Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2012-11-01

Artykuł opublikowany w numerze 11.2012 na stronie nr. 62.

Tekst: Piotr Semka,

Kiedy za Odrą rządzili Słowianie


Ślady dynastii książąt pomorskich w Polsce są turystom znane. Ale czy ktoś jeszcze pamięta, że słowiańscy książęta rządzili w średniowieczu po obu stronach Odry? W czasie wędrówek nad Bałtykiem warto wybrać się na niemieckie Pomorze Przednie i zobaczyć historyczne pamiątki z tamtej epoki.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

Czy księstwo Pomorza było skazane na roztopienie się w niemieckiej Rzeszy? To pytanie wciąż powraca w dyskusjach historyków. Do Polski ziemie te należały za Mieszka I i potem za Bolesława Krzywoustego. Ale germańskim wpływom trudno było się oprzeć, gdy Polska zaczęła słabnąć. Kiedy dopadło ją przekleństwo rozbicia dzielnicowego – Księstwo Pomorskie, podobnie jak Śląsk, zaczęło ciążyć ku Rzeszy. Stosunkowo słabe państwo Gryfitów na trwałą niepodległość nie miało raczej większych szans.

 

 

ROZDZIELIŁ NAS LUTER

 

Pierwszym sygnałem osłabienia tej dynastii był podział na władztwa linii wołogoskiej i linii szczecińskiej. Proces ulegania wpływom niemieckim w XIII i XV wieku posunął się tak daleko, że zjednoczona na nowo w XIV wieku Polska nie potrafiła już przyciągnąć do siebie bratniej krainy. Ale nawet wtedy książęta pomorscy zachowywali jeszcze kontakty z Jagiellonami, czego symbolem był mariaż księcia Bogusława X z Anną Jagiellonką.
Silnie oddzieliła Gryfitów od Polski, na początku XVI wieku, decyzja przejścia na luteranizm. Potem, w połowie XVII wieku, dynastia wygasła, a ich włości podzieliły między siebie Prusy i Szwecja. Sztokholm utracił pomorską prowincję dość niedawno, bo w 1815 roku.
Ale na trasie naszej wędrówki poszukamy raczej śladów potęgi książąt pomorskich. Podróż zaczynamy od Świnoujścia, skąd po przekroczeniu granicy w Ahlbeck jedziemy drogą nr 111 do miasta Wolgast, w polskim nazewnictwie – Wołogoszczy. Miasto leży na styku wyspy Uznam i lądowej części Pomorza Przedniego. Założył je w 1282 roku książę Bogusław IV. A kiedy w 1296 nastąpił podział Księstwa Pomorskiego na Pomorsko-Szczecińskie i Pomorsko-Wołogoskie, Wolgast został na 319 lat stolicą tego drugiego.

 

SŁOWIAŃSKIE POMORZE

Historyczne ziemie księstwa obejmują szeroki pas wybrzeża oraz duże bałtyckie wyspy: Wolin, Uznam i słynącą z białych klifów Rugię (na zdjęciu). Na tych terenach powstało dwadzieścia grodów i osad wczesnosłowiańskich.

ŚLADAMI WIELKOŚCI GRYFITÓW

 

Naszą wizytę w Wolgast zacznijmy od spaceru nad rzeką Peene, po polsku Pianą. Po dawnym zamku nie ma już dziś śladu. Spalony został przez wojska Piotra Wielkiego, które spustoszyły Pomorze podczas wojny północnej. Ruiny rozebrano w 1820 roku, pozostaje więc tylko spacer wzdłuż starych spichrzów nad rzeczką, aby podumać o miejscu, z którego ziemią tą władali jej słowiańscy gospodarze.
Nad miastem góruje kościół farny św. Piotra. To prawdziwe arcydzielo pomorskiego gotyku. Zbudowano go na miejscu starej pogańskiej gontyny ku czci bożka Jarowita, po misyjnej wizycie w 1128 roku świętego Ottona z Bambergu, apostoła Pomorza. Wołogoska fara to nekropolia pomorskich książąt. W kaplicy grobowej Gryfitów zobaczyć można bogato zdobione trumny władców: księcia Filipa I (1515-1560), księcia Ernesta Ludwika (1545-1592) i księcia Filipa II Juliusza (1584-1625), ostatniego z wołogoskiej linii rodu. W podłodze przed ołtarzem tkwią pięknie rzeźbione drzwi z herbem rodu – Gryfem. Prowadzą one do krypty, w której spoczywają pomorskie księżniczki: Amalia (1547-1580), Zofia Jadwiga (1567-1631) i Jadwiga Maria (1579-1606).
Wołogoski Peterkirche słynie też z cyklu Totentanz – 24 malowideł tańca ze śmiercią. To typowy dla średniowiecza, a potem baroku, motyw pojawiającej się u boku królów, bogaczy, sędziów i biskupów kostuchy, jako znaku marności tego świata. Malowidła w Wolgast powstały w 1700 roku. Warto też zwrócić uwagę na modele żaglowców przymocowane do ścian kościoła – to wota żeglarzy, ofiarowane za cudowne ocalenia z morskich sztormów.
Miasto szczyci się również tym, że właśnie tu urodził się Philipp Otto Runge, malarz niemieckiego romantyzmu. „Kiedy na Ziemi nazbiera się zbyt wiele niedoli, niebo zsyła od czasu do czasu swego pomazańca, który znów zbiera to, co się rozsypało i zagubiło, i oczyszcza świat boskiego ładu, zmazany grzechami ziemskiego obłędu” – pisał o jego obrazach w 1808 roku niemiecki teoretyk sztuki Johann Joseph von Görres. W muzeum miejskim na Placu Ratuszowym obejrzymy szkice tego, żyjącego tylko 33 lata, mistrza malarskiej fantastyki.
Na rynku Wołogoszczy można jeszcze wsłuchać się w rytm tego miasta przy filiżance kawy w Cafe Hegede (Am Markt 5) albo Cafe Central (Hinter dem Rathaus 7).

 

 

WARTISLAW, BOGISLAW I ANNA VON POLEN

 

Z Wolgastu udajemy się, nadal drogą nr 111, na Greifswald (dawna Gryfia). Przed wjazdem do centrum warto zatrzymać się na przedmieściu Eldena. To nazwa klasztoru Cystersów, założonego w 1199 roku – chyba najbardziej znanych ruin w Niemczech. A to za sprawą kolejnego geniusza malarskiego romantyzmu, urodzonego w pobliskim Greifswaldzie, Caspara Davida Friedricha. Mistrz uwiecznił eldeńskie gruzy na kilkunastu obrazach i szkicach.
Nic dziwnego, że robiły one wrażenie na skłonnym do ulegania uniesieniom artyście. I dzisiaj grube ceglane mury, sterczące nawet na kilkanaście metrów w górę, imponują rozległością całego założenia. Nietrudno wyobrazić sobie, jak opactwo wyglądało w średniowieczu – gdzie był kościół, gdzie wirydarz, gdzie krużganki, a gdzie pomieszczenia zakonników. Między XIV a XV wiekiem tu właśnie składano pośmiertne szczątki książąt wołogoskich. Na zachowanej ścianie widnieje tablica z ich imionami, bardzo swojsko brzmiącymi: Wartislaw, Bogislaw, Anna von Polen…
Greifswald, stare hanzeatyckie miasto, wywalczyło w państwie Gryfitów specjalne prawa Księstwa Pomorskiego. W ciekawym muzeum Meklemburgii Przedpomorza (Pommersches Landesmuseum) prześledzimy historię tych ziem z niemieckiego punktu widzenia, choć z uwzględnieniem słowiańskiej prehistorii terenu. Niestety, podpisy są wyłącznie po niemiecku, choć muzeum dba, by eksponaty pochodzące z obecnie polskiej części Pomorza Zachodniego oznakowane były zarówno polskimi, jak i niemieckimi nazwami. W części poświęconej książętom pomorskim podziwiać można galerię portretów kolejnych władców z rodu Gryfitów oraz ich żon. Zachwyca zbiór średniowiecznych rzeźb kościelnych i najefektowniejszy eksponat – kobierzec Croya z 1554 roku. To ogromny (6,8 na 4,3 m) gobelin przedstawiający rodzinę książąt i związanych z nią saskich Wettinów, u stóp ambony, z której nauki głosi Marcin Luter.
W galerii malarstwa w tymże Landesmuseum trzeba zobaczyć obrazy: Caspara Davida Friedricha, malarza potęgi natury, oraz naszego znajomego z Wolgastu – Philippa Ottona Rungego, odkrywcy tego, co w naturze piękne i tajemnicze.
Greifswald, szczęśliwie nietknięty przez ostatnią wojnę, jest wart parogodzinnego zwiedzania. Miasto szczyci się uniwersytetem założonym w 1456 roku jako Academia Gryphica. Studiował na niej na początku XX wieku znany polski działacz odrodzenia kaszubskiego, Aleksander Majkowski.
Zabytkowy rynek, ratusz, katedra św. Mikołaja, fara św. Jakuba czy kościół mariacki nadal wyglądają jak na obrazach Friedricha.

 

 

W PODGŁOWIE KASZANKA NA SŁODKO

 

Wracając do Polski, tuż za kurortem Ückeritz skręćmy parę kilometrów w bok do miejscowości Pudagla, niegdyś słowiańskiej Podgłowy. Jak pisze znawca kościelnej tradycji dawnego księstwa Gryfitów, ks. January Żelawski, w Podgłowie było jedno z najpopularniejszych sanktuariów maryjnych na Pomorzu Zaodrzańskim. Klasztor zakonu norbertanów zbudowano na wzgórzu, czyli „głowie”, ponad cyplem wcinającym się malowniczo w jezioro Schmolensee. Pięć wieków temu przybywały tu liczne pielgrzymki w święta maryjne i odpusty.
Rozkwit opactwa zakończyła reformacja. W 1574 roku książę pomorski Ernest Ludwig zamienił klasztor w świecki pałac, który przeznaczył dla swojej matki, Marii. Dziś o dawnej chwale świadczy tylko pyszny herb Gryfitów na portalu pałacu i stary średniowieczny mur dawnego opactwa. Warto uważnie wpatrzeć się w bryłę pałacu od strony podwórza, by zauważyć, iż zbudowano go w taki sposób, żeby wewnątrz znalazł się stary klasztorny kościół.
W pałacu ocienionym starymi lipami znajduje się dziś niezła restauracja Schloss. Warto spróbować dań starej pomorskiej kuchni, na przykład Tuffel und Plum, czyli kartoflanki z boczkiem i suszonymi śliwkami, czy zdradzającego słowiańskie korzenie specjału o nazwie „Tollatsch”. Pod tą nazwą kryje się słodkawa kaszanka z migdałami, rodzynkami i piernikowym aromatem. Kiedyś była to potrawa towarzysząca jesiennemu i zimowemu świniobiciu. Opowiadanie z „Tollatschem” w roli głównej napisał, pochodzący z Gryfii, pomorski pisarz Hans Fallada.
Z Pudagli, pokrzepieni pomorskim jadłem, szosą nr 111 wracamy do Świnoujścia.