Stocznia Gdańska to miejsce narodzin Solidarności. Dziś próżno szukać tu wolnościowej symboliki. Stosunek stoczniowców do przeszłości jest skomplikowany i daleki od sentymentalizmu. Istotniejsza jest teraźniejszość – konkurencja stoczni azjatyckich i brak polityki gospodarczej państwa przyczyniają się do utraty stabilizacji i płac poniżej oczekiwań. Dźwigi górujące nad Gdańskiem znikają, a szafki w szatniach pustoszeją.
Dostępny PDF
Wraz z kurczącym się przemysłem stoczniowym pracownicy stają przed wyborem: zostać w kraju czy szukać pracy za granicą – głównie w stoczniach norweskich i niemieckich.
Warunki pracy stoczniowców narażają ich na kontakt z wypalającym oczy błyskiem oraz wszechobecnym pyłem i kurzem.
Spawacze wewnątrz burty powstającego statku. Latem słońce zamienia stalową konstrukcję w piec. Zimą lodowaty wiatr hula między włazami.
Kilkudziesięciometrowe dźwigi odgrywają kluczową rolę przy budowie statków. Poruszają się po szynach, przenosząc za jednym razem aż do kilkunastu ton materiałów.
Dawna Stocznia Gdańska to nie monolit, zarówno jeśli chodzi o własność, jak i specjalizacje. Na jej obszarze działa szereg spółek produkujących różne jednostki – od potężnych trawlerów po luksusowe jachty.
Budowa statków pozostaje wysoce zależna od manualnych umiejętności stoczniowców. Nadal powstają one z nieznacznym udziałem automatyki.
Dźwigi to symbol stoczni i część krajobrazu Gdańska. Dzisiaj jako zagrożony gatunek część z nich objęta została ochroną konserwatora zabytków.
Materiał powstał dzięki uprzejmości Akademii Nikona organizującej warsztaty: Za zamkniętymi drzwiami Stoczni - fotoreportaż industrialny.
Więcej informacji na stronie www.akademianikona.pl