Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2014-03-01

Artykuł opublikowany w numerze 03.2014 na stronie nr. 90.

Tekst i zdjęcia: Dorota Kamińska,

Chmura mąki nad Helladą


Grecja Grecja / Europa
Poznaj zwyczaj

Nie wiadomo dokładnie, kiedy narodziła się ta stara tradycja. Po raz pierwszy bitwę na mąkę w tym greckim miasteczku odnotowano w 1801 roku. Mieszkańcy wkładali karnawałowe maski, tańczyli i rzucali w siebie białym pyłem, radując się nawet podczas tureckiej okupacji. Czynią tak do dziś.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

Dziecięca ochota, żeby raz na jakiś czas porządnie się wybrudzić, nigdy nie gaśnie – niezależnie od tego, ile mamy lat, kim jesteśmy i czym się zajmujemy jako dorośli. Ów atawizm ze szczególnym nasileniem prześladuje mieszkańców Galaksidi.
Jest to miasto niewielkie, malownicze i położone nad Zatoką Koryncką. Jesienią i zimą panuje tu dość senna atmosfera. Jedynie latem przyjeżdża trochę turystycznych autokarów, żeby zatrzymać się i porobić zdjęcia, które w tym miejscu dobrze wychodzą. Galaksidi ulega niezwykłemu ożywieniu dopiero podczas ostatniego dnia karnawału, który obchodzi chyba najhuczniej w Grecji.

 

 

GALAKSIDI, MIASTO KOSMITÓW

 

O hiszpańskich bitwach na pomidory czy hinduskim święcie kolorów Holi słyszał w świecie prawie każdy, a na temat greckich walk na mąkę – alevropolemos – prawie nikt. Na koniec karnawału Grecy obchodzą dzień nazywany Kathara Deftera, czyli Czysty Poniedziałek. Jest to zarazem początek Wielkiego Postu. Wtedy też całymi licznymi rodzinami wyjeżdżają za miasto, gdzie puszczają latawce i jedzą postne potrawy. Wznoszące się latawce są symbolem oczyszczenia ducha, duchowego odnowienia, czy też duchowego wzniesienia się, które powinno rozpocząć się wraz Wielkim Postem. Ale nad Galaksidi, zamiast latawców, unosi się wtedy kolorowa chmura mąki.
Żeby wziąć udział w takiej walce, trzeba się do niej solidnie przygotować. Każdy, kto przyłącza się do korowodu przechodzącego przez miasto, musi się liczyć z tym, że wszystko, co ma na sobie, będzie potem tylko do wyrzucenia. Mąka z włosów też nie wypłucze się po pierwszym myciu, a kolory, którymi jest barwiona, nie zawsze łatwo się zmywają. Dlatego przed samą bitwą Galaksidi wygląda jak miasto kosmitów. Większość ludzi ma na sobie białe kombinezony, które chronią ubrania, na głowach foliowe worki lub czepki kąpielowe, a na oczach okulary do nurkowania. Z kolei na ustach i nosach – konieczne maski ochronne, bo tylko przez nie da się oddychać.

Tradycja tego szaleństwa ma kilka wytłumaczeń, ale żadne z nich nie jest do końca pewne. Podobno przybyła ona z Sycylii, którą często odwiedzali mieszkańcy Galaksidi. Mączne walki mogą mieć nawet swoje korzenie w czasach bizantyjskich, kiedy to ówcześni błaźni malowali twarze, prowokowali wygłupy i obrzucali się kolorową mąką. Łączy się ona również ze zwyczajem żegnania greckich marynarzy wypływających w morze, dla których organizowano kiedyś takie rozrywki.

 

 

BACHANALIA

 

Na mączne walki przygotowuje się całe miasto. Ten, kto ma mieszkanie, sklep, tawernę lub kawiarnię znajdujące się w centrum miasta, musi je koniecznie zabezpieczyć. Wszystkie budynki na poziomie parterów otulone zostają folią. Korowód, który przejeżdża przez miasto, zasypuje bowiem mąką wszystko, co się nawinie. Złożony jest ze starych, ledwo poruszających się samochodów, na których, wiwatując, stoją pomalowani i poprzebierani mieszkańcy miasta. Zewsząd dochodzi głośna muzyka. Wszędzie słychać huki, krzyki i gwizdy. Im głośniej, tym lepiej! Mąka jest wszędzie, a w białej chmurze pojawiają się barwne akcenty: pył w kolorze indygo i krwistej czerwieni, gdzieniegdzie dymne świece oraz fajerwerki.
Korowód objeżdża całe miasto, a widać go i słychać z daleka. Ponieważ miasteczko nie jest duże, objazd kończy się po godzinie. To jednak nie koniec atrakcji, bo tego dnia całe Galaksidi imprezuje. Wszyscy są od stóp do głów brudni, kolorowi oraz… napojeni. Co chwilę przez wąskie ulice przejeżdża na wpół rozpadający się samochód, który wcześniej brał udział w korowodzie. I trzeba naprawdę uważać, bo pomalowany na czarno kierowca najpewniej nie pozbył się jeszcze piwa.
Gdyby ktoś przypadkiem znalazł się w miasteczku i nie wiedział, co się w nim dzieje, mógłby pomyśleć, że trwają tu starożytne bachanalia. Bo też rzeka alkoholu oraz niektórzy uczestnicy przebrani za kozły tworzą klimat świąt iście dionizyjskich.

 

 

KRAJOBRAZ Z MIOTŁĄ

 

Na szczęście ta oryginalna zabawa wpisana jest w coroczny kalendarz miasta, więc po jej zakończeniu każdy wie, co czynić powinien. Kiedy więc ostatni dzień karnawału zostanie godnie pożegnany, rozpoczyna się wielkie sprzątanie. Z tawern, małych uroczych sklepików i kawiarenek powoli wychodzą właściciele. Każdy z miotłą w ręku.
Galaksidi pokryte jest grubą warstwą kolorowej mąki. Czegokolwiek by nie dotknąć, wszystko jest tak strasznie brudne, że aż komiczne. Mimo wszystko należy jednak tę stajnię Augiasza wyczyścić! I aby miasto wróciło do stanu sprzed wielkiej imprezy, potrzeba około tygodnia, a najlepiej jeszcze silnego deszczu.
Powoli i bez nerwów Grecy ruszają więc do pracy, tak jakby dzień wcześniej nic specjalnego się nie stało. Stopniowo, wraz z powrotem czystości, wraca też wszechobecny spokój i zwyczajna leniwa atmosfera. Miasteczko zamiera w czasie i zaczyna kumulować energię, aby za rok znów wybuchnąć mącznym wulkanem.