Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2015-08-01

Artykuł opublikowany w numerze 08.2015 na stronie nr. 12.

Dubaj robi wrażenie już podczas lądowania. Pustynia otaczająca miasto podzielona jest oświetloną siatką autostrad. Samolot schodzi niżej i na wysokości 600 m nad ziemią nagle zdajecie sobie sprawę, że szczyt najwyższego budynku świata – Burdż Chalifa – jest ponad 200 m nad Wami! Wzdłuż wybrzeża Zatoki Perskiej (zwanej tu Zatoką Arabską) rozciągają się połacie dzielnic miasta. Zapowiada się całkiem nieźle.

Samolot w końcu ląduje. Międzynarodowe lotnisko w Dubaju jest przeolbrzymie. Całkowita powierzchnia to prawie 2 miliony metrów kwadratowych. 200 hektarów. W środku miasta. Obsługuje rocznie ponad 70 milionów pasażerów. W zależności od pory roku przy wysiadaniu z samolotu może zaskoczyć przyjemny powiew wiatru (miesiące zimowe) albo uderzenie diabelnego gorąca (miesiące letnie). Nie muszę chyba wspominać, która pora roku jest najdogodniejsza do odwiedzenia Emiratów.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

 

WIELBŁĄDY ZDALNIE STEROWANE

 

Przy odprawie czeka spotkanie z rodowitym Emiratczykiem lub Emiratką. Który, bądź która, sprawdzi paszport, czasem zeskanuje oko, czasem poczęstuje cukierkiem i będzie życzyć miłego pobytu. I to by było najprawdopodobniej na tyle, Drogi Czytelniku, jeśli chodzi o Twoją interakcję z obywatelami ZEA. Nie dlatego, że wszyscy pracują na lotnisku. Ale dlatego, że większość z nich zatrudniona jest w szeroko pojętym sektorze państwowym lub też prowadzi własne biznesy, więc jeśli tylko nie dane będzie spotkać się z lokalną policją (wysoce niewskazane), to Emiratczyków zobaczysz np. w restauracjach czy centrach handlowych. I to nie jako obsługę.
Emiraty to wielokulturowy tygiel. Większość ludzi, z którymi ma się styczność w hotelach, taksówkach czy sklepach, pochodzi z przeróżnych miejsc na świecie. Przede wszystkim z Indii, Pakistanu, Sri Lanki, Bangladeszu, Filipin… Mówi się, że na terenie ZEA można spotkać prawie wszystkie nacje.
Jak okiem sięgnąć pustynia. Wydmy mniejsze i większe. Czasem kamienista, a właściwie górska, bo od północy Półwyspu Arabskiego, po jego wschodniej stronie, rozciąga się łańcuch gór Al-Hadżar. Jednak piasek przeważa. Z pustynnymi terenami wiążą się nierozłącznie mieszkańcy pustyni. I nie mam tu na myśli Beduinów, a wielbłądy. W Emiratach jest kilka targów z tymi zwierzętami. Nie służą one jako główny środek transportu, przegrały z pojazdami 4x4. Więc po co targi? Otóż wielbłądy to źródło mięsa, wełny oraz… sportowych emocji. Jednym z tradycyjnych sportów w Emiratach są ich wyścigi.

 

WYŚCIGI OKRĘTÓW

Wielbłądy, „okręty pustyni”, były niegdyś głównym środkiem transportu, a dzisiaj ich wyścigi to jeden z emirackich sportów.

ŻAGIEL NA 7 GWIAZDEK

Ikona architektoniczna, Burdż al-Arab, czyli hotel żagiel. Dla podkreślenia luksusu tego obiektu mówi się, że ma siedem gwiazdek (choć maksymalna możliwa ilość to pięć).

40 TYSIĘCY POJEMNOŚCI

W stolicy ZEA, Abu Zabi, znajduje się największa świątynia kraju. Wielki Meczet Szejka Zayeda to jeden z niewielu w Emiratach, który dostępny jest dla wszystkich odwiedzających. Jednocześnie modlić się tu może nawet 40 tysięcy wiernych.


W sezonie zimowym, kiedy temperatury są bardziej znośne, odbywają się regularnie zawody o tytuł najszybszego „okrętu pustynnego”. I jest to niebywale ciekawe doświadczenie. Owalny tor wyścigów o długości kilku kilometrów otoczony jest asfaltową drogą. Po niej, wzdłuż biegnących wielbłądów, poruszają się pojazdy zmechanizowane. Wspomniane wcześniej 4x4 towarzyszą ścigającym się zwierzętom. Po co? Ano po to, żeby w odpowiednim momencie dać znać „dżokejowi” siedzącemu na grzbiecie zawodnika, żeby zaczął przyspieszać. „Dżokeje” to roboty z przymocowanym bacikiem, uruchamianym za pomocą walkie-talkie, które znajduje się w rękach właściciela wielbłąda. Dzięki takim udogodnieniom wyścigi wielbłądów stały się sportem bezpiecznym i nienarażającym ludzi na upadek z grzbietu pędzącego zwierzęcia. Technologia na każdym kroku wkrada się w tradycje emirackie.

 

 

ARABSKIE BAJKI I MITY

 

Z Emiratami związanych jest wiele mitów i niedopowiedzeń. W mediach (przodują w tym fora internetowe, gdzie wypowiadają się „specjaliści”, którzy byli w kraju przez tydzień) pojawiają się błędne, a czasami mocno krzywdzące informacje. Jednym z wielu pytań, które notorycznie pada, jest to, czy z pieczątką wjazdową do Izraela w paszporcie można wjechać na teren Emiratów. Otóż można. Nikt nie robi z tego tytułu problemów. Owszem, bywało tak parę ładnych lat temu, ale już nie jest. Mam w tej kwestii korespondencję z Ambasadą Polski w Abu Zabi oraz bardzo namacalne doświadczenie – pracując z wieloma pilotami, spośród których kilku specjalizowało się w wycieczkach do Ziemi Świętej, nigdy nie zdarzyło się, żeby mieli problemy przy wjeździe. Natomiast faktem jest, że podróżujący z paszportem izraelskim wjazdu do Emiratów nie mają.
Kolejnym mitem jest traktowanie kobiet. To nieprawda, że nie mają tu nic do powiedzenia. Najlepszym przykładem jest organ legislacyjny państwa (Federalna Rada Narodowa), w którym zasiadają także panie. Trzeba coś więcej pisać? Proszę bardzo: specjalne okienka dla pań w urzędach państwowych, komunikacja publiczna z wydzielonymi przedziałami tylko dla kobiet (nie muszą korzystać z tych miejsc, ale mogą, jeśli czują się niekomfortowo w męskim towarzystwie) i „ladies taxi”, gdzie kierowcami są kobiety. I nieprawdą jest, że cierpią, nosząc czarne abaje. Emiratczycy są niezwykle przywiązani do swoich tradycji i arabskie odzienie jest jednym ze sposobów manifestacji przynależności.
Następna kwestia to dostęp do trunków wysokoprocentowych. W większości barów i restauracji hotelowych turyści mogą wypić coś mocniejszego. Na próżno zaś szukać alkoholu w sklepach spożywczych czy na stacjach bezynowych. Handel nim dozwolony jest tylko w specjalistycznych sklepach. A i te nie są dostępne dla wszystkich. Rezydenci Emiratów (nie mylić z obywatelami) mogą zaopatrywać się w trunki pod warunkiem posiadania specjalnej licencji. Upłynnić całej wypłaty się nie da, bo licencja ogranicza wydatki do kilku procent miesięcznych dochodów. Takie zasady obowiązują w Abu Zabi i Dubaju.
W najbardziej konserwatywnym emiracie – Szardży – obowiązuje natomiast całkowita prohibicja. Mniejsze, północne emiraty nie mają żadnych obostrzeń związanych z nabywaniem alkoholu. Sklepy z branży dostępne są dla wszystkich i bez specjalnych pozwoleń. Nielegalny jest natomiast przewóz zakupionego tam alkoholu do pozostałych emiratów. Wlatując do ZEA, można legalnie co nieco przywieźć na tzw. użytek własny. Konsumpcja alkoholu w miejscach publicznych jest całkowicie niedozwolona. Zero tolerancji dla jazdy samochodem „pod wpływem”. I trzeba pamiętać, żeby nie przesadzić i zachowywać się grzecznie po paru drinkach.
Nie trzeba się też obawiać „zemsty faraona”. Pomijając fakt, że w Emiratach nie było faraonów, to jakość wody (głównie morskiej odsalanej) jest bardzo wysoka, więc bez obaw można myć zęby i owoce, korzystając z kranówki. Picia jej jednak bym nie polecał.
Emiraty to miejsce, gdzie słońce świeci przez większość roku. Jeśli traficie na burzę piaskową, deszcz lub inny opad atmosferyczny (bo i śnieg na szczytach gór Al-Hadżar, i grad się zdarza), możecie z dumą powiedzieć o sobie: „Jesteśmy wybrańcami!”.

 

WSZYSTKO NA SPRZEDAŻ

Stare, tradycyjne bazary obecne są w wielu miejscach. A na nich przyprawy, złoto, pamiątki i nieodzowny element handlu – czyli targowanie.

Z PRĘDKOŚCIĄ FERRARI

Najszybszy roller coaster na świecie znajduje się w parku rozrywki Ferrari World w Abu Zabi. Wagoniki osiągają 240 km/h w mniej niż 5 sekund.

ZŁOTY PĘD

Na każdym kroku coś zaskakuje. Wjeżdżając do jednego z pięciogwiazdkowych hoteli, Al Qasr, minąć trzeba rozbiegane złote konie.

 

JEDNO PAŃSTWO, SIEDEM EMIRATÓW

 

Co warto tu zobaczyć? Wszystko. Siedem emiratów wchodzących w skład państwa. I każdy różni się od poprzedniego. Abu Zabi, czyli stolica, ma przepiękny Wielki Meczet Szejka Zayeda, w którym można podziwiać między innymi największy na świecie ręcznie wykonany perski dywan, przeolbrzymie żyrandole z krzyształkami Swarovskiego, i ogólny kunszt budowlany. W największym emiracie jest też jedyny park rozrywki na świecie sygnowany znakiem czarnego konia Ferrari, a w nim najszybsza kolejka górska świata Formula Rossa (rozpędzająca się do 240 km/h w mniej niż 5 sekund). „Emirates Palace” – superluksusowy hotel, tor F1, Masdar City (dzielnica przyszłości, w całości zasilana energią słoneczną i wiatrową), realizowany projekt nowego centrum kulturalnego Abu Zabi, w którym w niedalekiej przyszłości będzie można podziwiać muzea „Louvre Abu Zabi” czy Guggenheima, to tylko niektóre przykłady tego, co przyciąga turystów do stolicy.
Szardża to kolejny emirat. Stolica kulturalna kraju. Z nastawieniem na tradycję i historię państw muzułmańskich i arabskich. Liczne muzea sztuki i historii naturalnej, stare (i nowe) tradycyjne targi, wiele festiwali i wydarzeń kulturalnych oraz niepowtarzalna atmosfera.
Północ kraju, czyli mniejsze emiraty: Adżman, Umm al-Kajwajn, Ras al-Chajma i Fudżajra, zapewniają możliwość odpoczynku od wielkomiejskiego zgiełku Dubaju czy Abu Zabi. Krajobrazy pustynne i górskie, porty handlowe, stare forty i maleńki meczet Al Badiyah, znacznie skromniejsza zabudowa, ale i bliższy kontakt z naturą – to coś, czego możemy się spodziewać po wizycie na północy Półwyspu Arabskiego.
Ale ponieważ większość z podróżujących zaczyna od Dubaju (i wielu z nich na Dubaju kończy), to o tym emiracie słów kilka na zakończenie. Dubaj przyciąga jak magnes. Rdzenni Emiratczycy stanowią raptem kilkanaście procent mieszkańców. Poszukujący pracy przyjeżdżają tu z nastawieniem zarobku lub zdobycia doświadczenia w międzynarodowym towarzystwie. Turyści żądni są wielu wrażeń. A wrażeń tu dość sporo. Wszystko, co „naj” na świecie (no, prawie wszystko), znajdziesz w Dubaju. Najwyższy budynek świata? Największe centra handlowe? Sztuczne wyspy w kształcie palmy? Najbardziej luksusowy hotel świata? Proszę bardzo. Sztuczny stok narciarski na środku pustyni, olbrzymie akwaria zlokalizowane w centrum handlowym lub hotelu, najcięższy złoty pierścień na świecie (ponad 63 kg złota i kamieni szlachetnych) etc., etc.
To nowoczesne miasto, gdzie przyszłość przeplata się z głęboko zakorzenionymi tradycjami arabskimi. Bo Dubaj to nie tylko wieżowce, masa szkła i aluminium. To również historia Beduinów, handlu, poławiaczy pereł. Wiele osób odwiedza to miasto z nastawieniem na nowoczesność. Jednakże, przechadzając się po starej części, można zauważyć też arabskość.
Przyglądając się prezentacji multimedialnej w Muzeum Dubaju, ukazującej rozwój emiratu, widzimy niezwykły postęp, niezwykłą wizję rozwoju i umiejętne zagospodarowanie zasobów naturalnych kraju. Wszystko, aby stworzyć jak najlepsze warunki do życia dla obywateli oraz zachęcić przyjezdnych do pracy i do odwiedzania tego niezwykłego miejsca. I to jak na razie się udaje. Emiratczykom żyje się dobrze, zagraniczna siła robocza buduje kraj, a turystów z roku na rok przybywa.
Opinie obiegające internet na temat tego miejsca są skrajne. Znaczna większość jednak pozytywna. Niewątpliwie warto zobaczyć Dubaj. Warto zobaczyć Emiraty. I samemu odpowiedzieć sobie na pytanie, skąd bierze się fenomen kraju, który oficjalnie na mapie świata istnieje od 1971 roku?