Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2013-02-01

Artykuł opublikowany w numerze 02.2013 na stronie nr. 88.

Tekst i zdjęcia: Robert Czulda,

W Teheranie śnią o zmianie


Jadąc do Iranu, osławionej „osi zła”, miałem głowę wypełnioną stereotypami o tym państwie, ponoć pełnym religijnych wariatów czyhających na obcokrajowców. Już pierwsze dni w Teheranie pozwoliły mi zrozumieć, jak bardzo obrazy te są nieprawdziwe.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Istnieją co najmniej trzy wizerunki Iranu. Pierwszy to ten odbierany przez Zachód. To Iran bezkompromisowych, antysemickich fanatyków religijnych, każdego dnia krzyczących „Śmierć Ameryce”, palących izraelskie flagi i czekających tylko, by podpalić świat. To najłatwiej sprzedać opinii publicznej, która nie odróżnia Arabów od Persów i kupi wszystko, co zobaczy w telewizji.
Drugi to ten budowany przez irański rząd – składają się nań przede wszystkim elementy religijno-męczeńskie. Władza tworzy wizerunek Irańczyków jako ludzi uduchowionych, antyzachodnich, oddanych sprawie palestyńskiej. A przede wszystkim głęboko wierzących i żyjących zgodnie z religijnymi i życiowymi nakazami swych przywódców, zwłaszcza spoglądającego z setek plakatów ajatollaha Chomeiniego. Stanowi on niezmiennie postać centralną Islamskiej Republiki Iranu, zupełnie jakby ciągle żył.
Jest jednak także i ten trzeci wizerunek, znany najmniej, ale moim zdaniem prawdziwy. To Iran ludzi ambitnych, przyjaznych, sympatycznych, którzy mają takie same problemy, jak ich rówieśnicy na Zachodzie. I są niesłychanie otwarci na gości z zagranicy.

 

 

PRAWO SWOJE, A ŻYCIE SWOJE

 

Na pierwszy rzut oka trudno jest odkryć ten trzeci Iran – jest szczelnie przykryty przez dwa pierwsze. Przybycie do Teheranu również nie zachęca do jego poznania. Miasto to wielki, prawie 15-milionowy kocioł, niemal pozbawiony ciekawych zabytków. Odstrasza on turystów wszechobecnym smogiem, chaosem komunikacyjnym i szalonymi kierowcami, którzy nie respektują żadnych przepisów ruchu drogowego. Teheran to smutne miasto, bo na każdym rogu podkreśla się męczeństwo z czasów krwawej wojny iracko-irańskiej z lat 1980. Tutaj jest ona nadal żywa – przyjezdnego dosłownie atakują ulice, ronda i stacje metra nazwane na cześć męczenników. Miasto jest brudne, stare, zaniedbane, ale mimo wszystko z jakiegoś powodu pasjonujące na tyle, że spędziłem w nim aż miesiąc, nie decydując się na podróż poza jego granice.
Pobyt w Teheranie pozwala szybko pozbyć się kilku narosłych mitów, typowych dla przeciętnego przedstawiciela Zachodu. Dotyczy to chociażby zakazów, które są płynne i zależne od nastroju władzy w danym momencie. W Iranie wielu rzeczy nie wolno, ale teherańczycy zupełnie się tym nie przejmują. Jest bowiem surowe prawo i jest liberalna rzeczywistość. Nie wolno mieć telewizji satelitarnej, a i tak każdy ją ma. Nie wolno mieć Facebooka, ale każdy młody teherańczyk posiada swój profil. Kobiety powinny podróżować w osobnych przedziałach metra i autobusów, ale często tego nie robią.
Najsurowsze prawo dotyczy sfery obyczajowo-religijnej. Zgodnie z nim kobieta musi chodzić skromnie ubrana. Teoretycznie nie ma mowy o wystającym spod hidżabu nawet jednym włosie. Nakrycia głowy są od czasów islamskiej rewolucji 1979 roku obowiązkowe dla każdej kobiety – nawet obcokrajowca. Kobieta nie może też być w sytuacji intymnej, a więc chociażby przebywać w jednym pokoju czy samochodzie z mężczyzną, który nie jest członkiem jej rodziny. Obowiązuje surowy zakaz picia alkoholu, publicznego całowania i zbytniego okazywania uczuć.

 

ZAMIESZKANIE W TEHERANIE

Stolica Iranu leży u stóp masywu górskiego Elburs, na wysokości 1500 m n.p.m. Jest największym miastem Bliskiego Wschodu. Oprócz Persów, którzy stanowią większość, żyją tu liczne mniejszości narodowe. W ostatnich dekadach XX wieku nastąpiła gwałtowna emigracja oraz duży przyrost naturalny, co skutkowało szybką rozbudową miasta o typowe bloki mieszkalne.

TRZY GRACJE

Młode Iranki są ambitne i świadome swych pragnień. To one stanowią większość na irańskich uniwersytetach.

PRAWIE ZGODNIE Z PRAWEM

Według prawa kobieta w Iranie nie może odsłaniać nawet jednego włosa spod chusty.

 

PANIE W TEHERANIE

 

Teheran jest pełen ślicznych kobiet, które wprawdzie noszą chusty, ale przeważnie luźno zarzucone na głowy. Wiele z nich ma modne ubrania, seksowny makijaż i buty na wysokim obcasie. Dają się zatrzymać na ulicy i chętnie opowiadają o sobie, o życiu Irańczyków oraz Iranek. Chodzą z kolegami i swymi chłopakami do kawiarni czy kina, trzymając się za ręce. Niewiele sobie robią z nakazów, bo wiedzą, że policja nie może aresztować wszystkich. W ten właśnie sposób dają wyraz swojej kobiecej naturze, chęci pokazania niezaprzeczalnej urody. Walczą z ograniczeniami, których wiele z nich nie akceptuje i chętnie porzuca przy każdym przekroczeniu granicy. Wystarczy wejść do samolotu, by jeszcze przed odlotem z Teheranu zobaczyć, jak dziewczyny zrzucają z siebie chusty.
Wbrew pozorom Iran – jak na standardy regionu – jest państwem liberalnym, w którym kobietom wolno dużo więcej niż w Afganistanie, Pakistanie czy Arabii Saudyjskiej, gdzie nie mogą nawet prowadzić samochodu. W Iranie kobiety nawet pracują jako taksówkarki. Nie brak ich także na wysokich stanowiskach, również w parlamencie. Niczym nie przypominają zastraszonych i podporządkowanych mężczyznom Arabek – są świadome swej wartości i dumne z pochodzenia. Wiedzą, czego chcą od życia.
Często starają się związać z Zachodem, gdzie w ich odczuciu, czasem naiwnym, czeka lepszy los – praca godna marzeń, nieskrępowana wolność decydowania o sobie, a także chłopak, który będzie traktował je po partnersku. Liczą, że będzie im wierny, bo w irańskiej kulturze o to trudno – wierności oczekuje się tylko od kobiet. Nic więc dziwnego, że to kobiety stanowią większość studentów na uniwersytetach i to właśnie one lepiej mówią w językach obcych. To dla nich klucz do lepszego życia.
Oczywiście życie Iranek nie jest łatwe. Zapewne byłoby łatwiejsze, gdyby godziły się na patriarchat, ale są zbyt dumne i odważne, by to robić. W konsekwencji nie brak dziewczyn, które wpadają w ręce „policji smaku” – funkcjonariuszy zatrzymujących na ulicy kobiety, które w ich odczuciu wyglądają zbyt wyzywająco. Co to dokładnie znaczy? W praktyce nikt tego nie wie, bo decyzja zależy od poczucia estetyki i opinii konkretnego policjanta. Dla jednego powodem do aresztowania będzie zbyt kolorowa chusta, dla innego buty na wysokim obcasie i makijaż, a dla jeszcze innego opięte dżinsy. Niezależnie od powodu kończy się to tak samo – wizytą na policji, spisaniem i koniecznością przybycia rodziców, nawet jeśli dziewczyna jest pełnoletnia.

 

 

ZACHODNIE MARZENIA

 

Młodzi teherańczycy nie różnią się od swych rówieśników z Zachodu. Spędzają czas tak samo – siedząc na Facebooku, kupując zachodnie ubrania znanych producentów, czytając książki, słuchając amerykańskiej muzyki czy oglądając najnowsze filmy z Hollywood. Ściągają je z internetu, bo irańska telewizja niechętnie je pokazuje, a jeśli już, to cenzurując sceny golizny: albo wycinając dany fragment, albo też „doklejając” ubrania, czasem z komicznym efektem.
Młodzież imprezuje nie mniej niż ich koledzy na Zachodzie. Nie ma oczywiście pubów i klubów, ale i na to jest sposób – imprezy domowe, na których nastolatki paradują w skąpych sukienkach. Nielegalnie sprowadzany alkohol leje się strumieniami. Policja raczej nie interweniuje, bo istnieje niepisana zasada, że państwo nie ingeruje w sprawy, które toczą się za zamkniętymi drzwiami. Jeśli już jakiś sąsiad, poirytowany głośną muzyką, powiadomi organy ścigania, na ogół wystarczy wysłać najbardziej trzeźwego uczestnika imprezy, by dogadał się z policjantami, tłumacząc, że to spotkanie rodzinne i nie ma żadnych obcych kobiet.
Wbrew pozorom teherańczycy nie są zbytnio religijni, szczególnie ci młodzi, którzy wyraźnie odchodzą od wiary na rzecz agnostycyzmu, a nawet zakazanego ateizmu. Wielu z nich, będąc na Zachodzie, zajada się wieprzowiną. Chętnie obchodzą walentynki, a nawet… Boże Narodzenie, aczkolwiek ograniczone do sfery profanum – choinki, bombek oraz prezentów. Rację ma więc chyba jeden z mych irańskich znajomych, który stwierdził, że Iran – paradoksalnie – to jedno z najbardziej świeckich i umiarkowanych państw muzułmańskich, w którym zasady islamu tak naprawdę nigdy do końca nie rządziły z powodu dominacji kultury perskiej.
Również zwykłe rozmowy Irańczyków pozwoliły mi utwierdzić się w przekonaniu, że przeciętny mieszkaniec tego kraju nie jest fanatykiem. Dyskusje nie toczą się o „wymazaniu Izraela z mapy”, nie o wojnach i bombie atomowej, lecz przede wszystkim o tym, o czym rozmawiają ludzie także w Europie – czyli o problemach gospodarczych. Trudno nie zauważyć, że sankcje są wielkim problemem dla zwykłych Irańczyków – w krótkim okresie ceny gwałtownie wzrosły, a wartość riala spadła o kilkadziesiąt procent, przez co pragnący studiować w Europie lub Stanach Zjednoczonych młodzi ludzie stracili szanse na wyjazd. Z dnia na dzień ich marzenia o lepszym życiu legły w gruzach.

 

KOCHAM CIĘ, A KOCHANIE MOJE...

Prawo zabrania również publicznego okazywania uczuć.

NA DIABELSKICH OBCASACH

Obcasy są uważane przez władzę za „wymysł szatana”. Wzorcowa Iranka powinna chodzić na płaskiej podeszwie, bez makijażu i w skromnym, najlepiej czarnym ubraniu zakrywającym kształty.

SŁODKA PERSJA

 

Każdy, kto był w Iranie, potwierdzi, że to bardzo gościnny i przyjacielski naród. Widząc obcokrajowca, przechodnie często do niego zagadują, wypytując z ciekawością, co wie o Iranie i jak mu się tu podoba. Ze smutkiem przyjmują, że najbardziej znanym Irańczykiem na Zachodzie jest ich prezydent, a nie jeden z poetów, z których są naprawdę dumni. Właściwie nie sposób wyciągnąć na ulicy mapy, bo zaraz ktoś podchodzi z pytaniem, czy może pomóc. Nie ma znaczenia narodowość – gość to świętość, okno do upragnionego świata.
Być może to właśnie ta niezwykła gościnność tamtych ludzi, ponoć tym większa, im dalej od Teheranu, sprawiła, że Iran tak bardzo mnie zafascynował. Być może więc rację miał mój irański przyjaciel, który ostrzegał przed starym powiedzeniem – kto raz napije się wody z Persji, tego serce na zawsze w Persji pozostanie.