Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2012-06-01

Artykuł opublikowany w numerze 06.2012 na stronie nr. 38.

Polskie trasy turystyczne przebiegające pod ziemią znane są na całym świecie. Kopalnię Soli w Wieliczce odwiedzają goście z najdalszych zakątków globu. Mało kto jednak wie, że w naszym kraju znajdują się również: jedyna w Europie zabytkowa kopalnia kredy piszącej; tajemnicza i jedyna na świecie, neolityczna kopalnia krzemienia pasiastego oraz jaskinia, nietknięta przez człowieka od 13 tysięcy lat…

Dostępny PDF i AudioBook
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

Zabytkowe kopalnie i jaskinia nietknięta przez człowieka od 13 tysięcy lat.

Chełm, miasteczko jak wiele innych. Żyje tempem, które tutaj wyznacza ożywiony ruch spod granicy polsko-ukraińskiej. Na ulicy Lubelskiej 55A wita nas niepozorny pawilon z napisem „Podziemia Kredowe”. Wygląda jak zwykły sklep, ale jego wielkie wrota zdradzają, że za nimi jest coś więcej… Przemiła obsługa zabiera nas na zwiedzanie podziemnego świata, uprzedzając, że na dole jest dosyć chłodno – stała temperatura wynosi 9 stopni. Zanim zejdziemy po kamiennych schodach na dół, warto zapytać, jak powstał ten podziemny świat? Otóż kreda to nic innego jak szkielety drobnych bezkręgowców, które osadzając się na dnie jurajskiego morza, przekształcały się w wapienną w skałę. Grubość tego osadu sięga miejscami 800 metrów, zaś proces osadzania szkieletów, głównie otwornic, trwał miliony lat.

 

KTO SIĘ BOI DUCHA BIELUCHA

Według legendy Bieluch straszył w podziemiach złodziei i poszukiwaczy skarbów. Jest on duchem białego niedźwiedzia widniejącego na herbie Chełma.

 

W KRAINIE DUCHA BIELUCHA

 

Góra Zamkowa w Chełmie to miejsce, gdzie podziemne tunele powstały najwcześniej. Służyły głównie jako średniowieczne skarbce oraz schrony dla mieszkańców. Studnię zamku dolnego datuje się na XIII wiek, a jej głębokość robi ogromne wrażenie. Kolejne wieki przynoszą rozwój prywatnych kopalni, które wydobywały kredę znajdującą się pod miastem. Po jakimś czasie korytarze zaczęły się łączyć, tworząc rozległy podziemny kompleks. Problem w tym, że surowiec wydobywano często spod budynków, co powodowało zagrożenie dla miasta. W przeszłości do podziemi prawie każdy wchodził przez swoją własną piwnicę, więc obywatele tego grodu podcinali gałąź, na której sami siedzieli.
Największy rozwój kopalni przypada na XVI wiek. Chełm leżał na ważnym szlaku handlowym z Lwowa do Lublina – mieszkańcy bez trudu sprzedawali wydobywany kruszec i z tego się utrzymywali. Kreda, którą kojarzymy najczęściej ze szkolną tablicą, miała wówczas różne zastosowanie – służyła do produkcji farb, pudrów kosmetycznych i lekarstw. Stosowano ją również w malarstwie, jako podłoże dla barwników organicznych. Używana była do wyrobu pasteli oraz w ceramice i budownictwie.
Wiek XIX przyniósł zmniejszenie wydobycia i likwidację wielu korytarzy. Budowano jednak coraz cięższe kamienice, więc i problem stawał się większy. Według szacunków z 1845 roku, aż 70 procent budynków w Chełmie nadawało się do remontu.
W latach 1937–1939 zostaje zorganizowana pierwsza, krótka, bo jedynie trzystumetrowa, trasa turystyczna. Wojenna zawierucha odsuwa jednak temat podziemi w Chełmie na margines, a nawet jeszcze gorzej… Wejścia do nich, pod groźbą kary śmierci, zabroniono; okupant nakazał zamurować wszelki dostęp do podziemi. Później, już po wojnie, dokonywano pewnych pomiarów, ale nikt tak naprawdę nie określił, jak długie są korytarze i gdzie dokładnie się znajdują. Natura jednak nie spała i podziemia zaczęły o sobie przypominać. W 1957 roku po przejechaniu ciężkiego samochodu zapadła się ulica. Innym razem, cała kamienica wpadła pod ziemię. W końcu władze miasta postanowiły zabezpieczyć korytarze, których długość szacowano na prawie 40 km (stare przekazy sugerują, że mogą one wybiegać nawet 15 km poza miasto).
Trasa turystyczna, dzięki której możemy dzisiaj zwiedzać podziemia kredowe, powstała w 1972 roku, a ostateczny kształt uzyskała w 1985. Początkowo idziemy schodami w dół. Poszczególne odcinki wędrówki przebiegają na różnych głębokościach pod ziemią. Czasami usłyszymy przejeżdżający nad samą głową samochód lub odgłos damskich obcasów stukających o chodnik. Długi korytarz prowadzi do najciekawszych komór, które pokazują, jak przed wiekami wyglądało to miejsce. Na trasie jest też szansa na spotkanie ducha Bielucha, od wieków zamieszkującego kopalnię. Podróż z przewodnikiem trwa około 50 minut.

 

POLSKI DIAMENT

Tak określa się często krzemień pasiasty, wydobywany w kopalni Krzemionki Opatowskie. Posiada on trzy najważniejsze cechy kamienia jubilerskiego: rzadkość występowania, dekoracyjność i odpowiednią twardość. Stosowanie krzemienia w biżuterii zapoczątkowano w 1972 roku, a dziś ponownie staje się modny.

SZTUKA PODZIEMNA

Rysunek wykonany przez człowieka przed tysiącami lat. Co może oznaczać?

 

TAJEMNICZY ZNAK

 

Ze świata kredy powędrujemy prawie dwieście kilometrów na zachód, w okolice Ostrowca Świętokrzyskiego. Trzask kruszonego kamienia słyszano tam już przed czterema tysiącami lat. Jest to jedyne znane miejsce na świecie, gdzie w neolicie wydobywano piękny krzemień pasiasty. Służył do wykonywania prostych narzędzi i ułatwiania codziennego życia naszych przodków. Okazał się materiałem twardym i wytrzymałym, więc wykonywano z niego ostre siekiery, których fragmenty znaleziono aż 660 km od Krzemionek Opatowskich. Wydobywanie i obróbka ustały prawie 1600 lat p.n.e. Rozpoczęła się epoka brązu, a rozpowszechniony w pradziejach krzemień ostał się jedynie jako „udręka” artystów i rzemieślników. Służy przeważnie jako materiał na ozdoby i wyroby jubilerskie. Jest często oprawiany w srebro i poszukiwany w świecie mody, nawet za oceanem.
Na ścianach kopalnianych korytarzy podziwiać można jego niezwykłe struktury. Każda wprawia w zachwyt; nie znajdziemy dwóch podobnych – każdy kamień jest wyjątkowy. Proces tworzenia się krzemienia pasiastego na dnie morza jurajskiego dotyczy epoki sprzed 150 milionów lat. Kopalnie w Krzemionkach Opatowskich to ogromny obszar prawie 80 hektarów. Znajdujemy tutaj cztery tysiące starych kopalń, z których najgłębsze sięgają zaledwie 9 metrów. Oczywiście, trudno porównywać je do dzisiejszych szybów górniczych czy do śląskiego krajobrazu. Pozostałości po prehistorycznej eksploatacji to po prostu doły lub zagłębienia porozrzucane w lesie. Dzięki długotrwałym badaniom archeologów udało się wiele z tych miejsc odtworzyć i odnaleźć ślady, które przed tysiącami lat pozostawił człowiek. Najbardziej intryguje ten wykonany węglem drzewnym na skalnym filarze. Niewątpliwie jest to znak pozostawiony celowo, przemyślany, kryjący niezwykłą tajemnicę, której do tej pory nie udało się rozwikłać.
Podziemna trasa turystyczna jest wyjątkowa – brakuje analogii do jakiejkolwiek innej, pokrewnej tematycznie. Zwiedzanie rozpoczynamy na powierzchni. W zadaszonych pawilonach zapoznajemy się z typami kopalń, jakie tu występują. Następnie krętymi schodami udajemy się do podziemi. Spacerując wąskimi korytarzami około pół kilometra, będziemy mogli oglądać, jak kopalnia wyglądała kilka tysięcy lat wcześniej.

 

URSUS SPELAEUS

Niedźwiedź jaskiniowy to gatunek zamieszkujący Europę w okresie plejstocenu. Wymarł pod koniec ostatniej epoki lodowcowej. Szczątki tych zwierząt znajdowano głównie w jaskiniach – tam  niedźwiedzie spędzały najwięcej czasu.

KRÓLESTWO PRADAWNYCH NIEDŹWIEDZI

 

Przenosimy się ponad czterysta kilometrów dalej na południowy zachód. Do tej pory poznawaliśmy podziemia, które powstanie zawdzięczały aktywności człowieka. Teraz zobaczymy, jaki podziemny świat stworzyła sama natura. Udajemy się do Jaskini Niedźwiedziej w Kletnie koło Stronia Śląskiego. Historia tego miejsca rozpoczęła się przed 50 milionami lat. Ruch ziemi stworzył szczelinę, za którą powstał pełen uroku świat. Około 1,8 miliona lat wstecz ten proces tworzenia jaskini zakończył się, a miejsce, gdzie właśnie zmierzamy, stało się schronieniem dla pradawnych zwierząt. Po odkryciu jaskini w tutejszych namuliskach znaleziono wiele szczątków niedźwiedzi jaskiniowych, które wyginęły 28 tysięcy lat temu…
Jaskinia była niedostępna i nieodkryta aż do pewnego październikowego dnia 1966 roku, kiedy to, podczas prac przy wydobywaniu marmuru, ukazał się tajemniczy otwór, a następnie skalne wnętrze. Znalezisko stało się nie lada sensacją. Okazało się, że jaskinia trwała nietknięta od 13 tysięcy lat! Po tym odkryciu wydobywanie marmuru zostało wstrzymane. Rozpoczął się długi okres jej badań i prac we wnętrzu, aby dopiero w czerwcu 1983 otworzyć ją dla zwiedzających. Od początku obiekt ten cieszy się ogromną popularnością i przyciąga tysiące osób zainteresowanych cudem natury, którego nie da się zobaczyć nigdzie indziej. Obecnie Jaskinię Niedźwiedzią w Kletnie, jako pierwszą w Polsce, mogą zwiedzać osoby niepełnosprawne, poruszające się na wózkach.
Już po dotarciu do Stronia Śląskiego wyczuwa się wyjątkowy nastrój tego miejsca, leżącego u podnóża Masywu Krajobrazowego Śnieżnika. Przejście do jaskini z parkingu zajmuje około 30 minut. Wejście do niej zostało zabudowane pawilonem, a sam otwór osłonięty, żeby chronić ten przyrodniczy unikat przed wpływem warunków zewnętrznych. W środku spacerujemy betonowymi chodnikami. Dobrze pomyślane oświetlenie pozwala podziwiać majestatyczne stalagmity i stalaktyty, wiszące makarony i martwicowe misy oraz inne cuda, które niełatwo nazwać i opisać. Stała temperatura 6 stopni i prawie stuprocentowa wilgotność tworzą mikroklimat dawnego królestwa niedźwiedzi. Szkielet tego zwierzęcia możemy podziwiać przed wejściem. Niedźwiedź jaskiniowy był o wiele większy i cięższy od największych, żyjących obecnie krewniaków. Waga tych gigantów dochodziła do 900 kg!
Zwiedzanie w spokojnym tempie zajmuje około 40 minut. Przemierzamy 360 metrów udostępnionej trasy. To jednak tylko fragment całości, która liczy dwa i pół kilometra. Turyści zwiedzają jaskinię w partiach środkowych, zamknięte pozostają partie dolna i górna. Pozostają one wciąż obiektem badań naukowych i zapewne upłynie trochę czasu, zanim zostaną udostępnione do zwiedzania.