamku biskupiego ocalała jedynie wieża bramna z XIII w., najstarszy istniejący obiekt murowany na Warmii (na razie w dość kiepskim stanie). Niedawno udostępniono też do zwiedzania cerkiew Świętej Trójcy, mieszczącą się w dawnym późnogotyckim kościele zbudowanym w 1437 r. Wcześniej była zamknięta, ponieważ groziła zawaleniem.

Miasto do dziś jeszcze liże rany po tragicznych wydarzeniach. Są już plany kolejnych inwestycji, udało się m.in. pozyskać środki na renowację wieży bramnej. Dzięki takim ludziom, jak ci z Towarzystwa Miłośników Braniewa, z pewnością wszystko pójdzie w dobrym kierunku.

 

ORGANY W KOŚCIELE I SZPITALU

 

We Fromborku byłam już nieraz – to popularny cel rodzinnych i szkolnych wycieczek z Trójmiasta. Za każdym razem miasto robiło na mnie duże wrażenie. Tym razem zrobiło ogromne. Monumentalne zabytki kontrastują tu z prowincjonalnym spokojem. Popularne wydarzenia – z porządkiem i czystością. Historia niezwykle harmonijnie łączy się z nowoczesnością.

Najpierw zwiedzamy Wzgórze Katedralne. Ten kompleks budowli należy do zabytków najwyższej klasy. Najstarszym budynkiem jest średniowieczna katedra, perła architektury gotyckiej. W bogatym wnętrzu od razu zwracamy uwagę na organy – zaczyna się właśnie koncert na tym barokowym instrumencie. Trwa zdecydowanie za krótko, takiej muzyki chciałoby się słuchać godzinami – i można, bo co rok odbywa się tu festiwal muzyki organowej.

We wnętrzu wrażenie robią m.in. ołtarz z elementami czarnego i różowego marmuru, rzeźbiona i malowana nastawa dawnego ołtarza głównego z 1504 r. ufundowana przez bp. Łukasza Watzenrodego, wuja Kopernika. Jest tu też 16 ołtarzy bocznych z XVII w. z cennymi obrazami. Warto zajrzeć do kaplicy Zbawiciela z pięknymi, zdobnymi relikwiarzami i malowanym sklepieniem. Trzeba też naturalnie przystanąć przy grobie Mikołaja Kopernika. Poszukiwania jego szczątków wewnątrz katedry trwały od dwustu lat i zakończyły się sukcesem w 2005 r. 

Następnie idziemy do wieży dzwonniczej, najwyższej budowli na wzgórzu. W środku znajduje się wahadło Foucaulta, dzięki któremu można się naocznie przekonać, czy Ziemia faktycznie się kręci. Na wszelki wypadek prosimy o wprawienie go w ruch, a potem wspinamy się na balkon na szczycie wieży. W dole Zalew Wiślany, budowle Wzgórza Katedralnego... Nie ma się co silić na opisy, to trzeba po prostu zobaczyć. Po dłuższej chwili schodzimy, żeby sprawdzić wskazania wahadła. A jednak się kręci!

Obiad jemy w hotelu Kopernik. Ten pozornie mało znaczący epizod z naszego życia warto tu odnotować z jednego powodu – mieszkamy w Trójmieście, lubimy chodzić po restauracjach, a dawno nie jedliśmy tak pysznej ryby. Zupa i deser dorównywały jej poziomowi.

Kolejne miejsce jest dla mnie zaskoczeniem, bo wcześniej o nim nie słyszałam. I o ile zwiedzania szpitali nikomu nie polecam, o tyle zachęcam do wstąpienia do tego imieniem św. Ducha. Zespół z końca XV w. mieści dzisiaj muzealny Dział Historii Medycyny. Pięknie odnowiony budynek zachwyca od zewnątrz (obok jest herbarium z ziołami leczniczymi) i w środku, gdzie znajdują się: malowidło ścienne w kaplicy św. Anny, przedstawiające Sąd Ostateczny z początku XV w., dwa piece łaziebne z początku XV w., płyty epitafijne z XVII w. oraz ambona z XVIII w. Poza tym obejrzeliśmy bardzo ciekawą wystawę prezentującą m.in. ludzkie organy w formalinie. Były też inne eksponaty (narzędzia medyczne, diagramy anatomiczne), ale wiadomo – makabra nęci najbardziej.

I jak zwykle – po miejskich atrakcjach czas na kontakt z naturą. Jedziemy tylko kawałeczek za Frombork, już w stronę domu, czyli Trójmiasta. Zatrzymujemy się jeszcze w Majątku Tulisówka. To agroturystyka nastawiona przede wszystkim na jazdę konną. My wybieramy przejażdżkę bryczką po urokliwych terenach, potem kiełbasa z ogniska, podziwianie tutejszej menażerii i już wracamy do Sopotu. Tyle wrażeń w trzy dni! Ten wyjazd pozostawił we mnie pewien niedosyt, odwiedzane miejsca poznałam zbyt pobieżnie, ale wiem teraz, gdzie i po co wracać. 

Można zazdrościć Mikołajowi Kopernikowi geniuszu i wszechstronności. Wielki astronom był także medykiem, kartografem, ekonomem, matematykiem, tłumaczem literatury pięknej. Większość życia spędził we Fromborku, Lidzbarku Warmińskim i Olsztynie, a jako administrator odwiedził 43 warmińskie osady. I tego też mu zazdroszczę.