Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2006-06-01

Artykuł opublikowany w numerze 06.2006 na stronie nr. 59.

Tekst i zdjęcia: Marian Lenz,

Herodot i słońce

Bodrum

„Przystań jak w niebie” – tak o tureckim porcie i mieście Bodrum, antycznym Halikarnassos, mawiają przybysze: żeglarze i turyści. Doskonała pogoda, ciepła woda, wspaniale rozwinięta linia brzegu, liczne zatoki i umiarkowane wiatry tworzą doskonałe warunki do żeglowania i uprawiania sportów wodnych. Bodrum ma nie tylko naturalne walory, lecz także jest świetną bazą wypadową.

 

 

Siódmy cud świata


Już w starożytności Halikarnassos należało do najpiękniejszych miast historycznej krainy Karii, leżącej w południowo-zachodniej części Azji Mniejszej. W VI wieku dostało się pod panowanie słynącego z bogactwa Krezusa, króla Lidii. Inny władca, satrapa Mauzolos (377 – 353 p.n.e.), przeniósł tutaj stolicę Karii i polecił zbudować dla siebie okazały i pełen przepychu grobowiec, słynne Mauzoleum, ostatecznie wykończone przez siostrę-żonę Artemizję II. Była to monumentalna, pełna bogactwa piętrowa budowla o podstawie szerokości 20 metrów i wysokości 49 metrów, dach – dwudziestoczterostopniową piramidę – zwieńczyła kwadryga. Grobowiec ten zaliczano do siedmiu cudów antycznego świata. Niestety, trzęsienie ziemi w XV wieku naszej ery zniszczyło wspaniale dzieło i dzisiaj pozostał tylko zarys fundamentów oraz słowo „mauzoleum”, określające równie pyszne budowle o podobnym przeznaczeniu.

 

 

Na zamku Świętego Piotra


W XVI wieku Bodrum dostało się we władanie rycerskiego zakonu joannitów. Pozostał po nim wznoszący się nad portem okazały zamek Świętego Piotra, zbudowany przez rycerzy na miejscu dawnej doryckiej twierdzy (z XI wieku p.n.e.) i z pozostało.ci po grobowcu Mauzolosa. W roku 1523 miasto wraz z zamkiem opanowali Turcy pod wodza Sulejmana Wspaniałego. I tak już zostało. Dzisiaj górujący nad portem i z daleka widoczny zamek jest najważniejszym punktem orientacyjnym i symbolem Bodrum. Najciekawszą ekspozycję mieszczącego się w zamku Muzeum Archeologii Podwodnej stanowią wraki. Jeden z nich to wrak dwumasztowego statku długości 16 metrów, szerokości 5 metrów i nośności 35 ton, który zatonął we wrześniu 1025 roku w zatoce Serce, naprzeciw wyspy Rodos. Pięcioosobowa załoga wiozła w koszach trzy tony tłuczonego szkła (dlatego zwany jest „szklanym statkiem”), porcelanę, talerze z napisami, suszone grejpfruty, oliwki, śliwki, migdały i brzoskwinie – wszystko z zamiarem sprzedaży w Konstantynopolu. Niestety, statek zerwał się z kotwicy i wpadł na skałę. Innym ciekawym eksponatem są resztki statku (i cały jego ładunek), który zatonął ponad trzy tysiące trzysta lat temu. Od miejsca znalezienia nazwano go „Uluburun”. Jego historię, a także współczesną replikę „Uluburun II” przedstawialiśmy w artykule „Z otchłani czasu. („PŚ” 3/2006).

 

;">

Gulety. Tradycja i luksus.

;">

Liczne otoczone zielenią zatoki nęcą żeglarzy swym spokojem.

Wycieczka do Efezu to około godziny jazdy samochodem: zwiedzanie ruin starożytnego Efezu, między innymi ruin kolejnego z siedmiu cudów świata, Artemizjonu (pozostała z niego już tylko jedna kolumna), bazyliki świętego Jana oraz domu, w którym swe ostatnie dni spędziła matka Jezusa.
;">

Wycieczka do Efezu to około godziny jazdy samochodem: zwiedzanie ruin starożytnego Efezu, między innymi ruin kolejnego z siedmiu cudów świata, Artemizjonu (pozostała z niego już tylko jedna kolumna), bazyliki świętego Jana oraz domu, w którym swe ostatnie dni spędziła matka Jezusa.

 

Guleta – turecka specjalność


W porcie pod zamkiem, w miejscu antycznego portu, stacjonuje kilkadziesiąt okazałych gulet. Są to tradycyjne drewniane żaglowce, tureckiej budowy. Mają wykonane z drewna piniowego, mahoniu i teaku kadłuby, rozbudowane nadbudówki, szerokie rufy, duże salony, cztery do szesnaście dwuosobowych kabin, mocne silniki i jeden lub dwa maszty, na których (czasem) stawiane są żagle. Wiele z nich jest wyposażonych w... polskie silniki marki Delfin rodem z Pucka. Łącza one dawną żeglarską tradycję z XXI-wiecznym luksusem. Niedaleko centrum miasta, w Icmeler, znajduje się stocznia budująca takie jednostki. Corocznie w październiku w Bodrum organizowane są regaty drewnianych jachtów, w których uczestniczy setka gulet. Z baz w porcie Bodrum i z pobliskich innych marin w Yalikavak i Turgutreis żeglarze jachtami, a turyści na guletach wypływają na malownicze akweny zatok: Mandalya, Gokova, Hisaronu, Marmaris i aż do Fethiye. Wszyscy udają się w „Błękitne Podróże” – taka ich nazwa wywodzi się od tytułu znanej książki opisującej wojaże na tym akwenie.

 

 

Kleopatra i jej wyspa


Najbliższą i największą z tutejszych zatok jest zatoka Gokova (zwana też Kerme lub Kos), antyczna Keramos. Prawie na jej końcu, około 45 mil morskich od Bodrum, znajduje się maleńki, składający się z trzech wysepek archipelag Sehir Adalari. Największa z nich znana jest jako Castle Island lub Kedrai Island, coraz częściej występująca pod nazwą Wyspa Kleopatry. Turystów przyciągają na wysepkę legenda ekscentrycznej egipskiej królowej Kleopatry, wspaniałe warunki klimatyczne i nietuzinkowa plaża.

 

 

Moja „Błękitna Podróż”


Płyniemy z pomyślnym północno-zachodnim wiatrem wodami zatoki Gokova. Dziesięć godzin wspanialej żeglugi! Specjalność akwenu wiatr imbat, miejscowa odmiana mistrala, który niósł nas jak na skrzydłach, ucicha dopiero wieczorem. Już po zachodzie słońca, po ciemku, cumujemy wśród jachtów stojących w zatoce w Sogut. Jachty rzuciły kotwice i długą liną z rufy przywiązują się do drzewa na lądzie. Bardzo to oryginalny sposób cumowania. Łączność z brzegiem tylko pontonem. Rankiem płyniemy na Wyspę Kleopatry, opływamy ją i rzucamy kotwicę w niewielkiej zatoczce kotwicowisku. Jesteśmy pierwsi, ale niebawem licznie podpływają gulety i inne jachty. Zieloną wysepkę porastają drzewa oliwne i figowe; niegdyś uprawiano tu jeszcze winną latorośl. Z pokładu widać antyczny teatr. Słychać tu było kiedyś nie tylko deklamacje aktorów, lecz także gwar ludzi, albowiem było to miejsce gier sportowych, zabaw i misteriów związanych z lokalnymi kultami, jak choćby Apollona, Dionizosa i Artemidy. Trudno sobie wyobrazić, aby Kleopatra i Antoniusz w swych licznych podróżach ominęli ten miły zakątek. Cała okolica jest cudowna, a tu to już prawdziwy raj! Przeprawiamy się na ląd. Przy niewielkiej zatoczce znajduje się Plaża Kleopatry. Malutka, długości stu metrów, wyróżnia się osobliwym białym i miałkim piaskiem. Piasek ten, występujący tutaj w bardzo niewielkich ilościach, nie ma sobie równego w całej Anatolii. Ma niezwyczajny kolor, fakturę i fizyczne właściwości piasku znajdującego się na afrykańskich brzegach. Ustne przekazy głoszą, że dostarczyły go z Afryki statki Marka Antoniusza! Geolodzy zaś twierdzą, że jest wynikiem długotrwałego wypłukiwania wodą nasyconą dwutlenkiem węgla. Gdy Kleopatra czasem, sama, incognito – pod postacią turystki – przybywa na swoją plażę, roztacza czar i unosi się wokół niej „woń kwiatów i delikatnych pachnideł”. Leżę na piasku. Wokoło słodki landszaft. Zieleń. Bezchmurne, błękitne niebo. Ciepła, mieniąca się gamą turkusów woda. Łagodny, lekko zamglony, szaroniebieski brzeg przeciwległego, stałego lądu. Lekki, orzeźwiający, kojący wietrzyk. Ulegam magii miejsca. Odurzony zanurzam się w błękicie. Wtem... To nie zjawa! To ona, Kleopatra!