Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2013-04-01

Artykuł opublikowany w numerze 04.2013 na stronie nr. 34.

Tekst i zdjęcia: Anita Demianowicz,

Grzecznie, schludnie i kawaii


To dziwny kraj, w którym toalety śpiewają, zaś w automatach można kupić wszystko, nawet używane majtki. Podczas jedzenia zachowaniem nienagannym jest bekanie oraz siorbanie. Ludzie śpią w kapsułowych hotelach, a na ulicach noszą maski ochronne…

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Opisywanie Japonii zaczyna się zazwyczaj od wszelkich obecnych tam dziwactw i odrębności. Z podobnymi spostrzeżeniami na temat tego kraju zetknęłam się w wielu książkach. Jednak odmienność Japończyków to przede wszystkim ich wysoka kultura osobista oraz zamiłowanie do porządku i czystości.
Tutaj pociągi, metro i autobusy nigdy się nie spóźniają. Ponieważ żyje się szybko, to i szanuje czas innych. Wyznaczona godzina jest święta. W hotelu, na przykład, ustalona pora posiłku musi być respektowana. Wprawdzie nikt obcokrajowcowi nie powie prosto w twarz, że się spóźnił i żeby to było ostatni raz, ale takie zachowanie nie jest mile widziane.

 

KOLEJ NA SŁODKO

W Japonii nawet wagony ozdobione są w stylu kawaii – infantylnie i cukierkowo.

CO JEST GRANE

Japończycy, niezależnie od wieku, wolne chwile najchętniej spędzają w salonach gier.

BRAMA GROMÓW

Wejście do świątyni Sensoji, najstarszego obiektu sakralnego w Tokio, zbudowanego w 645 roku.

 

KRAINA GRZECZNYCH KOLEJEK

 

Japonia to kraina kolejek. Znane w Polsce wpychanie się w tłum czekających nie istnieje, chyba że znajdzie się obcokrajowiec, który naruszy ten porządek i minie grzecznie stojących, wsiadając jako pierwszy do metra. Tutaj kolejki ustawiają się nie tylko w sklepie, również na peronach i przystankach autobusowych. Oczekujący nie stoją zbici w grupę, lecz posłusznie wzdłuż wytyczonej na chodniku linii, która wskazuje nie tylko kierunek, ale też kolorystyką oznajmia, do którego pociągu dana kolejka prowadzi.
Nie ma potrącania, przepychania i poszturchiwania; nikt na nikogo krzywo nie patrzy, ale też nie wymaga ustąpienia miejsca. Taki zwyczaj w Japonii nie istnieje. Miejsce siedzące ma ten, kto szybciej znalazł się w kolejce. I to nie jest barbarzyństwo, ale uznana norma.
Rzadko spotyka się osoby, które wyróżniają się strojem. Niemal każdy przyodziany jest tutaj w jakiś uniform, na przykład robotnicy noszą stroje, które trochę przypominają ubrania sportowców. Uniformy obsługi w sklepach zwracają uwagę swoją wyjątkową czystością i schludnością.
Tzw. salarymeni (od salary – pensja i men – mężczyźni) od rana do nocy przemieszczają się ulicami lub metrem w czarnych spodniach i białych koszulach. Kobiety są zazwyczaj ubrane w stroje europejskie albo w yukaty. Noszą też kostiumy z mangi i anime (tzw. cosplejerki). Yukatom towarzyszą zwykle getta, czyli drewniane sandały, w których krok jest drobniutki i bardzo hałaśliwy.

 

 

WIESZ, CO JESZ

 

Jedzenie można nie tylko kosztować, ale również cieszyć nim wzrok. Każda restauracja czy knajpka posiada witrynę, za którą umieszcza się plastikowe reprodukcje dań serwowanych w wersji realnej. Nie ma więc obawy, że zamówi się coś niewłaściwego. Wszystkie dania są dokładnym odzwierciedleniem jedzenia, które dostaniemy po zamówieniu, a do tego za darmo otrzymamy wodę i zieloną herbatę.
Kuchnia japońska jest smaczna i piękna wizualnie, ale porcje są malutkie. Ratunkiem są bary sushi, gdzie nieustannie na taśmie przesuwają się talerzyki ze świeżo przygotowanymi porcjami. Można zgarnąć tyle talerzyków, ile dusza, a właściwie żołądek, zapragnie. Jeśli nie ma czasu na zasiadanie w restauracjach, możemy w całodobowych sklepach, tzw. kombini, zaopatrzyć się w zapakowane porcje: surówek, sushi, takoyaki (kulki z ciasta z kawałkiem ośmiornicy), okonomiyaki (coś na kształt japońskiej pizzy) i wielu innych dań i przekąsek, choćby z popularnym nadzieniem z czerwonej fasoli.
Japonia to nie tylko sushi, ryż, owoce morza i surowa ryba. Jest jeszcze, wspomniana już, zielona herbata, którą da się nie tylko pić, ale i jeść w postaci lodów, ciastek i cukierków. Bo tutaj zrobić z niej można wszystko.
W tym kraju nie ma produktów, które nie miałyby na etykietach składników i wartości odżywczych. W Polsce, choć przepisy już tego wymagają, nie na każdej etykiecie można doczytać, co dany produkt zawiera. W tokijskich cukierniach każde ciastko czy drożdżówka, oprócz ceny, ma na plakietce wypisaną wartość odżywczą. Tutaj dba się o dobrą dietę i nieprzejadanie. Gruby człowiek, zwany w Japonii metabo, nie jest mile widziany, chyba że jest zapaśnikiem sumo.

 

ZDROWO, BO NA SUROWO

Doskonałe sashimi – kawałki surowej świeżej ryby – można zjeść m.in. na targu rybnym Tsukiji.

ATRAPĄ DO KLIENTA

Plastikowe modele dań to duże udogodnienie dla obcokrajowca nieznającego japońskiego pisma.

HIGIENICZNIE I WESOŁO

Chory Japończyk to strata dla gospodarki. Maseczki chronią przed zarażeniem siebie i innych. Czasem służą jako ozdoba.

 

SEGREGACJA DOSKONAŁA

 

Wchodząc do łazienki, należy zmienić obuwie pokojowe na łazienkowe, w którym pod żadnym pozorem nie wolno wędrować po innych częściach mieszkania. Do świątyń wchodzi się na bosaka, ale rytuał ten obejmuje również przymierzalnie w sklepach. Przekonałam się o tym boleśnie, wygnana przez sprzedawczynię z przymierzalni, do której bezmyślnie weszłam w obuwiu.
Autorzy wielu książek rozpisywali się o zachwycie Japończyków nad Europejczykami, którzy potrafią jeść pałeczkami lub którzy znają choćby kilka słów po japońsku. Z czymś takim się nie spotkałam. Jeść można albo pałeczkami, które noszą nazwę hashi, albo sztućcami, i nikt z tego powodu nie robi ceregieli. Podobnie jest ze znajomością podstawowych zwrotów, która jest tu przyjmowana zupełnie normalnie.
W Japonii nie istniejesz bez wizytówki. Wizytówkę wręcza każdy, nawet spotkany w przelocie jegomość. Niejednokrotnie zdarzało mi się, że po kilku uśmiechach podchodził zupełnie obcy człowiek i zginając się w pół, wręczał swój kartonik. Podaje się go obiema dłońmi z szacunkiem. Tak też należy go odebrać od właściciela, a następnie poświęcić mu sporo uwagi. Nigdy nie wiadomo, kiedy dany kontakt może się przydać.
Denerwujący może się okazać brak ulicznych śmietników. No cóż, w Japonii to, co zabierzesz ze sobą z domu, musisz do niego przynieść. Tutaj segreguje się pieczołowicie. To nie jest zwykły podział na papier, plastik i szkło. Butelkę po napoju rozkłada się na czynniki pierwsze: butelka osobno, etykieta osobno, zakrętka osobno. Jeszcze do innego pojemnika idą kubki po kawie czy lodach, folia, pałeczki i słomki. Nawet resztki jedzenia mają osobny kontener. Można się w tym pogubić, więc początkowo konieczna jest „instrukcja obsługi” japońskiej segregacji. A śmietniki można jedynie napotkać przy convenience stores typu Family Market czy Seven Eleven oraz czasami przy maszynach z napojami, lodami czy papierosami.
Jeśli po drodze nie natrafimy na któryś z całodobowych sklepów, potrzebny produkt możemy kupić w automacie. Jest w nich prawie wszystko, choćby alkohol czy owoce. Stoją na każdym kroku, zawsze są pełne i nie ma obawy, że połkną twoje pieniądze. Tutaj takie rzeczy się nie zdarzają.

 

 

W STYLU SWEET

 

Słodkie, cudowne, ale również – niewinne, bezbronne, często słabe i wymagające opieki. To wszystko jest kawaii. Również to, co jest różowe… Znana w Polsce kotka Hello Kitty też jest kawaii. Wszędzie na mieście można zobaczyć kolorowe rysunki i plakaty rodem z kreskówek. Nawet wejścia do budynku policji strzegą plastikowe figurki dwóch metrowej wielkości sztucznych i cokolwiek infantylnych funkcjonariuszy.
Kawaii muszą być młode kobiety, które poprzebierane za uczennice w krótkich spódniczkach i długich do kolan skarpetach, przechadzają się po Harajuku – jednej ze znanych dzielnic Tokio, w której rządzi moda. Można tu nie tylko zajrzeć do licznych butików z ciekawymi rzeczami, ale i zaobserwować niesamowite stroje młodych Japonek, które paradują dumnie, wystylizowane na ulubione postaci z mangi i anime.
W Japonii można też zauważyć dziewczęta w za dużych o kilka numerów szpilkach. Gdy pierwszy raz o tym przeczytałam, myślałam, że to żart. Dlaczego ktoś miałby chodzić w za dużych butach? Potem ujrzałam to „na żywo”. Po prostu, za duże buty też są kawaii – to jakby mała dziewczynka przebrała się za dorosłą kobietę, co przecież jest takie słodkie…
Charakterystyczny jest chód Japonek. Polskie mamy upominają, aby nie stawiać stóp do środka, lecz na zewnątrz. Tutaj panuje odmienny pogląd na tę sprawę – dziewczęta stawiają palce ku sobie. Dzięki temu jest jeszcze bardziej słodko.
Kawaii są liczne ozdoby noszone przy torebkach czy telefonie. Zwłaszcza te drugie wyglądają niczym małe dzieła sztuki. I nic dziwnego, bowiem telefon jest nieodłącznym towarzyszem każdego Japończyka.

 

SMARTFONIKU, POWIEDZ PRZECIE...

Ciekawe, z którą z tych pań rozmawia ten pan? Japończyk nigdy nie rozstaje się z telefonem. Zastępuje on radio, książkę, gazetę, a nawet lusterko.

HALO, MAMY XXI WIEK

Japonki chętnie noszą tradycyjne stroje, nie rezygnują jednak z nowinek technologicznych, które, podobnie jak i one same, muszą być w stylu kawaii.

TURYSTA WIECZOROWĄ PORĄ

Asakusa jest starą dzielnicą Tokio, w której znajdują się liczne zabytkowe świątynie. To idealne miejsce na wieczorny spacer.

 

JAPOŃSKI WACHLARZ ZALET

 

Ulice Tokio są szaro-czarno-białe. Podobnie jak ludzie, zwłaszcza mężczyźni, którzy w swoich białych koszulach i czarnych spodniach, przemieszczają się zarówno rano – pędząc do biur, jak i wieczorem – obsiadając krzesła w licznych barach. Panie są bardziej kolorowe, zwykle jednak ukrywają się pod parasolami. Japonki nawet przy czterdziestostopniowym upale nie odsłaniają ciał, opatulając je licznymi warstwami, chowając też dłonie w rękawiczkach, a nogi w nieprzezroczystych rajstopach. W dłoniach obu płci widoczne są wachlarze, które można dostać na ulicy niemal na każdym kroku, jako gadżet firmowy. W ten sposób, rozdając wachlarze, a także chusteczki – suche do otarcia skroni, mokre do oczyszczenia rąk – firmy reklamują swoje usługi i towary.
Ludzie są życzliwi i pomocni i wcale nie boją się obcokrajowców. Owszem, ich znajomość jakiegokolwiek języka, poza ich własnym, jest znikoma, ale chęć niesienia pomocy ogromna. Zawsze znajdzie się ktoś, kto wskaże drogę lub pomoże kupić bilet. Wielokrotnie tokijczycy sami nas zaczepiali, chcąc porozmawiać i dowiedzieć się, czy podoba nam się w Japonii. Nie wyczuwało się strachu przed obcymi, lecz zwykłą ludzką ciekawość.
Japończycy są bardzo przyjaźni, do tego praworządni, punktualni, grzeczni i pracowici. Mają zakodowany szacunek dla prawa oraz przyjętych reguł społecznych. Wynika z tego wzajemne zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Właśnie w tych cechach tkwi ich największa odmienność od światowych standardów, reprezentowanych dziś przez statystycznego gajdzina (cudzoziemca) z Europy czy Ameryki, który odwiedza ten kraj.