Paryż najpiękniej wygląda wiosną, gdy kwitną magnolie i wiśnie. Mój wypad miał w sobie wiele magii, najważniejsze jednak było zwiedzenie Katedry Notre Dame. Trzy dni później wybuchł w niej pożar. Zabytek zostanie odbudowany, lecz niewątpliwie będzie już nieco inny. Zdjęcia zostały wykonane w czwartek 11 kwietnia.
Dostępny PDF
Katedra przywitała nas biciem dzwonów. Dźwięk unosił się w wąskich uliczkach otaczających wyspę. Turyści zadzierali głowy, wpatrując się w wieże. A dzwony biły, dźwięczały, po chwili coraz spokojniej, wolniej, ciszej. „Bo choćby człowiek w nic nie wierzył, zdarzają się w życiu chwile, kiedy wyznaje się tę wiarę, której świątynia stoi najbliżej”. (Victor Hugo „Katedra Marii Panny w Paryżu”)
Szczytu katedry broniły kamienne gargulce. Ciężko było je dostrzec z placu, ponieważ doskonale wtapiały się w tło budynku. Dopiero z kamiennych wież można było niemal dotknąć posągów, stanąć z nimi oko w oko.
Posągi miały hipnotyzującą moc. Fantastyczne kształty chimer, pół zwierząt, pół ludzi, baśniowych stworów, przerażały i przyciągały jednocześnie.
Zadaniem gargulców była obrona przed złem, 387 sztuk tych postaci bezustannie wpatrywało się w miasto. Nietrudno zadać sobie pytanie, ile widziały i co zobaczą jeszcze.
Miałam szczęście spojrzeć na zabytek w nieco inny sposób, poszukać w nim szczegółów, zachwycić się barwami ogromnych witraży, grą światła, detalami rzeźb, wsłuchać się w dźwięki kroków na posadzkach.
Z góry roztaczał się zachwycający widok na miasto. Paryż należy bowiem zwiedzać także z innej perspektywy, wówczas można docenić jego magię. Cieszę się, że zdążyłam spojrzeć na miasto z katedry Notre Dame.