Chrzęst lodu pod stopami i dźwięk rozpryskującej się wody przerywają ciszę panującą nad Jeziorem Turawskim. Chodzę po wodzie czy po lesie? Otaczają mnie korzenie starych drzew. Martwe kikuty kierują się tęsknie ku niebu.
Dostępny PDF
Jezioro to tak naprawdę zbiornik retencyjny o powierzchni 24 km2, wysokości zapory 13 m, głębokości do 13 m i pojemności maksymalnej 108 mln m3.
Pierwszą siekierę w pień drzewa wbito tu w 1933 roku. Budowa zbiornika trwała 6 lat. Wysiedlono kilkadziesiąt rodzin. Na zawsze zniknęły z mapy cztery opolskie wsie.
Jezioro Turawskie miało regulować poziom Odry i stać się miejscem wypoczynku. W czasach PRL-u powstało tu sporo ośrodków wypoczynkowych. Dzisiaj nowoczesne domki letniskowe przeplatają się z ruinami starych pawilonów wczasowych.
Późną jesienią poziom wody jest tak niski, że w kaloszach do kolan doszedłem prawie do połowy akwenu.
Luty dobiegał końca. Silny wiatr z zachodu wyrzucił na brzeg ogromne tafle lodu. Tajemnice Jeziora Turawskiego zakryły napływające z roztopów wody. Może kolejne suche lata pozwolą odkryć coś nowego? Niedługo plaże zaludnią się urlopowiczami, na wodę wypłyną łódki. Turawski podwodny las odejdzie w niepamięć i tylko zerwana czasem wędkarska żyłka przypomni o tkwiących pod wodą świadkach przeszłości.