Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2013-04-01

Artykuł opublikowany w numerze 04.2013 na stronie nr. 62.

Przed wiekami kwitł tu handel jedwabiem. Dziś nikt nie wyjeżdża stąd bez szytej na miarę sukienki czy garnituru. Zakłady krawieckie są niemalże na każdym rogu i chyba nie ma stroju, którego nie można zamówić. Jednak miejsce to przyciąga turystów przede wszystkim pięknymi zabytkami i relaksującą atmosferą.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

Hoi An to jedno z najchętniej odwiedzanych miejsc w Wietnamie. W kraju, w którym bardzo wiele zabytków zostało zniszczonych podczas wojen, to miasto jest prawdziwą perełką – ze swoimi piętnastowiecznymi pagodami, lampionami i domami chińskich kupców.
Miasta gęsto zaludnionego Wietnamu są chaotyczną mieszaniną betonu i blachy falistej, sklepików, domów i warsztatów. Niekończące się osady poprzetykane są kuriozalnymi projektami współczesnych deweloperów. Na tym tle Hoi An sprawia wrażenie romantycznego snu o Indochinach. Historyczne budynki są dobrze zachowane i z powodzeniem pełnią funkcję pamiątek po mieście portowym, w którym przed wiekami dochodziło do spotkań wielu kultur.
Wartość historyczna tego miejsca jest znacząca, a poza tym jest tu po prostu bardzo przyjemnie. Nazwę miasta tłumaczy się zresztą jako „spokojne miejsce spotkań”.

 

ZAMULONA ŚWIETNOŚĆ

Niegdyś port Hoi An, leżący przy ujściu rzeki Bon, gościł statki handlowe z Europy i Azji. Dziś po coraz bardziej zamulonej i zapiaszczonej rzece pływają głównie łodzie wycieczkowe i nieduże jednostki rybackie.

ŁADNA PAGODA NA SPOTKANIE

Pagoda Phuoc Kien została zbudowana pod koniec XVII w. i służyła za miejsce spotkań kupcom chińskim.

EKLEKTYZM DALEKIEGO WSCHODU

Wśród licznych zabytków miasta znajdują się domy i świątynie inspirowane architekturą chińską i japońską.

 

OCALENIE PRZEZ ZAPOMNIENIE

 

Hoi An zostało założone w II wieku przed naszą erą, a pozostałościami tych czasów są zachowane fragmenty naczyń, narzędzi i biżuterii. Część z nich jest udostępniona zwiedzającym w muzeach miasteczka. Bardziej interesujący z perspektywy zwiedzających jest jednak okres przypadający na XV-XVI wiek. Wtedy miasto kwitło jako istotny węzeł na międzynarodowym szlaku handlu jedwabiem. Przetaczali się przez nie przybysze z Azji i Europy. Częstymi gośćmi w porcie byli Portugalczycy, osiedlali się też kupcy japońscy.
Miasto leżało na trasie statków handlowych z Chin, Indii, Tajlandii, a oprócz jedwabiu handlowano również ceramiką i przyprawami. Takich portów w Azji południowo-wschodniej było sporo, także na terytorium dzisiejszego Wietnamu. Jednak tylko w nielicznych udało się ocalić cenne zabytki. Tutaj ewenementem jest bardzo dobrze zachowany układ miasta.
Co sprawiło, że właśnie ten port uniknął dużych zniszczeń i mógł zostać zaklasyfikowany do skarbów światowego dziedzictwa kulturowego? Paradoksalnie, przyczynił się do tego jego schyłek w XVIII wieku. Czasy rozkwitu portu i miasta przypadły na okres panowania dynastii Nguyen, ale rewolucja polityczna, która przyniosła kres ich rządom, wywróciła też do góry nogami handel zagraniczny. Wtedy kluczowym portem stał się, leżący nieopodal, Da Nang. Nie bez znaczenia był też proces zamulania rzeki, u wylotu której leży Hoi An.
Miasto przerodziło się w zapomnianą, marginalną osadę. To dzięki temu właśnie jest dziś ono tak piękne i nietknięte przez różne trendy w architekturze ostatnich dwustu lat. Jest w tym też duża zasługa pewnego Polaka. W 1980 roku do Hoi An przybył architekt i konserwator zabytków Kazimierz Kwiatkowski. Przez 17 lat nadzorował on prace konserwatorskie w ruinach świętego miasta umarłej kultury Czamów w My Son. Gdy dowiedział się, że władze mają plan przebudowy starych budynków w Hoi An na nowoczesne, zrobił wszystko, by tak się nie stało. To dzięki Kazikowi – tak nazywali go Wietnamczycy – w dwa lata po jego śmierci miasto mogło zostać wpisane do rejestru zabytków światowego dziedzictwa UNESCO.

 

 

NA JAPOŃSKIM MOŚCIE

 

Podobno buddyzm i chrześcijaństwo przedostały się do Wietnamu właśnie przez Hoi An. Chrześcijańscy misjonarze pojawili się w mieście w XVII w., a byli to głównie Europejczycy oraz garstka dopiero co ochrzczonych chrześcijan z Japonii. O ile w zabytkach starej części miasteczka nie ma wielu śladów po chrześcijaństwie, o tyle Japończycy upamiętnili się tutaj dzięki unikatowemu krytemu mostowi, znanemu powszechnie jako Most Japoński. Na jednym jego końcu znajduje się rzeźba psa, na drugim małpy – to zwierzęta występujące w japońskim zodiaku. Nie ma pewności, kto zbudował kryty most, ale mówi się, że jego budowa została rozpoczęta właśnie w roku psa, a zakończona w roku małpy.
Elementy japońskiej symboliki można również odnaleźć w niektórych spośród licznych pagod. W Hoi An znajdziemy m.in. te poświęcone legendarnym chińskim bohaterom, bogom taoistycznym, bogini morza Thein Hau, zmarłym przodkom i Konfucjuszowi. A wszystkie obok siebie, w centrum starego miasta. Często w jednej świątyni znajdują się miejsca dla Buddy, Konfucjusza oraz innych postaci kultu. Niektóre z tych budowli pełniły funkcje podwójne, służąc na przykład za miejsce spotkań społeczności chińskiej.

 

HAND MADE HIT

Ręcznie robione lampiony to typowa dekoracja wietnamskich domów, a zarazem jedna z najchętniej kupowanych przez turystów pamiątek.

HANDEL OBNOŚNY, KRAWIECTWO DOWOLNE

W podobny sposób, jak te kwiaty, sprzedawane są tutaj owoce i przekąski. W tle widać wystawę jednego z dziesiątków zakładów krawieckich, w których za niewielkie pieniądze można zamówić dowolny strój.

POLAK POTRAFIŁ

W 2007 roku odsłonięto w Hoi An pomnik architekta Kazimierza Kwiatkowskiego, który miał wielkie zasługi w konserwacji zabytków miasta. Nasz rodak działał tu w latach 1981-97.

 

EKSPRESOWE SZYCIE NA MIARĘ

 

W historycznych domach urządzono kawiarnie, sklepiki oraz różne punkty obsługi turystów. Jeszcze przed moim przyjazdem co najmniej kilka osób wspominało, że owszem, jest tam wspaniała atmosfera, odpoczynek od wietnamskiego hałasu, ale też świetne miejsce na zrobienie zakupów, a nawet uszycie butów, garniturów, płaszczy czy sukienek.
I tak, na przykład, spotkałam w Hoi An tancerza tango z Nowego Jorku, który w Wietnamie sprawił sobie komplet szytych na miarę butów do tańca oraz garniturów. Nikt raczej nie przyznaje się, że jedzie tu specjalnie do dobrego szewca czy krawca, ale jednak są oni kojarzeni z tym miastem prawie tak samo, jak zabytki.
Produktem charakterystycznym dla tego rejonu są piękne jedwabie. Jeśli jednak chodzi o szycie na miarę, to w Hoi An nie ma ograniczeń co do tkanin czy fasonów. Możemy wybrać coś spośród prezentowanych materiałów i wzorów, albo też – po prostu – narysować sukienkę, o którą nam chodzi. Gotowa będzie nawet następnego dnia.

 

 

ŚWIAT ZA RZEKĄ

 

Mamy do czynienia z miastem pełnym zabytków, ale ta urokliwa sceneria nie jest, niestety, tłem dla lokalnego życia. W historycznej części Hoi An prawie nikt z miejscowych nie zamieszkuje, przez co ma się niekiedy wrażenie przebywania w skansenie.
Większość atrakcji turystycznych znajduje się w ścisłym centrum, na kilku uliczkach. W tej okolicy zagęszczenie gości na metr kwadratowy jest spore. Domyślamy się jednak, że osoby obsługujące cały ten ruch gdzieś na stałe mieszkają, ale ślady ich codziennego życia nie są tu widoczne. Sytuacja nieco się zmienia kilkadziesiąt metrów na wschód, gdzie znajduje się rozległy bazar z warzywami, świeżymi rybami i drobiem. Tam profil kupujących także jest już inny i zdarza się spotkać gospodynie domowe robiące zakupy dla rodziny. Ten obraz zmienia się jeszcze bardziej po przekroczeniu rzeki.
Hoi An położone jest przy ujściu rzeki Bon, a stare miasto wraz z częścią turystyczną rozciąga się na północ od jej koryta. Jedna z odnóg oddziela półwysep, na który wprost ze starego miasta przedostać się można przez malowniczy mostek. I właśnie po przekroczeniu małego mostku (a rzeka nie jest szeroka) wkraczamy w zupełnie inny świat. Na tym półwyspie tylko ulica przy nabrzeżu przypomina to, co zostawiliśmy na starym mieście. Ulica kolejna i jeszcze następne to już małe domki i pranie suszące się na podwórkach, stadka kur i chłopcy grający w piłkę. Zdarza się spotkać obcokrajowca, ale rzadko. Właśnie tutaj Wietnamczycy mieszkają.

 

DOSTAWCA DRZEW

W Wietnamie ilość sposobów wykorzystywania motocykli jest nieskończona.

MARKETING ĆWIERKANY

Ptaszek w klatce przed galerią sztuki ma zachęcać do wejścia. W taki sposób przyciągają klientów także sklepy i punkty usługowe.

PIĘĆ BLOKÓW KONFUCJUSZA

 

Choć samo Hoi An mieści w sobie wiele atrakcji, warto wybrać się również na wycieczkę po okolicy. Kilkadziesiąt kilometrów od miasta znajdują się interesujące wzniesienia, znane tutaj jako Marble Mountains. To pięć bloków skalnych, zbudowanych głównie z marmuru, które wystają z zupełnie płaskiego terenu. Ich wietnamska nazwa (Ngu Hanh Son) tłumaczona jest jako „pięć elementów”, a każde ze wzgórz nosi nazwę jednego z fundamentów filozofii konfucjańskiej: Ziemi, Wody, Ognia, Metalu i Drewna.
Ta kompozycja wzgórz wygląda niebanalnie i kryje niebanalne niespodzianki, jak choćby kompleks zabytkowych buddyjskich pagod oraz świątyń, ukrytych w tamtejszych jaskiniach i nieodnotowanych w żadnym turystycznym przewodniku.

 

 

STARA AZJA JAK ŻYWA

 

Odwiedzając historyczne Hoi An, możemy wiele zobaczyć i dobrze odpocząć, stykając się przy tym z prawie stereotypowym dla turystów wyobrażeniem Azji sprzed wieków. To miasto zostało właśnie przez nich i dla nich niedawno odkryte. Dzięki zagranicznym (ale i rodzimym) gościom Hoi An wyszło z cienia zapomnienia i znów jest – jak przed wiekami – miejscem spotkań, zaś dochody z turystyki pomagają pielęgnować bezcenne zabytki.
Hoi An jest dobrym przykładem, jak zainteresowanie świata nadaje starym miejscom nową tożsamość; jak wykorzystując dziedzictwo kulturowe i łącząc je ze współczesną infrastrukturą turystyczną, można wykreować ciekawą twarz miasta.