Dubaj robi wrażenie już podczas lądowania. Pustynia otaczająca miasto podzielona jest oświetloną siatką autostrad. Samolot schodzi niżej i na wysokości 600 m nad ziemią nagle zdajecie sobie sprawę, że szczyt najwyższego budynku świata – Burdż Chalifa – jest ponad 200 m nad Wami! Wzdłuż wybrzeża Zatoki Perskiej (zwanej tu Zatoką Arabską) rozciągają się połacie dzielnic miasta. Zapowiada się całkiem nieźle.
Samolot w końcu ląduje. Międzynarodowe lotnisko w Dubaju jest przeolbrzymie. Całkowita powierzchnia to prawie 2 miliony metrów kwadratowych. 200 hektarów. W środku miasta. Obsługuje rocznie ponad 70 milionów pasażerów. W zależności od pory roku przy wysiadaniu z samolotu może zaskoczyć przyjemny powiew wiatru (miesiące zimowe) albo uderzenie diabelnego gorąca (miesiące letnie). Nie muszę chyba wspominać, która pora roku jest najdogodniejsza do odwiedzenia Emiratów.
Dostępny PDF
WIELBŁĄDY ZDALNIE STEROWANE
Przy odprawie czeka spotkanie z rodowitym Emiratczykiem lub Emiratką. Który, bądź która, sprawdzi paszport, czasem zeskanuje oko, czasem poczęstuje cukierkiem i będzie życzyć miłego pobytu. I to by było najprawdopodobniej na tyle, Drogi Czytelniku, jeśli chodzi o Twoją interakcję z obywatelami ZEA. Nie dlatego, że wszyscy pracują na lotnisku. Ale dlatego, że większość z nich zatrudniona jest w szeroko pojętym sektorze państwowym lub też prowadzi własne biznesy, więc jeśli tylko nie dane będzie spotkać się z lokalną policją (wysoce niewskazane), to Emiratczyków zobaczysz np. w restauracjach czy centrach handlowych. I to nie jako obsługę.
Emiraty to wielokulturowy tygiel. Większość ludzi, z którymi ma się styczność w hotelach, taksówkach czy sklepach, pochodzi z przeróżnych miejsc na świecie. Przede wszystkim z Indii, Pakistanu, Sri Lanki, Bangladeszu, Filipin… Mówi się, że na terenie ZEA można spotkać prawie wszystkie nacje.
Jak okiem sięgnąć pustynia. Wydmy mniejsze i większe. Czasem kamienista, a właściwie górska, bo od północy Półwyspu Arabskiego, po jego wschodniej stronie, rozciąga się łańcuch gór Al-Hadżar. Jednak piasek przeważa. Z pustynnymi terenami wiążą się nierozłącznie mieszkańcy pustyni. I nie mam tu na myśli Beduinów, a wielbłądy. W Emiratach jest kilka targów z tymi zwierzętami. Nie służą one jako główny środek transportu, przegrały z pojazdami 4x4. Więc po co targi? Otóż wielbłądy to źródło mięsa, wełny oraz… sportowych emocji. Jednym z tradycyjnych sportów w Emiratach są ich wyścigi.
WYŚCIGI OKRĘTÓW
Wielbłądy, „okręty pustyni”, były niegdyś głównym środkiem transportu, a dzisiaj ich wyścigi to jeden z emirackich sportów.
ŻAGIEL NA 7 GWIAZDEK
Ikona architektoniczna, Burdż al-Arab, czyli hotel żagiel. Dla podkreślenia luksusu tego obiektu mówi się, że ma siedem gwiazdek (choć maksymalna możliwa ilość to pięć).
40 TYSIĘCY POJEMNOŚCI
W stolicy ZEA, Abu Zabi, znajduje się największa świątynia kraju. Wielki Meczet Szejka Zayeda to jeden z niewielu w Emiratach, który dostępny jest dla wszystkich odwiedzających. Jednocześnie modlić się tu może nawet 40 tysięcy wiernych.
W sezonie zimowym, kiedy temperatury są bardziej znośne, odbywają się regularnie zawody o tytuł najszybszego „okrętu pustynnego”. I jest to niebywale ciekawe doświadczenie. Owalny tor wyścigów o długości kilku kilometrów otoczony jest asfaltową drogą. Po niej, wzdłuż biegnących wielbłądów, poruszają się pojazdy zmechanizowane. Wspomniane wcześniej 4x4 towarzyszą ścigającym się zwierzętom. Po co? Ano po to, żeby w odpowiednim momencie dać znać „dżokejowi” siedzącemu na grzbiecie zawodnika, żeby zaczął przyspieszać. „Dżokeje” to roboty z przymocowanym bacikiem, uruchamianym za pomocą walkie-talkie, które znajduje się w rękach właściciela wielbłąda. Dzięki takim udogodnieniom wyścigi wielbłądów stały się sportem bezpiecznym i nienarażającym ludzi na upadek z grzbietu pędzącego zwierzęcia. Technologia na każdym kroku wkrada się w tradycje emirackie.
ARABSKIE BAJKI I MITY
Z Emiratami związanych jest wiele mitów i niedopowiedzeń. W mediach (przodują w tym fora internetowe, gdzie wypowiadają się „specjaliści”, którzy byli w kraju przez tydzień) pojawiają się błędne, a czasami mocno krzywdzące informacje. Jednym z wielu pytań, które notorycznie pada, jest to, czy z pieczątką wjazdową do Izraela w paszporcie można wjechać na teren Emiratów. Otóż można. Nikt nie robi z tego tytułu problemów. Owszem, bywało tak parę ładnych lat temu, ale już nie jest. Mam w tej kwestii korespondencję z Ambasadą Polski w Abu Zabi oraz bardzo namacalne doświadczenie – pracując z wieloma pilotami, spośród których kilku specjalizowało się w wycieczkach do Ziemi Świętej, nigdy nie zdarzyło się, żeby mieli problemy przy wjeździe. Natomiast faktem jest, że podróżujący z paszportem izraelskim wjazdu do Emiratów nie mają.
Kolejnym mitem jest traktowanie kobiet. To nieprawda, że nie mają tu nic do powiedzenia. Najlepszym przykładem jest organ legislacyjny państwa (Federalna Rada Narodowa), w którym zasiadają także panie. Trzeba coś więcej pisać? Proszę bardzo: specjalne okienka dla pań w urzędach państwowych, komunikacja publiczna z wydzielonymi przedziałami tylko dla kobiet (nie muszą korzystać z tych miejsc, ale mogą, jeśli czują się niekomfortowo w męskim towarzystwie) i „ladies taxi”, gdzie kierowcami są kobiety. I nieprawdą jest, że cierpią, nosząc czarne abaje. Emiratczycy są niezwykle przywiązani do swoich tradycji i arabskie odzienie jest jednym ze sposobów manifestacji przynależności.
Następna kwestia to dostęp do trunków wysokoprocentowych. W większości barów i restauracji hotelowych turyści mogą wypić coś mocniejszego. Na próżno zaś szukać alkoholu w sklepach spożywczych czy na stacjach bezynowych. Handel nim dozwolony jest tylko w specjalistycznych sklepach. A i te nie są dostępne dla wszystkich. Rezydenci Emiratów (nie mylić z obywatelami) mogą zaopatrywać się w trunki pod warunkiem posiadania specjalnej licencji. Upłynnić całej wypłaty się nie da, bo licencja ogranicza wydatki do kilku procent miesięcznych dochodów. Takie zasady obowiązują w Abu Zabi i Dubaju.
W najbardziej konserwatywnym emiracie – Szardży – obowiązuje natomiast całkowita prohibicja. Mniejsze, północne emiraty nie mają żadnych obostrzeń związanych z nabywaniem alkoholu. Sklepy z branży dostępne są dla wszystkich i bez specjalnych pozwoleń. Nielegalny jest natomiast przewóz zakupionego tam alkoholu do pozostałych emiratów. Wlatując do ZEA, można legalnie co nieco przywieźć na tzw. użytek własny. Konsumpcja alkoholu w miejscach publicznych jest całkowicie niedozwolona. Zero tolerancji dla jazdy samochodem „pod wpływem”. I trzeba pamiętać, żeby nie przesadzić i zachowywać się grzecznie po paru drinkach.
Nie trzeba się też obawiać „zemsty faraona”. Pomijając fakt, że w Emiratach nie było faraonów, to jakość wody (głównie morskiej odsalanej) jest bardzo wysoka, więc bez obaw można myć zęby i owoce, korzystając z kranówki. Picia jej jednak bym nie polecał.
Emiraty to miejsce, gdzie słońce świeci przez większość roku. Jeśli traficie na burzę piaskową, deszcz lub inny opad atmosferyczny (bo i śnieg na szczytach gór Al-Hadżar, i grad się zdarza), możecie z dumą powiedzieć o sobie: „Jesteśmy wybrańcami!”.
WSZYSTKO NA SPRZEDAŻ
Stare, tradycyjne bazary obecne są w wielu miejscach. A na nich przyprawy, złoto, pamiątki i nieodzowny element handlu – czyli targowanie.
Z PRĘDKOŚCIĄ FERRARI
Najszybszy roller coaster na świecie znajduje się w parku rozrywki Ferrari World w Abu Zabi. Wagoniki osiągają 240 km/h w mniej niż 5 sekund.
ZŁOTY PĘD
Na każdym kroku coś zaskakuje. Wjeżdżając do jednego z pięciogwiazdkowych hoteli, Al Qasr, minąć trzeba rozbiegane złote konie.
JEDNO PAŃSTWO, SIEDEM EMIRATÓW
Co warto tu zobaczyć? Wszystko. Siedem emiratów wchodzących w skład państwa. I każdy różni się od poprzedniego. Abu Zabi, czyli stolica, ma przepiękny Wielki Meczet Szejka Zayeda, w którym można podziwiać między innymi największy na świecie ręcznie wykonany perski dywan, przeolbrzymie żyrandole z krzyształkami Swarovskiego, i ogólny kunszt budowlany. W największym emiracie jest też jedyny park rozrywki na świecie sygnowany znakiem czarnego konia Ferrari, a w nim najszybsza kolejka górska świata Formula Rossa (rozpędzająca się do 240 km/h w mniej niż 5 sekund). „Emirates Palace” – superluksusowy hotel, tor F1, Masdar City (dzielnica przyszłości, w całości zasilana energią słoneczną i wiatrową), realizowany projekt nowego centrum kulturalnego Abu Zabi, w którym w niedalekiej przyszłości będzie można podziwiać muzea „Louvre Abu Zabi” czy Guggenheima, to tylko niektóre przykłady tego, co przyciąga turystów do stolicy.
Szardża to kolejny emirat. Stolica kulturalna kraju. Z nastawieniem na tradycję i historię państw muzułmańskich i arabskich. Liczne muzea sztuki i historii naturalnej, stare (i nowe) tradycyjne targi, wiele festiwali i wydarzeń kulturalnych oraz niepowtarzalna atmosfera.
Północ kraju, czyli mniejsze emiraty: Adżman, Umm al-Kajwajn, Ras al-Chajma i Fudżajra, zapewniają możliwość odpoczynku od wielkomiejskiego zgiełku Dubaju czy Abu Zabi. Krajobrazy pustynne i górskie, porty handlowe, stare forty i maleńki meczet Al Badiyah, znacznie skromniejsza zabudowa, ale i bliższy kontakt z naturą – to coś, czego możemy się spodziewać po wizycie na północy Półwyspu Arabskiego.
Ale ponieważ większość z podróżujących zaczyna od Dubaju (i wielu z nich na Dubaju kończy), to o tym emiracie słów kilka na zakończenie. Dubaj przyciąga jak magnes. Rdzenni Emiratczycy stanowią raptem kilkanaście procent mieszkańców. Poszukujący pracy przyjeżdżają tu z nastawieniem zarobku lub zdobycia doświadczenia w międzynarodowym towarzystwie. Turyści żądni są wielu wrażeń. A wrażeń tu dość sporo. Wszystko, co „naj” na świecie (no, prawie wszystko), znajdziesz w Dubaju. Najwyższy budynek świata? Największe centra handlowe? Sztuczne wyspy w kształcie palmy? Najbardziej luksusowy hotel świata? Proszę bardzo. Sztuczny stok narciarski na środku pustyni, olbrzymie akwaria zlokalizowane w centrum handlowym lub hotelu, najcięższy złoty pierścień na świecie (ponad 63 kg złota i kamieni szlachetnych) etc., etc.
To nowoczesne miasto, gdzie przyszłość przeplata się z głęboko zakorzenionymi tradycjami arabskimi. Bo Dubaj to nie tylko wieżowce, masa szkła i aluminium. To również historia Beduinów, handlu, poławiaczy pereł. Wiele osób odwiedza to miasto z nastawieniem na nowoczesność. Jednakże, przechadzając się po starej części, można zauważyć też arabskość.
Przyglądając się prezentacji multimedialnej w Muzeum Dubaju, ukazującej rozwój emiratu, widzimy niezwykły postęp, niezwykłą wizję rozwoju i umiejętne zagospodarowanie zasobów naturalnych kraju. Wszystko, aby stworzyć jak najlepsze warunki do życia dla obywateli oraz zachęcić przyjezdnych do pracy i do odwiedzania tego niezwykłego miejsca. I to jak na razie się udaje. Emiratczykom żyje się dobrze, zagraniczna siła robocza buduje kraj, a turystów z roku na rok przybywa.
Opinie obiegające internet na temat tego miejsca są skrajne. Znaczna większość jednak pozytywna. Niewątpliwie warto zobaczyć Dubaj. Warto zobaczyć Emiraty. I samemu odpowiedzieć sobie na pytanie, skąd bierze się fenomen kraju, który oficjalnie na mapie świata istnieje od 1971 roku?