Na wyspie Reunion, jednym z zamorskich departamentów Francji, nie sposób nie zachwycić się charakterystyczną miejscową architekturą: chatami i willami kreolskimi. Odkrywając przez miesiąc piękne zakątki wyspy, podziwialiśmy te domy w każdej, nawet najmniejszej osadzie.
Dostępny PDF
DOM OTWARTY
Typowy kreolski dom z rozległym balkonem i udekorowaną roślinnością werandą wychodzącą na ogród. Była ona miejscem, gdzie zwyczajowo przyjmowano gości.
DOLINA JAK MARZENIE
W tej malowniczej dolinie, okolonej z trzech stron górskimi zboczami, leży miasteczko Cilaos. Również i ono skrywa niemało okazów kreolskiej architektury.
MIESZKANKI Z MIESZANKI
Reunion jest miejscem przenikania się wielu kultur, a mieszkańcy wyspy tworzą fascynującą mieszankę ras, języków i wyznań.
Entre-Deux to urokliwe miasteczko na Reunionie, usytuowane w malowniczej dolinie pomiędzy korytami dwóch rzek, znad których wystrzeliwują w niebo majestatyczne wierchy z bujną i soczystą roślinnością. Zawędrowaliśmy do tej miejscowości za namową lokalnej nauczycielki sztuki. Wyekwipowała nas w szczegółowy, ręcznie, ale profesjonalnie naszkicowany plan miasta z naniesionymi przykładami rdzennej architektury.
Pierwsze domy, konstruowane zazwyczaj na planie prostokąta, zostały wymyślone, a następnie były wykonywane przez licznych cieśli okrętowych przybyłych na wyspę z metropolitalnej Francji. Nikogo zatem nie może dziwić, że wznoszono je tak, jak buduje się statki, w technologii szkieletu drewnianego. Budynki miały symetryczną strukturę, w której na pierwszym planie sytuowała się weranda, będąca zewnętrznym przedłużeniem salonu. Ten rodzaj zadaszonego tarasu, inspirowany rezydencjami Pondichery, ówczesnej kolonii francuskiej, był miejscem, w którym domownicy spędzali dużo czasu. Gawędzili, pracowali przy robótkach ręcznych lub przyjmowali gości, z mniejszą jednak pompą, niż miałoby to miejsce w salonie. Aby zachować prywatność i kameralność, weranda wychodziła na ogród znajdujący się po przeciwległej stronie od drzwi wejściowych, a więc poza zasięgiem wzroku przechodniów.
Chaty kreolskie nierzadko są zdobne w lambrekiny, rodzaj drewnianego lub stalowego ornamentu, który oprócz funkcji dekoracyjnej spełnia bardzo praktyczną rolę: odprowadza wodę deszczową z połaci dachu i powoduje, że kapie ona przed elewacją domostwa, a nie spływa po niej. Ten detal wyspiarskiej architektury doskonale widać chociażby na przykładzie budynków w Hell-Bourgu, miejscowości uzdrowiskowej, do której w dziewiętnastym stuleciu zjeżdżały z wybrzeża zamożne rodziny, aby zaczerpnąć odrobinę wytchnienia od tamtejszej spiekoty. Miasto to zalicza się od 1998 r. do miejscowości wyróżnionych mianem „najpiękniejszych miast Francji”. Sprawia wrażenie, jak gdyby czas zatrzymał się tu w miejscu kilkadziesiąt lat temu, aby ocalić od zapomnienia ślady kolonialnego art de vivre.
Wspominany tytuł, nadawany od 1982 r. unikalnym miejscowościom Francji, ma promować regionalne gminy i miasteczka szczycące się bogatym dziedzictwem kulturowym. To właśnie Hell-Bourg jest miejscem, w którym zachowały się tzw. guétali, czyli małe altanki o ażurowych ścianach wznoszone na murach u zbiegu ulic. Były one wykorzystywane zwłaszcza przez młode damy z dobrych domów do obserwowania ludzi spacerujących ulicą poniżej.
BUŁECZKI OD LOULOU
Najczęściej fotografowanym obiektem w Saint-Gillles-les-Bains jest sklep piekarniczy „Chez Loulou”. Po pożarze w latach 90. został wiernie odrestaurowany, a swoje podwoje otworzył ponownie w 1998 r.
W XIX w., kiedy powstawały chaty kreolskie, ludzie nie mieli wielu rozrywek. Nie istniała telewizja, nie było jeszcze radia ani kin. Grało się w domino lub karty, prowadziło dysputy, haftowało, odbywało przechadzki alejkami miasteczka. Można też było podpatrywać zza ażurowych ścian arystokratki wracające z term lub fizjonomie urodziwych młodzieńców. Zbudowane nad ulicami altanki były idealnym miejscem na rejestrowanie wszelkimi zmysłami tego, co działo się na ulicy.
W samym centrum Hell-Bourga, przy uliczce prowadzącej na miejscowy cmentarz, mieści się dom Folio, przepiękna posiadłość o białej elewacji i zielonych okiennicach. Zaprasza ona w swoje progi entuzjastów minionej epoki, kiedy Hell-Bourg był kwitnącą stacją termalną, odwiedzaną przez rzesze majętnych mieszkańców wyspy. Posiadłość ta, odrestaurowana przez właściciela z wielką starannością i miłością, zachwyca nie tylko stylem i atmosferą epoki kolonialnej, lecz także przepięknym otoczeniem w postaci tropikalnego ogrodu. Każdy fan ogrodnictwa dostanie tu zawrotu głowy. Paprocie drzewiaste, kamelie, storczyki, nasturcje, passiflory, begonie, drzewa bambusowe... Można by wyliczać bez końca.
O ile w najprzeróżniejszych miasteczkach i osadach rozsianych na całym obszarze Reunionu znajdują się głównie chaty kreolskie, to stolica Saint-Denis może poszczycić się również okazałymi kreolskimi willami. Ulokowały się one tutaj wzdłuż ulic oraz wokół placów tego największego miasta wyspy.
Wystarczy przespacerować się po rue de Paris, najbardziej reprezentacyjnej alei, a zarazem historycznej osi stolicy, aby w promieniach zwrotnikowego słońca odbyć przyjemną dla oka i obfitującą w artystyczne detale podróż. A jeśli naszą trasę wydłużymy do obszaru całego historycznego centrum, potocznie zwanego Grand Carré, to poznawanie kreolskiej architektury kolonialnej będzie jeszcze bogatsze i pełniejsze.