Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2012-12-01

Artykuł opublikowany w numerze 12.2012 na stronie nr. 64.

Cześć Polska! – pada za nami znienacka. Jesteśmy w centrum Sarajewa. Uśmiechnięty czterdziestolatek dobrze władający naszym językiem mówi, że dawno nie widział tutaj Polaków. A przecież za Jugosławii było ich pełno. Pyta, dlaczego nikt nie przyjeżdża. No właśnie, dlaczego?

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

Kiedy pierwszy raz, w 2005 roku, przekraczaliśmy granicę Bośni i Hercegowiny, towarzyszyły nam obawy, ale i wielkie zaciekawienie. Po powrocie do Polski czuliśmy niedosyt i ogromną chęć ponownego przyjazdu tutaj. Dlatego w niedługim czasie odwiedziliśmy ten kraj kilkukrotnie, a owocem naszych podróży stał się pierwszy w Polsce przewodnik po Bośni i Hercegowinie, który wydaliśmy w 2011 roku. Niestety, nasza ukochana Bośnia nadal jest nieczęsto odwiedzana i głównie kojarzy się z wojną domową. Jak to zmienić?

 

STOLICA PO PRZEJŚCIACH

Dzisiejsze Sarajewo znów się rozwija i tętni życiem.

MIASTO JAJKO

Jajce oferuje wspaniałe zabytki i piękno przyrody.

TYGIELKI DLA PRAWORĘCZNYCH

Wśród wyrobów sarajewskich rzemieślników królują tygielki do tradycyjnego zaparzania kawy. Na starówce zewsząd dobiega dźwięk ich wykuwania.

 

STARY MOST W MOSTARZE

 

Do Mostaru przyjeżdża się albo przy okazji pielgrzymki do pobliskiego sanktuarium w Medjugorje, albo na jednodniową wycieczkę podczas urlopu w Chorwacji. Od granicy pokonuje się zaledwie kilkadziesiąt kilometrów, przenosząc się do zupełnie innego świata – na wskroś odmiennego od europejskiej, przesyconej włoskimi wpływami, Dalmacji.
Bośnia i Hercegowina stanowi niezwykłą mieszaninę kultur i stylów, na co niewątpliwy wpływ miała, zmieniająca się w ciągu wieków, przynależność do kolejnych imperiów: rzymskiego, bizantyjskiego, tureckiego i austro-węgierskiego oraz królestw: bośniackiego, węgierskiego i jugosłowiańskiego. Kraj ten, przez który w latach 1992-95 przetoczyła się bratobójcza wojna, zamieszkują wyznawcy islamu (Bośniacy), katolicy (Chorwaci) i prawosławni (Serbowie). Przed ostatnią wojną muzułmanie i katolicy stanowili po 35 proc. mieszkańców Mostaru, resztę tworzyli prawosławni oraz osoby deklarujące się jako „Jugosłowianie”. Niestety, pomiędzy dwiema największymi społecznościami doszło do walk. Doprowadziły one do podziału miasta, który utrzymuje się do dzisiaj.
Obrzeża i przedmieścia Mostaru noszą jeszcze ślady niedawnego konfliktu, ale w miarę zbliżania się do historycznego centrum przestają być one zauważalne. O świcie słychać zewsząd trzaski otwieranych okiennic i rozkładanych kramów z pamiątkami, a rozlegające się z okolicznych minaretów wezwania do porannej modlitwy świadczą, że miasto budzi się do życia. Mostar wypełnia wówczas rześkie jeszcze powietrze, a brak tłumów pozwala cieszyć się szumem zielonej Neretwy, która przepływa wąskim kanionem przez sam środek miasta.
Jego panorama najpiękniej przedstawia się z minaretu przy meczecie paszy Koskina Mehmeda. Wejście na minaret, w tym na galerię przeznaczoną dla muezina, stanowi rzadkość i atrakcję samą w sobie. Pokonujemy około 90 stopni i stajemy na galerii zwanej šerefe, skąd widok jest zdumiewający. Przed oczami, w pełnej krasie, ukazuje się stara dzielnica turecka i, oczywiście, największy skarb miasta – Stary Most.
Ta niezwykła budowla powstała w połowie XVI wieku z inicjatywy sułtana Sulejmana Wspaniałego. „Cudowne Sklepienie”, jak mawiają o nim miejscowi, to perła budownictwa mostowego, która w 2005 roku została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Eleganckie linie wysokiego na 20 m i szerokiego na 29 m przęsła, dumnie rozpartego między wysokimi brzegami, uzupełniają masywne baszty po obu stronach rzeki.

 

MAŁY STAMBUŁ

Czyli miasteczko Travnik, miejsce narodzin noblisty Ivo Andricia...

...Most na Drinie w Višegradzie jest tytułowym bohaterem jego powieści.

DOBRY BUREK

Tradycyjny, zawijany placek o nazwie burek to danie obowiązkowe w Sarajewie.

 

JEROZOLIMA EUROPY

 

Stolica kraju, Sarajewo, leży dalej na wschodzie, a droga do niej z Mostaru nie jest już tak wygodna, jak ta z wybrzeża. Do pokonania są wysokie góry, szosa wije się niemiłosiernie, ale za to widoki zapierają dech w piersiach. Góry zajmują ponad 80 proc. powierzchni kraju i bierze w nich swój początek wiele rzek. Nic dziwnego, że w Bośni coraz popularniejszy staje się rafting, przede wszystkim na Neretwie, Tarze, Plivie, Unie i Vrbasie. Na poszczególnych rzekach oferowane są trasy o różnym stopniu trudności oraz długości.
Sarajewo to niezwykłe miasto, rozciągnięte w bardzo długiej kotlinie na osi wschód – zachód. Na skraju znajduje się najstarsza jego część, z turecka zwana Baščaršiją. Dalej, w kierunku zachodnim, mijamy śródmieście z czasów austro-węgierskich, a następnie ciągnące się w nieskończoność przedmieścia szpetnych blokowisk.
Powolny spacer Baščaršiją pozwala w niespełna godzinę odwiedzić świątynie trzech wielkich religii. Miasto przez wieki nazywane było Jerozolimą Europy. Najpiękniejszy widok rozciąga się z bastionu Žuta Tabija, usytuowanego na wzniesieniu wyrastającym tuż za Baščaršiją. Całe malownicze stare miasto leży u naszych stóp spowite lekką mgiełką dymów, unoszących się znad licznych knajpek. Przyrządza się w nich lokalne smakołyki, w tym tradycyjną miejscową potrawę burek. Jest to nadziewane farszem mięsnym, ziemniaczanym, serowym lub szpinakowym ciasto jufka, podobne nieco do francuskiego.
Dzisiaj w najpiękniejszej części Sarajewa nie widać już wielu śladów oblężenia z okresu ostatniej wojny, która dotknęła to miasto w sposób szczególny. Zabytki zostały prawie odbudowane. Tylko dawny ratusz mieszczący bibliotekę ciągle czeka na swoją kolej. Niestety, zniszczonych przez wojnę bezcennych księgozbiorów nie da się już odtworzyć.
Życie mieszkańców wróciło do względnej normy. Zgiełk i gwar, jakie dochodzą z tętniącej życiem starówki, tworzą specyficzną, orientalną atmosferę miasta, w którym islam przeplata się z chrześcijaństwem i widoczne są także wpływy judaizmu.
Centralnym punktem Baščaršiji jest kompleks obiektów ufundowanych w połowie XVI w. przez najwybitniejszego tureckiego namiestnika Bośni, Gazi Husrev-bega. Składają się nań: medresa (średnia szkoła islamska), hanikah (szkoła derwiszów), bezistan (potężna hala targowa, funkcją odpowiadająca sukiennicom) oraz monumentalny meczet. Do dzisiaj na jego przysadzisty minaret wychodzi muezin i na cztery strony świata osobiście nawołuje wiernych do modlitwy. Jest to rzadkie widowisko, gdyż w większości meczetów wezwanie puszczane jest „z taśmy”. Nieopodal wznosi się typowy dla państwa tureckiego obiekt, Sahat kula – wolno stojąca wieża zegarowa, która odmierza czas na sposób turecki, czyli od zachodu słońca.

 

 

PRZEZ DRINĘ JAK PRZEZ HISTORIĘ

 

Na starym mieście tradycyjnie pijemy pyszną kawę podaną na modłę turecką – od lat w tym samym miejscu, tuż obok meczetu. Bosanska kafa serwowana jest zwykle w ręcznie robionym serwisie, składającym się z dekorowanej džezvy (zaparzaczki i tygielka), niewielkiej filiżanki w ozdobnym koszyczku i miniaturowej cukierniczki. Każdy łyk tego mocnego napoju należy przegryźć słodką galaretką rahatlokum. Taki serwis można nabyć bezpośrednio u licznych rzemieślników pracujących w warsztatach na starówce.
Ale na zakupy wybieramy się do jednego z antykwariatów położonych poza starym miastem. Przy okazji natrafiamy na jedną z najpiękniejszych bośniackich książek – „Most na Drinie” Ivo Andricia. Noblista przedstawia w niej kilkusetletnią historię przeprawy przez rzekę Drinę w małej miejscowości Višegrad we wschodniej Bośni. Główny bohater powieści, czyli Most Mehmeda Paszy-Sokolovicia, istnieje do dziś i nadal spina szerokie brzegi wartkiej i szmaragdowej Driny. Potężny obiekt o jedenastu przęsłach, który w 2007 roku został wpisany na listę UNESCO, wyróżnia się w otaczającym go górzystym krajobrazie. Opisana historia mostu jest zarazem synonimem zawiłych losów tej pięknej krainy.

 

NA TURECKĄ MODŁĘ

Bośniacka kawa podawana jest z turecką galaretką.

STARSZY OD STAREGO

Krzywy Most na rzeczce Radobolja w Mostarze miał być „prototypem” Starego Mostu na Naretwie.

NOC NAD SARAJEWEM

Panoramę najlepiej podziwiać z bastionu we wschodniej części miasta.

 

PRZEZ TRAVNIK DO JAJCA

 

Jedziemy do Travnika, ochrzczonego przez miejscowych, chyba trochę na wyrost, mianem Małego Stambułu. Ponad kamienice wyrasta kilka meczetów, a zwłaszcza ogromny, ozdobiony na zewnątrz wspaniałą dekoracją, Malowany Meczet. Jest to obiekt unikatowy właśnie ze względu na te zewnętrzne malowidła, głównie motywy roślinne. Jego drugą, rzadko spotykaną cechą, jest usytuowanie obszernej sali modlitewnej na piętrze, gdy równocześnie dolna część meczetu służy od lat do celów handlowych.
Niewiele osób dociera też do miasteczka Jajce. A szkoda. Tutaj znajdowała się stolica Bośni, zanim w 1463 roku państwo to zostało podbite przez Imperium Osmańskie. Swoją wdzięczną nazwę dawna stolica zawdzięcza położeniu na stoku góry, kształtem przypominającej jajo. Choć znajduje się tu kilka niesamowitych zabytków architektury, jak ruina kościoła jeszcze sprzed tureckich czasów, to jednak największym walorem miejscowości jest jej położenie geograficzne. Stare miasto usytuowane jest bowiem w widłach rzek Pliva i Vrbas, z których pierwsza uchodzi do drugiej okazałym, dwudziestometrowym wodospadem.
Na starówce znajdziemy też kilka świeżo odrestaurowanych domów z zachowaną turecką architekturą. W niektórych można wynająć pokój, przeważnie u rodziny muzułmańskiej. Nie wypada wówczas odmówić filiżanki kawy i, zazwyczaj długiej, pogawędki.
Bośnia i Hercegowina leży daleko od tradycyjnych szlaków turystycznych i od miejsc, do których „wypada” podróżować. Ale kraj ma niezwykłą historię i wiele do zaoferowania spragnionym nowości podróżnikom. Przez wieki pozostawał zapomniany i nieodkryty. Z tego powodu nawet Turcy, podczas swojego panowania, mówili o nim „mroczna prowincja”. I właściwie nieodkryty pozostaje do dziś, co czyni go turystycznie jeszcze atrakcyjniejszym.