Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2015-07-01

Artykuł opublikowany w numerze 07.2015 na stronie nr. 72.

Tekst i zdjęcia: Maria Giedz,

Kraina w kratę


„Najlepsza gęsina jest w Swołowie na Świętego Marcina”. Takim sloganem przywitała mnie jedna z tutejszych gospodyń. Wieś jest niezwykła i leży piętnaście kilometrów od Słupska. Niemal wszystkie znajdujące się w niej domy są konstrukcji szkieletowej, inaczej szachulcowej, ze ścianami w biało-czarną kratę. Na dodatek większość z nich pamięta odległe czasy. Nic dziwnego, że Swołowo okrzyknięto stolicą „Krainy w kratę”, czyli tej części Pomorza, w której występuje szczególne nagromadzenie podobnych budowli.

Do wsi dotarłam chyba od złej strony, bo droga składała się z dziur i wybojów. Mało to było zachęcające, zważywszy, że tablice informacyjne promowały Swołowo jako „europejską wieś dziedzictwa kulturowego”. Niemniej warto było się pomęczyć, gdyż znalazłam się w krainie wyjątkowo ciekawej.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

ZASŁUŻYLI NA MUZEUM

Fragment pokazowej Zagrody Albrechta z przełomu XIX i XX w., w której mieści się dziś filia Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku. Albrechtowie gospodarowali w Swołowie prawie trzysta lat, od 1659 do 1945 roku.

ZAGRODY JAK FORTECE

Tutejsze obejścia przypominają niekiedy warownie. Dawniej wjazd na ich teren możliwy był tylko przez budynek bramny (na zdjęciu), na noc zamykany.

 

CHŁOP NA ZAGRODZIE

 

Był kwietniowy, słoneczny ranek. Cisza, żadnych turystów, żadnych festynów, dzieciaki w szkole, gospodarze jeszcze nie wyjechali w pole. Brukowana droga wiodąca wzdłuż stawu opasywała go razem z kościołem i dawną szkołą, wyodrębniając jak wyspę. Niewiele mamy w Polsce wsi o układzie owalnicowym i tak czytelnie zachowanym. Osady o zarysie wrzeciona albo owalu, w którym znajduje się staw, kościół i cmentarz, spotyka się głównie na terenie Czech, Śląska i południowo-wschodnich Niemiec. No i na Pomorzu, w okolicach Słupska.
Gęsi wybrały się właśnie na spacer i dreptały w stronę stawu. Kościół stał biały, kamienny, kryty czerwoną dachówką, z wydzieloną absydą o bryle dość ciężkiej, nawiązującej do czasów romańskich. Ale dzięki konstrukcyjnym szkarpom oraz ostrym łukom, wieńczącym portal i okna, widać, że gotycki, pewnie z końca XIV w., a może z początków XV w. Postawiony nad strumykiem, zwanym Zieloną Strugą, który w centrum wsi zamienia się dzięki niewielkiemu spiętrzeniu w staw niegdyś pełniący funkcje gospodarcze. Dawniej wokół kościoła znajdował się wiejski cmentarz, dzisiaj jest tam ładnie przystrzyżona trawa. Kościół, przed wojną ewangelicki, a obecnie katolicki, jest filią parafii w Bruskowie Wielkim.
Turystów docierających do Swołowa najbardziej fascynuje jego zabudowa rozmieszczona po zewnętrznej stronie owej owalnicy. Są tam kompletne zespoły zagród na planie czworobocznym, za którymi ciągną się najpierw ogrody warzywno-owocowe, następnie pastwiska, pola, a także drogi. Przypomina to szlacheckie folwarki lub małe fortece zbudowane na planie kwadratu albo prostokąta. Do takiej zagrody wjeżdża się z centralnej we wsi drogi (owalnicy) przez budynek bramny na noc zamykany. Wewnątrz znajduje się podwórze brukowane kamieniem. Wokół niego, najczęściej w głębi, stoi budynek mieszkalny, który wygląda niekiedy jak szlachecki dwór. Z boku znajduje się stodoła, po przeciwnej stronie budynek inwentarski, czasem są też i inne zabudowania. Takich potężnych zagród zachowało się tutaj ponad dwadzieścia.

 

DOMY I DOMISZCZA

U góry należący kiedyś do rodziny Duske potężny XIX-wieczny dom ze strychem przeznaczonym na funkcje magazynowe. Po prawej mniejszy, typowy dom szachulcowy z XX w.

DRZWI DO ALBRECHTA

Zabytkowe, dziewiętnastowieczne drzwi do domu Joachima Albrechta, ostatniego z najstarszych tu rodów.

 

JAK ZA ŚWIĘTOPEŁKA

 

Wieś, a może wówczas tylko osada, była zamieszkana już w czasach rzymskich, o czym świadczą znaleziska datowane na pierwsze wieki naszej ery. Układ przestrzenny Swołowa został ukształtowany za czasów gdańskiego księcia Świętopełka II (XII-XIII w.) oraz niemal dwustuletniego zarządzania Zelovem albo Zwolovem przez zakon Joannitów (wznieśli też zamek w Skarszewach na Kociewiu, a w czasach późniejszych zbudowali port, szpital i wspaniałą warownię na Malcie), i właściwie nie został od tamtych czasów zmieniony.
Później miejscowość przynależała do znanych rodów szlachty pomorskiej: von Below, Peter Glasenapp, von Schwave, a od około 1600 roku do Zarządu Dóbr Królewskich w Słupsku. Przez kolejne dwa stulecia, niezależnie od tego, czyją była własnością, zamieszkiwało ją 15 rodzin chłopów pańszczyźnianych. We wsi mieszkał też sołtys, człowiek wolny, którego pańszczyzna nie obowiązywała. Po jej zniesieniu i nadaniu chłopom praw własności, czyli od początku XIX w., wieś zaczęła się rozwijać. Wtedy właśnie nastąpiła budowa nowych i rozbudowa istniejących budynków, tworząc obecne zagrody gospodarzy. Ale nie zakłóciło to owego średniowiecznego układu przestrzennego wsi.

 

EUROWIEŚ

Nad Zieloną Strugą stoi kościół z przełomu XIV i XV wieku...

...Była tu też szkoła, która działała w tym budynku do 1931 r. Odkupił go potem kołodziej. Przed wojną mieli tu też stolarza, kowala, dwóch szewców, a nawet leśniczego. Nic dziwnego, że Swołowo prezentuje się dziś oficjalnie jako europejska wieś dziedzictwa kulturowego.

MOCNO OSIEDLENI

Ponadstuletnie, ale w dobrym stanie, siedlisko z budynkami mieszkalnymi i gospodarczymi. To na zdjęciu – z wielkim domem, stodołą oraz zabudowaniami inwentarskimi, wskazującymi na zamożność właścicieli.


Na podstawie dokumentów wiadomo, że przed II wojną światową w Swołowie, którego powierzchnia wynosiła wówczas 901 ha, mieszkało 315 osób, zaś gospodarstw rolnych było 39. Piętnaście z nich zaliczano do gospodarstw dużych. Funkcjonowało też gospodarstwo gminy kościelnej. Swołowo należało do wsi bogatych. Miało własną szkołę, kowala, stolarza, stelmacha (kołodzieja) zajmującego się wyrobem drewnianych części potrzebnych do składania wozów, dwóch szewców, leśniczego. Do wsi doprowadzono elektryczność, a grunty zostały zmeliorowane.
Obecnie mieszka tu ponad 200 osób, ale tylko część z nich uprawia ziemię. Pozostali imają się najróżniejszych zawodów, między innymi związanych z rekonstrukcją chłopskich zagród i życiem w nich, bowiem w Swołowie, jako filia Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku, funkcjonuje Muzeum Kultury Ludowej. Placówka ta organizuje w budynkach muzealnych oraz na terenie wsi wiele imprez odtwarzających dawne zwyczaje mieszkańców.

 

PÓŁGĘSEK NA LUDOWO

O kaszubskim Święcie Gęsi w Swołowie informuje baner zapraszający na degustację miejscowych przysmaków – kiełbas, szynek i półgęsków (zdjęcie obok) oraz na pokazy darcia pierza. W Muzeum Kultury Ludowej obejrzeć można m.in. piec chlebowy i wystawę kołowrotków.

 

WCALE NIE PRUSKI

 

Budynki o konstrukcji szkieletowej wznoszono na Pomorzu już w wieku XVIII. Potocznie i błędnie mówi się o nich, że są z „pruskiego muru”. W wielu regionach Europy, od francuskiej Bretanii po litewską Kłajpedę, a nawet i dalej, spotyka się jednak podobne budownictwo. „Domy w kratę” nie mają więc wcale pruskiego rodowodu. Nie jest to architektura zbyt trwała. Składa się z drewnianej konstrukcji, czyli szkieletu, którego bielone z zewnątrz przestrzenie wypełniano gliną z sieczką albo trocinami, czasem gliną z kawałkami cegły lub z polnymi kamykami.
Domy szachulcowe wymagają ciągłych reperacji, a lata po II wojnie światowej temu nie sprzyjały. Migracje, przesiedlenia, poczucie tymczasowości życia na Ziemiach Odzyskanych, a do takich w PRL zaliczano obszar Pomorza, nie przyczyniały się do dbałości o ową zabudowę. Dziwnym trafem z miejscowości położonych pomiędzy Łebą a Darłowem, w pasie o szerokości 40-50 km w głąb lądu, najlepiej zachowało się Swołowo. Do dzisiaj stoi tu 70 budynków w kratę. Nie wszystkie są w dobrym stanie technicznym, ale mieszkańcy, mimo że wielu z nich jest potomkami przybyszów ze wschodu i południa kraju, postanowili przywrócić je do świetności. Ten zapał i pomoc zewnętrznego finansowania spowodowały, że Swołowo stało się swoistym skansenem, a nieliczne domy, które nie mają nic wspólnego z budownictwem szachulcowym, są również spontanicznie malowane w biało-czarną kratkę.
Oprócz szachulcowych budynków mieszkalnych zachowały się też takie stodoły, obory, chlewy, jest nawet budynek bramny, dom chlebowy, stolarnia i kuźnia. Większość z nich należy do osób prywatnych, więc można je przeważnie oglądać z daleka. Do najciekawszych zespołów owej wiejskiej zabudowy należy zagroda nr 8 przejęta przez muzeum, niegdyś własność Michaela Albrechta i pozostająca w rękach tejże rodziny do końca II wojny światowej. Albrechtowie mieszkali tutaj co najmniej od 1659 roku. Interesującym obiektem jest też chałupa dymna, czyli tzw. kurna chata, na terenie prywatnej zagrody nr 39. Zbudowana została w XVIII w. z dębowego drewna i glinianej polepy, z kamiennym paleniskiem wewnątrz, wówczas bez komina.

 

GĘSINA NA ŚW. MARCINA

 

Na Pomorzu jesienią, a dokładnie w listopadzie, następuje bicie gęsi, a wraz z nim święto przypadające na Dzień św. Marcina. Stare porzekadło mówi, że „od Świętego Marcina zima się zaczyna”. Właśnie wtedy w Swołowie rozstawia się stoiska uginające się od wędlin, półgęsków, pasztetów, okrasy, smalców oraz innych gęsich przysmaków i sprasza się licznych gości.
Od kilku lat w okolicach 11 listopada swołowskie muzeum, przy współudziale mieszkańców, organizuje tutaj wielki festyn, nawiązujący do tradycji regionu. W stodole zagrodnika, zaadaptowanej na potrzeby muzealne, odbywa się darcie pierza przy akompaniamencie śpiewów. Jest pokaz przędzenia na kołowrotku, a także tkactwa. Można nawet utkać coś samemu, czego najchętniej podejmują się dzieci. Istnieje możliwość zwiedzenia swołowskich wnętrz – domu z drewnianymi skrzyniami, domu chlebowego czy kuźni.
Wkoło, przyciągając gości na biesiadę, rozchodzą się zapachy zupy brukwiowej na gęsi, pieczonych nóżek, smakowitych pierogów. Bo przecież najlepsza gęsina jest w Swołowie na św. Marcina!