Miesięcznik Poznaj Świat
Tekst i zdjęcia: Katarzyna Rojek,

Sielska aglomeracja


Polska Polska / Europa
Artykuł ONLINE

Urlop na wsi czy w mieście? Trudne pytanie. Uwielbiam przyrodę, ale cenię też miejskie wygody. Gdyby tak dało się połączyć bogaty wybór bazy noclegowej z bliskością natury, wykwintną kuchnię z lokalnymi produktami wprost od rolnika, aktywny wypoczynek na świeżym powietrzu z obcowaniem z kulturą. Okazuje się, że to wszystko możliwe – na Warmii.

Aglomeracja Olsztyńska obejmuje Olsztyn oraz siedem gmin leżących w tym powiecie. My odwiedziliśmy Dywity i Stawigudę. Można by pomyśleć, że to takie podmiejskie „sypialnie”, jednak oferują tyle wrażeń, że aż szkoda czasu na sen.

GMINA Z POLOTEM

To jedna z najdynamiczniej rozwijających się gmin w aglomeracji – liczba jej mieszkańców podwoiła się w okresie 1990-2020 i wynosi 12 tys. osób. Zapewne przyczynia się do tego usytuowanie – Dywity mają świetne połączenie z Olsztynem, a zarazem leżą w zasięgu terenów chronionego krajobrazu. 23 proc. powierzchni gminy zajmują lasy, przepływa tu rzeka Łyna, jest jezioro Wadąg. Niegdyś funkcjonowała tu baza sterowców wojskowych, której pozostałości wciąż można odnaleźć w lesie, a nawiązanie do niej w haśle promocyjnym „Gmina z polotem”.

 

Zwiedzanie Dywitów zaczynamy od… stodoły. Zabytkowy drewniany budynek stoi na terenie parafii, w centrum wsi. Z zewnątrz może wygląda niepozornie, ale wnętrze zaskakuje – nie tylko pięknem odrestaurowanej ze starannością przestrzeni. W każdą sobotę działa tu Mój rynek – targowisko z produktami od lokalnych dostawców. Można tu kupić rękodzieło, a także skosztować i zaopatrzyć się w owoce, warzywa, przetwory, sery, wędliny, słodkości. Z tych ostatnich wielką popularnością cieszą się pączki od pani Gabrieli Matusiak. Kiedy docieramy do jej stoiska, okazuje się, że wszystkie zostały wyprzedane, ale sympatyczna właścicielka zaprasza do swojego baru, który znajduje się nieopodal.

Bar Dzyndzałek specjalizuje się w tradycyjnych wyrobach kuchni warmińskiej, zaś przepis na pączki jest w rodzinie właścicielki od lat. Pani Gabi zdradza, że ma specjalny składnik, którego dodaje do wszystkich dań, a jest nim szczypta serca.

 

CHWASTOŻERCY

Po śniadaniu czas na obiad, ale może z uwagi na obfitość tego pierwszego teraz lepiej zwrócić się ku lżejszym daniom. Pomoże nam w tym Kamila Michalska, która w swoim Tyglu warmińskim wytwarza z naturalnych składników kosmetyki, świece, a także prowadzi warsztaty z dzikiej kuchni.

Można się tu dowiedzieć, co jadalnego znajdziemy wśród pospolitych „chwastów” rosnących w naszym ogródku, w parku, na łące, w lesie. Nauczymy się też, jak te rośliny stosować w daniach, na przykład przygotowując sałatkę z młodymi liśćmi lipy, tagiatelle z podgorycznikiem i płatkami magnolii czy pesto z rukoli podane z kwiatami nasturcji. Na koniec robimy sobie pamiątki w postaci naturalnych kul kąpielowych pachnących ziołami.

 

BRACISZKOWIE SKRZYDLACI

Po hedonistycznych przyjemnościach czas na coś dla ducha. Jedziemy do Ośrodka Rehabilitacji Ptaków Dzikich w Bukwałdzie. Prowadzi go Fundacja Albatros. Spotykamy tu niezwykłych ludzi i ich podopiecznych. Pracownicy i woluntariusze ośrodka leczą chore ptaki, by jak najszybciej mogły powrócić one do naturalnego środowiska. Warto tu zajrzeć, by zarazić się miłością do naszych skrzydlatych braci.  


Następnie udajemy się do Brąswałdu. Stoi tu kościół św. Katarzyny – neogotycka budowla z czerwonej cegły. Ciekawe jest jej wnętrze, które zdobią malowidła opowiadające historię Warmii i Polski. Ich pomysłodawcą był ksiądz Walenty Barczewski – propagator polskości na Warmii. Przez 30 lat był tu proboszczem, a jego grób znajduje się na przykościelnym cmentarzu, który również warto odwiedzić ze względu na zabytkowe, bogato zdobione drewniane nagrobki.


Niedaleko kościoła znajduje się izba pamięci Marii Zientary-Malewskiej – poetki, nauczycielki i działaczki warmińskiej. Urodziła się w Brąswałdzie i tu uczęszczała na lekcje polskiego prowadzone przez ks. Barczewskiego. Przeżyła obóz koncentracyjny w Ravensbrück. Warto dowiedzieć się więcej o jej życiu, by zrozumieć niełatwe dzieje Warmiaków. 

KRYPTONIM W-1  

W równie niedalekiej odległości od Olsztyna leży gmina Stawiguda. Ponad dwie trzecie jej powierzchni to chroniony obszar przyrodniczy z jeziorami Ustrych, Galik, Jelguń i Oczko, a także doliną Łyny, która na odcinku między jeziorem Ustrych a wsią Ruś nabiera podgórskiego charakteru.

Znajdą tu coś dla siebie pasjonaci historii. Można poznać zarówno dzieje osadnictwa średniowiecznego, jak i walki o polskość, którą prowadziły polskie szkoły, zakładane przed II wojną światową. 

Bogatą historię, zarówno przed, jak i powojenną, ma Ośrodek w Łańsku. Przed pierwszą wojną światową polował tu feldmarszałek Paul von Hindenburg. Z kolei przed drugą wojną światową na polowania przyjeżdżał Hermann Goering. Od lat 50. Łańsk był terenem Urzędu Rady Ministrów, oznaczonym kryptonimem W-1, niedostępnym dla nikogo poza najwyższymi urzędnikami. Chętnie wypoczywał tu Bolesław Bierut, ośrodek odwiedzali też Władysław Gomułka, Józef Cyrankiewicz, Edward Gierek. 

Ośrodek zajmował tysiące hektarów, był ogrodzony i ściśle strzeżony. Dostęp miały tylko osoby z kręgów partyjnych i rządowych. W kompleksie wypoczynkowym gościli przywódcy bloku wschodniego, prezydenci i koronowane głowy. Odpoczywali tu m.in. Nikita Chruszczow, Leonid Breżniew, Fidel Castro, Erich Honecker czy Josip Broz Tito. 

Dziś może tu przyjechać każdy i odpocząć w pięknych okolicznościach przyrody. Łańsk leży pośród lasów Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej. To obszar chroniony, objęty strefą ciszy Natura 2000 ze względu na walory przyrodnicze oraz bogactwo unikalnej flory i fauny. Ośrodek znajduje się nad jeziorem Łańskim ¬– największym rynnowym jeziorem na Pojezierzu Olsztyńskim. Ma ono powierzchnię aż 1050 ha. 

 

PRZYGODA Z GOLFEM

Następnego dnia postanawiamy spróbować czegoś zupełnie dla nas nowego i w tym celu udajemy się do miejscowości Naterki. Znajduje się tu ośrodek golfowy Mazury Golf and Country Club. 

Jest to pole klasy mistrzowskiej, a jego projekt został wykonany przez najstarszą na świecie firmę architektów pól golfowych – Hawtree Ltd. Głównym założeniem projektanta było wykorzystanie urody warmińskiego krajobrazu bez zbytniej ingerencji w przyrodę. Pole jest bardzo różnorodnie ukształtowane i bardzo malownicze. 


Po nasyceniu oczu krajobrazem przystępujemy do dzieła – pod okiem instruktorów uczymy się podstaw golfa. Kto jedynie czasem zerkał przelotnie na ten sport w telewizji, może ulec złudzeniu, że jest on banalnie prosty i dość nudny. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że już trafić w piłkę nie jest wcale łatwo, a co dopiero posłać ją w odpowiednim kierunku na sporą odległość. Już utrzymanie właściwej postawy kosztuje sporo wysiłku. Okazuje się jednak, że jest to świetna zabawa, choć okupiona następnego dnia sporymi zakwasami. Z pewnością nie była to nasza ostatnia przygoda z golfem.

CUDA WIMLANDII

Oczywiście wizyta na Warmii nie może się obyć bez wypadu do Olsztyna. Mamy już w tym mieście kilka ulubionych miejsc, do których lubimy wracać. Jednym z nich jest restauracja Cudne Manowce. Zawsze zachwyca nas lokalizacją, wnętrzem i przede wszystkim smakami. Serwują tutaj przysmaki przyrządzone z produktów pochodzących od lokalnych dostawców. Można tu skosztować na przykład karmuszki – mazurskiej zupy gulaszowej, dzyndzałków z wołowiną, pierogów z jeleniną czy gęsiną, warmińskich placków… Do tego jest szeroki wybór regionalnych piw. A na deser polecam Najsłodszą Moją, w której znajdziemy pyszne lody z sąsiedzkiej lodziarni Kroczek i bezę z cukierni Moja. Dodatkowo w tutejszych delikatesach zaopatrzymy się w kiszonki, marynowane ryby, zupy w słoikach, garmaż, a także: sery, wędliny, oleje, octy, soki – wszystko od lokalnych producentów.


Cudne Manowce znajdziemy na mapie Wimlandii. To nieformalna grupa małych przedsiębiorstw z województwa warmińsko-mazurskiego, którzy kierują się zasadą slow life. Ich celem jest współpraca, wspólna i wzajemna promocja oraz edukacja w zakresie zdrowej żywności, zdrowego stylu życia oraz lokalnego rękodzieła. Nawiązują do idei cittaslow i spokojnej prowincji, w której dobrze się żyje.

I taka właśnie jest Warmia – tu się dobrze żyje i najlepiej odpoczywa. Można cieszyć spokojem, ale też mieć pewność, że nigdy nie zabraknie wrażeń. Można tę krainę określać na różne sposoby, ale mi zawsze przychodzi na myśl jedno słowo – sielanka.