Szopki piękne jak Kraków
Od pierwszego grudniowego czwartku Kraków zamienia się w baśniową stolicę najważniejszych zimowych świąt. Kto łaknie ich atmosfery, zobaczy znane na całym świecie szopki, figury ze żłobków w zabytkowych kościołach, liczące po kilka wieków, oraz typowy dla starych miast Europy jarmark.
Dostępny PDF
W latach osiemdziesiątych w krakowskim kościele pod wezwaniem Matki Bożej Dobrej Rady, tuż przy ogromnych wrotach ze szkła prowadzących do nawy głównej, ustawiano kilkumetrowe, pachnące jodły. Pod jedną z nich można było obserwować gromadkę dzieci wpatrzonych z zachwytem w niewielką konstrukcję na stołeczku pośród zielonych gałęzi.
Przed oczami maluchów przesuwały się postaci polskich królów i świętych, którzy maszerowali przez złocone sale, aby powitać nowo narodzone dzieciątko. Okienka pomieszczeń, zdobione różnobarwnymi witrażami, otwierały się i zamykały. Za niektórymi światło gasło, gdy w innych, w tej samej chwili, zapalało się. Zza małych drzwiczek wyłaniał się orszak kolędników z turoniem i gwiazdą. Kołyska z dzieciątkiem, przy której klęczeli Maryja i Józef, delikatnie się bujała.
W czasach strajków, znienawidzonego stanu wojennego i dwóch kanałów w telewizji, takie widowisko było najpiękniejszą rzeczą, jaką w ówczesnej, siermiężnej rzeczywistości mogły zobaczyć polskie dzieci na Boże Narodzenie. Była to tradycyjna szopka krakowska.
MISTRZ OD SZOPEK
Maciej Moszew tworzy szopki od kilkudziesięciu lat. Za swoje prace, które można zobaczyć w wielu krajach świata, otrzymał liczne nagrody i wyróżnienia.
RYNEK Z NASZEJ BAJKI
Rynek Główny w Krakowie w czasie Bożego Narodzenia. Co roku zdobią go olbrzymie jodły i świetlne girlandy.
DLA BOGA I DLA CHLEBA
– Nasze szopki są prezentowane w wielu miastach Europy i świata. Stanowią najbardziej rozpoznawalną, międzynarodową wizytówkę Krakowa i jedną z ważnych marek identyfikujących Polskę za granicą – mówi Katarzyna Fiedorowicz-Rozmus z Urzędu Miasta Krakowa.
Tutejsza szopka ma swoje źródło tak w wierze, jak i w… przedsiębiorczości. Pomysł jej wytwarzania zrodził się kiedyś w głowach bezrobotnych zimą cieśli, murarzy i kaflarzy – wiejskich majstrów z podkrakowskich Grzegórzek, Krowodrzy i Zwierzyńca. Początkowo służyły swym właścicielom jako rekwizyty, z którymi udawano się po kolędzie, aby uzupełnić nadwątlony brakiem zleceń budżet.
Idea szopek zrodziła się na gruncie krakowskim w XIX wieku pod wpływem jeszcze wcześniejszej tradycji szopek wędrownych. – Szopka wędrowna wykonywana poza kościołami, z ruchomymi kukiełkami w trójwymiarowych budowlach o różnych kształtach, powstała w XVIII wieku – mówi kustosz Małgorzata Niechaj, kierownik Działu Folkloru i Tradycji Krakowa Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. – Z czasem w modelach szopek zaczęły się pojawiać elementy krakowskich zabytków, ponieważ zaczęli je tworzyć właśnie budowniczowie z Krowodrzy, Zwierzyńca czy Grzegórzek. Rozbudowane kompozycje z teatrzykiem kukiełkowym szczególną popularność zyskały w XIX wieku oraz na początku wieku XX.
W 1937 roku z inicjatywy Zarządu Miejskiego w Krakowie, a zwłaszcza dr. Jerzego Dobrzyckiego ogłoszono konkurs na najpiękniejszą szopkę krakowską. Wzięło w nim wówczas udział 86 uczestników. Na czas wojny konkurs zawieszono, ale już w 1945 roku szopkarze znów pojawili się w miejscu zburzonego pomnika Adama Mickiewicza, symbolicznie wznawiając tradycję konkursu, od 1946 roku organizowanego przez Muzeum Historyczne Miasta Krakowa. Do dziś budowniczowie szopek spotykają się co roku w pierwszy czwartek grudnia, by najpierw swoje dzieła zaprezentować krakowianom na Rynku Głównym, a następnie przejść w pochodzie do muzealnego gmachu, gdzie ich prace są oceniane przez jurorów. W tym roku odbędzie się jubileuszowa, 70. edycja tego konkursu.
MISTRZ MACIEJ I RÓD WALENTEGO
– Konkurs ma formułę otwartą. Może w nim wziąć udział każdy, bez względu na wiek czy wykonywany zawód. Pojawiają się więc zarówno dzieła startujących co roku mistrzów, jak i urocze szopki wykonane przez kilkuletnich artystów – wyjaśnia Janusz Bierówka z Muzeum Historycznego Miasta Krakowa.
Co roku startuje od 120 do 160 szopkarzy. Każda zakwalifikowana praca podlega ocenie według niezmiennych kryteriów: nawiązanie do tradycji, architektura, kolorystyka, lalki, elementy ruchome, nowatorstwo, dekoracyjność i ogólne wrażenie estetyczne. Nowymi uczestnikami konkursu są najczęściej dzieci, a pośród prac wykonywanych przez dorosłych można podziwiać coraz doskonalsze dzieła mistrzów, uczestniczących w konkursach od wielu lat.
Jedną z takich osób jest Maciej Moszew, artysta plastyk, który od pięćdziesięciu czterech lat bierze udział w każdej edycji. – Wykonanie szopki zajmuje około tysiąca godzin czystej pracy, nie licząc czasu na przemyślenia – mówi artysta. – Mam taki sposób pracy, że wcale nie rysuję, tylko buduję od razu i mój proces projektowania to potworna praca. Proszę sobie wyobrazić – trzy miesiące po 10-12 godzin dziennie, z sobotami i niedzielami.
Zasada budowy szopki stosowana przez Macieja Moszewa polega na rzeźbieniu bryły: – Wszystkie elementy widoczne stanowią strukturę konstrukcyjną. Zależy mi na wieloplanowości, przenikaniu poszczególnych brył. Tradycyjna szopka krakowska jest zbudowana z kartonu, tektury i sklejki. Moja nie jest klejona, elementy są tak zaprojektowane, żeby można było ją w każdej chwili rozebrać, choćby po to, aby dostać się do środka, do elementów mechanicznych, napędowych czy oświetlenia.
Dzieło pana Macieja robi imponujące wrażenie. Na tej jednej szopce, przygotowywanej do najbliższego konkursu, zmieściło się na przykład około sześciu tysięcy dachówek, każda wycięta osobno, a samych postaci jest trzydzieści i każda ruchoma.
Bywa i tak, że przygotowaniem szopek trudnią się całe rodziny. Najbardziej znaną jest ród Malików z krakowskiego Zwierzyńca. Od pięciu pokoleń, począwszy od Walentego Malika, kultywują tradycję szopki krakowskiej. Do 10 marca 2013 roku można oglądać w Domu Zwierzynieckim wystawę „Zwierzynieckie rody: Malikowie”, a na niej unikatowy zbiór szopek ich autorstwa, pochodzący z ostatnich stu lat i nieprezentowany nigdy wcześniej. Ekspozycję zdobi perełka – szopka wykonana przez Walentego w 1923 roku.
DWIE WYSTAWY
W Domu Zwierzynieckim prezentowana jest stała wystawa poświęcona twórczości rodziny Malików, szopkarzy od pokoleń.
Laureatka ubiegłorocznego Konkursu Szopek Krakowskich. W tym roku konkursowe dzieła będzie można podziwiać w Krzysztoforach.
PATENT ŚW. FRANCISZKA
Oprócz pokonkursowej wystawy szopek i tegorocznej ekspozycji poświęconej rodzinie szopkarzy, w Krakowie można oglądać – od końca grudnia przez cały okres karnawału – także szopki ustawiane w kościołach. Wiele z nich składa się z figur przechowywanych od stuleci przez zakony.
Pierwszy odnotowany przez źródła historyczne żłóbek na świecie powstał z inicjatywy św. Franciszka z Asyżu, który wpadł na ten pomysł w 1223 roku. Trzeba było blisko stu lat, aby ta koncepcja, przeniesiona przez zakon franciszkański, trafiła również do Polski. Wiemy o niej między innymi dzięki zachowanym XIV-wiecznym figurkom, które są przechowywane w kościele św. Andrzeja. Pochodzą z kompletu podarowanego klasztorowi przez Elżbietę Łokietkównę. Stanowiły niegdyś część ekspozycji składającej się z polichromowanych figur drewnianych, które ubierano w szaty i ustawiano na tle malowanych kulis, wśród skał, sztucznych grot, egzotycznych roślin i draperii. Takie scenografie można wciąż podziwiać w zabytkowych kościołach Krakowa.
Imponująca szopka co roku zdobi, zlokalizowany u stóp wawelskiego wzgórza, kościół św. Bernardyna ze Sieny. Przez nawy niesie się szum wody spływającej strumykami pośród pól, łąk i wioseczek wyobrażonych za pomocą kilkuset obiektów i figur. Godzinami można podziwiać kilkumetrową scenerię ukazującą, poza żłóbkiem, motywy łączące Betlejem z Krakowem – ludzi różnych zawodów przy pracy, ich domy czy szałasy.
Ogromną szopkę, zajmującą cały osobny budynek, posiadają również ojcowie redemptoryści z Podgórza. Ich szopka przy kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy przedstawia liczne legendy krakowskie, nie pomijając i tych związanych z Podgórzem. To powiązanie jest widoczne chociażby poprzez kukiełkowe postaci wędrujące w szopce, a pochodzące z lokalnej manufaktury lalek „Krawal”.
Szopki w kościołach można oglądać począwszy od 25 grudnia. A że Kraków posiada ponad sto świątyń, to należy zarezerwować sporo czasu, aby zobaczyć chociaż część.
ŚWIĘTA PRZEZ CAŁY MIESIĄC
Strudzonych zwiedzaniem szopek i Krakowa przyjmą pod swe skrzydła Targi Bożonarodzeniowe, odbywające się na Rynku Głównym od końca listopada do 26 grudnia. Na płycie rynku pojawiają się stragany z rękodziełem, jadłem i napitkiem. Pachnie pieczona kiełbasa, grzaniec i korzenne przyprawy. Dzwonią dzwoneczki wystawione na straganach, czasami pada śnieg, a na odwiedzających spoglądają anioły, zrobione z tysięcy srebrzących się w mroku światełek. W tym otoczeniu można nawet przymknąć oko na chińskie „polskie” pamiątki regionalne, których i tutaj nie brak.
Baśniowa sceneria Krakowa wciąga na dobre zarówno turystów, jak i mieszkańców miasta. Tutaj atmosferę Bożego Narodzenia czuje się naprawdę, i to przez cały miesiąc.