Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2014-03-01

Artykuł opublikowany w numerze 03.2014 na stronie nr. 72.

Tekst i zdjęcia: Marta Zdzieborska,

Tam, gdzie grają bębny kodo


Japonię najlepiej poznaje się na prowincji. Dwie godziny promem od Honsiu leży wyspa Sado. Już z daleka uderza widok jej majestatycznych, ośnieżonych gór. Japonia słynie z pięknych krajobrazów i starannie pielęgnowanej tradycji, które na Sado tworzą szczególną harmonię.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Sado, szósta co do wielkości wyspa w Japonii, pomijana jest przez większość turystów. Portowe miasto Ryotsu, wymarłe w niedzielne popołudnie, kontrastuje z zatłoczonymi handlowymi dzielnicami Tokio. Zamiast zgiełku i kolorowych reklam postarzałe od wilgoci domy i przeszywający dźwięk hulającego wiatru. Gdy po południu szukamy kawiarenki internetowej, dowiadujemy się, że najbliższa znajduje się 20 km stąd. Przez chwilę czujemy się więc jak zesłańcy, którzy od wieków trafiali tu na banicję za nieposłuszeństwo wobec cesarza. A byli to między innymi: mistrz teatru no – Ze Ami, buddyjski mnich reformator Nichiren oraz były cesarz Juntoku, który w 1221 roku został wygnany za walkę z szogunatem Kamokury.

 

ZWYCIĘZCY ZŁA

Maszerujący na występy bębniarze i tancerze biorący udział w festiwalu Oni-daiko, który symbolizuje walkę ze złem.

BIJĄ NA WSI, BIJĄ W ŚWIECIE

Słynni japońscy bębniarze kodo pochodzą z wioski niedaleko miasta Ogi leżącego na wyspie Sado. Na zdjęciu biją w bębny w chorwackim Zagrzebiu.

 

FESTIWAL WALKI ZE ZŁEM

 

Najpopularniejszym miejscem zakwaterowania na Sado są pensjonaty lub malutkie ryokany. My trafiamy do pani Chikako, która, jak się potem okaże, będzie naszym przewodnikiem. Choć ta przemiła Japonka prawie nie zna angielskiego, udaje nam się nawiązać świetny kontakt. Do tego stopnia, że po wypiciu powitalnej kawy zabiera nas na lokalne obchody Oni-daiko – kwietniowego festiwalu symbolizującego walkę ze złem. Mieszkańcy co roku inscenizują taniec demonów odganiających złe duchy, które według legendy mogłyby zakłócić siew ryżu.
Mamy szczęście, bo w tym roku festiwal zbiegł się z okresem kwitnienia wiśni. Widok psychodelicznego tańca w wykonaniu aktorów w drewnianych czerwonych maskach robi niesamowite wrażenie. Atmosferę podkręca towarzysząca spektaklowi rytmiczna gra na bębnach. Zmęczeni ponadgodzinnym występem mężczyźni zmieniają się co jakiś czas, by choć na chwilę wzmocnić się łykiem sake. Publiczność nie pozwala im szybko skończyć. Widzowie wczuwają się w rytualny spektakl, szczególnie młodzi Japończycy okrzykami zagrzewają aktorów do walki.
Święto Oni-daiko to jednak tylko namiastka celebracji, na jaką potrafią zdobyć się mieszkańcy Sado. Największe obchody towarzyszą bowiem Świętu Ziemi, w trzecim tygodniu sierpnia. Odbywa się wtedy trzydniowy festiwal muzyczny i taneczny, którego największą atrakcją są występy bębniarzy kodo – zespołu pochodzącego z jednej z wiosek niedaleko miasta Ogi. Artystów tych, znanych z wirtuozerii i ogromnej siły, można też spotkać w salach koncertowych na całym świecie. Odwiedzili również Polskę.

 

 

POWRÓT IBISA

 

W drodze powrotnej z festiwalu Oni-daiko jedziemy do rezerwatu ibisów – smukłych ptaków, które żyły niegdyś w całej Japonii. Ostatnim ich przyczółkiem stało się właśnie Sado, ale i tutaj nie przetrwały – w 2003 roku zginął ostatni tutejszy ibis. Dlatego rząd japoński, we współpracy z Chinami, które przekazały kilka swoich ptaków, stworzył niedaleko miasta Niibo ich sztuczną wylęgarnię. Dzięki temu znowu słychać ich śpiew.
Dla odwiedzających rezerwat turystów przygotowano specjalny punkt widokowy, z którego można obserwować sławne toki (japońską odmianę ibisa). Gdy patrzymy na nie przez lornetki, nie wyglądają aż tak pięknie jak na zdjęciach, mają szare nakrapiane pióra. Dopiero kilka kroków dalej, w muzeum, dowiadujemy się, że ptaki te zmieniają swój kolor w zależności od pory roku. Najpiękniej wyglądają zimą, ich pióra są wtedy śnieżnobiałe, zaś po wewnętrznej stronie skrzydeł – bladoróżowe.

 

TYLKO DO OGLĄDANIA

Zatoka Senkaku z jej niedostępnymi klifami i wzburzonym morzem to jedna z większych atrakcji krajoznawczych wyspy.

KOMPLETNA POCZTÓWKA Z JAPONII

Lekki tradycyjny domek wkomponowany w krajobraz, lampion oraz kwitnące wiśnie.

MĄŻ I ŻONA

Część kompleksu skał Meoto Iwa. Dwie z nich nazywane są „mężem i żoną”. To obowiązkowy przystanek dla wszystkich par odwiedzających wyspę.

 

KLIFY SENKAKU I KOPALNIA ZŁOTA

 

Choć Sado nie należy do miejsc łatwych do pokonania na rowerze (stromizny są tu powszechne), decydujemy się zwiedzić wyspę na dwóch kółkach. Dzięki temu możemy zatrzymać się w każdym ciekawszym miejscu. Wybrzeża wyspy są bardzo skaliste. Podróżując wzdłuż jej północnej części, widzimy więc małe urokliwe wioski położone tuż obok wyrastających z morza skał. Naszym pierwszym przystankiem są porośnięte mchem skały Meoto Iwa, które według wierzeń mieszkańców przypominają męża i żonę.
Panujący w okolicy spokój co jakiś czas burzą autokarowe wycieczki Japończyków, którzy wyskakują na kilka zdjęć oraz zakupy w sklepie z pamiątkami. Nie mają czasu na dłuższą kontemplację, bo w ich programie jest jeszcze zwiedzanie zatoki Senkaku, słynącej z potężnych klifów wynurzających się z burzliwego morza. Miejsce to robi szczególne wrażenie latem, kiedy woda ma silnie błękitny kolor, a słońce plastycznie uwypukla skaliste kształty. Widokiem strzelistych klifów najlepiej nasycić się podczas półgodzinnego rejsu po zatoce.
W drodze powrotnej z Senkaku warto jeszcze odwiedzić kopalnię złota – ślad po minionej gorączce, która ogarnęła wyspę na początku XVII w. Kruszec wydobywany w tych stronach służył do finansowania szogunatu Tokugawy aż do 1867 roku. O tych czasach opowiada muzeum oraz położona na niedalekim wzgórzu stara kopalnia odkrywkowa Doyu-no-Wareto.

 

 

WYSPA TYSIĄCA SKAŁ

 

Po całym dniu spędzonym wśród strzelistych skał i klifów wydaje się, że nic na Sado nie jest już w stanie zachwycić. Z tego przekonania wybija nas pani Chikako, która oferuje przejażdżkę samochodem po północno-wschodnim cyplu wyspy. Na początku podróży wszystko wygląda mniej więcej po staremu – drewniane małe domki naprzeciwko skalistego wybrzeża i przejmujący wiatr. Dopiero dalej, na wschód od zatoki Senkaku, podjazdy robią się coraz wyższe, a kiedy pokonujemy kolejny kilkusetmetrowy tunel, przed nami ukazuje się widok głazu pokrytego żółtą trawą. To wielki Onogame – licząca 168 m wysokości skała, z której szczytu można podziwiać poorane klifami wybrzeże. Kiedy pobliskie łąki porosną tysiące żółtych lilii, tłumy wycieczek wdrapują się na górę.
Kilka kilometrów dalej znajdują się inne popularne skały Futatsugame, określane mianem żółwi wylegujących się na dnie morza. Miejsce do odpoczynku znajdują nie tylko one – tutejsza plaża ze względu na krystaliczną wodę cieszy się szczególnym uznaniem również wśród mieszkańców i turystów. A na tych, którzy nie mogą rozstać się z widokiem skał odbijających się w morzu, czeka pobliski kemping.
Tak jak wybrzeże Sado obfituje w klify, tak interior wyspy przecinają dwa pasma gór – na północy ponadtysięczne Osado, a na południu niższe Kosado. Do jednodniowych górskich wędrówek bardziej nadaje się północna część wyspy. Największą popularnością cieszy się szlak wiodący na górę Donden (934 m n.p.m.). Trasa ta jest najlepszym punktem obserwacyjnym dla amatorów rosnących w tych rejonach fiołków, przylaszczek oraz innych japońskich kwiatów. Z kolei dla osób pragnących mocniejszych wrażeń idealny będzie trekking na najwyższy szczyt wyspy – górę Kinpoku, o wysokości 1172 metrów n.p.m. Znana jest ona ze zmiennej pogody oraz panoramicznych widoków sięgających wybrzeża.
Najpiękniejszą perspektywę na otaczający łańcuch gór umożliwia jednak jazda samochodem lub autobusem drogą Osado Skyline, otwartą od kwietnia do października. Trasa ta uznawana jest za jedną z najbardziej spektakularnych górskich serpentyn w Azji. Podczas tej wycieczki koniecznie należy się zatrzymać przy punkcie widokowym w Hakuundai.

 

BŁOGOSŁAWIONA CISZA

Na Sado znajduje się mnóstwo buddyjskich i szintoistycznych świątyń, które przyciągają piękną architekturą i otaczającą je ciszą.

SADO DLA DUSZY

 

Na wyspie nie brakuje pięknych świątyń ukrytych w okolicznych lasach. Te stare zmurszałe budowle były dla nas najlepszymi przystankami podczas wyczerpujących wypraw rowerowych. Do najbardziej znanych należą Komponji i Myosenji – obie powstałe na cześć mnicha i reformatora buddyzmu Nichirena, który w 1271 roku został wygnany na Sado za krytykę szogunatu. Na szczególną uwagę zasługuje Myosenji, której głównym punktem jest pięciopiętrowa drewniana pagoda.
Mieszkańcy Sado często zaglądają do Seisui-ji, świątyni łudząco podobnej do Kiyomizu-dery w Kioto. Obiekt powstał w 808 roku za sprawą wizyty mnicha Kenno na wyspie. Jak głosi legenda, duchowny zarządził jej budowę po to, aby mieszkańcy na miejscu mogli podziwiać piękno świątyni z Kioto. Wśród ciszy otaczających ją drzew na pewno łatwiej o skupienie niż w oblężonym przez turystów zabytku w wielkim mieście.
Nietypowym obiektem, na jaki natknęliśmy się podczas zwiedzania okolic Onogame i Futatsugame, była Sai-no-kawara, skryta w jaskini. Świątynia ta mieści setki figurek jizo, zostawionych tu przez rodziców, którzy stracili dzieci. Według lokalnych wierzeń grota jest dla tych dzieci przystankiem w drodze do nieba, a figurki mają zagwarantować im bezpieczną wędrówkę.
Sai-no-kawara, podobnie jak wiele innych obiektów na Sado, jest dowodem mocno kultywowanej lokalnej tradycji, która utrzymuje się tu od wieków, a dziś pozwala poczuć ducha starej Japonii.