Skąd się wzięły zwierzęta i rośliny na wyspach tak odległych od stałego lądu? Galapagos, położone na Pacyfiku, leżą tysiąc kilometrów od Ameryki Południowej. Dla ssaków wodnych i ptaków ta odległość nie stanowiła problemu. Ale jak pojawiły się w tym zwierzęcym raju gady i gryzonie?
Dostępny PDF
Gady i gryzonie prawdopodobnie dopłynęły do Galapagos na dryfujących kłodach drewna. Dotarły tam jednak tylko takie gatunki, które były w stanie przetrwać długą i męczącą podróż. Daleką drogę przebyły też nasiona roślin, przetransportowane na piórach lub w żołądkach ptaków. Skrzydlaci migranci wybrali te wyspy ponieważ nie spotkali na nich swojego głównego wroga – człowieka. Dzięki temu, na przykład, tutejszy kormoran nielotny utracił zdolność fruwania, bo czynność ta po prostu przestała mu być potrzebna.
SMOK NIEGROŹNY
Legwan morski to jedyna jaszczurka żywiąca się w wodzie. Jej pokarm stanowią głównie algi morskie. Ulubionym zajęciem tych łagodnych gadów jest wygrzewanie się na słońcu.
NA PANDZE
Turystów podróżujących statkami dowozi się na wyspy pontonami zwanymi panga. Kilkunastoosobowe grupy oprowadzane są przez przewodników, którzy pilnują przede wszystkim bezpieczeństwa zwierząt.
TO NIE MASKOTKA
Wyruszając na polowanie, samice lwów morskich zostawiają młode na plaży. Ludziom nie wolno dotykać maluchów, gdyż matki wyczują na nich zapach człowieka i mogą je odrzucić.
POMYSŁY MATKI EWOLUCJI
Galapagos powstały około czterech milionów lat temu na skutek aktywności sejsmicznej, ale najmłodsze z tutejszych wysp są wciąż w trakcie formowania. Archipelag składa się z 13 większych wysp, 6 mniejszych i 107 malutkich wysepek, a raczej wystających z wody skał. Wulkaniczny charakter sprawił, że Galapagos wyglądają na niegościnne (przeważa zastygnięta lawa), mimo to wiele gatunków zwierząt znalazło tutaj swój dom.
Zarówno fauna, jak i flora przez tysiące lat ewoluowały, przystosowując się do nowych warunków. Żyją tutaj legwany morskie, które nie występują nigdzie indziej na świecie. Polubiły życie w wodzie, bo tylko tam mogły znaleźć właściwe dla siebie pożywienie. Różnią się wyglądem od swoich lądowych kuzynów – są mniejsze i mają charakterystyczne czarne ubarwienie, podczas gdy tamte są żółtozielonkawe. Niektóre gatunki, jak na przykład zięby Darwina, różnią się od siebie w zależności od wyspy, z jakiej pochodzą. Skutki tej „drobiazgowej” ewolucji dotyczą też olbrzymich żółwi słoniowych, od których wzięła się nazwa archipelagu (po hiszpańsku galápago znaczy „siodło”, którego kształt przypomina skorupa żółwia). Jedne olbrzymy mają wypukłą skorupę i krótką szyję, inne – skorupę płaską, wygiętą do góry w okolicach głowy. Te pierwsze żyły na terenach, gdzie rosło dużo traw, więc nie musiały zadzierać wysoko głowy, by się najeść – te drugie zamieszkiwały miejsca suche, gdzie kolację trzeba było zrywać z krzewów.
Aby zapewnić sobie przetrwanie, ewoluowały również rośliny, jak choćby tutejsze opuncje, które posiadają kolce umiejscowione na pniu. Służą one do obrony przed legwanami, które wspinały się na nie i objadały z liści.
ZALOTNE PTASZKI
Głuptaki niebieskonogie mają widowiskowy rytuał godowy. Samiec staje na jednej nodze, a drugą wymachuje przed samicą. Po chwili zmienia nogę, po czym oboje wznoszą dzioby ku niebu i wydają godowe okrzyki.
OPUNCJA ZBROJNA
Ten gatunek kaktusa dostosował się do warunków środowiska. Roślina „uzbroiła się” w kolce na łodydze, aby bronić się przed legwanami zjadającymi jej liście.
LENIWA ISABELA
Piaszczysta ulica w Puerto Villamil na wyspie Isabela. Leniwa atmosfera wioski udziela się każdemu, kto odwiedza to miejsce.
KSIĄDZ BISKUP, GŁUPTAKI I ROBINSON CRUSOE
Pierwszymi ludźmi mieszkającymi na Galapagos byli prawdopodobnie Inkowie, którzy dopłynęli tutaj z Ameryki Południowej. Taką właśnie hipotezę wysnuł słynny norweski podróżnik, Thor Heyerdahl, choć nie ma na nią niezbitych dowodów. Natomiast według wiedzy sprawdzonej i ogłoszonej, pierwszy człowiek pojawił się tu 10 marca 1535 roku. Był nim biskup Panamy, Tomás de Berlanga, który dotarł na wyspy przypadkiem (jego statek został zniesiony przez prądy podczas ciszy morskiej).
Biskup określił to miejsce jako wyjątkowo nieciekawe. W swych kronikach pisał, że nie ma tu nic oprócz niekończącej się, zastygłej lawy. Wyspy nazwał Islas Encantadas (czyli Zaczarowane), gdyż niekiedy zupełnie znikały we mgle i sprawiały wrażenie jakby się przemieszczały. Biskupowi nie spodobały się nawet sympatyczne głuptaki niebieskonogie. To właśnie on nadał tym stworzeniom tak niefortunną nazwę. W liście do ówczesnego króla Hiszpanii Karola V napisał, że ptaki te są tak głupie, iż nie uciekają przed człowiekiem. Tymczasem, dlaczego miałyby to czynić, skoro nigdy nie zaznały zła ze strony naszego gatunku?
Przez długie lata nikt nie interesował się wyspami, nawet zaborczy konkwistadorzy z Hiszpanii. Do Galapagos od czasu do czasu przybijały statki angielskich i holenderskich piratów, a głównym tego powodem była konieczność zdobycia jedzenia. Piraci, a później również wielorybnicy, łapali żółwie, ponieważ zwierzęta te mogły długo żyć na pokładzie statku bez wody i pożywienia, stanowiąc źródło świeżego mięsa. To właśnie pirackie wyprawy na Galapagos zainspirowały Daniela Defoe do napisania „Przypadków Robinsona Crusoe”.
W 1832 roku wyspy przyłączono do Ekwadoru. Trzy lata później dotarł tu słynny biolog Karol Darwin. Na podstawie obserwacji przyrody na Galapagos stworzył swoją teorię ewolucji, która wywróciła do góry nogami wiedzę na temat życia na Ziemi.
Podczas II wojny światowej władze Ekwadoru pozwoliły wojskom amerykańskim rozmieścić na wyspach bazy morskie. Amerykanie wybudowali lotnisko na wyspie Baltra, które istnieje do dzisiaj. Właśnie na Baltrę przylatują samoloty z Guayaquil i Quito, przywożąc spragnionych wrażeń turystów.
W latach 1946-1959 na wyspie Isabela działała kolonia karna. Więźniów zmuszano do dźwigania kamieni z terenów odległych nawet o kilka kilometrów i budowania z nich muru. Wielu z nich zmarło z wycieńczenia lub na skutek tortur zadawanych przez strażników. Dziś ów tragiczny mur, zwany ścianą płaczu, jest jedynym „zabytkiem”, jaki można zwiedzić na Galapagos.
MUR SKAZAŃCÓW
Fragment muru budowanego przez więźniów z dawnej kolonii karnej na wyspie Isabela.
ŻÓŁW JAK SŁOŃ
Te zwierzęta słyną z długowieczności, żyją 100-150 lat. Dorosły osobnik waży 300 kg. Populacja żółwi słoniowych na Galapagos wynosi 20 tysięcy.
GEORGE SAMOTNIK I ISABELA
W 1978 roku wyspy zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wtedy to zaczęto zwracać większą uwagę na ekologię, a przede wszystkim na ochronę endemicznej fauny i flory. Ponieważ tutejsi mieszkańcy posiadali krowy, świnie, konie, kozy, psy i koty, które zaczęły z czasem zagrażać lokalnej przyrodzie, wprowadzono ścisłe ograniczenia ilości zwierząt domowych. Władze Ekwadoru starają się też ograniczyć napływ ludzi na wyspy. Obecnie na Galapagos mieszka około 27 tysięcy osób, żyjących tylko na czterech wyspach: Isabeli, Santa Cruz (najwięcej, bo około 15 tys.), San Cristóbal i Floreanie.
Najważniejszym miastem jest Puerto Ayora na Santa Cruz, gdzie mieści się Stacja Darwina i hodowla żółwi słoniowych. Właśnie tam, do niedawna, można było odwiedzić starego kawalera, samotnego George’a – żółwia, który miał ponad 100 lat i nie dorobił się potomstwa. Naukowcy starali się pomóc George’owi, wpuszczając do jego wybiegu samice, okazało się jednak, że olbrzymi samotnik w ogóle nie był tym zainteresowany…
Największą wyspą w całym archipelagu jest Isabela, której powierzchnia wynosi 4588 km2, a długość 120 km. Znajdują się na niej cztery wierzchołki wulkaniczne, w tym najwyższy szczyt całego archipelagu – Wolf (1707 m n.p.m.). Jedną z atrakcji wyspy jest przejażdżka konna na szczyt Sierra Negra, gdzie można zobaczyć drugi co do wielkości krater na świecie, o średnicy 10 km, i pospacerować po zastygłej lawie, która tworzy iście księżycowy krajobraz.
Na Isabeli mieszka zaledwie 2200 osób, z czego większość w wiosce Puerto Villamil – idealnym miejscu, gdzie można odciąć się od całego świata. Życie w mieścinie płynie wyjątkowo leniwie. Znajduje się tutaj sporo malutkich hoteli. Wiele z nich prowadzą cudzoziemcy, zwłaszcza ze Skandynawii, którzy uciekli tu od cywilizacji w poszukiwaniu szczęścia.
W Puerto Villamil są najpiękniejsze plaże w całym archipelagu. Samotny spacer brzegiem morza, zwłaszcza wieczorową porą, gdy zachodzi słońce, jest niesamowitym przeżyciem. Jeśli ktoś nie lubi samotności, może popływać w towarzystwie pingwinów lub zawsze skorych do zabawy lwów morskich. Inna opcja to oglądanie płaszczek i rekinów.
MALEC SPOD RÓWNIKA
Pingwiny równikowe są jednymi z najmniejszych na świecie. Ich wysokość nie przekracza 50 cm, a waga 2,5 kg. To jedyny gatunek pingwina, który żyje na półkuli północnej.
WITAJCIE W RAJU
Wybrzeże jednej z wysp Galapagos. Nie ma wielkich hoteli, gwarnych restauracji, nocnych klubów z głośną muzyką. Słychać szum morza i śpiew ptaków.
WSZYSTKIE MIEJSCA ZAJĘTE
Na ławkach wylegują się lwy morskie. Turyści muszą przyzwyczaić się do ich obecności. Zwierzęta są wszędobylskie, a na dodatek bardzo towarzyskie.
NIE DEPTAĆ LEGWANÓW!
Turysta odwiedzający Galapagos jest pod ogromnym wrażeniem dzikich zwierząt, które nie uciekają i pozwalają się fotografować z niewielkiej odległości. Ich tolerancja wobec człowieka jest tak daleko posunięta, że trzeba uważać, aby przypadkowo nie zdeptać niestrachliwych legwanów czy rozrzuconych wkoło gniazd głuptaków.
Ten przyrodniczy raj można zwiedzać na dwa sposoby: indywidualny lub zorganizowany. Pierwszy zakłada, że sami przemieszczamy się między wyspami i na własną rękę szukamy noclegów oraz wycieczek fakultatywnych, organizowanych przez lokalne biura podróży. Większość turystów przybywających na Galapagos decyduje się jednak na pobyt zorganizowany, czyli rejsy, które trwają od kilku dni do tygodnia. Ofert jest wiele. Można pływać statkiem większym (około stu osób) albo mniejszym, w gronie zaledwie kilku lub kilkunastu pasażerów. W tydzień opływa się cały archipelag, zatrzymując się w najciekawszych miejscach.
Zejście na ląd odbywa się w niewielkich grupach pod okiem przewodników, którzy czuwają nie tyle nad bezpieczeństwem zwiedzających, co żyjących tu zwierząt. Wśród 89 gatunków ptaków występujących na Galapagos, aż 76 to endemity. Przy odrobinie szczęścia można więc zobaczyć myszołowa galapagoskiego czy mewę galapagoską, która jest jednym z najrzadszych gatunków na świecie. Bez większego wysiłku natomiast zwiedzający spotka na swej drodze pelikana brunatnego, flaminga, pingwina równikowego czy fregatę.
Lista zakazów i nakazów, która obowiązuje gości oraz stałych mieszkańców wysp, jest długa, ale dzięki temu chroni się naturalny ekosystem. Ważne jest, by ludzie nie dokarmiali ani nie dotykali rzeczywistych gospodarzy tych wysp. Dzięki temu zwierzęta nie boją się nas, nie żebrzą o jedzenie i zachowują się naturalnie. Na każdym kroku pokazują, że są u siebie w domu, a wyspy Galapagos to ich prawdziwe królestwo.