Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2019-10-01

Artykuł opublikowany w numerze 10.2019 na stronie nr. 78.

Tekst i zdjęcia: Dominik Popek, Zdjęcia: shutterstock,

Najgorętsze derby Europy


Na przestrzeni kilkudziesięciu lat Belgrad był stolicą trzech państw: Jugosławii, Serbii i Czarnogóry oraz Republiki Serbii. To miasto, które wciąż nosi piętno wojny. Miasto, w którym wrze bałkański temperament. I w końcu – miasto, w którym są rozgrywane najgorętsze piłkarskie derby w Europie.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Historia Belgradu sięga ponad siedmiu tysięcy lat. Już w paleolicie zamieszkiwano ziemie między Sawą i Dunajem. Od IX w. miasto funkcjonuje pod znaną nam dziś nazwą Belgrad. Ubiegły wiek, najtragiczniejszy w historii ludzkości, odcisnął ślad również w centrum Bałkanów. Stolica Serbii w XX w. wylała mnóstwo krwi. Podczas II wojny światowej Belgrad został czterokrotnie zbombardowany, tysiące ludzi straciło życie, a miasto zostało w dużym stopniu zniszczone. W latach 90. operacja Allied Force NATO sprawiła, że zginęło dwa tysiące cywili, a kluczowe dla miasta budynki Ministerstwa Obrony i Sztabu Generalnego zostały zniszczone. Oba obiekty są do dzisiaj zabezpieczane, mają przypominać o wojnie. Agresja NATO finalnie zbliżyła jedynie Serbów do Rosjan, a pamiątki z Władimirem Putinem to od lat codzienność na ulicach miasta.

 

ZACHWYT I ZAWÓD

Cerkiew św. Sawy w Belgradzie zachwyca ogromem. To jedna z największych świątyń prawosławnych na świecie. Niestety, w środku wciąż nieukończona.

MARAKANA

Tak nieoficjalnie nazywa się stadion Crveny zvezdy. Jego pojemność według różnych źródeł to 51–55 tys. osób, ale niemal na pewno na najważniejszych meczach zjawia się tutaj znacznie więcej kibiców.

GWIAZDA GWIAZDY

Rajko Mitić, legenda klubu. To jego imię nosi stadion Crveny zvezdy. W jej barwach grał półtorej dekady.

 

SPACER PRZEZ BELGRAD

 

Idąc w stronę placu Slavija, oddalając się od zniszczonych budynków i dworca, który znajduje się tuż obok nich, natrafiamy na przepiękną fontannę, jaka w ostatnim czasie powstała na tym skrzyżowaniu, a także na... pierwszego w historii byłej Jugosławii McDonaldsa. W pobliżu wyłania się również wznosząca się nad miastem wizytówka Belgradu – cerkiew św. Sawy, jedna z największych cerkwi prawosławnych na świecie. W najwyższym miejscu osiąga nawet 79 m.

Spacerem zmierzając do centrum, natrafiamy najpierw na Muzeum Nikoli Tesli. Powstanie takiego miejsca było wolą samego serbskiego odkrywcy, wynalazcy takich urządzeń, jak silnik elektryczny, radio czy bateria słoneczna. Ledwie kilka minut dalej znajduje się park Tašmajdan, który zdecydowanie najlepiej prezentuje się pod osłoną nocy. To w nim znajduje się druga najważniejsza cerkiew Belgradu – św. Marka, wybudowana w 1940 r. Są w niej m.in. szczątki cara Serbii Stefana Duszana.

Miejsce stricte turystyczne, które z pewnością także jest warte uwagi, to urokliwa ulica Skadarlija, najbardziej artystyczna część Belgradu. W znajdujących się tutaj knajpach jadali m.in. Jimi Hendrix, George Bush czy Alfred Hitchcock. Ze względu na panoramę miasta i usytuowanie tuż nad ujściem Sawy do Dunaju koniecznym do odwiedzenia miejscem są także fortyfikacje Kalemegdan, wybudowane jeszcze za czasów celtyckich.

 

ŚLADEM ARKANA

 

Nie tak dawno, bo 15 stycznia 2000 r., w Belgradzie został zamordowany Željko Ražnatović. To nacjonalistyczny serbski polityk, dowódca Tygrysów, który mocno odznaczył swoją obecność również na trybunie fanatyków jednego z dwóch najpopularniejszych serbskich klubów piłkarskich – Crveny zvezdy Belgrad. W 1990 r. został szefem Delije (główna grupa kibiców Crveny zvezdy), niedługo później z częścią z nich utworzył Serbską Gwardię Ochotniczą, zwaną Tygrysami Arkana. Jego organizacja brała udział w walkach w Chorwacji oraz w Bośni i Hercegowinie, w szczytowym momencie osiągając nawet liczbę 10 tys. członków. Tygrysy Arkana były oskarżane o dokonywanie czystek etnicznych. Sam Arkan w 1995 r. ożenił się ze znaną serbską piosenkarką Cecą (młodszą od niego o 21 lat), której plakaty promujące koncerty i płyty wciąż są obecne w mieście. Podczas mojej czwartej wizyty w Belgradzie odwiedziłem miejsca mocno związane z tą legendarną, ale budzącą kontrowersje serbską postacią.

Najpierw udałem się na cmentarz, gdzie chyba każdy zna lokalizację grobu Arkana – na informację, że jestem studentem z Polski, dostałem nawet mapę cmentarza. Następnie podążyłem na stadion FK Obilić – klubu, który w latach 90., po wojnie na Bałkanach, kupił Arkan – chociaż pierwotnie chciał kupić Crvenę zvezdę. Nazwa klubu nawiązuje do legendy o Serbie Obiliciu, który w 1389 r. miał ugodzić tureckiego sułtana zatrutym sztyletem przed walką o Kosowo. Arkan zmienił barwy klubowe, w godle umieścił swojego Tygrysa i dzięki zastraszaniu rywali doprowadził klub do jednego mistrzostwa. Zdarzało się, że uzbrojeni ludzie Arkana wchodzili w przerwie do szatni rywali, ba, nawet zamykano najlepszych zawodników przeciwnika i nie wypuszczano ich na murawę. Sam stadion to dziś zamknięta twierdza. Da się go zobaczyć jedynie, gdy wejdziemy na mur od strony podwórka strzeżonego przez psy. Na murach widnieją rysunki nawiązujące do Belgradu, a także jedna podobizna Arkana.

Ostatnim miejscem w Belgradzie związanym z Arkanem był hotel Crowne Plaza Belgrade. Czterogwiazdkowy przybytek znajdujący się w dzielnicy Nowy Belgrad to miejsce, gdzie w styczniu 2000 r. zamordowano Ražnatovica oraz jego dwóch ochroniarzy. Oficjalne przyczyny zabójstwa nie są znane do dziś.

 

HERSZT TYGRYSÓW

Željko Ražnatović, nacjonalistyczny polityk, twórca i dowódca jednostki paramilitarnej Tygrysy Arkana. Fanatyczny kibic Zvezdy. Jego podobizna przyozdabia mury stadionu klubu Obilić, którego był właścicielem.

BAŁKAŃSKI KOCIOŁ

Taki widok to podczas derbów Belgradu norma. Spontaniczność, żywiołowe reakcje na wydarzenia boiskowe i miłość do pirotechniki – bałkańska atmosfera na trybunach jest niesamowita. Tutaj race odpalają nawet dzieci.

WIARA NA MECZ!

Główna droga z miasta prowadząca na stadion Crveny zvezdy i masa kibiców udających się na derby. W tym tłumie, jak i potem na stadionie, wszyscy traktowali Polaka życzliwie.

 

SPOTKANIE NA MARAKANIE

 

Spotkanie Crveny zvezdy i Partizana dla każdego fana kibicowskich wrażeń jest obowiązkiem do odhaczenia. Zamierzałem być na stadionie na godzinę przed meczem, mając w pamięci tłum przed bramą i ścisk na trybunie podczas poprzedniej wizyty na meczu na Marakanie, stadionie Crveny zvezdy. Na moście nad autostradą, niedaleko przed stadionem, policja zatrzymała jednak hordy rozśpiewanych kibiców Zvezdy. Okazało się, że w pobliżu doszło do małego starcia między Grobari (kibice Partizana Belgrad) i Delije (kibice Crveny zvezdy Belgrad). Wszystko złożyło się na fakt, że wespół z coraz bardziej wkurzonymi Serbami znalazłem się w bardzo nieciekawym położeniu. Trzeci rząd przed policją, po boku jedynie barierka mostu, a za mną coraz bardziej napierający fani, od czasu do czasu w przerwach między piosenkami obrzucający policję butelkami. W końcu jednak nas puszczono. Ruszyłem na stadion, gdzie czekała mnie walka o dopchanie się do środka. O przeszukaniu mnie nawet nie będę pisał, ochrona była bardziej zainteresowana paleniem papierosów niż sprawdzaniem biletów. Na chwilę przed rozpoczęciem udało mi się dostać na trybuny i zająć miejsce na krzesełku, gdzie przyszło mi przestać kolejne dwie godziny. Gdy piłkarze wyszli z tunelu, sektor zajmowany przez najbardziej zagorzałych Delije zaprezentował ogromną kartoniadę w kolorach białym i czerwonym, którą po chwili wzbogacili o flagi. Do tego dołączyły race.

W 30. minucie gospodarze zaprezentowali jeszcze choreografię, taką jak na meczu z Hajdukiem Split w 1989 r., z hasłem przewodnim „Volim Te”, czyli „Kocham Cię”, nad którym trzymano jedenaście liter nazwy grupy kibicowskiej Delije Sever. Miało to związek ze świętowaniem przez tę ekipę 30-lecia jej istnienia, stąd remake historycznego choreo.

Skłóceni kibice Partizana byli podzieleni na trzy sektory, oddzielone od siebie strefą buforową. Od lewej siedzieli: Zabranjeni, Grobari – Juzna Tribina oraz Grobari – Partizanovci. Pojawiały się u nich transparenty i pojedyncze race, a prawdziwe racowisko wybuchło po golu w 36. minucie. Szczególnie Juzna Tribina i Partizanovci odpalili mnóstwo rac, które w połączeniu z flagami, a także pojedynczymi petardami, dały świetny efekt. Sporo rac miało skrzydła i lądowało co najmniej na bieżni, jak nie w okolicach fotoreporterów.

Obłędnie – szczególnie z innych sektorów – wyglądał także pokaz, kiedy w sektorze Delije świeciło się, dymiło od rac, które odpalali nawet najmłodsi pod opieką rodziców, i naprawdę melodyjnie i głośno dopingowano. Po golu wyrównującym natomiast kibice wpadli w szał i znikąd znów pojawiło się mnóstwo rac. Mecz zakończył się wynikiem 1:1. Były to moje pierwsze Wieczne derby Serbii i choć byłem wcześniej na meczu Zvezdy, derbach Stambułu, derbach Mediolanu czy polskich klasykach, to atmosfera, jaka panuje na meczu w Belgradzie, jest wyjątkowa, nieporównywalna z niczym innym. Samo miasto również urzeka – byłem w nim po raz czwarty, a już teraz planuję kolejny wypad. 

 

ODDANI FANI

Graffiti na stadionie. Delije sever to ekipa fanów Crveny zvezdy. Na tegorocznych derbach obchodzili 30-lecie istnienia.