Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2017-06-01

Artykuł opublikowany w numerze 06.2017 na stronie nr. 68.

Tekst i zdjęcia: Dorota Kamińska, Zdjęcia: shutterstock,

Meteory - bliżej nieba


To jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc w Grecji. Ludzie przyjeżdżają tu z najdalszych stron świata. Meteory robią piorunujące wrażenie. Stanowią też jedno z najważniejszych miejsc dla prawosławnego monastycyzmu. Każdego lata do Meteorów udają się tysiące pielgrzymów.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Kiedy jedziemy drogami skręconymi jak sylwestrowe serpentyny, nagle z wielkiej zieleni zaczynają wyrastać potężne słupy skalne. Wkracza się do zupełnie innego świata. A kiedy podjeżdża się bliżej i na szczytach ogromnych skał widać już potężne monastyry, wrażenie odrealnienia jeszcze się potęguje. Stoją one tak od ponad pięciu wieków i są namacalnym dowodem, że możliwości człowieka nie mają granic, jeśli są oparte na mrówczej pracy i niezachwianej wierze.

 

DZIEŁO CZŁOWIEKA I NATURY

Meteory to cud świata. Z jednej strony są obrazem tego, co potrafi stworzyć natura, z drugiej – dowodem na to, co wielkim wysiłkiem i niezachwianą wiarą może zdziałać człowiek.

OKNO DO PANA BOGA

W świątyniach prawosławnych wszystko lśni złotem, a wnętrza są pięknie zdobione. Wszechobecne ikony mają być „oknem”, przez które człowiek rozmawia z Bogiem. Tu klasztor Warłama.

BYŁ WYCZYN, ZOSTAŁA MĘKA

Aby dostać się na szczyt, trzeba się trochę namęczyć. Schody powstały tu dopiero w latach 20., wcześniej dotarcie przez turystów do monastyrów to był dopiero wyczyn!


 

WISZĄCE W POWIETRZU


Krajobraz tej części Tesalii zadziwia i nasuwa jednocześnie pytanie, co takiego zdarzyło się na tym terenie, że ukształtowało tak niezwykłe formy. Najprawdopodobniej w czasach prehistorycznych miała tu ujście rzeka wpadająca do morza. Nanosiła ona materiał, który systematycznie się nawarstwiał. Na skutek procesów geologicznych wody morza znalazły ujście i odpłynęły do obecnego Morza Egejskiego, ale pozostał po nich materiał osadowy. Po upływie czasu z łańcucha powstałych gór Pindos zostały odcięte wielkie formy skalne. W wyniku działalności wiatru, deszczu oraz różnych procesów geologicznych stopniowo się przeistaczały, aż do przybrania dzisiejszych form o nieregularnych kształtach. To one, niczym las, porastają teren Tesalii.
Pierwsze grupy religijne przybyły tu już w X w. Pustelnicy, którzy chcieli odciąć się od świata zewnętrznego, znaleźli niewielkie jaskinie, często ulokowane wysoko w skałach. Te trudno dostępne przestrzenie zostały przystosowane do życia. Na przełomie XI i XII w. ukształtowała się tu pierwsza wspólnota zakonna. W 1336 r. przybyli z Athos dwaj mnisi: Gregorios i Atanazy. Gregorios wrócił jednak na górę Athos i zostawił na miejscu Atanazego z poleceniem założenia monastyru.
Cel został osiągnięty już osiem lat później. Wtedy to na największej skale założono Wielki Meteoron pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego. Jednocześnie ustanowiono niezwykle surową regułę życia w ascezie. Wtedy też po raz pierwszy pojawiła się nazwa meteora, co w języku greckim oznacza „wiszące w powietrzu”. Sześć wieków później Meteory zostały ogłoszone „miejscem świętym, niezmiennym, nienaruszalnym”.
Mówi się, że aby założyć Wielki Meteoron, św. Atanazy na sam szczyt dostał się wzniesiony przez orła. Tak głosi legenda. W rzeczywistości najpewniej było to zasługą okolicznych mieszkańców. Wielu z nich do dziś doskonale radzi sobie ze wspinaniem się po skałach Meteorów, które są uznawane za trudne. W wielu miejscach skały są kruche, brak również porządnych klamr i chwytów. Ale za to widoki wspinaczkowych tras zapierają dech.
 

JAMES BOND NA RATUNEK


Zbudowanie monastyrów w takim miejscu, nawet przy użyciu współczesnej technologii, byłoby zadaniem niesłychanie trudnym. Żeby się go podjąć, trzeba było mieć niezachwianą wiarę, wykazać się nieprawdopodobną pracowitością, samodyscypliną i hartem ducha. Tak właśnie mówi się o mnichach, którzy od setek lat zamieszkują Meteory.
Narzędzia, którymi dysponowano podczas budowy monastyrów, musiały być bardzo proste. Najprawdopodobniej na początku budowano drewniane konstrukcje, które zaczepiane o nierówne powierzchnie pionowych skał, pięły się ku górze. Szczebel po szczeblu wspinano się na szczyt, by następnie kamień po kamieniu budować wspaniałe monastyry. Aby dostać się na górę, czy też znaleźć na dole, mnisi byli transportowani w wielkich siatach wciąganych po grubych linach. Z jednego monastyru do drugiego docierano w przesuwającym się po linach wagoniku, który zjeżdżał nad przepaściami. Wszystko po to, by odciąć się od świata i trwać jak najbliżej Boga. Ten system przemieszczania się funkcjonował w Meteorach przez wszystkie wieki aż do lat dwudziestych.
Apogeum rozwoju Meteorów przypada na XVI w. Wtedy też 24 monastyry razem z pustelniami wzbogaciły się dzięki nadanym im ziemiom w Tesalii, ale również w Mołdawii i Wołoszczyźnie. Niestety, większość monastyrów nie była budowana z perspektywą działania przez wieki. Utrata przynależnych ziem oraz niewłaściwa ekonomia spowodowały, że od XVIII w. Meteory zaczęły podupadać. Część pustelni się rozpadła. Inna – zupełnie się wyludniła. Przyczyniła się do tego również sytuacja po wojnie grecko-tureckiej na początku XX w.
Odrodzenie tego miejsca przypadło na lata 70., co zbiegło się z zainteresowaniem turystów. Krótko potem w Meteorach był kręcony film z Jamesem Bondem „Tylko dla twoich oczu” (1981 r.). Co prawda powstawał głównie na Korfu, ale ostatnie, mrożące krew w żyłach sceny, kiedy Bond wspina się po stromych skałach, nakręcono w Meteorach i są genialną reklamą tego miejsca. Widok monastyrów postawionych na szczytach fantastycznych skał i na tle wspaniałego krajobrazu obiegł cały świat. Meteory stały się znane.
 

U STÓP MAJESTATU

Kalambaka – miasteczko leżące u stóp monastyrów. Warto spędzić tam chwilę, aby zjeść pyszny obiad w greckiej tawernie, poobserowować miejscowe obyczaje, a nade wszystko – spojrzeć raz jeszcze na majestat Meteorów.

PRZEKROCZYĆ SAMEGO SIEBIE


Mimo sławy od wieków w regule życia mnichów nic się nie zmienia. Każdy wstaje przed wschodem słońca o 3.30. Dzień mają podzielony na trzy części. Osiem godzin jest przeznaczonych na sen. Osiem – na modlitwę. Pozostałe osiem przypada na prace na rzecz monastyru. Każdy dzień wygląda identycznie. Mnisi nie mają na własność żadnej rzeczy materialnej. Każdy żyje w czystości, trwają również w posłuszeństwie.
Kiedy omiatamy wzrokiem potężne skały, oczy zatrzymują się na niewielkich jaskiniach. Czasem widać jeszcze ślady po dawnych mieszkańcach. Szczególnie jedna z nich przyciąga uwagę. Wygląda, jakby ktoś ciągle tam mieszkał i właśnie rozwiesił pranie. Ta niewielka kapliczka wysoko nad ziemią nosi nazwę św. Georgiosa Madilasa. Każdego roku 23 kwietnia, czyli w dniu patrona, kilkudziesięciu Greków obwiązanych chustami z niebywałą zręcznością wspina się po pionowej skale prosto do kapliczki. Trzymają się jedynie zamocowanej na szczycie liny. Wszystko po to, by wymienić zeszłoroczne chusty rozwieszone w jaskini na nowe. Do kapliczki jest również wciągany na linie papas, który w środku odprawia mszę.
Według wierzeń św. Georgios przywrócił do życia Turka przygniecionego wcześniej przez drzewo, które wycinał na terenie należącym do monastyrów. Żona nieszczęśnika modliła się do św. Georgiosa. Zdjęła z głowy i oddała swoją chustę, nazywaną po grecku madili. Dzięki temu wydarzeniu narodziła się tradycja pokonywania trasy wspinaczkowej i wieszania nowych chust w dzień patrona kapliczki.
Dziś chusty można by wymienić na nowe za pomocą nowoczesnej technologii. Ale kiedy patrzy się na fenomen, jakim są Meteory, człowiek uświadamia sobie, że został stworzony również po to, aby w dążeniu do wyznaczonego celu przekraczać swoje granice. Szczebel po szczeblu, kamień po kamieniu. Stopniowo budować to, co na samym początku wydaje się mało realne lub wręcz niemożliwe.