Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2016-09-01

Artykuł opublikowany w numerze 09.2016 na stronie nr. 28.

Tekst: Marta Zdzieborska,

Japończyk po godzinach


Japonia Japonia / Azja
Poznaj zwyczaj

Dragon ball na puszce z coca-colą, biznesmeni czytający opasłe tomy mangi, tłumy w salonach gier – w Japonii świat popkultury jest widoczny na każdym kroku. Nietypowych pomysłów na rozrywkę jest tutaj bardzo dużo.

Otaku – to po japońsku zapalony gracz, fanatyk. Po angielsku: geek. Pasjonatów gier komputerowych jest wielu. Czy to pryszczaci nastolatkowie, czy nienagannie ubrani pracownicy korporacji – każdy wprawnym okiem przegląda najnowsze gry. Mekką dla młodych i starszych jest tokijska dzielnica Akihabara, gdzie roi się od wielopiętrowych sklepów i salonów dla koneserów. Witryny przedstawiają figurki z popularnych filmów anime oraz gier. Często przy wejściach są umieszczane ekrany telewizorów, na których można śledzić najciekawsze fragmenty nowych produkcji. Czasami trudno się dostać do środka, bo drogę zagradza gęsty tłum, z uwagą obserwujący każdy ruch swoich bohaterów.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

DZIECINNY ŚWIAT DOROSŁYCH

Księgarnia z mangą to przystań, w której każdy może odciąć się od codziennej bieganiny i zanurzyć w komiksowy świat japońskich herosów i czarodziejek.

GRA W KULKI

Automaty do gry w pachinko. Tu zmęczeni monotonnym życiem i pracą Japończycy mogą przez chwilę poczuć adrenalinę, łapiąc metalowe kulki.

DO SERCA PRZYTUL KOTA

W tej nietypowej kafejce rządzą koty. Odwiedzający przychodzą tu głównie po to, aby się z nimi pobawić.

 

OTAKU W ATAKU


Dużą popularnością cieszą się też księgarnie z mangą, gdzie przeniesiemy się w wielobarwny i nieco kiczowaty świat japońskich czarodziejek, nimf i wszechmocnych mięśniaków. Ten gatunek komiksu, uznawany za marginalny i zwykle znany tylko w wąskim gronie pasjonatów, w Japonii stanowi istotny element kultury. Rozwinięta po II wojnie światowej literatura popularna jest podzielona obecnie na wiele typów, w zależności od wieku i płci czytelników. Fenomenem w Japonii są kafejki, gdzie po wyrobieniu karty członkowskiej można wygodnie usiąść w fotelu i poczytać mangę. Bywalcy tych nietypowych czytelni mogą skorzystać z internetu, pograć w gry, przygotować sobie kawę z ekspresu lub kupić przekąskę z automatu. Jak widać, wbrew pozorom, otaku (określenie dotyczące osoby izolującej się od społeczeństwa i spędzającej czas w domu) lubią opuszczać domowe pielesze.
Najczęściej trafiają jednak do salonów gier. Roi się tu od automatów, symulatorów perkusji i innych instrumentów muzycznych. Typowym widokiem, szczególnie w piątkowy wieczór, są białe kołnierzyki. Pracownicy okolicznych firm przychodzą na kilka partyjek ulubionej strzelanki lub – to ci spokojniejsi – na pół godziny pasjansa. Zmęczeni, po całym tygodniu pracy przez kilkanaście godzin dziennie, odstawiają na bok charakterystyczne czarne aktówki i przenoszą się w świat japońskiej popkultury. W ruch idą też automaty na żetony. Z transu wybija ich czasem sąsiad, który dynamiczną i zwinną grą przyciągnie tłumy gapiów.
Dla otaku odpoczynkiem od mocno angażujących gier bywa ufo catcher. Znane w Polsce automaty z metalowymi szczypcami cieszą się wprawdzie największym zainteresowaniem wśród dzieci i młodzieży, ale w Japonii łapaniem pluszaków bawią się także dorośli. Mało kogo dziwi tu widok czterdziestoletniego faceta trudzącego się nad zdobyciem plastikowej ryby lub lalki anime. Japońskie catchery imitują nawet sklepy spożywcze lub terrarium z gumowymi insektami. Po zdobyciu upragnionego przedmiotu poważni biznesmeni skrzętnie chowają go do kieszeni i z cieniem uśmiechu na twarzy wracają z przerwy obiadowej do pracy.
 

SZALEŃSTWO PACHINKO


Świdrujący dźwięk otępiający mózg, kolorowe rażące wzrok światło odbijające się od automatów to znak, że znaleźliśmy się w części salonu zarezerwowanej dla pachinko – popularnej gry automatowej będącej namiastką nielegalnego w Japonii hazardu. Pachinko polega na złapaniu jak największej liczby metalowych kulek, które z hukiem opadają po pionowo ustawionej tablicy. Szczęściarze gromadzą zdobyte kulki, a następnie wymieniają je na nagrody rzeczowe, najczęściej zabawki („wtajemniczeni” mogą spieniężyć swój łup).
Pograć w pachinko przychodzą Japończycy w różnym wieku. Niejednokrotnie obok siebie siedzą staruszek, nastolatek i ubrany w garnitur biznesmen. Bez względu na porę dnia w salonach pachinko zawsze można znaleźć zapalonych graczy – wpadają tu w przerwie na lunch lub po drodze ze szkoły. I nikogo nie odstrasza przeraźliwy huk opadających kulek oraz gęsty dym papierosów. Japończycy oszaleli na punkcie pachinko po II wojnie światowej. Dziś stare ręczne automaty zamienili na elektroniczne, ale zapał do tej nieskomplikowanej gry pozostał.
 

MANGA W REALU


Tutejsi wielbiciele masowej kultury potrafią być do bólu perfekcyjni. Niektórzy tak bardzo związali się z postaciami z gier, anime i mangi, że się za nie przebierają. Zwolenników cosplay, bo tak nazywa się ta forma rozrywki, można spotkać najczęściej w tokijskiej dzielnicy Harajuku lub w jednym z barów w Akihabarze. Choć cosplay jest znane na całym świecie, to w Japonii cieszy się wyjątkowym uznaniem, stroje fanów zaś urastają tu do rangi sztuki. Szczególnie duże zainteresowanie wzbudzają tzw. maid cafe, gdzie kelnerki są przebrane za pokojówki z mangi. Na ulicach Akihabary roi się od hostess rozdających ulotki i ubranych jak kelnerki z maid cafe. Może się również zdarzyć, że z pobliskiego sklepu wyjdzie nagle Japończyk z długimi fioletowymi włosami i w stroju pokojówki.
Najdziwniejszych przechodniów można jednak spotkać w weekendy, kiedy tłumnie spotykają się członkowie określonych subkultur. Szczególnie znane są grupy uczennic z przedmieść Tokio, które w niedzielne popołudnie masowo udają się do Harajuku w strojach cosplay. W Kraju Kwitnącej Wiśni odbywają się cykliczne wydarzenia zrzeszające fanów różnych rodzajów cosplay. Jednym z bardziej znanych jest trwający aż pięć tygodni festiwal w mieście Iga w środkowej Japonii. Co roku zjeżdżają tam dziesiątki tysięcy graczy przebranych za wojowników ninja.
 

IDOLKI AKB 48


Jeśli otaku nie lubi gier i nie interesuje się mangą, to na pewno ma inną pasję, której oddaje się równie obsesyjnie. W Japonii istnieje bowiem wiele subkultur – są miłośnicy pociągów, gotyckich strojów, kuglarskich sztuczek, a także... fani AKB 48 – grupy zrzeszającej ponad 80 musicalowych artystek. Młode Japonki, ubrane w urocze (obowiązkowo krótkie) spódniczki, podbiły kraj, a w szczególności jego męską część. Zespół, który został stworzony przez producenta telewizyjnego Yasushi Akimoto i podzielony na trzy grupy dziewczyn, codziennie występuje w teatrze w dzielnicy Akihabara, gdzie fani mogą go oglądać z bliska.
Aby jednak spotkać japońskie gwiazdy, najpierw trzeba wziąć udział w specjalnej loterii. AKB 48 to świetnie przemyślana marketingowa machina, która silnie wiąże ze sobą fanów. Co roku Japończycy, którzy kupili najnowszego singla zespołu, mogą wziąć udział w głosowaniu na swoją idolkę. Te, które zdobędą największą liczbę głosów, wystąpią w nagraniu najnowszego teledysku i będą miały główną rolę podczas koncertów na żywo. Dziewczyny z AKB 48 można spotkać nie tylko w teatrze w Akihabarze, lecz nawet przy centrach handlowych, gdzie ci z fanów, którzy znajdą się na liście gości, mogą sobie zrobić zdjęcie z ulubionymi artystkami.
Tym, którzy mają mniej szczęścia, pozostaje zakupienie – u fotografa lub w jednym z licznych sklepów w Akihabarze – za jedyne 300 lub 500 jenów fotek swoich idolek.
 

KAWA Z KOTEM W WORKU


Japońskie serca są skutecznie podbijane przez koty. Popularnym trendem w ostatnich latach są kocie kafejki, gdzie przy kubku kawy można pobawić się z futrzastym przyjacielem. W Japonii, gdzie tempo życia jest bardzo szybkie, a większość właścicieli mieszkań nie godzi się na posiadanie zwierzaka na małym metrażu, kocia kafejka to całkiem ciekawe rozwiązanie. Zwłaszcza że kocury stanowią istotny element japońskiej popkultury – Hello Kitty i przebrane za koty bohaterki mangi to przecież przejawy kociej manii.
Po przyjściu do kafejki trzeba oddać wszystkie torby do szatni (na wypadek gdyby ktoś zechciał zabrać ze sobą „kota w worku”), umyć i zdezynfekować ręce specjalnym płynem. To tylko wstęp do skomplikowanego savoir-vivre’u. Według regulaminu nie wolno bowiem brać kota na ręce – sam musi do nas podejść. Aby przełamać lody, można mu kupić zabawkę lub jedzenie. Najczęściej jednak sprawdza się tylko ta druga opcja – kafejkowe koty reagują najczęściej znudzeniem na próby zabawy i udają się w drugą stronę. Efekt jest taki, że spragnieni kontaktu z futrzakami Japończycy kończą przy filiżance kawy i tylko z odległości obserwują zwierzaki. Takuya, trzydziestolatek z Tokio, zapytany, czemu jednak przychodzi do tych kafejek, mówi ze spuszczonym wzrokiem: – Koty są takie słodkie... Ciężka jest dola otaku.