Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2011-05-01

Artykuł opublikowany w numerze 05.2011 na stronie nr. 68.

Tekst: Izabela Kraus-Żurova,

Zamyślona kraina


Jak do Czech, to do Pragi. Ewentualnie do Brna czy Ołomuńca. Na pewno warto. Jednak szkoda, że najczęściej jeździmy tylko tam.
Miejsc interesujących z bogatą historią i zabytkami, jak powyższa czeska turystyczna „święta Trójca”, jest u naszych południowych sąsiadów naprawdę sporo. Ot, chociażby Czechy Południowe, „ziemia zamyślona”, jak mówił poeta Ladislav Stehlík.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

Mając przed sobą mapę tego regionu i zakreślając na niej w dowolnym miejscu okrąg o promieniu trzydziestu kilometrów – mamy gwarancję, że w jego obrębie znajdą się, co najmniej, dwa rezerwaty przyrody, z pięć zamków lub pałaców, około piętnastu innych zabytków kultury i co najmniej trzydzieści miejsc, gdzie „czepuje” się Budějovický Budvar.
Ponadto, na południu Czech znajdziemy nie tylko mnóstwo stawów pełnych karpi, ale też największy akwen w Czechach – zalew Lipno (zwany też Czeskim Morzem) oraz Park Narodowy Szumawa. W południowych Czechach można poduczyć się historii, popływać, pożeglować albo też nad kuflem piwa patrzeć przed siebie – myśląc jednocześnie o wszystkim.

 

 

BLUDNY – NIEKONIECZNIE PASKUDNY

 

Czeskie Budziejowice są centrum tego regionu. Miasto, którego historia rozpoczęła się w 1265 roku, liczy dziś prawie sto tysięcy obywateli, jak na Czechy to niemało (Ołomuniec ma tylko kilka tysięcy więcej). Warto wspomnieć, że miasto zostało założone przez króla Przemysła Otokara II w celu umniejszenia niemałych wpływów szlacheckiego rodu Witkowców (później Rożmberków).
W mieście z prawie osiemsetletnią tradycją nie brak zabytków. Rynek w kształcie kwadratu otaczają gotyckie, renesansowe i barokowe domy, zaś w samym jego środku, w miejscu dawnego pręgierza, stoi Fontanna Samsona. Przechadzając się w jej pobliżu, warto patrzeć pod nogi. Można bowiem trafić na wyróżniający się kształtem kamień ze znakiem krzyża zwany „bludným kamenem”. Legenda mówi, że ten, kto nań nastąpi wieczorem – aż do rana nie znajdzie drogi do domu. Nie musi być to aż tak wielkie nieszczęście – w końcu tu, w Czeskich Budziejowicach, stoi browar produkujący piwo znane w co najmniej stu krajach świata.

 

UWAGA, KAMIEŃ!

Na budziejowickim rynku trzeba patrzeć pod nogi, bo kto stanie na „bludy kkamen”, ten do rana do domu nie wróci.

BUDWEISER I LOVE YOU

Piwa z Budziejowic to 600 lat tradycji, tworzonej w myśl przysłowia: „Daj Boże szczęście i dobre piwo”.

SANKTUARIUM NATURY

Region Szumawy tworzą dwa pasma górskie – Szumawa i Czeski Las. To jeden z największych leśnych kompleksów Europy, niemal niezmieniony przez człowieka. Grzbietem Szumawy przebiega europejski dział wód Morza Czarnego i Północnego.

 

SIKI Z AMERYKI

 

Historia warzenia piwa w Czeskich Budziejowicach jest tak samo długa jak historia miasta, któremu król od razu udzielił tego przywileju. Piwo początkowo warzono w klasztorach i domach mieszczańskich. W 1495 roku rada miejska założyła swój własny browar. Od początku XVIII wieku produkcją piwa zajmowali się tylko zawodowi słodownicy. Dziś wszyscy amatorzy piwa i jego historii mogą zwiedzić budynki browaru, a później, kierując się przysłowiem „Daj Boże szczęście i dobre piwo”, zamówić kufel złotego napoju.
Mając tak długą historię warzenia piwa, znanego jako Budweiser, Budvar, Bud i Budějovický Budvar – nie tylko rodowici budziejowiczanie, ale też większość obywateli Czech zaczęła przecierać ze zdumienia oczy, widząc Budweisera z… Ameryki. Spółka Anheuser-Busch rozpoczęła produkcję piwopodobnego napoju, nie szanując praw czeskiego browaru do nazwy. Dodatkowo, (o zgrozo!) wytwarzają go z ryżu, co dla czeskiego (i nie tylko) piwosza jest niewyobrażalne i niewybaczalne.
Drugą po browarze wizytówką miasta są kredki i ołówki Koh-I-Noor, produkowane na razie tylko tu, od połowy XIX wieku.

 

 

WRZUĆ TAM BUCIK!

 

W pobliżu Czeskich Budziejowic od XIII wieku stoi pałac Hluboká nad Vltavou. Został on przebudowany w stylu romantycznego gotyku przez księżnę Eleonorę Schwarzenberg w drugiej połowie XIX wieku. Tutaj każda dziewczyna może się poczuć jak prawdziwa księżniczka – pod warunkiem, że zgubi swój bucik w pałacowej fontannie.
Jadąc nieco dalej, 30 km na zachód, dotrzemy do prawdziwej renesansowej perełki z końca XVI wieku – pałacu Kratochvíle. Warto tu wybrać się z dziećmi, bo z myślą o nich przygotowano stałą ekspozycję czeskiego filmu animowanego.
W przeciwnym kierunku niż Kratochvile stoi następny renesansowy pałac – Třeboň. Tu znajdziemy grobowiec rodu Szwarzenbergów, właścicieli bliższych i dalszych włości, w którym spoczywa 27 zabalsamowanych zwłok.
Oczywiście, to nie wszystkie zamki i pałace w okolicy – są też Nové Hrady, Zvíkov, Landštejn, Červená Lhota, Dačice, Jindřichův Hradec.

 

 

BLEF OPATA

 

W drodze do Czeskiego Krumlowa, jednego z największych kompleksów pałacowo-zamkowych w Europie, warto zatrzymać się choćby w Zlatej Korunie. To klasztor cystersów wybudowany w XIII wieku. Legenda głosi, że pewnego dnia zawistny Wilhelm z Rożmberka poinformował cesarza, że klasztor jest w zasadzie opuszczony i powinien zostać zamknięty. Ten wysłał swojego urzędnika, by zbadał sprawę na miejscu. Kiedy o wszystkim dowiedział się opat, zwołał z okolicy mnichów, parobków i poddanych, przebrał ich w habity, każąc w milczeniu siedzieć nad księgami. Cesarski urzędnik, widząc sale pełne mnichów wczytanych w łacińskie księgi, o nic już więcej nie zapytał. Dzięki temu klasztor ocalał.

 

SZCZĘŚLIWA HISTORIA

Wełtawa okalająca Krumlow chroniła go przez wieki. Ani razu miasta nie strawił ogień, ani nie zniszczył wróg. 14-tysięczny Krumlow pełen jest zabytków, a każdy ma swoją legendę.

Z PANNĄ - NA PANENSKĄ!

 

Jadąc do Czeskiego Krumlowa, trzeba być przygotowanym na tłumy turystów. Stojący na skale zamek, który wznieśli Rożmberkowie, to czterdzieści budynków historycznych skupionych wokół pięciu dziedzińców oraz 7 hektarów ogrodów i zamkowy teatr barokowy z autentycznym wyposażeniem z epoki.
Jak na zamek z 700-letnią tradycją przystało, owiany jest on mnóstwem legend. Wśród nich nie brak klasycznej opowieści o „Białej Damie”, która na murach zamku ma zjawiać się, jakżeby inaczej, o północy.
W Czeskim Krumlowie prawie każdy dom ma swoją historię, jak choćby ten pod numerem 38, w którym mieszkały niegdyś kobiety uprawiające najstarszy zawód świata. Mieszkańcy nazwali ulicę, na której stoi, przekornie: „Panenska”, czyli dziewicza. Powiadają, że jeżeli ulicą przejdzie panna, która nie jest już dziewicą – spłonie pąsowym rumieńcem. I zdaje się, że po dziś dzień niektórzy młodzieńcy specjalnie ze swoimi dziewczynami wybierają się na spacer akurat tutaj. O dziwo, niektórzy sami wracają zaczerwienieni.
Pod numerem 94 mieszkała miejscowa czarownica Annabell, a uliczka Latrán była ulubionym miejscem pojedynków.

 

 

NIE ZAPOMNIJ O SZUMAWIE

 

Będąc tak blisko, byłoby grzechem nie wpaść chociaż na chwilę do największego parku narodowego w Czechach (70 tys. ha), który, tak jak Czeski Krumlow, jest na liście UNESCO.
Park Narodowy Szumawa leży na granicy z Austrią i Niemcami. Podziwiać tu można pierwotne górskie lasy i największe w Czechach torfowiska. Tu ma swoje źródła Wełtawa. Park jest bardzo dobrze przygotowany na przyjęcie turystów. Jest tu bardzo dużo szlaków pieszych, rowerowych, atrakcje dla wodniaków lubiących spływy kajakowe. Wiele szlaków jest przystosowanych również dla osób niepełnosprawnych.
Będąc w Czechach, nie sposób nie napić się piwa i dobrze zjeść. Zwiedzając południowe Czechy, warto zwłaszcza spróbować „kulajdy”, czyli zupy ziemniaczano-grzybowo-koprowej z żółtkami lub też „cmundy”, czyli placka ziemniaczanego. Jeżeli cmunda ma być po „kaplicku”, to placek podawany jest z kiszoną kapustą i boczkiem. A na deser – obowiązkowo „vdolky”, czyli miejscowe pączki z marmoladą na wierzchu.